Monday, May 08, 2017

Hanami

Żeby wprowadzić Was w radosny nastrój święta kwitnących kwiatów, zaczniemy dziś od słonecznych zdjęć mojego nowego udziergu - udało mi się wreszcie skończyć Striped Tee. *^v^* 
To put you into the happy mood of the blooming flowers let's start with the sunny photos of my recent finished knit blouse's, Striped Tee. *^v^*
 


Historia tej bluzeczki sięga czerwca 2013 roku (tak, tak...), kiedy to ją zaczęłam i dziergałam, i dziergałam, i dziergałam... I odkładałam. I wracałam do niej co kilka lat... A to dlatego, że moja włóczka i druty były dużo cieńsze niż zalecane we wzorze, więc niby coś tam sobie poprzeliczałam, ale z włóczką bambusową to nigdy nic nie wiadomo bo potrafi się sporo rozciągnąć po zmoczeniu.
I started this blouse in June 2013 and knitted it on and off for the next few years... The reason was I used much thinner yarn and needles than in the pattern so I had to recalculate the number of stitches but with the bamboo yarn you never know what the result may be because it often stretches a lot after wet blocking.




Wreszcie w tym roku udało mi się bluzeczkę ukończyć, zblokowałam ją na mokro i wcale się aż tak bardzo nie porozciągała, czyli mniej więcej otrzymałam to co zamierzałam - letnią narzutkę o ciekawej konstrukcji i luźnym kroju. Czy mogłaby być bardziej przylegająca do ciała? Mogłaby, ale i taka forma jest fajna. Bambus jest lekki, lejący i zimny, w sam raz na ciepłe słoneczne dni! (które być może kiedyś przyjdą...)
At last I managed to finished knitting and after wet blocking I realised this blouse didn't stretch much so more or less I ended up with what I intended - a Summer top with an interesting shape and loose cut. Could I have made it more clingy? Yes, I could have, but it's fine as it is. Bamboo yarn is light, flowy and cold against the skin so perfect for the warm sunny days (if ever such days come...)




Technikalia - model Striped Tee dziergałam z włóczki Alize Bamboo Fine, kolory lila i biały, na drutach 2,5 mm. Łącznie zużyłam 190 g włóczki, więcej koloru lila. Niestety model jest dziergany w dwóch kawałkach (tył i przód) i trzeba go zszyć, minus dla miłośniczek dziergania w jednym kawałku. Ciekawym elementem ozdobnym są fragmenty rzędów z narzutami, które spuszczamy w kolejnym rzędzie i robią nam się "dziurki". Ponieważ miałam inną ilość oczek niż we wzorze, przód robiłam zupełnie według własnego widzimisię, robiąc te ozdobne kawałki tam, gdzie wydawały mi się pasujące.
Wreszcie udało mi się zrobić coś (trochę) oversizowego, ha! *^V^*
Details - model Striped Tee made from Alize Bamboo Fine yarn lilac and white on 2,5 mm needles. I used 190 g of yarn in total, more lilac than white of course. Unfortunately it's made in two pieces and sewn together, apart from that there is no difficult parts. An interesting embellishments are the rows with the yarn overs that you leave unknit in the following row, so you end up with a sequence of holes. Because I had a different number of stitches than in the pattern, I didn't follow the exact placement of those patches of yarnovers and did them as I saw fit.
I finally managed to knit something (a bit) oversize! *^V^*




***

A wprowadzenie było nieprzypadkowe, bo niestety po upalnej wręcz sobocie nastała zimna, wietrzna i deszczowa niedziela, i w takiej aurze przyszło nam odwiedzić festiwal podziwiania kwitnących drzew wiśniowych na Polu Mokotowskim.
My sunny introduction was necessary because after a warm Summery Saturday we had a cold, windy and rainy Sunday again, and on Sunday we went to the Cherry Trees Festival in one of the biggest parks in Warsaw, Pole Mokotowskie.




Niczym prawdziwa Japonka robiłam zdjęcia smartfonem!... *^w^*
As a real Japanese, I took photos with my smart phone!... *^w^*

  


Drzewka zostały tu posadzone kilka lat temu i wciąż są niewielkie, ale pięknie kwitną. Kiedyś ta impreza miała miejsce rzeczywiście pod drzewami wiśni i miało to jakiś sens, w tym roku została przeniesiona 400 m od alei wiśniowej, na zaniedbany teren klubu Iskra, więc nikt żadnych kwiatów nie podziwiał i niewiele to miało wspólnego z japońskim piknikiem pod kwitnącymi sakurami...
The trees were placed here just a few years ago and they're still small but they're pretty when in bloom. I remember this festival taking place next to those trees and it was a good idea, this year it was moved 400 m away to some old neglected sports club's area so nobody admired the flowering trees and it had not much in common with a real Japanese picnic under the blooming cherry trees...




Obeszliśmy kilka stoisk i muszę z przykrością przyznać, że ta impreza do pięt nie dorasta Piknikowi z Kulturą Japońską (który w tym roku odbędzie się 3 czerwca w Domu Kultury Służewiec, na osiedlu, na którym mieszkałam od dziecka! ^^*~~)  Owszem, była scena a na niej pokazy walk i koncert, było kilka namiotów z okołojapońskimi produktami, sporo młodzieży zakręconej na Japonię i nawet trochę ludzi w strojach cosplayowych. Ale nie miało tak przyjemnej atmosfery jak inne imprezy tego typu, na jakich byliśmy, a na wstępie ze sceny powitał nas głos właściciela szkoły sztuk walk, który chwalił się, ile to on ma danów (stopni zaawansowania) i jaka to jego szkoła jest najlepsza na tle wszystkich innych szkół, czyli nachalna reklama... Taka nasza subiektywna opinia.

