Sunday, January 06, 2019

Kobieta z bakłażanem na głowie

Upiekłam murzynka.
I baked Little Negro cake (Little Black Boy cake?).



Wiem, jak to brzmi, powiedziane na głos. W sumie dość przerażająco, taka dawka czarnego humoru, proszę mi wybaczyć niezamierzoną grę słów... ^^*~~ Ale z drugiej strony, przecież nie ma to nic wspólnego z zapiekaniem czarnoskórej osoby niepełnoletniej, to tradycyjna nazwa ciasta z kakao znanego chyba każdemu Polakowi, który żył w PRL-u. Czy w obecnych czasach poprawności politycznej powinniśmy zmienić tę nazwę na budzącą mniej upiorne skojarzenia? Nie nalegam, to tylko takie moje rozważania teoretyczne. Może wymyślmy ciasto "białe" i niech wszyscy sobie pieką "białasa"... Sama nie wiem... *^v^*
Okay, I know how it sounds - rather creepy, but I cannot do anything about it - this is the traditional name for the Polish cocoa cake from the Communist era, a kind of cocoa pound cake, when you say this name everyone knows straight away what cake you have in mind. Nowadays in the times of the political correctness, maybe this name should be changed into something less offensive, but I'm not sure... It's the tradition we had in Poland and of course it didn't have anything to do with eating black skinned people, just the colour connotation somebody came up with. Or maybe we should invent a white cake and everybody could bake their own "whity", I don't know, I don't find any of those names offensive. *^v^* These are just my musings about it.




W każdym razie, murzynek wyszedł pyszny, trochę jak kakaowa babka piaskowa a korzystałam z tego przepisu.
Anyway, my cake turned out delicious, I used this recipe.




I mamy pierwszy udzierg tego roku - nową czapkę! *^O^* Zachciało mi się czapki bakłażanowej, więc połączyłam dwie włóczki - Yarn Art Wool w kolorze 10094 Śliwka (zrobiłam z niej kiedyś ten sweterek, który wciąż bardzo lubię i często noszę) i Dropsową Brushed Silk Alpaka w kolorze Lila 09 (ten kolor różnie wychodzi na zdjęciach sklepowych, kupując go myślałam, że będzie bardziej fioletowy a na żywo jest dość malinowo-fuksjowy, ale ze śliwką połączył się w pięknego bakłażana!).
And we have the first knitted item of the year - new hat! *^O^* I felt like knitting an aubergine hat so I joined two yarns - Yarn Art Wool in 10094 Plum (I used it some time ago to knit this sweater which I still like and wear often) and Drops Brushed Silk Alpaca in 09 Lila (this yarn looks so different on shop photos, when I was buying it I thought it was more violet, but it turned out to be a raspberry-fuchsia shade, and it pleasantly mixed with plum wool to give me a beautiful aubergine!).





O wzorze nie mam dużo do powiedzenia oprócz tego, że jest bardzo prosty, czytelny i darmowy. ^^*~~ To The Favourite Knit Slouchy autorstwa Jamie Sande. I bardzo spodobało mi się łączenie alpaki albo mohairu z wełną, w efekcie mamy produkt bardzo ciepły, miły w dotyku a zmieszane kolory są niejednolite, wielowymiarowe. Następny duży projekt też będzie taką mieszanką, tym razem będę mieszać ametystową Florę z fioletową Brushed Silk Alpaką. 
I cannot say much about the pattern apart from the facts that it's easy, well written and free. ^^*~~ It's The Favourite Knit Slouchy by Jamie Sande. I like the wool/alpaca or mohair mix a lot, it gives us the item that is very warm, soft and when you join two similar shades together you get the multi layered interesting colour. My next big knitting project will also be from two yarns held together, this time it'll be Drops Flora in Amethyst and Drops Brushed Silk Alpaca in Violet. ^^*~~




