Wednesday, February 13, 2019

Zamydlę Wam oczy!

Na początku wyraźnie napiszę, że ten wpis nie jest sponsorowany, wszystkie kosmetyki kupiłam za własne pieniądze a moje zachwyty są osobiste i uzasadnione wysoką jakością produktów i zadowoleniem z ich użytkowania! *^V^*


Jestem sknera.
*^n^*
To znaczy, nie. Ostatnią koszulę bym Wam oddała, ale kiedy patrzę na coś, co kosztuje rękę i nogę a wiem, że jak kupię materiał, z którego to coś jest zrobione i sama to wykonam, to zapłacę ułamek żądanej ceny, to mi się w środku coś zwija i piszczy!... ^^*~~
I'm a miser.
*^n^*
I mean, no. I'd give you my last shirt from my back if you needed it, but when I look at something that costs a fortune and I know I'd make something similar myself for a percentage of that price, something inside me curls and squeaks!... ^^*~~

Ale po kolei - kupiłam kilka mydeł. Chyba z powodu zimy zaczęłam mieć problemy ze skórą. Na ciele na szczęście, nie na twarzy, ale jak czegoś na pierwszy rzut oka nie widać to nie znaczy, że tego nie ma... Odstawiłam żel pod prysznic, którego używałam i wybrałam mydła o bardzo dobrym naturalnym składzie (zakupów dokonałam za własne pieniądze, to nie jest wpis sponsorowany *^o^*, co nie oznacza, że nie mogę pochwalić bo akurat jestem niesamowicie zadowolona!). Dodatkowo, moim powodem po sięgnięcie po mydła był fakt, że popatrzyłam krytycznie na ilość zużywanych przez nas plastikowych butelek po kolejnych żelach pod prysznic i szamponach...
But first things first - I bought a few soaps. Maybe because of Winter I started to have some problems with my skin. On the body, luckily, not on my face, but if you cannot see it it doesn't mean it's not there... I stopped using my shower gel and I bought some soaps with a very good natural ingredients. Also, my other reason was that I critically looked at our bathroom shelf and thought about all the plastic bottles with shower gels and shampoos we've been using up and throwing out...

Kiedyś kupiłam mydła z Ministerstwa Dobrego Mydła i byłam całkiem zadowolona z ich produktów, pomyślałam, że wspomnę o tym (MDM używa w swoich mydłach oleju palmowego, ale z etycznych źródeł), natomiast tym razem wybrałam dwie inne polskie marki: Cztery Szpaki i Kosmetyki DLA. Dla porządku dodam, że mam 44 lata, a skórę mam suchą (minimalnie świeci mi się czoło), bywa wrażliwa i miewam czasami pojawiające się znienacka uczulenia, ale nigdy nie odkryłam, co mnie uczula. (oprócz akrylu, po którym schodzi mi skóra jak wylinka u węża...)
Zacznijmy od mydła nagietkowego z Kosmetyków DLA - kupiłam to mydło do mycia twarzy i dekoltu. Tak, dobrze czytacie, po zmyciu makijażu olejem myję tym mydłem twarz jako drugie mycie. Jest polecane do cery suchej i wrażliwej, a w składzie ma napar z nagietka i kilka zmydlonych olejów, nic więcej. Porządnie namydlam buzię, spłukuję ciepłą wodą z kranu kilka porządnych razy i mam czystą skórę - nie jest ściągnięta, nie muszę natychmiast psikać tonikiem, chociaż i tak to po chwili robię. Niespodzianka - to mydło NIE szczypie w oczy! (a jako osoba nosząca okulary i czasami soczewki jestem na to szczególnie wyczulona) *^0^* Jest zapakowane w metalową puszkę, co jest wygodne podczas podróży, i fajne jest to, że jak nam się skończy to możemy dokupić samo mydło, nie płacąc drugi raz za opakowanie.
I once bought soaps from Ministerstwa Dobrego Mydła and I was pleased with them so I thought I'd mention them as well (they use palm oil in their soaps but from the ethic sources), but this time I chose two Polish companies: Cztery Szpaki and Kosmetyki DLA. I am 44 years old and my skin is dry with some periods of being sensitive and sometimes I get strange allergies, I don't know the source. (apart from acrylic, when I touch acrylic for a longer time I shed my skin like a snake...)
So, let's start with the calendula soap from Kosmetyków DLA - I bought this soap to use on my face and neckline. Yes, you read correctly, I wash my face with this soap, as a second cleansing after oil. It's dedicated to dry and sensitive skins, it has calendula infusion and some oils, nothing else. I thoroughly cover my face with soap bubbles, rinse several times with running tap water and my skin is clean - not puckered, I don't have to put a toner straight away, although I do it anyway. A surprise - this soap DOES NOT sting my eyes! (and being a person wearing glasses and occasionally lenses I am sensitive to this fact) *^0^* It's packed in a metal case which is convenient when you travel with it, and when we use up the soap we can buy just the replacement without the metal case.