We checked some stalls and I'm sorry to say that this event is nothing like the Japanese Culture Picnic. Okay, there was a stage with fighting shows and a concert, there were a few stalls with items more or less connected with Japanese culture, there were a lot of teenagers who love Japan and a few cosplayers. But it somehow had no atmosphere like the other festivals we attended. When we entered the event there was a fighting show by one of the schools and we heard a shameless bragging about how many dans (degrees) the owner has and that his school is the best compared to other schools, so advertisement at full throttle... Of course that's just our subjective opinion.






Stoisk z jedzeniem było mało, na ciepło można było dostać tylko "zupę w kubku", a przy niedzielnej pogodzie zjadłoby się jakiś smażony makaron, pierożki, takoyaki albo michę zupy... Zdecydowaliśmy się na inarizushi (koperty smażonego tofu z ryżem), dorayaki (placki z nadzieniem ze słodkiej fasoli adzuki) i zupę miso. Robert kupił sobie butelkę (polskiego) piwa za 14 zł i mało go szlag nie trafił na tę cenę!... Inarizushi były przyzwoite (mąż mówi, że ja robię lepsze, no cóż... *^-^*), zupa miso miała wyraźny smak wołowego rosołu (hm...), a dorayaki to był skandal - dostałam je w 3/4 zamrożone! Rozmroziły się dopiero pod wieczór i nie dało się tego zjeść, plastikowe placki z plastikowym nadzieniem, brrr...... Słabe jedzenie na pewno wpłynęło na naszą ocenę imprezy bo dla nas to czynnik decydujący.
There weren't many food stalls, ramen-in-a-cup was the only thing that could be eaten warm and with the Sunday chilly weather we dreamt of fried noodles, dumplings, takoyaki or a proper bowl of soup... Anyway, we bought some inarizushi (fried tofu envelopes with rice), dorayaki (pancakes with sweet bean paste) and miso soup. Robert bought a bottle of Polish beer and we he paid almost 4 USD for that he got mad!... (normal price at such event is half of that!) Inarizushi were okay (husband says I make better ones... *^-^*), miso soup had a strong beefy taste (well...) and dorayaki turned out to be almost completely frozen!... They thawed in the evening and when I tried them they tasted like plastic, yuk!... Poor food definitely influenced our judgement of the event because for us it the decisive factor.



Żeby zatrzeć takie sobie wrażenia z Hanami poszliśmy na japoński makaron do restauracji MOD na Oleandrów 8. Miejsce było pełne! I nic dziwnego, bo zjedliśmy tam bardzo smaczny ramen - ja wybrałam wersję z zieloną herbatą Matcha Ramen a Robert - z wieprzowiną charsiu, Paitan Ramen. Na przystawkę wzięliśmy burratę (rodzaj mozarelli) z anchovies i atramentem kałamarnicy i ciepłą chrupiącą bułeczką mleczną z Hokkaido. Dają tam też pyszną kawę, za to pączki można spokojnie pominąć (nasze subiektywne zdanie, bo ludzie kupowali pudełkami!...). Za rekomendację dla tego miejsca można uznać też fakt, że spotkaliśmy tam mojego nauczyciela od japońskiego!... *^o^*
To wash off the unpleasant memories from Hanami we went for a Japanese noodles to the MOD restaurant at Oleandrów 8. The place was full! No wonder, because we had a very good ramen - I took Matcha Ramen with green tea and green veggies and Robert chose Paitan Ramen with charsiu pork. As a starter we took burrata (kind of a mozarella) with squid's ink and anchovies, served with Hokkaido milky bun. They also serve delicious coffee but you can easily give up on doughnuts (people bought them in boxes! we weren't impressed at all). We also met my Japanese teacher there so it's definitely a good sign for a place like that! *^o^*






4 comments:

  1. Widziałam piękny (to znaczy mnie się bardzo podobał) film o dorayaki, ale zapomniałam chwilowo tytułu. O - "Kwiat wiśni i czerwona fasola". Może widziałaś?

    Bluzeczka śliczna, a bambus jest tak miły w dotyku, że aż nie chce się z niego wychodzić. :)
    Dzięki Tobie mam Lentilky, ha, bo dziecko jechało akurat do Pragi i mu zadałam oświecona Twoim poprzednim postem. :D Owocowe zwłaszcza są pyszne.
    Piękne wiśnie, szkoda trochę, że tak zimowo jest. Pozdrowienia!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeszcze nie widziałam ale słyszałam o nim i z opisu wydaje mi się, że bardzo mi się spodoba! ^^*~~ Jak tu nie lubić filmów o jedzeniu!
      Bardzo dziękuję! Masz rację, bambus jest taki przyjemny w dotyku, szczególnie w upalne dni, kiedy chłodzi skórę. ^^*~~
      Lentilky podobno można kupić też u nas, ale te czeskie mają na pewno lepszy smak!
      A co do drzewek wiśniowych, to bałam się, że po sobotnich burzach, które trwały od wieczora przez cała noc, nie zostanie na gałęziach ani jeden kwiatek... Na szczęście w tym roku zakwitły dużo później i wciąż były mocne i piękne. W zeszłym roku byłam na Polu Mokotowskim tydzień później i po kwiatach były już tylko zeschnięte przekwitnięte wspomnienia.

      Delete
  2. How lovely! I really love the top! It looks great on you. I don't think I've ever had Matcha ramen before, or at lest I never noticed it. Any way, I hope you have a great time in Japan(^-^)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you very much for the compliment on my top! ^^*~~
      Unfortunately I'm not in Japan right now, I'm in Warsaw. I'm travelling to Japan in September though, cannot wait! *^V^*
      I can see some very interesting sewing projects on your blog, going to explore more!

      Delete