A na koniec koty, bo dawno ich nie było. ^^*~~ Koty zabawę sylwestrową spędziły z nami na kanapie i na parapecie oglądając pokazy sztucznych ogni, szampana nie dostały, za to dostały korek od szampana do zabawy, i tak w atmosferze ogólnej szczęśliwości wkroczyliśmy razem w nowy rok. Na razie wcale nie zmądrzały, wciąż jedzą za trzech a broją za dziesięciu, ale wskaźniki słodkości przekraczają u nich wszelkie skale! *^0^*~~~
Last but not least - the cats. ^^*~~ Cats spent New Year's Eve party with us on the coach and then sitting on the windowsill watching the fireworks outside. They didn't get any champagne but they were given the champagne cork to play with and everybody happily entered the new year. They're not and inch wiser, they eat as if they were three, and play as if there were ten of them, but the cuteness rates exceed any scales! *^0^*~~~





A to zdjęcie pokazuje, ile Aki urósł przez mniej więcej rok! *^V^*
And this photo shows more or less how much Aki grew over the period of one year! *^V^*


33 comments:

  1. Smakowity ten bakłażan. Jak mówisz zamieszanie dwóch włóczek dało efekt głębi koloru- pięknie. Takie połączenia wymagają oprawy w formie prostego wzoru.
    Koty cudne, wyglądają jak słodkie zbóje . pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~ Nie dość, że polubiłam mieszanie włóczek o zbliżonych odcieniach to jeszcze jedna z nich musi być cieniutka i kosmata!
      A koty są zbójami na 200%, czasami nie nadążam machać ścierką i łapać spadających doniczek... *^w^*

      Delete
    2. Mam wrażenie, że w tych rozważaniach warto wspomnieć jeszcze jedną rzecz, nie wiem czy bodaj nie najistotniejszą, a mianowicie: od kiedy to określenie Murzyn jest w języku polskim obraźliwe? Możemy mieć inne spojrzenie na polityczną poprawność i na pewno "punkt siedzenia" zmienia punkt widzenia (i dobrze! podróże właśnie dlatego kształcą) ale moim zdaniem tutaj to nie jest kwestia owej poprawności lub jej braku tylko nadwrażliwości zupełnie nietrafionej. Słowniki języka polskiego traktują to słowo jako neutralne i takim ono jest. Uznawanie go za pejoratywne określenie to moim zdaniem przenoszenie wzorców kulturowych z języka angielskiego. "Murzyn" to nie jest tłumaczenie słowa "niger" czy "negro". Na to mamy polskie pejoratywne słowo własne, wystarczająco często używane by było z czym walczyć bez przerysowywania... Nie ma sensu naprawiać języka tam, gdzie nie jest zepsuty.

      Delete
    3. BINGO. To sie ZAWSZE pojawia. Od bardzo dawna Murzyn to w jezyku polskim nie jest okreslenie neutralne, jest a co najmniej dwuznaczne. Pamietam jak jeszcze w latach osiemdziesiatych telewizja pokazywala czarnoskorego dziennikarza chodzacego po polskich ulicach i pytajacego, ze prosze Pani/Pana co to znaczy "Murzyn zrobil swoje Murzyn moze odejsc" Albo "A co to znaczy ze ktos jest daleko za Murzynami?" Ludzie mieli naprawde glupie miny. Mowienie ze slowo Murzyn jest neutralne nie ma sensu, chocby slownik tak mowil, rzeczywistosc jest inna. I to nie jest nadwrazliwosc. Organizacje osob czarnoskorych w Polsce prosza od dawna by tego nie uzywac. Ponoc pochodzi od slowa na okreslenie niewolnika (nie sprawdzalam) i jesli tak jest to ma prawo zle sie kojarzyc i warto je zastapic czyms neutralnym. Jezyk sie zmienia. Kiedys slowo matol bylo neutralne, bo bylo stricte diagnostyczne i opisywalo bodaj niedoczynnosc tarczycy. Matolectwo to bylo okreslenie jednostki chorobowej. No ale jezeli dzis by sie ktos upieral, ze nie powinnismy sie obrazac, bo on tu uzywa slowa matol w jego pierwotnym neutralnym znaczeniu i prosze mu tu nie narzucac poprawnosci politycznej to bylby smiech na sali. Slowo Murzyn powoli bo powoli odchodzi do lamusa, gdzie jest jego miejsce.

