Sunday, December 04, 2016

2Faced czyli odgrzewane kotlety

Ta sukienka zastopowała moje szycie na dobre kilka miesięcy...
Owszem, wycięłam ją jak tylko przyszedł materiał. Zszyłam górną część (jeszcze bez podszewki), spódnica z koła wisiała na manekinie, żeby się odwisieć i rozciągnąć, wybrałam materiał na podszewkę. I nagle zastanowiło mnie, czy ja w ogóle chcę mieć sukienkę czy może spódnicę... No i klops! Myślałam o tym od listopada 2015 do lutego 2016 i w tym czasie nie zabrałam się za żaden inny projekt.
W lutym spróbowałam przełamać blokadę szyciową - jednego dnia wycięłam i zszyłam podszewkę, następnego złożyłam w całość górę sukienki a trzeciego dnia ją wykończyłam. I nawet wtedy miałam moment zwątpienia, już tłumaczę dlaczego.
That dress stopped my sewing for several months...
Yes, I did cut out all the pieces of a pattern as soon as the fabric arrived. I sewn the top part (without lining), cut out the full circle skirt and left it on the mannequin to hang, I chose the lining. And then something stopped me and I wasn't sure whether I want a dress or maybe a skirt... I kept thinking about it from November 2015 till February 2016, and didn't start any other project at that time.
In February I tried to fight with this seamstress's block - on one day I cut out and sewn the lining pieces, on the following day I added it to the dress, and on the third day I finished the whole dress. And I had a moment of doubt...




Model to modyfikowana góra od sukienki 124 z Burdy 01/2014 (taka sama jak Leniwiec), a dół to po prostu pełne koło. Materiał, jaki wybrałam na ten projekt, to ciekawa wełna w nieregularną kratę, kupiona u mojego ulubionego sprzedającego na allegro - ABCTekstylia, u którego kupowałam już różne końcówki tkanin. Sam kupon miał nietypową szerokość i miał cięty brzeg wzdłuż, co mogło oznaczać, że pierwotnie był dwa razy szerszy. Część materiału bliżej fabrycznego brzegu miał fuksjową kratę a ta bliżej ciętego krańca - kartę szarawą. Udało mi się ułożyć elementy wykroju w taki sposób, że pół spódnicy i przód miał te fuksjowe kolory a drugie pół spódnicy i tył miał szare. Ale...
The top part is the dress 124 from Burda 01/2014 (the same like Leniwiec), with a full circle skirt. I chose an unusual fabric this time - thick wool with an irregular chequered pattern, it looked as of it was cut in half lengthwise and I got one half, so the part closer to right hand side had more fuchsia shades and the left hand side had more grey shades. I managed to place the pieces of the pattern on the fabric in such a way that I had fuchsia elements on the front and grey elements on the back. But...




Nie starczyło mi materiału nawet na najkrótsze rękawy, a jaka to sukienka na zimę bez rękawów?... I jak zaczęłam zszywać kawałki ze sobą, to pomysł przodu i tyłu w innych kolorach przestał się wydawać taki atrakcyjny. Wszystko wygląda dziwnie, jak jeszcze wiszą nitki i nie ma suwaka! Na szczęście zdecydowałam, że kończę ten projekt i wtedy zdecyduję, czy go kocham czy nienawidzę, bo jak go nie skończę, to nie ruszę z miejsca i już nigdy w życiu niczego nie uszyję!...
I didn't have enough fabric for even the shortest sleeves and the Winter dress without sleeves?... When I started to put the whole dress together I had doubts whether different colours for the front and back were a good idea. Everything looks strange unfinished, with the threads hanging around and no zipper! But then I decided to finish this project and after that decide if I like it or hate it, because I felt if I never finished it I'd never ever sewn anything again in my life!...



No i dobrze zrobiłam. *^v^* Bo jak tylko zrobiłam ostatni szew, sukienkę porządnie wyprasowałam i przymierzyłam, to od razu mi się spodobała! Jest super wygodna i brak rękawów aż tak mi nie przeszkadza, bo od czego są bluzki i kardigany oraz ciepłe kurtki? Jedyną "wadą" jest fakt, że jest to super ultra ciepła kiecka!... Spokojnie nadaje się na długie spacery w wielkich mrozach, założyć ją to jak otulić się ciepłym miękkim kocem. I właśnie dzisiaj przetestowałam ją w warunkach bojowych, spacerując dobre kilka kilometrów po centrum Warszawy, bowiem odbywała się dzisiaj parada z okazji setnej rocznicy wkroczenia do Warszawy Legionów Piłsudskiego.
And it was a good decision. *^v^* As soon as I made the last seam, I ironed the dress and tried it on, and I liked it right away! It's very comfortable and the lack of sleeves is hardly noticeable because I can wear it with a top, a cardigan and a warm jacket with it. The only "drawback" is the fact that it's extremely warm!... It's perfect for the long walks on a freezing Winter day, to wear it is like to wrap yourself in a warm soft blanket. Today I tested it while taking a several hour walk around the city because today was the parade to celebrate the 100th anniversary of the day when the Polish Legions led by the Marshall Józef Piłsudski entered Warsaw in 1916.