Teraz Cztery Szpaki - wybrałam trzy mydła: zimowe o nienachalnym zapachu ciasteczkowo-korzennym, peelingujące ze zmielonymi pestkami dyni i mydło do włosów z olejem rycynowym. Znowu ta sama sytuacja - zmydlone oleje, olejki eteryczne, glinka, przyprawy i nic więcej niepotrzebnego ani sztucznego. 
Zimowe pachnie, ale nie jest to zapach duszący, raczej subtelny, co mnie cieszy, natomiast jeśli spodziewacie się korzennego odurzenia no to tak nie będzie. Peelingujące będzie idealne dla osób, które lubią porządne zdzieraki, używam go raz w tygodniu bezpośrednio na skórę i w sumie ode mnie zależy, jak mocno będę je przyciskać. Obydwa porządnie się pienią, dobrze myją, nie wysuszają mojej suchej skóry, po myciu nie jestem ściągnięta jak suszona śliwka! ^^*~~
Za to mydło do włosów to jest HIT! Kiedyś przymierzałam się do mydeł do włosów, ale te które znajdowałam wymagały po spłukaniu piany z włosów przelania ich kwaśną mieszanką wody z octem lub sokiem z cytryny. Nie chciało mi się tego robić, przyznaję... Natomiast tu nie znalazłam takiego wymagania, spieniam mydło w rękach (sznurek ułatwia korzystanie, bo mydło sobie wisi nad wanną ^^), rozprowadzam pianę na mokrych włosach, spłukuję. Tuż po spłukaniu włosy są bardzo sztywne i trochę się tego przestraszyłam za pierwszym razem, no bo jak miały mi zostać takie suche sznurki!... Zawinęłam włosy w ręcznik, wyszłam spod prysznica, zdjęłam ręcznik, roztrzepałam włosy palcami i uczucie sztywności zniknęło! Wtarłam w końcówki odrobinę olejku (używam różnych olejków i maseł, akurat mam z pestek śliwki z szafranem i jojoba), rozczesałam. Kiedy wyschły, były mięciutkie, falowane, efekt jak najbardziej zadowalający. *^v^*
Now Cztery Szpaki (which means Four Starlings) - I chose three soaps: Winter with a slight cookie-spicy scent, peeling with ground pumpkin seeds and hair soap with Castor oil. Again the best ingredients, oils, essential oils, loam, spices and nothing artificial or chemical.
The Winter soap smells nice but it doesn't choke you which is very good. The peeling soap is rather coarse, although it all depends on how strong you press it against the skin, I use it once a week on my body. Both make good bubbles easily, wash me well, do not dry my skin, I do not feel like a prune after shower! ^^*~~
But the hair soap is a real gem! I wanted to try hair soaps a long time ago but every one I found required to be rinsed with vinegared water and I didn't feel like doing it... But I didn't find this information with this soap, I make a foam in my hands, put it on my hair, massage it, then rinse it well. Just after rinsing the hair feel strange, stiff and I was a bit anxious at first. I tucked my hair in a towel, left the shower, removed the towel and stirred my hair running fingers through them and the feeling of stiffness was gone! I added tiny dots of oil into the hair ends (I use different oils and butters, currently I have plum and saffron oil and jojoba), I combed them. When they dried they became soft, wavy, I was more than pleased! *^v^*

Oczywiście tak jak składniki chemiczne mogą nas uczulać, tak samo mogą to zrobić składniki naturalne, szczególnie zioła i ich napary. Pamiętajcie o tym i w razie wątpliwości róbcie próbę za uchem!
Of course just as the chemical ingredients, the natural ones can give us allergies, especially herbs and their infusions. If in doubt, make a test behind your ear! 