      Delete
  2. Może za długo już mieszkam za granicą i mam zbyt wielu czarnoskórych znajomych, ale już nie mówię Murzynek na ciasto czekoladowe, po prostu nie. Razi mnie. Wiem że dla wielu Polaków jest to czysto teoretyczne i uważają to za przesadę i z ich punktu widzenia ta poprawność polityczna to jakiś demon i ograniczanie wolności. Dla mnie nie. Jeden z moich polskich znajomych mieszkających w Londynie był zaszokowany kiedy podczas wizyty w Polsce znalazł ciasto pod nazwą Pocałunek Murzyna. Próg wrażliwości się zmienia. Widziałam bodaj u Jareckiej w Deszczowym Domu wyszydełkowaną lalkę Slasha z włóczki białej jak mleko i byłam z lekka no - zdumiona delikatnie rzecz ujmując. Kiedyś może wręcz nie zwróciłabym uwagi. Jest jasne, że Jareckiej to po prostu nie przyszło do głowy, bo nie posądzam jej o świadome zaniedbanie w tej kwestii. Po prostu moja wrażliwość na te sprawy się jakoś zmieniła. To czasem utrudnia życie, ale generalnie uważam że w dobrą stronę.

    Czapka boska marzę o takiej, może kluczem jest właśnie łączenie włóczek bo jeszcze nie znalazłam mojej idealnej śliwki i jagód :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Coś w tym jest, że jak się podróżuje do różnych obcych krajów to zmienia się perspektywa i rozumienie świata. Kiedyś nawet by mi do głowy nie przyszło, że ciasto murzynek jest obraźliwą nazwą, po prostu była to jedna z nazw i tyle. Wciąż mawiam, że zamawiam "chińczyka" czy "hindusa", dla wygody, bo tak szybciej i łatwiej powiedzieć i każdy zrozumie. Pocałunku Murzyna nie znam i nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co miał na myśli ten, co tak nazwał ciasto, hm...
      Bardzo dziękuję! *^v^* Moim kluczem do łączenia włóczek jest fakt, że jedna jest gładka a druga kosmata (mohair lub alpaka), lubię ten efekt puszystości!

      Delete
    2. Mam wrażenie, że w tych rozważaniach warto wspomnieć jeszcze jedną rzecz, nie wiem czy bodaj nie najistotniejszą, a mianowicie: od kiedy to określenie Murzyn jest w języku polskim obraźliwe? Możemy mieć inne spojrzenie na polityczną poprawność i na pewno "punkt siedzenia" zmienia punkt widzenia (i dobrze! podróże właśnie dlatego kształcą) ale moim zdaniem tutaj to nie jest kwestia owej poprawności lub jej braku tylko nadwrażliwości zupełnie nietrafionej. Słowniki języka polskiego traktują to słowo jako neutralne i takim ono jest. Uznawanie go za pejoratywne określenie to moim zdaniem przenoszenie wzorców kulturowych z języka angielskiego. "Murzyn" to nie jest tłumaczenie słowa "niger" czy "negro". Na to mamy polskie pejoratywne słowo własne, wystarczająco często używane by było z czym walczyć bez przerysowywania... Nie ma sensu naprawiać języka tam, gdzie nie jest zepsuty.

      Delete
    3. Juz wyzej odpowiedzialam na ten "neutralny" aspekt okreslenia Murzyn, tu powiem jeszcze tylko, ze naprawde - majac tylu czarnoskorych znajomych, widzac ich inteligencje, zaangazowanie, humor i inne rzeczy odczuwam wewnetrzny sprzeciw zeby porownywac ich do czegos do zjedzenia. I tyle.

