Thursday, January 12, 2017

Makaron, dzierganie i czytanie

Prezent w środku jednego z motków Drops Flora - maciupeńkie piórko! ^^*~~
A gift hidden inside one of the Drops Flora's skeins - a tiny feather! ^^*~~




Cóż może być lepszego na mrozy niż miska makaronu, rozgrzewającego nasze brzuchy i dusze? *^V^*
What could be better for the freezing days than a bowl of pasta warming our bellies and souls? *^V^*




To w zasadzie nie jest sztywny przepis, raczej pomysł, który można rozwijać według swoich ulubionych smaków:
- 50 g makaronu gotujemy do miękkości, odcedzamy.
- przygotowujemy pokrojone drobno warzywa - brokuły, marchew, czerwoną kapustę, kukurydzę, paprykę, kilka pieczarek
- przygotowujemy sos - po łyżce sosu sojowego, oleju sezamowego, sosu chilli, brązowego cukru, dodałam też pastę gochujang
- ścieramy na tarce ząbek czosnku i kawałek imbiru, wrzucamy na rozgrzany olej
- dodajemy warzywa, smażymy mieszając przez kilka minut, dolewamy sos, dorzucamy makaron, jeszcze chwilę smażymy pokrywając dokładnie sosem każdy element dania (warzywa mają pozostać chrupiące, nie robimy z nich rozgotowanej paćki!!!)
- zjadamy ze smakiem! *^o^* (a do makaronu szklanka soku z czarnych porzeczek, witaminy na zimę!)
This is not a strict recipe, rather a set of ideas that can be developed according to your taste:
- boil 50g of pasta, drain, put aside
- chop some vegetables: broccoli, a carrot, red cabbage, sweet corn, green pepper, some mushrooms
- prepare the sauce - a Tablespoon of soy sauce, sesame oil, chilli sauce, brown sugar, I also added some gochujang
- grate one garlic clove and a piece of ginger, add them to the hot oil in the pan
- add vegetables, stir-fry for a few moments, add the sauce and the pasta, mix well and fry for a few moments until everything is covered with sauce (do not overcook the veggies, they should stay crunchy, not some gloop!!!)
- enjoy! *^o^* (and to accompany the pasta dish I had a glass of black currant juice, vitamins for the Winter time!)




Czytanie i dzierganie u Maknety, a więc zdaję cotygodniowy raport. Na drutach wciąż szarak z Flory, rękawy już gotowe, dochodzę do dolnego krańca korpusu. Jak na razie jestem zakochana w tej włóczce - mięciutka (można nosić na gołe ciało), cienka (druty 3 mm) ale idealnie grzeje, wydajna (chyba wystarczy mi 5 motków na luźny pulower!), jest duży wybór kolorów. 
It's reading and knitting over at Makneta's so here is my weekly report. On my needles I still have the grey pullover from Flora. I finished the sleeves and almost reached the body's bottom edge. For now I am in love with this yarn, it's very soft (you can wear it next to naked skin), thin (3 mm needles) but perfectly warm, I'll probably use only 5 skeins for a loose pullover, has many colours.




A czytelniczo jest tak: wieczorami w łóżku połykam kolejne rozdziały "Lodowej Cytadeli", w komunikacji miejskiej czytam z telefonu "The Annihilation Score" Charlesa Strossa a dodatkowo wczoraj odebrałam zamówienie z księgarni nieprzeczytane.pl, a mianowicie biografię Maryli Rodowicz (przecenioną z ponad 64 zł na 6 zł!... ^^*~~) i poradnik Beaty Pawlikowskiej "Wyszłam z niemocy i depresji. Ty też możesz", i od razu zaczęłam ją czytać do obiadu. Od jakiegoś czasu oglądam filmy Beaty na youtube i bardzo cenię sobie to, co mówi, bo mówi mądrze. I taka sama jest ta książka - prosta w przekazie i przez to przejrzysta i zrozumiała. Na razie jestem w części teoretycznej, ale mają też być sposoby na zmianę swojego myślenia a przez to życia, na co bardzo liczę. *^v^*
Ostatnia pozycja to biografia Andersena, którą tak ciekawie opisała w zeszłym tygodniu na swoim blogu Czajka, że od razu zarezerwowałam ją w mojej bibliotece! ^^*~~
As far as reading, the situation is as follows: in the evenings in bed I keep reading "Ice Citadel", in public transport I read "The Annihilation Score" ebook by Charles Strossa on my phone. And yesterday I picked up my order from the bookstore and I have the biography of one of the greatest Polish singer Maryla Rodowicz's (New Year's sale - it was 16 USD and I got it for 1,5 USD!!!) and the psychological book by Beata Pawlikowska "I managed to fight off depression and malaise. You also can do it" and this one I started to read while eating lunch. For some time now I've been watching Beata's films on youtube and I like what she says because it's very wise. The book is just like her films - simple and easy to grasp, I am still in the theoretical part but there are supposed to be also practical ways to deal with sadness and depression, and to change our way of thinking and our lives. Looking forward to that! *^v^*
The last book is the Andersen's biography. Last week Czajka wrote about this book in such an interesting way that I immediately reserved it in my library! ^^*~~