Wracając do początku wpisu, mydło jak wiadomo w kontakcie z wodą lubi się zrobić śliskie i uciekać z rąk, poza tym jak się mydło wymydli to zostają kawałeczki, z których trudno korzystać, dlatego zachciało mi się sznurkowej myjki-woreczka, który by ujarzmił mydlaną kostkę a przy okazji zrobił pianę i porządnie mnie wyszorował. Poszukałam zatem w sklepach.
I tu nastąpił bunt na całej linii - nie spodobało mi się, że mam płacić prawie 18 zł (plus wysyłka) za malutki sizalowy woreczek!
Going back to the beginning of my post, when in contact with water soap likes to get slippery and run away from a hand, also it gets smaller and smaller with each use, so I felt I wanted a thread bag made of some linen for example which would work as a container and washcloth. So, I checked some shops in search.
And then I got angry - I didn't want to pay almost 5 dollars (plus shipment) for a small sisal bag the size of a soap bar!




Poszłam po rozum do głowy (i po farbę do ścian w sklepu budowlanego, bo akurat potrzebowałam! *^v^*), i kupiłam kłębek sznurka jutowego za niecałe 4 zł. Wyciągnęłam szydełko i w około 50 minut (tyle trwa jeden odcinek serialu "Trapped" *^-^*) zrobiłam woreczek na mydło. Ale nie poprzestałam na jednej sztuce, ponieważ tak: półsłupkami szydełkiem 5 mm zrobiłam gęsty woreczek na kawałki mydeł natomiast półsłupkami i słupkami na szydełku 6 mm zrobiłam drugi woreczek, w którym będę trzymać mydło do odplamiania z polskiej firmy Klareko. (jeszcze go nie używałam, więc nie mogę powiedzieć nic o jego działaniu, ale niezwłocznie doniosę, jeśli się sprawdzi!)
No i mam moje woreczki na mydła, nawet dwie sztuki, a sznurka zostało mi na kłębku jeszcze sporo!  *^V^*
So, I came to my senses (and went to the builder's shop to get some wall paint but that's another story *^v^*) and bought a ball of hessian twine for 1 dollar. I took a crocheting hook and in about 50 minutes I made a soap bag. But I didn't stop at that point. With 5 mm hook and denser stitches I made a bag for the pieces of soaps that are usually left when the soap bar runs out. But with 6 mm hook and looser stitches I made another bag to keep my soap for removing stains that I bought from Klareko.(I haven't used it yet so I have no opinion)
So, I have my soap bags, not one but two, and there's still a lot of thread left on the ball! *^V^*

 


Oczywiście nie jest to mój koniec eksperymentów z naturalnymi mydłami, bo powstaje u nas coraz więcej małych firm robiących mydła a ja chcę wypróbować wiele z nich... O, chociażby Hannah zainteresowała mnie mydłem i zapachu bzu i agrestu - AGRESTU!!! To mój owoc numer dwa! *^0^*~~~ (na pierwszym miejscu jest arbuz) W związku z tym możecie się spodziewać kolejnych recenzji, jeśli kupię nowe mydła i się u mnie sprawdzą, a i Was poproszę o polecenia i opinie, jeśli używałyście jakieś fajne mydła!
Of course I won't stop testing other natural soaps, there are more and more Polish companies that make them and I already have some ideas what I want to try next. Recently Hannah got me interested in a soap that supposedly smells like lilac and gooseberries - GOOSEBERRIES!!! That's my second favourite fruit! (the first one is watermelon) So expect more reviews if I get anything worth mentioning!
  



Muszę Wam jeszcze powiedzieć o kremie pod oczy, no muszę! 
Okay, so I must tell you about the eye cream I found recently, I must! 



Używałam kiedyś genialnego kremu pod oczy Shiseido Benefiance, po nałożeniu na skórę od razu czułam nawilżenie i odżywienie, i to uczucie utrzymywało się kilka godzin, był cudowny! Ale... po pierwsze, Shiseido testuje swoje kosmetyki na zwierzętach (do sprzedaży w Chinach, takie jest chińskie prawo), a ja od kilku lat nie używam kosmetyków testowanych. Po drugie, skład ma bardzo chemiczny. A po trzecie, jest pięć razy droższy niż to, co Wam zaraz polecę!
I used to use a great eye cream in the past Shiseido Benefiance, after application I felt my undereye skin was nourished and mosturised for a few hours, it was wonderful! But... first, Shiseido tests its cosmetics on animals (to be sold in China, that's the law) and I stopped buying brands that do testing some years ago. Second, it has chemical ingredients. And third, it's price is five times the price of what I'm going to tell you about!




