Wednesday, June 28, 2017

Dzierganie, czytanie i jedzenie śniadań!

Na dobry początek kolejna porcja śniadań mojego męża. Uwierzycie, że chce mu się tak dla siebie gotować o poranku przed wyjściem do pracy?!... *^v^*
Let's see another portion of my husband's breakfasts for a good start. Can you believe he makes them for himself early in the morning before leaving for work?!... *^v^*


 
 
 
 
 


Dzisiaj środa, więc Czytanie i Dzierganie u Maknety.
Po długiej przerwie wreszcie zabrałam się za dzierganie!... Nie jest to nic nowego, a poprawki na starym. Pamiętacie Air Force? Nie zachwycał niestety, bo był za szeroki, za krótki i jakoś tak źle na mnie leżał... Odprułam więc rękawy, sprułam całość do karczka, zwęziłam karczek, dodziergałam nowy korpus. To wszystko stało się jeszcze zimą. A potem sweter leżał i leżał bez rękawów....
Ostatnio wygrzebałam go zza kanapy i postanowiłam te rękawy dorobić, i mieć to wreszcie z głowy, żeby jesienią cieszyć się swetrem! *^v^* Tak więc, w 30-sto stopniowe upały robię gruby sweter z alpaki, cóż.... ^^*~~
Today it's Wednesday, so today we are Reading and Knitting with Makneta.
After a very long break from knitting needles I've been finally knitting again!... Nothing new, I'm mending the old one. Do you remember Air Force? It wasn't great, too wide, too short and it didn't flatter me at all... So I removed the sleeves, frogged the body until the saddle neckline, reduced the width, knitted the body again. It all happened still in Winter. Then the pullover just stayed sleeveless for months...
I've recently taken in out from behind the sofa and decided to finish it to be able to enjoy it in Autumn! *^v^* So, during the 30 degrees C hot weather I'm knitting alpaca, oh well.... ^^*~~ 




Haftuję też torbę. Po ostatnim projekcie sashiko zachciało mi się dużej pojemnej torby jeansowej, wyrysowałam model i od jakiegoś czasu dłubię przy nim ozdabiając kawałki haftowanymi motywami. Nie idzie mi tak wolno, jak się spodziewałam, ale jednak to jeszcze chwilę potrwa.
Za to jeśli chodzi o czytelnictwo, to aktualnie zagłębiam się w Pekin lat 30-tych XX wieku i zgłębiam zagadkę tajemniczego morderstwa młodej dziewczyny, bardzo wciągająca i świetnie napisana lektura!
To tyle, na ile miałam siły w tej temperaturze, idę po zimnego arbuza, podobno jutro ma być chłodniej, ufff..... ^^*~~
I've also been doing the new sashiko embroidery. After the last project I decided I wanted a roomy bag decorated with this embroidery so I found the shape, prepared the base and I've been working on the embelishments. It's been going faster and easier than I expected but still it needs some time and effort.
As for the reading, I highly recommend this book by Paul French about the 1930's Beijing and the mysterious murder of a young woman. Very interesting book, not easy to put away!
That's all I could write today in this heat, now I'm going to eat a cold watermelon, I've heard there's supposed to be cooler day tomorrow, we'll see about that... ^^*~~

27 comments:

  1. Hej! Jedzonko wygląda tak pycha, że aż szkoda jeść, tylko się napatrzeć! I szacun dla męża, że mu się chce pichcić przed pracą :) Ja to powinnam zmienić nazwę bloga na leniwa buła - ostatnimi czasy byłoby to bardziej adekwatne, eh...
    Ślę pozdrowienia!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie, no trzeba jeść!... Po to je wymyślono, żeby apetyczność wyglądu zachęciła do szybkiego pożarcia! ^^*~~
      Ja też jestem pełna podziwu dla męża, że bladym świtem chce mu się tak gotować, ja bym smażyła jajko każdego dnia.....
      Latem to my wszystkie jesteśmy leniwe buły, w takiej temperaturze! *^V^* Trzeba czasami od czegoś odpocząć, żeby potem wrócić z nową siłą i pomysłami!

      Delete
  2. Piękne śniadania!
    Podziwiam też Twoją samodyscyplinę jeśli chodzi o poprawki. U mnie niestety stosik rośnie a ja jakoś szyję i dziergam nowe tak jaby samo się miało ponaprawiać... a tu jakoś, kurczę, nie chce ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Prawda, że apetyczne? *^v^*
      Z tą samodyscypliną u mnie to tak nie bardzo, nie ma co podziwiać..... Ten sweter odleżał wiele miesięcy przecież... Przyznam się, że nienawidzę poprawek, najbardziej tych w rzeczach szytych, gdzie trzeba coś porozpruwać, pomierzyć, poprzymierzać, szyć na nowo. A w dziergadełkach też zamiast coś porządnie pomierzyć i policzyć to idę na żywioł i potem muszę poprawiać, ech lenistwo... *^o^*

      Delete
  3. Wy to jesteście wybitni pod względem kulinarnym :) Chyba nie tylko kulinarnym zresztą :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękujemy za komplement! My po prostu żyjemy żeby jeść! ^^*~~ A skoro je się najpierw oczami, no to staramy się, żeby jedzenie wołało do nas z talerza najpierw swoim wyglądem.

      Delete
    2. Ja zjeść dobrze lubię i owszem, ale już od długiego czasu nie przepadam za gotowaniem. W związku z tym, choć zwracam uwagę na to, co jem, jem żeby żyć :)

      Delete
  4. Zaintrygowałaś mnie tą książką, będę musiała poszukać. A na to pyszne jedzenie nie patrzę, bo jestem na diecie ;))))))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Książka świetna, bardzo polecam, tym bardziej, że napisał ją sinolog i czuć, że realia są oddane szczegółowo i ze znawstwem.
      Na jedzenie możesz patrzeć, od patrzenia się nie tyje! *^V^* (I to dobrze, bo ja uwielbiam przeglądać książki kucharskie!)