I jeszcze polecę Wam coś smacznego - wczoraj spotkaliśmy się z naszymi przyjaciółmi, którzy mieszkają w Japonii i odwiedzili rodzinę w Polsce, i odebrałam herbaty, o których kupienie ich poprosiłam. Hojicha (zielona herbata prażona) to moje odkrycie tego lata - od pierwszego kubka naparu zakochałam się w jej smaku i bardzo polecam, ale dziś nie o tym.
Kiedyś często kupowałam czarne herbaty smakowe - w herbaciarniach wsadzałam nos do prawie każdej puszki i brałam po 50 g tej, i tamtej, i jeszcze innej herbaty... Niestety, po zaparzeniu okazywało się, że mają one tylko smakowity zapach, ale w smaku są to przeważnie średniej jakości zwyczajne czarne herbaty. Porzuciłam więc kupowanie czarnych herbat aromatyzowanych i zaczęłam pić herbaty gatunkowe. Ale w tegoroczne wakacje spróbowałam herbat smakowych japońskiej firmy Lupicia, i to było odkrycie!
And one more tasty thing I couldn't not recommend to you! Last night we met with our friends who live in Japan and visited family in Poland, and I received the teas I asked them to buy for me. Hojicha (roasted green tea) was my discovery while we were on holidays in Tokio last Summer, I loved it to bits from the first sip, but today I want to talk about something else.
I used to buy flavoured teas a lot - in the teashops I sunk my nose in almost every tin and took 50 g of this one, and that one, and that one over there... Unfortunately when I brewed them it was all smoke and mirrors scent, the delicious smell vanished into the air and all I could taste was an average black tea. So I switched to trying different kinds of black and green teas instead of added flavours. But last Summer while in Tokyo I discovered the flavoured teas from the Japanese company Lupicia and it was great!

 


Te herbaty nie tylko pięknie pachną, ale po zaparzeniu mają też wyczuwalne smaki, które obiecują opakowania! Zdecydowałam się więc na trzy limitowane jesienne rodzaje: momijigari ("oglądanie jesiennych liści") - mieszanka jabłek, moreli i jesiennych liści; imo/kuri/kabocha ("słodki fioletowy ziemniak, kasztan, dynia") - rooibos z aromatem charakterystycznych japońskich jesiennych warzyw; kuri (kasztan) - zielona herbata z aromatem kasztanów jadalnych. Piszę "aromat" bo to nie jest sam zapach, ulatujący z kubka po zaparzeniu, to drobinki smaku rozchodzące się w ustach z każdym łykiem. *^v^* Lupicia ma sklepy w kilku miejscach na świecie, jeśli spotkacie gdzieś ich herbaty to serdecznie polecam!

Those teas not only smell nicely but after being brewed they have the taste promised on the package! I decided for three limited Autumn variations: momijigari ("watching the Autumn leaves") - the mix of apples, apricots and Autumn leaves; imo/kuri/kabocha ("sweet violet potato, chestnut, pumpkin") - rooibos with the flavours of the vegetables characteristic for the Japanese Autumn; kuri (chestnut) - green tea with chestnut flavour.I use the word "flavour" a lot because it's not just the scent present for a moment and then gone, but also the taste present with every sip. *^v^* Lupicia has shops in a few countries so if you ever have a chance to try their teas I highly recommend them!

19 comments:

  1. Ta Flora tak mnie kusi... Ale szlaban na włóczki skutecznie mnie hamuje...
    Co do książki Pawlikowskiej to spotkałam się z opiniami, że może sporo krzywdy wyrządzić, jeśli ktoś ma kliniczną depresję, a nie zły nastrój... Ale sama nie czytałam, więc nie będę ferować wyroków.
    Dzięki za cynk o tych herbatach, bo jako niekawowa, czasem mam taki smutek, że kawosze mają tyle fajnych sposób parzenia kawy, a herbaciarze to bieda...