Na markę Shy Deer trafiłam przypadkiem, kupiłam próbki i od razu zakochałam się w kremie pod oczy! *^O^* Daje taki sam efekt kilkugodzinnego nawilżenia i odżywienia co Shisheido, kosztuje niecałe 100 zł za 30 ml, ma genialny naturalny skład, firma jest polska, nietestująca na zwierzętach. Oprócz kremu pod oczy kupiłam sobie i Robertowi po kremie do twarzy. Wypróbowałam też bardzo przyjemne serum i emulsję do mycia (mam na razie zapas) i tonik, który niestety lekko pachnie lawendą, czego nie znoszę. Bardzo mi się podoba, że można kupić próbki i najpierw sprawdzić, czy pasują nam te kosmetyki, czy nie uczulają, itp
I found the Shy Deer brand by accident, I bought samples and I fell in love with the eye cream immediately! *^O^* It gives the same effect of nourishment and mosturing like Shiseido, costs 1/5 of the price, has great natural ingredients, the company is Polish and they do not test on animals. Apart from eye cream I also bought face creams for me and Robert. I also tried a good serum and a cleansing emulsion, but I have a supply of other brands now so didn't buy them. They also have a toner but it has a lavender scent which I cannot stand so it's a no go for me. I like that you can buy samples first and try the products, whether you like the smell, whether you are allergic to them, etc.




PS.: O mydłach dla mężczyzn na razie nie mam nic do powiedzenia, bo Robert ma swój ulubiony żel pod prysznic oliwkowy Ziaja i kategorycznie odmawia używania czegokolwiek innego. Może powinnam go namówić na jakieś mydła do brody, ale w kwestii kosmetyków jest raczej minimalistą, używa wprawdzie dobrych szamponów i kremów do twarzy na dzień, noc i pod oczy, ale do tonika już nie udało mi się go namówić. *^-^* (poprosił kiedyś o mydło i kupiłam mu takie rozmarynowe, ale tylko dlatego, że potrzebował naturalnego mydła na sznurku dla wygody, żeby zabierać na wyjazdy historyczne)
PS.: I have nothing to say about the soaps for men because Robert has his own favourite shower gel from Ziaja and he categorically  refuses to use anything else.  Maybe I could convince him to use some soaps for the beard but he's rather a minimalist as far as cosmetics, he uses good shampoos, facial day and night cream, an eye cream, but I couldn't get him to use a toner for example. *^-^* (he asked me once for a natural soap on a twine for historic events, for convenience, and I bought him this rosemary one)


Bonus - oto w jakich warunkach muszę pracować nad blogiem!... *^o^*
Bonus - here is how I work on creating posts for the blog!... *^o^*



30 comments:

  1. Koniecznie sprawdzę te kremy, mam suchą skórę i ciągle szukam, dzięki!

    Jakoś nie lubię mydła w kostce, nie mogę się w ogóle przekonać. Ale może w takim woreczku by mnie tak nie wkurzało? Sprawdzę, dzięki!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Fajnie, że można kupić próbki i przetestować, podoba mi się taka polityka firmy! *^v^*
      Ja mydła w kostce lubię i chyba nawet zmienię to w płynie na kostkę na umywalce, akurat mi się kończy... ^^*~~

      Delete
    2. Dokładnie! Dlatego zamówiłam zestaw, zobaczymy, jak podziała. Niestety wiele kosmetyków "bio", czy "eko" straszliwie mnie uczulało. Mam nadzieję, że te dadzą radę.

      Delete
    3. Trzymam kciuki! No, nie ma gwarancji, że naturalne składniki zawsze będą dobre dla naszej skóry, nie tylko chemia uczula.

      Delete
  2. Czekam na więcej! Ja też staram się przejść na lepsze kosmetyki, naturalne i bez plastiku. Z tymi do twarzy już nieźle mi idzie (tylko krem i piankę z rossmana mam w plasitku)- olejki, serum i hydrolaty tylko w szkle.
    Teraz poszukuję dobrego szamponu w kostce (mydła się boję) i mydeł do ciała. Ale szczerze mówiąc jestem w kropce. Miałam te od MDM, ale nie powaliły mnie aż tak. Niestety u nas mydła nie są aż tak wydajne, vege żel do ciała (Isana) kosztuje nas jakieś 4-5 zł a mamy go tak do 3-4 miesięcy, przy czym kilkukrotnie droższe ręcznie robione mydła ledwo na 3 tygodnie. Do rąk mamy zwykłe kostki, też z Isany, przynajmniej pakują je w kartonik.
    Jak żyć?