Mój mąż miał wziąć udział w przemarszu konno, niestety organizator nie zapewnił mu munduru więc pozostało nam oglądać naszego kolegę Igora, który dzielnie spędził w siodle trzy godziny jako Legionista. *^v^* Szkoda, że ta impreza, upamiętniająca tak ważne i radosne wydarzenie w naszej historii nie została zupełnie rozreklamowana w żadnych mediach... Mam wrażenie, że wiedzieli o niej znajomi uczestników parady oraz przypadkowi przechodnie Krakowskiego Przedmieścia, ale nic dziwnego, skoro na mieście nie było pół plakatu, nie mówiły o tej rekonstrukcji ani telewizja ani radio. Stracony potencjał na wartościową lekcję żywej historii.
My husband was supposed to take part in a parade on a horseback, unfortunately the person organising it didn't provide the suitable uniform for him so he could only watch our friend Igor riding a horse as a Legionist and take photos. It was a shame that such an event commemorating this important and happy moment in Polish history wasn't advertised in media... I felt as if the spectators were just the friends of the ones taking part in a March and some random tourists that happened to be there, but no wonder - you couldn't find a single poster around Warsaw, no TV station nor radio talked about it. I believe it was a lost opportunity to teach through the live history event.




18 comments:

  1. Sukienka rewelacyjna, kratka jest ciężkim materiałem do szycia! A w szczególności jak się szyje coś ze skosu, to wtedy się wszystko rozciąga ;) Ale efekt bardzo fajny. Pozdrawiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję!
      Tutaj problemem nie było rozciąganie, bo materiał to gruba wełna dość stabilna, ale właśnie ta nieregularna kolorystyka kraty. Ale jakoś wybrnęłam z tego kłopotu. ^^*~~

      Delete
  2. Sukienka, jak zwykle u Ciebie, pierwsza klasa !!!
    I to pozowanie w tym zimnie, no, no ... żebyś Ty się nam tu nie przeziębiła ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! To była szybka akcja zrzucenia kurtki, czapki i szalika na ławkę obok!... *^V^*

      Delete
  3. Taka sukienka na okres zimmowy jest jak najbardziej super. świetnie Ci wyszło to łączenie wzoru kraty.

    Szkoda, że taka impreza przeszła bez echa. W malutkim mieście moich rodziców rekonstrukcje historyczne przyciągaja tłumy! i jest na co popatrzeć.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Układanie płachty papieru wielkości połowy wielkiego koła na materiale, kiedy tak naprawdę nie ma się za dużo wolnego kawałka podłogi było wyzwaniem, ale dałam radę. *^v^*
      Podobno pokazywali ją w różnych stacjach telewizyjnych, ale już w trakcie, więc było po czasie...

      Delete
  4. za każdym razem jak oglądam kolejną sukienkę,to mam ochotę biec do sklepu z materiałami ;) :)ale przychodzi otrzeźwienie - zaraz zaraz ale kto mi to uszyje ;) :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi miło! ^^*~~ Ja też tak mam, i niestety sama sobie mogę uszyć, więc najczęściej kupuję jakiś nowy materiał, i kolejny....

      Delete
  5. Cudna! Jesteś moim sukienkowym guru! Nie mogę skończyć się zachwycać twoimi szyciowymi dziełami. Piękne!!!!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! *^v^* Teraz chyba czas na sukienki lalkowe, ja chwilowo mam co na siebie włożyć. ^^

      Delete
  6. Moje pierwsze skojarzenie? Birka! Sukienki skandynawskich kobiet z zamierzchłych czasów :)
    Uwielbiam kraty o każdej porze roku, bardzo trafiłaś w mój gust :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Birka?... Krój trochę inny jednak... *^-^*~~ Ale kraty owszem, owszem. Ja też je kocham miłością wielką!

      Delete
  7. Ojej, no nie mogę, tyle patrzyłam na te cieniowane kraty i nie kupiłam, a tu się okazuje że w nich taki potencjał :-) Nie wpisałam się pod wpisem z poprzednią sukienką bo jakoś mnie onieśmieliło. No bo jak tu chwalić Mistrza? :-) Wchodzę tu i sobie oglądam, i rozważam, i zazdraszczam, bo też za mną kraty chodzą ostatnio. Dziś inaugurowałam kraciastą spódnicę (półklosz), którą uszyłam dzięki zdobytemu tu natchnieniu :-) Zobacz, jaki masz na mnie wpływ :-)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Takie nieregularne kraty to prawdziwe wyzwanie, ile ja się nakombinowałam, a ile naklęłam przy układaniu wykroju na materiale!... *^w^*
      Bardzo proszę mnie tak nie wynosić na piedestały, bo ja tu tylko sobie szyję!...... ^^*~~ Bardzo mi miło, że tak wpływam swoimi sukienkami! *^O^* Szyj dalej, kraty są świetne, a na zimową porę wydają się wręcz idealne, do nich warkoczowy biały sweter albo wielki miękki szarak i już mrozy nie straszne.

      Delete
  8. Spódniczka pięknie się układa a całość jest świetna....

    ReplyDelete
  9. chyba pamiętam historie i wątpliwości związane z tą sukienką, to aż tak dawno juz było? ale ten czas szybko leci. Cieszę się, że się ostatecznie udała :) strasznie mi się podoba materiał ^v^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak! To było rok temu... ^^*~~
      Teraz żałuję, że nie kupiłam innych materiałów z tej "serii", bo sprzedający miał różne kolory. W sumie ta wełna nadawałaby się na ciepły koc!

      Delete