      Delete
  3. Fantastyczna jest ta czapka! Kolory świetnie do siebie pasują. Zauważyłam, że często przypina Pani do czapek różne broszki. Bardzo ładnie to wygląda :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~ Mam tyle broszek i do niczego ich nie przypinam... Więc pewnego razu przyszło mi do głowy, że czapki to niezłe miejsce na ich eksponowanie!
      Bardzo proszę mówić mi po imieniu! *^o^*

      Delete
  4. Tak, tak! Połączenie wełny z alpaką też uwielbiam - sama zrobiłam sobie kiedyś komplecik i często noszę. Czapka z szalikiem jest ciepła, puchata i taka zamglona właśnie. A z wzoru chętnie skorzystam.
    Koty słodkie. Zmądrzeją, na pewno, trzeba tylko kilka lat poczekać. Tak z osiem. ;)))

    Ojej, ja romumiem Hannah, ale mnie osobiście murzynek w ogóle nie kojarzył się z osobą czarnoskórą, aż do dzisiaj. No nie wiem, tak samo jak taniec polka nie kojarzy mi się z Polką, czy różyczka z Różą. Ani angielka z Angielką. I kiedy mówię, że kupiłam angielkę w piekarni, to nie mam na myśli nic obraźliwego, naprawdę. No ale może faktycznie za bardzo siedzę w tym swoim Zgierzu i nie wychylam nosa na świat.
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Masz rację! Dokładnie o to zamglenie koloru mi chodzi, jest cudowne! *^v^*
      Mówisz, że osiem lat czekać?... No cóż, to muszę się uzbroić w cierpliwość i dużo piłeczek do rzucania, jak się zajmą małą piłeczką to przez chwilę jest spokój. *^w^*
      Ja mam tak samo z nazwami! Z rodzicami mieszkałam przez 26 lat na ulicy Wałbrzyskiej, i nigdy nie kojarzyłam tej nazwy z miastem Wałbrzych, to po prostu był dla mnie przymiotnik określający ulicę... Podobnie z murzynkiem, polką, zjadanym chińczykiem. Ale może jak się jest osobą czarnoskórą, to inaczej się na to patrzy, nigdy tego nie poczujemy.

      Delete
    2. I ja tez pisze ze rozumiem - gdybym nie mieszkala za granica i nie miala realnego codziennego kontaktu z bardzo wielonarodowym i wielorasowym srodowiskiem wiele rzeczy pozostaloby dla mnie abstrakcja i moze tez bym ich nie zauwazala. Ale nie ma powrotu do niewiedzy a skoro wiem to musze jakos realnie w moim zyciu sie odniesc. I dlatego ja juz murzynek nie mowie. Mala rzecz ale roznica jest.

      Delete
  5. No tak, gdybyś mieszkała w USA to już zostałabyś napiętnowana, pomimo całej tej asekuracji. Wyraz NEGRO zawsze miał wydźwięk obraźliwy. MURZYNEK, po polsku nie niesie ze sobą tej obraźliwej treści, ale angielski wyraz - tak (czarnuch). Nie wiem jak słowniki tłumaczą negro, ale tu nie kojarzy się on z niewinnym dzieckiem (little black boy), murzynkiem. Ciasto bardzo podobne do naszego murzynka w USA to brownies. To nie do końCa to samo, ale podobne, więc może Polish Brownie?
    (A tak wogóle to wcale nie było moim zamiarem krytykować Cię, tylko może przekazać nieco jak widzi to osoba, która mieszka od jakiegoś czasu w USA. Ja nawet nie staram się tłumaczyć na angielski nazwy Murzynek. Jeśli już to podaję poskie brzmienie i objaśniam, że to takie ciasto podobne do Brownies.)