    A może te od Szpaków są bardziej wydajne?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jakoś wcześniej nigdy o tym nie myślałam - o opakowaniu, zwracałam uwagę na skład, czy testowany na zwierzętach, na cenę, pojemność, a nagle do mnie dotarło, skąd mi się m.in. biorą plastikowe śmieci, z opakowań od kosmetyków... Pewnie, że jest to wygodne, nie potłucze się, małe pojemności można zabrać w podróż, no ale jak powiem sobie na głos: to się rozkłada 400 lat!... To brzmi to przerażająco, bo to oznacza, że cały plastik wyprodukowany od początku jego wymyślenia wciąż gdzieś leży wokół nas!
      Z wydajnością to jeszcze nie wiem jak będzie, na razie używam tych mydeł od trzech tygodni, tego do włosów nie ubyło wcale (myję głowę co dwa, trzy dni), peelingu też bo używam go raz na tydzień, po zimowym widać małe zużycie. Ceny niestety nie są zbyt niskie ale ja sobie mówię, że za dobre składniki jestem gotowa zapłacić więcej. Wiadomo, jak cena mnie przerośnie to kupię coś tańszego, chociażby Białego Jelenia. ^^*~~

      Delete
  3. dałaś mi do myślenia tym woreczkiem na mydło, że ja nigdy nie wpadłam na takie rozwiązanie na te oślizłe kostki których nie używam bo się glucą. i chyba mam nawet jakieś resztki sznurka w domu ^v^. ja na przykład zrobiłam sobie jakiś czas temu sznurkowe siatki na cebilę i ziemniaki, dzięki temu wiszą sobie z boku szafki i nie przeszkadzają, a nie wiszą w plastiku, więc się nie zapocają itp ^v^ polecam.

    teraz jestem na etapie robienia sobie woreczków na warzywa. na razie udało mi się tak dobrze schować starą firankę, że musiałam ten pomysł odłożyć do czasu jej odnalezienia... ... żenada....

    a kremik pod oczy sobie zanotuję, bo czemu nie przetestować sobie czegoś nowego jak mi się pokończą kiedyś moje obecne kremy, niestety mi jeszcze do tego daleko, ale na szczęście nie mam już więcej zapasowych sztuk ^v^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Do woreczka zainspirowało mnie czyjeś zdjęcie na Insta - zobaczyłam woreczek na mydło, wow! Ale potem patrzę, nie, opisane toto jako myjka z bawełny, no bo rzeczywiście to była jednowarstwowa myjka. I zaraz mi przyszła myśl do głowy, że to przecież może być w formie worka, żeby te mydła powkładać! ^^*~~ A jak zobaczyłam, że już ktoś takie wymyślił i za jaką cenę sprzedaje, to sama sobie zrobiłam!
      O siatkowych siatkach też myślałam, bo zamarzyła mi się makramowa i wiesz co? Dziś znalazłam w mieszkaniu po rodzicach dwa kłębki grubszego sznurka, jeden jasny bawełniany, drugi szary chyba len, może coś z tego uplotę! *^V^*
      Jakbyś potrzebowała starej firanki to mogę coś podesłać, bo jeszcze mam w zapasie!
      Krem pod oczy bardzo polecam, ma dokładnie takie działanie jak tamten Shiseido, a o ile jest lepszy pod wieloma względami! *^O^*

      Delete
  4. Dzięki serdeczne za te polecenia i opinie! Świetnie opisane! Bardzo obiecująco to wszystko wygląda, zamierzam pozamawiać to i owo :). Mydło do włosów na pewno i koniecznie ten krem pod oczy - o marce Shy Deer nie słyszałam, zaraz tam poszperam na ich stronie. No i super pomysł z tym woreczkiem na mydło :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Proszę uprzejmie! ^^*~~
      Na Shy Deer trafiłam przypadkiem oglądając jakiś firm na youtube, sprawdziłam składy, potestowałam próbki i na razie jestem bardzo zadowolona! *^O^*

      Delete
  5. Cóż,na moje siano na głowie pomaga jedynie maska nawilżająca Caviar. Nawet nie chcę myśleć o myciu mydłem,byłby chyba dramat.Pozdrawiam,Kajka.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Spróbuj, jeśli będziesz miała okazję, jeśli mydło nie sprawdzi się na włosach, to zawsze można je wykorzystać do mycia ciała albo położyć na umywalce do mycia rąk. ^^*~~ Odżywkę zawsze możesz zastosować po umyciu, nie ma przeciwwskazań, ja tak też robię (czasami nakładam Alterrę z Wyciągiem z Granata).

      Delete
  6. Mydło o zapachu Yennefer? Coś pięknego.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No widzisz? Chwyt marketingowy z właściwym skojarzeniem i działa na potencjalnego klienta! *^V^* Chociaż na mnie bardziej zadziałał ten agrest...