    ReplyDelete
    Replies
    1. To jakby co, to zapisz sobie Florę na późniejsze zakupy włóczkowe, żeby nie zapomnieć! ^^*~~
      Nie jestem psychologiem więc nie mam pojęcia o technicznej stronie tego, co mówi pani Pawlikowska, ale dla mnie brzmi to logicznie a proponowane zmiany w sposobie myślenia wydają się delikatne, takie krok po kroku, żadnych radykalnych zmian w stylu odstawiania leków, jeśli ktoś rzeczywiście je potrzebuje. Zarówno z tej książki jak i z jej filmów bije spokój, ciepło i delikatność w podejściu do samego siebie. No, ale to też jest zdanie mnie-laika. *^v^*

      Delete
  2. Omnomnomnomnomnomnom.... Dzisiaj chyba będzie makaron! ♥

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas dziś kremowa zupa z kurczakiem i pieczarkami (i wieloma warzywami też! ^^*~~).

      Delete
    2. ja chyba zażądam newsletter z przepisami :P

      Delete
    3. *^v^* Jakby co, to przypominam, że na górze bloga pod banerem jest zakładka "Gotowanie" i tam są zgromadzone przepisy na to, co gotuję i pokazuję na blogu.
      A zupa taka była: http://damndelicious.net/2015/01/10/creamy-chicken-mushroom-soup/

      Delete
  3. Ale gdzie kupić takie "dobre" herbaty jak nawet w herbaciarniach są.....buble....Swterek, makaron...ech cudności i smaczności na pewno ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No wiem, że jestem okropna, bo zachwalam coś, co w Polsce jest niedostępne... Ale może podczas podróży ktoś trafi na sklep Lupicia i sobie przypomni mój wpis? ^^*~~ A może sytuacja w naszych herbaciarniach się zmieniła i już są smaczne herbaty smakowe? Muszę to sprawdzić i zdam relację! *^V^*

      Delete
  4. Love the vegetables pasta dish. Going to make it tonight

    ReplyDelete
    Replies
    1. I recommend it, it's a real life saver when the weather is cold! ^^*~~

      Delete
  5. Te twoje herbaty, też mnie kuszą...ciekawe. Sweterek będzie piękny.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! ^^*~~ Już finiszuję, tylko jak ja zrobię zdjęcia przy tej temperaturze i wietrze za oknem?...

      Delete
  6. Ha!!! Francuska Lupicia dostarcza do Szwecji!! Dzieeeeeeki!

    ReplyDelete
    Replies
    1. No proszę, czyli informacja się przyda! *^V^*

      Delete
  7. przepis na makaron sobie zapamiętam :3 i może nawet wykorzystam na tygodniu.
    A herbaciano to i ja zauważyłam poważne zmiany . Na chwile obecną mam w szafce głównie czyste zielone japońskie herbaty i czarne (asam i ceylon), do tego mam mugicha, genmaicha i z Lupica mam sakurambo, czyli zieloną z rozmarynem i czerwonym pieprzem (o ile dobrze pamiętam), a i jeszcze mam chai z kusmitee. Ogólnie piję obecnie więcej wody, więc nieco mniej herbaty, pozwalam sobie więc na drobne szaleństwa z dobrą herbatą, która dodatkowych smaków poprzez dodane roślinki, a nie aromaty :3
    aż sobie chyba pójdę coś zaparzyć :3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sakuranbo to jest wiśniowa z rozmarynem i czerwonym pieprzem, musi być ciekawe połączenie! ^^*~~
      Ja też dopiłam albo pozbyłam się smakowych cudów i już ich nie kupuję, szczególnie takich nie-herbat, okazywało się, że po zachwycie pierwszymi dwoma, trzema naparami dalej nie mam już na nie ochoty...

      Delete
    2. ja herbaty nie zawierającej w składzie herbaty nawet kijkiem nie tykam :) raz czy dwa się nacięłam, bo nie przeczytałam składu i to i tak w koszu lądowało :/ co do sakuranbo, to muszę sprawdzić czy ona ma tam coś wiśniowego w składzie, ale rozmaryn ma na 100% :3 a kasztanowa miała kawałki kasztana ^v^, rany zaczynam się robić jakimś herbacianym snobem ;P bo niby czemu by nie

      Delete