    Pozdrawiam noworocznie,
    Motylek

    ReplyDelete
    Replies
    1. Rozumiem, rozumiem. ^^*~~
      Zawsze mnie uczyli, że negatywny wydźwięk ma słowo "nigger" a "negro" jest takie neutralne, ale może powinnam była użyć nazwy "little black boy"? Skomplikowane, w każdym razie. Może ja nie czuję problemu, bo ludzie "biali" nigdy nie byli represjonowani w żaden sposób, więc nawet słowo "białas" mnie jakoś nie razi, hm... Gdyby ktoś piekł ciasto "Biały człowiek" albo nawet "Mała Polka" i byłoby smaczne, na przykład z kremem i truskawkami, to bym mi było miło! *^v^*

      Delete
    2. No zaraz, ale po co tłumaczyć? Nazwa 'murzynek' to nazwa własna ciasta i obcojęzyczny rozmówca nie musi być informowany jaki jest źródłosłów i ew. skojarzenia. Może sobie za to połamać język przy próbie powtórzenia, ale to już jego problem ;-)
      My używamy nazwy 'brownie' i nie staramy się jej tłumaczyć na polski, więc w drugą stronę może to działać tak samo. Nazywanie ciasta na siłę "polskim brownie' jest dla mnie trudniej akceptowalne, w końcu to nasze, polskie, ojczyźniene, patriotyczne ciasto* ;-)))

      *) mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam, ostatnio wszystko stoi na głowie i na każde słowo trzeba uważać.

      Delete
    3. W sumie masz rację.... *^v^* My mówimy "brownie" a nie "brązowiec" czy "brązowczyk" (a tak swoją drogą słowo "brązowy" nie obraża osób czarnoskórych?... masz rację, że w dzisiejszych czasach nie wiadomo, czym kogo można urazić!... *^w^*). Tym bardziej, że murzynek to nie jest brownie, nie jest ciężki, wilgotny i pełen czekolady (przynajmniej taki nie wyjdzie z przepisu, którego użyłam), jest bardziej jak piaskowa babka kakaowa, czyli jeśli już to cocoa pound cake. No to tego się trzymajmy!

      Delete
  6. Dobry wieczor! Szczesliwego Nowego Roku! A wiesz, ze ja tez ostatnio myslalam o tym "murzynku" i "bialasku"? Jakby to bylo gdybysmy sie dowiedzieli, ze gdzies w Afryce/Azji zjada sie ciasta "bialaski"? Byloby oburzenie czy nie? I co zrobic z czytanka o Murzynku Bambo? Na ta chwile wydaje mi sie to przesada i wariactwem - odkrecanie nazw popularnych od wielu lat. Ale moze to jest upokarzajace i typowo z "pierwszego swiata" podejscie, a gdybysmy to my byli tym "trzecim"? Troche jestem podzielona.

    Czapka swietna i polaczenie kolorow oraz roznych miekkosci - rewelacyjne! Ostatnio tez produkuje czapki z 2 roznych welen (intensywny niebieski + patynowa, lekko szarawa zielen) i jestem z nich zadowolona - a nie mialam pomyslu co zrobic z tak cienkiej welny, zas ta patynowa to zupelnie nie moj odcien. Polaczone daly odcien morsko-niebieski, czyli zupelnie nowa jakosc. Bede probowala dalej, bo patynowej mi jeszcze troche zostalo. Zastanawiam sie jak bedzie wygladac z fioletem lub rozem?

    Koty cudne! Moje we dwie tez okropnie rozrabialy i demolowaly! Teraz mam psy i rozrabiaja znacznie mniej, we dwoch;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      Wydaje mi się, że nie byłoby oburzenia, szczególnie, gdyby to było smakowite i lubiane ciasto, ja bym nie miała za złe. Też pomyślałam o Murzynku Bambo, zawsze patrzyłam na ten tekst jak na ciepły wierszyk dla dzieci, nie ma w nim niczego obraźliwego, Murzynek zachowuje się jak dziecko w każdym innym kolorze - nie chce mleka, woli się bawić i broić, i nawet na końcu jest wyrażony żal, że nie chodzi z nami do szkoły bo jest taki fajny. W sumie pozytywny obrazek! *^o^*
      Szarawa zieleń mogłaby się ładnie złożyć z jakimś odcieniem żółtego albo z turkusem, tak mi się wydaje, chociaż szary z różem obok siebie wyglądają świetnie, może w mieszance to też zagra!
      Z psami jest łatwiej, bo po pierwsze nie wchodzą wszędzie a kota przecież nie zatrzymasz... A po drugie, można je nauczyć, co wolno a czego nie (większość psów), a z kotem nie ma siły, nie wytresujesz, ech.... *^0^*