      Delete
  7. Odkryłaś przede mną zupełnie nowe obszary, niczym w natchnieniu jakimś. :D
    Już mam mydło na sznurku (bo ja muszę w kostce, mąż w pracy dostaje) i mam plan na myjki ekologiczne. Zaraz po pracy zacznę produkcję. I wreszcie sznurek się doczekał - leży od kilku lat w szufladzie w dwóch szpulkach.
    Worki do ważenia już mam uszyte i w torebce. Pani w sklepie przygotowana, więc dziś idę robić zakupy. :))

    Szklanego w łazience nie mogę, niestety - ale w sumie mogę szampon przelewać i mieć jedną plastikową.
    Dezodorant naturalny mnie właśnie uczulił paskudnie, więc na razie się wstrzymam, zresztą kosmetyków to ja bardzo mało używam.

    I jeszcze do poprzedniego posta - z mężem muszę uzgadniać wyrzucenie każdej śrubki, a i tak decyzja jest na ogół odmowna. Ale po zminimalizowaniu moich nadmiarów, zyskałam sporo miejsca, więc w nie go przeprowadzę z jego ukochanymi śrubokrętami i przewodami, niech dojrzewa do niechomikowania. Za plecami w żadnym razie jego rzeczy nie wyrzucam. No bo nie wyobrażam sobie, że on moje by za moimi plecami. :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama przed sobą odkryłam! *^V^*
      A z tym mydłem na sznurku, to właśnie do mnie dotarło, że nie musi być kupne od razu ze sznurkiem, możemy wziąć nasze ulubione bez sznurka i szydełkiem albo makramą dorobić koszyczek, nawet mocno ażurowy, żeby się mydło w nim zmieściło i trzymało. Taki sznurek przez środek to bajer dodawany przez producenta już po pocięciu mydełek na kostki... *^-^*
      Ja wczoraj znalazłam dwie szpule sznurka w domu po rodzicach, grubszy od tego kupnego, jeden bawełniany drugi lniany, chyba sobie zrobię siatkę na zakupy, może jakąś bardziej ozdobną! *^V^*
      Testuję teraz jeden dezodorant naturalny i po kilku dniach jestem zadowolona, mąż też, napiszę o nim za jakiś czas, tylko najpierw porządnie się przekonam, że jest co polecać!
      I jeszcze podpowiem technikę, jaką wypracowałam na porządki z mężowych rzeczach, głównie ubraniach - robimy to razem, on wyciąga stosy koszulek z szafy, ja je szybko przekładam pytając "będziesz nosił? za małe? za duże? już znoszone? na szmaty? do oddania?" i czekam na odpowiedź patrząc znacząco. Stanowcza pomoc osoby drugiej ułatwia podejmowanie decyzji! *^o^*

      Delete
    2. hy, to mam z bajerem - przeciągnęłam sznurek igłą dziewiarską (najpierw wywierciłam dziurkę korkociągiem, ale nie trzeba było).
      Ja sobie zrobię myjkę z mydłem w środku, zobaczę w ogóle, czy mąż zaakceptuje mydło na sznurku - z woreczka nie wyjmowałby na bank, bo dla niego to za dużo pracy. :D

      Tak, tak, torbę zrób - w ogóle to eko i zero waste bardzo wciąga. :))

      Ja mu pomagam, jak mogę. :)) Widzę teraz, kiedy poodsłaniałam różne zawalone szafki i dachy, że mu się podoba, więc myślę, że do wyrzucania śmieci (na przykład popsutej, nieużywanej klawiatury), też dojrzeje. Ale na jego samodzielność w tym względzie nie mam co liczyć. Też muszę machać przed nosem patrząc znacząco. :))

      Delete
    3. W sumie rzeczywiście, można samemu zrobić dziurkę na wylot i przeciągnąć sznurek... *^O^*

      Wciąga, bo jak zaczniesz, to się zaczynasz rozglądać dookoła i zastanawiać, co by tu jeszcze ulepszyć! ^^*~~ Bez przesady oczywiście, no pewnych rzeczy my osoby żyjące w mieście, w blokach, robiące zakupy w zwyczajnych sklepach nie przeskoczymy. Inaczej by było, jakby człowiek miał dom, ogród, może własną krowę, wtedy mleko nie byłoby w plastiku... Ale z drugiej strony, pewne rzeczy muszą być w plastiku i koniec - na przykład leki.