      Delete
  5. Czy ty wypożyczasz męża do robienie śniadań? Ja nawet zapłacę chętnie za takie śniadanko. Bo mój się nie garnie jakoś, żeby chociaż raz zechciał... :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mogę wypożyczyć. *^v^* On by się pewnie nawet ucieszył, że robi więcej na raz i ktoś to chętnie zje, bo czasami trudno jest zrobić małą porcję czegoś dla jednej osoby, a ja wstaję trochę później niż mąż i w tygodniu nie jadamy razem śniadań.

      Delete
  6. Ha ha nie tylko chce mu się tak rano gotować ale jeszcze fotografować :) Wygląda przepysznie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lubi się dzielić smacznościami i inspirować! *^v^*

      Delete
  7. Wow, jestem pełna podziwu dla Twojego Męża, bo choć takie śniadania chętnie bym jadła, to jestem zbyt leniwa, żeby je sobie robić.

    ReplyDelete
    Replies
    1. On jest mistrzem śniadań w tym domu, nawet nie próbuję mu dorównać, tylko siadam do stołu i czekam z widelcem w dłoni! *^v^*

      Delete
  8. Love that sashiko embroidery! I remember the last sashiko project. I really love the jacket too(*^^*) I would make mine like yours.
    30 degrees?! It's as hot as Japan(*_*)

    ReplyDelete
    Replies
    1. I'm looking forward to your jacket, it would be fun to see what patterns you'd choose! ^^*~~ Sashiko is so relaxing, like meditation, one stab after another.
      It was 30 degrees last week but now we are having a series of heavy rains and storms, and the temperature dropped. Are we having a rainy season in Poland too?..... *^O^*

      Delete
  9. O rajuniu jakie to musi być pyszne! Wypożycz męża, wypożycz, bo mój pomimo, że kochany chłopak to do kuchni wchodzi tylko żeby zjeść to, co JA przygotuję....niestety...:-(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mąż mógłby rzucić pracę i jeździć po Polsce, i gotować śniadania na zamówienie, hi hi!... *^o^*

      Delete
  10. Boro albo sashiko (nie bardzo rozróżniam :-)) wciąga - boki torby powstały u mnie już dawno i leżą i czekają na zeszycie. Mam nadzieję że kiedyś dokończę. Wyszywanie było frajdą, najpierw szyłam proste linie a później fajniejsze wzorki. Nie takie dopieszczone jak na Twojej dżinsowej bluzie, ale też zabawne. Bardzo do mnie przemawia idea ratowania szmatek do ostatniego tchu :-) No to czekam na fotki Twojej torby

    ReplyDelete
    Replies
    1. Boro to naprawianie odzieży, cerowanie. Natomiast sashiko to nazwa tego konkretnego sposobu haftowania - krótkie odcinki nitki regularnie następujące po sobie i układające się we wzory, tradycyjnie robione białą nicią na ciemno niebieskim tle (chociaż współcześnie spotykamy najróżniejsze kombinacje kolorystyczne). Taką metodą można haftować wzory japońskie, ale też każde inne kształty, jakie nam się spodobają, w końcu to technika, można ją zastosować do własnych pomysłów. Koniecznie skończ swoją torbę i pokaż, jak wyszła! *^v^*

      Delete
  11. Pomocy!
    Nigdzie w sieci nie mogę znaleźć ratunku, a ciebie postrzegam jako "idealną panią domu" (podobno było coś takiego w TV, nie oglądam, to nie wiem, ale na pewno jesteś lepsza)
    A teraz lato, letnie rzeczy i czasami trzeba założyć do jasnych rzeczy stanik "nude"
    A te po kilku praniach się rozwarstwiają na kilka kolorów i wygląda to obrzydliwie. Masz na to sposób/firmę do polecenia?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przykro mi, ale chyba nie pomogę... Ja robię tak - biustonosze piorę ręcznie, w naturalnych szamponach do włosów albo płynach do prania (kupuję tylko produkty firm nietestujących na zwierzętach, których skład jest jak najmniej inwazyjny dla środowiska i odzieży, np.: Biały Jeleń, Domol), i nigdy nic mi się nie stało z żadnym jasnym stanikiem.

      Delete
  12. szacun dla Roberta, ja z rana zdecydowanie stawiam na prostotę (z lenistwa hehe).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też! Moim hitem śniadaniowym jest ryż z sosem sojowym, zupa miso i jakaś kiszonka. Albo jajka smażone z kimchi. Albo owsianka. Rano to ja się dopiero budzę, nie mam wyobraźni na kombinowanie. ^^*~~

      Delete
  13. Możliwość przeróbek to zaleta dziergania w kawałkach.
    Ciekawa jestem torby, bo kurtka udała ci się super. Też powinnam sobie sprawić jakąś torbę, ale dawno już nic nie szyłam i nie pamiętam czy jeszcze potrafię.
    Dobry kryminał nie jest zły, nawet w Pekinie ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niby dziergałam ten sweter w kawałkach, ale i tak musiałam spruć prawie wszystko, ech... Na szczęście już kończę drugi rękaw i lada dzień zakończę tę przeróbkę! *^v^* (chciałam napisać "i będę mogła go nosić", ale ugryzłam się w język, w końcu to alpaka na zimę!... ^^*~~)
      Torba powoli się tworzy, chociaż chwilowo ustąpiła pola swetrowi.
      A książka Paula Frencha jest tym bardziej niesamowita, bo opowiada historię, która naprawdę się wydarzyła!!! Bardzo polecam!

      Delete