      Delete
    2. W Szwecji właśnie przepisują albo już przepisali książki o Pippi Langstrumpf. Być może czeka to też teksty Juliana Tuwima. Choć mnie się wydaje, że uczyć należy raczej krytycznego spojrzenia na czytany tekst niż zamiatać temat pod dywan poprzez cenzurę oryginału.

      Delete
    3. Z tego co wiem nie beda edytowali ksiazki, tylko szwedzka telewizja zapowiedziala, ze nie umiesci dwuznacznych fragmentow w adaptacji. To co innego, wiec jest to wlasnie to o czym ty mowisz, ze krytycznie sie patrzy na tekst. Zreszta sama Lindgren a pozniej jej rodzina wycofywali sie z niektorych okreslen, tlumaczac ze nie chcieli obrazic. Koniec koncow zachowano oryginalny tekst, ale dodano przedmowe. Tak ze nie musisz sie martwic.

      Delete
    4. Od razu mi się skojarzyła nowa "poprawna" wersja "Ziemi Obiecanej" Wajdy, z powycinanymi scenami... Nie lubię takich zabiegów, co innego znaczenie słowa, które zmienia się z czasem i co innego praca filmowa czy literacka, którą ktoś raz stworzył a po latach zmienia, nie lubię tego.

      Delete
    5. Ale to bylo w zgodzie z wola rodziny, nie narzucone komukolwiek. Jak mowilam sama Lindgren (juz w latach siedemdziesiatych) przepraszala, ze nie chciala obrazic. I w ksiazce zachowano oryginalny tekst. Tak samo jak adaptacje W Pustyni i w puszczy - dzis nie sposob pominac tego slonia w pokoju, ktorego to slonia imie rasizm. Juz w pierwszej adaptacji, tez w latach siedemdziesiatych bodajze, odniesiono sie do tego.

      Delete
    6. No tak, ale to był znak tamtych czasów, tak się ludzie zachowywali i mówili, również twórcy. To co, teraz wprowadźmy korektę we wszystkich tekstach do 500 lat wstecz i udawajmy, że tego wcale nie było? Raczej powinniśmy pamiętać i się od tego odciąć, zmienić nasze podejście, a tamte teksty zostawić dla przestrogi. (ale to już dygresje niezwiązane z tematem ciasta! *^v^*)

      Delete
    7. No i dlatego ZACHOWANO oryginalną wersję książki. Przecież cały czas o tym mówię.

      Mam dziewiętnastowieczny reportaż o Alhambrze i tam jest - nawet przed wstępem, na samym początku - napisane, że książka odzwierciedla poglądy autora, który jest człowiekiem określonych czasów i padają sformułowania które dziś uznalibyśmy za rasistowskie. I tyle. I wracając do Pippi - znowu powtórzę - nie wszyscy się tak zachowywali. Wielu ludziom to przeszkadzało już w latach siedemdziesiątych. Na tyle, że sama Lindgren kiedy to sobie uświadomiła przepraszała.