      W sobotę ostatecznie opróżniamy mieszkanie po rodzicach, trzymaj kciuki bo już mi słabo, jak tam wchodzę i patrzę na to co pozostało (niewiele, ale jednak)!

      Delete
  8. Mydło do włosów mnie nie , włosy po nim były" tępe" i bez połysku, chyba muszę wypróbować innych firm.
    Zaciekawiły mnie te kosmetyki nieśmiały jeleń. Muszę spróbować!
    Widzę że nie tylko wiekowo podobne jesteśmy ale też typem skóry i nastawieniem do kosmetyków ....
    Pracoprzeszkadzajka niezwykle miziata !
    Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trafiłam na szampon w kostkach, ale jeszcze nie testowałam, kupię jak mi się skończy obecne mydło do włosów (patrząc na stopień i tempo zużycia - za rok... *^n^*). O takie: https://pandawanda.pl/pl/c/Szampony/51/1/default/1/f_producer_57/1?gclid=EAIaIQobChMIkbTEt-2p4AIVAtKyCh0GfwP5EAAYASAAEgKEg_D_BwE

      Mój mąż dopytuje, dlaczego skoro to polska firma to nie nazywa się właśnie Nieśmiały Jeleń!... *^V^* Trochę ma rację, ale pewnie dziewczyny chciałyby wyjść z produktem poza nasze granice, angielska nazwa jednak to ułatwi.

      I robótkowo, i myślę, że jeszcze by się znalazły inne rzeczy! *^o^*

      Ta przeszkadzajka jak nie śpi to je albo rozrabia, ech... ^^*~~

      Delete
  9. Dziekuje za Twoje nowinki w roznych tematach:) Nieraz juz korzystalam, nawet myslalam zeby Cie kiedys poprosic o liste np. najlepszych Twoim zdaniem ksiazek kucharskich, bo po zmianie diety wciaz mam malo pomyslow na nowe dania.

    Na razie co do mydel jestem sceptyczna, ale nie wykluczam sprobowania. Stosuje szampon dla dzieci, ktory kupuje w Leclercu (jakis francuski, b.lagodny i kosztu cale 4-5 zl;). Pod prysznic uzywam zelu-mleczka z Biedronki - jest lagodny, ma delikatny zapach i nie podraznia mi skory. Uzywam tez Biedronkowej serii Tolpy - glownie mleczka, ktore stosuje zamiast toniku. Bardzo bylam zadowolona z olejkow do twarzy m.in migdalowego i czasem awokado. Migdalowy nie jest ciezki ani tlusty i skora po nim byla delikatna. Awokado byl zielony w kolorze ! i dosc tlusty, wiec uzywalam sporadycznie. Olejki zamawialam na Zrob sobie krem. Teraz uzywam kremu Ziaji oliwkowego nawilzajacego. I to w zasadzie cala moja pielegnacja, im mniej tym lepiej sie czuje moja skora. Jak dotad prawie nie mam zmarszczek. Ale tez rzadko i b delikatnie sie maluje, nie uzywam fluidu czy pudru itd.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Proszę bardzo! ^^*~~
      O, książki kucharskie, dobry temat, spróbuję się nad nim pochylić, bo przybyło mi ostatnio kilka.
      Biedronkowa seria Tołpy jest bardzo dobra, używałam jej kiedyś.
      Gratuluję tego braku zmarszczek! *^V^* Ja też ich nie miałam przez dość długi czas, ale ostatnie dwa lata nasilenia nerwów jakoś mnie mocno postarzyły, widzę to wyraźnie. Też bardzo mało się maluję, używam dobrego kremu BB, filtra SPF50, ciekawa jestem, czy teraz po zmianie kosmetyków na naturalne mydło i kremy coś się zmieni. Nie liczę, że odmłodnieję o kilka lat oczywiście! *^O^*

      Delete
  10. O, kolejny bardzo fajny temat :)
    My już kilka lat temu przeszliśmy na mydła w kostce. Zaczęło się od moich problemów ze skórą swędzącą po każdej kąpieli nie do wytrzymania i poszukiwań żelu, który by to ograniczył. I ewolucyjnie skończyło się na mydle z Sycylii z oliwy z oliwek i ew. olejków eyterycznych (opcjonalnie). Tego sycylijskiego chwilowo nie mamy, ale kupuję w eko-sklepach takie, żeby były podobne składem (czyli jak najkrótszym). Też się bałam oślizłej kostki, ale trafiłam na mydelniczkę w starym stylu - emaliowaną, dwuwarstwową, z dziurkami do odpływu wody; daje radę. Stertom plastiku i kolorowym płynom mówimy nie, przynajmniej tam, gdzie się da.
    Ze skórą na twarzy mam problemy od zawsze (przebarwienia, pękające naczynka, łuszczenie w zimie), a szczerze nie cierpię wszelkich smarów. I to jest problem, bo powinnam. Mój ostatni kompromis: maść propolisowa, ale taka prawdziwa, od dobrego pszczelarza, na wosku i oliwie z oliwek (trzeba patrzeć na skład, bo te w sklepach są na ropopochodnych syfach, nawet w eko-sklepach!) i to mieszane przed użyciem z kroplą skwalanu z oliwek. Na razie się sprawdza, zobaczę, jak długo. Do mydła do włosów też powoli dojrzewam - mam krótkie, więc będzie mi łatwiej. Uwiera mnie chemiczna farba do włosów, ale korowód z henną przy męskiej fryzurze i farbowaniu co miesiąc jakoś mnie odstręcza. Jak miałam długie, to używałam henny z powodzeniem.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja kilka dni temu zmieniłam mydło w płynie na umywalce na takie w kostce i mąż trochę narzeka, że to wielka cegła i trudno się nim operuje... (kupiłam kastylijskie z olejkiem laurowym). Jak się wymydli i zrobi się obłe, to będzie łatwiejsze w obsłudze. *^v^*
      Też mam naczynkowe policzki i przebarwienia, i jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby istniał kosmetyk, który mi te naczynka skoryguje (o przebarwieniach to już nawet nie mówię, bo to oczywiste, że są i będą), można to łagodzić albo przykryć zielonym korektorem, i tyle. Już się przyzwyczaiłam, że taka moja uroda, policzki jak u lalki z rosyjskiej bajki! *^W^* Natomiast zimą odkryłam, że ja lubię gęste smarowidła do twarzy, pod choinkę dostałam masło oliwne Mohani i bardzo mi pasuje, mimo, że muszę sobie przypominać, żeby się nie dotykać po twarzy, bo paćkam się na tłusto... *^0^*

      Delete
  11. Ja serdecznie polecam produkcję samemu własnego mydła. Nie jest to bardzo trudne, trzeba tylko zachować nieco środków ostrożności. Kalkulatory składników do mydeł można znaleźć w internecie. Można też znaleźć bardzo dobre przepisy na mydła robione przez osoby, które w ten sposób zaczynały "swój biznes mydlany". A składniki można kupić w wielu drogeriach internetowych. Ja polecam. Mój numer jeden to mydło z dodatkiem mleka koziego i oleju kokosowego. :) Ładnie się pieni i dodatkowo nawilża. Ale jedynym ograniczeniem składników jest tylko własna wyobraźnia. A woreczek na mydło super pomysł :D też sobie zrobię.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niby można samemu, ale... Moje koty są niesamowicie towarzyszące, one wszystko robią razem ze mną! I jakoś sobie nie wyobrażam, że tworzę mydła jednocześnie oganiając się od futrzaków, bo one wszystko muszą zobaczyć, sprawdzić, powąchać, pacnąć łapą... *^v^*

      Delete
  12. Lubię tu zaglądać, czytać, inspirować pomysłami lub po prostu poczuć się, jakbym wpadła na krótko do Kogoś bardzo miłego. Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niesamowicie mi miło czytać takie słowa, bardzo dziękuję! *^-^*~~
      To następnym razem pokażę trochę zdjęć rodzinnych i podzielę się naleśnikami ze szpinakiem. *^v^*

      Delete
  13. ja też ostatnio buszuję w naturalnych kosmetykach i w pielęgnacji koreańskiej. zamówiłam sobie ostatnio olejek do mycia twarzy i oczekuję z niecierpliwością.
    fajnie, że wszystko podlinkowałaś, dzięki - pooglądam sobie i może skuszę się na któreś z mydeł. szczególnie to peelingujące brzmi ciekawie. moja skóra na twarzy zimą lubi się bawić w węża...szukam produktu idealnego. ostatnio nabyłam pastę z glinką do mycia Ziai, póki co wygrywa ze wszystkim innym, zobaczymy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mój ulubiony olejek to koreański Scinic Vita Ade, polecam! (kupuję na ebay)
      Peelingujące mydło bardzo mi pasuje, ale ja lubię mocne peelingi, używam go tylko do ciała, ale nie do twarzy, uprzedzam ponownie. Jest dość drapiący, do twarzy może być za mocny.
      Pasty do mycia Ziaja nie znam, zbadam temat! *^v^*

      Delete