      Delete
  7. Z jednej strony poprawnosc polityczna mnie razi. Z drugiej jak stawiam sie w sytuacji osob czarnoskorych, przesladowanych, biednych czy tp. to rozumiem i wiem, ze moga to zle odbierac. Z trzeciej - wydaje mi sie, ze Polacy stosunkowo nieduzo maja takiego podejscia typowo post-kolonialnego: My i reszta swiata (a maja to wyraznie Francuzi, Anglicy, Holendrzy, Niemcy itd.). Mamy swoje zadecia i mesjasze narodow, ale mnie sie to mniej z rasizmem kojarzy. Raczej z pseudo-religijnoscia. No wiec nie wiem sama co ja na to. Jak mowic, co myslec i jak to traktowac. Skoro zgadzam sie, ze rozni ludzie sa sobie rowni (rozni religijnie, pod wzgledem koloru skory, pochodzenia itd.) to chyba powinnam traktowac wszelkie "murzynki" jako obraze? Hmmm.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja myślę, że każda grupa narodowościowa, rasowa, płciowa, społeczna, żywieniowa, itd, ma swoje odciski, na które łatwo nadepnąć i żeby nikogo nigdy nie urazić nie powinniśmy się wcale odzywać. A to niemożliwe. Owszem, gdyby moich czarnoskórzy znajomi wyrazili opinię, że taka nazwa ciasta w języku polskim ich razi, to nie będę jej używać w rozmowie z nimi, ale nie zamierzam przepisywać starych książek kucharskich. Z drugiej strony, czy ja kazałabym zmieniać nazwy potraw np.: w Mogolii czy Zimbabwe, gdyby tam mieli pieczonego białego albo nawet duszoną polkę?... Na pewno nie!
      Zresztą, mam jedną czarnoskórą znajomą, która czyta bloga, jeśli się odezwie w komentarzu to poznamy zdanie bezpośrednio zainteresowanej i przestaniemy sobie gdybać. *^v^*

      Delete
  8. A teraz przejdę do czapki i kotów ;-)
    Ciekawa jestem, jak się będzie sprawować połączenie z "alpaką w mechy czesaną". Kolorystycznie jest świetne, ale znając tę włóczkę, to może szybko zyskać gustowne kulki - nie piszę tego złośliwie, bo sama mam w tej chwili na suszarce świeżutki sweter w połączeniu z dość grubą wełną z odzysku, zrobiony z pełną świadomością minusów tej alpaki. Ale nie znalazłam innej kudłatej włóczki w podobnej gramaturze i budżetowej cenie, a sweter ma być przede wszystkim ciepły i "do rzucania po bagażnikach" bez żalu. Czapka to też w sumie niewielkie ryzyko.
    Co do kotów.
    Zgadzam się z przedpiśczynią - może być, że 8 lat. Może być, że 12. Niektóre koty mądrzeją po trzech latach - owszem, to wiek dorosły, ale czy wszyscy dorośli ludzie są "mądrzy" w sensie - spokojnieją i leżą na kanapie z pilotem i czipsami? ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam z tej alpaki kilka swetrów i jakoś żyją od 2017 roku, pomarańczowy i jasnoszary noszę często. Myślę, że jak ta włóczka jest połączona z inną to ma jeszcze większe szanse na przeżycie. Mam już jedną czapkę (bordową) w takiej mieszance, zimą i jesienią jest mocno noszona i prana (ręcznie) i wciąż jest nieskulkowana. Jestem dobrej myśli! ^^*~~
      Na szczęście nie wszyscy ludzie leżą na kanapie z pilotem i chipsami! *^O^*~~~ No, ale moje koty mogłyby więcej leżeć, nawet na kanapie, szczególnie rudy, który bawi się WSZYSTKIM co można pacnąć łapką. Czyli wszystkim... I jak coś mu się spodoba, to łapie w zęby i ucieka, jeśli da radę... ><

      Delete
  9. Jak ja dawno nie jadłam murzynka ...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Właśnie ja też! I zapomniałam, że on się w zasadzie z dnia na dzień wcale nie starzeje, właśnie przez ten charakter babki piaskowej, robi się przyjemnie chrupiący i można go nawet posmarować masełkiem!... ^^*~~

      Delete
  10. W moim domu też to ciasto funkcjonuje jako murzynek. Ale na przepisie babci Wali nazwany jest ambasador.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No proszę! Ciekawe, skąd taka nazwa, jakie to ma przełożenie na ciasto?... *^v^*

      Delete