Thursday, February 11, 2021

Racuchy


Pączki pączkami, ale w tym roku w Tłusty Czwartek postanowiłam przypomnieć sobie smak babcinych racuchów! *^-^* 

This year on Fat Thursday I decided I wanted to recall the taste of my Granmother's traditional Polish doughnuts called racuchy! *^-^*



 

Przepis jest prosty, należy wymieszać i chwilę wyrobić:

- 450 g mąki pszennej

- 15 g drożdży suchych (babcia używała świeżych, 30 g)

- szczyptę soli

- 2 łyżki cukru

- 1,5 szklanki mleka

- 1 jajko

Włożyć do miski posmarowanej olejem, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na godzinę - ma podwoić objętość. Ja stawiam miskę na kaloryferze.

Na patelni rozgrzać kostkę smalcu (nie wiem, jak będą smakować racuchy smażone na oleju, moja babcia nigdy go do tego celu nie używała) i wykładać ciasto formując placki - ciasto nabieram z miski łychą i ostrożnie zsuwam na patelnię pomagając sobie silikonową łopatką, uklepując na płasko. Nie martwcie się, racuchy urosną, będą lekkie i puszyste w środku, i chrupiące z zewnątrz! Smażymy kilka minut na złoty kolor, odwracamy i smażymy znowu kilka minut. Ogień nie może być za duży, bo racuchy szybko się spalą na zewnątrz a w środku będą surowe! Ja stawiam patelnię na najmniejszym palniku.

 

Recipe is easy, just combine:

- 450 g wheat flour

- 15 g dried yeast

- a pinch of salt

- 2 Tbsp sugar

- 1,5 cup milk

- 1 egg

Put the batter into the oiled bowl, cover and leave to rise for 1 hour in a warm place.

Put some lard into a pan and fry the doughnuts - I pick some batter with a big spoon and then slide it carefully into the hot lard with a silicone spoon. Fry a couple of minutes till golden on one side, then flip and fry on the other side. The heat cannot be too big because the doughnuts might burn and still be raw inside! I use the smallest fire on my stove.



 

Usmażone racuchy odsączać z nadmiaru tłuszczu i podawać posypane cukrem pudrem, z łyżką podgrzanych konfitur wiśniowych. *^v^*

Drain the excess fat on the kitchen paper, sprinkle with sugar and serve with warmed cherry jam. 

 


 

Na dziś tyle, bo chciałam na szybko podzielić się przepisem na racuchy, gdyby przypadkiem ktoś nie miał babci i go nie znał! ^^*~~ Wieczorem pierwsza pizza (ciasto fermentuje od wczoraj) a jutro pierwsze bagietki w nowym piekarniku, trzymajcie kciuki! 

That's all for today, I just wanted to quickly share the racuchy recipe in case your Granny didn't make them! ^^*~~ Tonight I am making the first pizza in the new oven and tomorrow - first breadrolls, keep your fingers crossed!


39 comments:

  1. Dzięki za ten przepis, ratujesz moją twarz przed rodziną, bo wstyd się przyznać, ale zapomniałam, że dziś Tłusty Czwartek :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie ma za co! ^^*~~ Uprzedzam, że są uzależniające, ja już zjadłam sześć sztuk....

      Delete
  2. To dla mnie ten post! Ja nie miałam ani jednaj babci, co do dziś uważam za bardzo krzywdzące. U nas już PO faworkach i PO ptysiach, ale racuszki będą pieczone w najbliższym terminie. Dziękuję! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, to bardzo mi miło! ^^*~~
      Faworków w tym roku nie robiłam, ale może jeszcze ptysie zdążę tuż przed wegańskim DOJadaniem?... Bo ptysie za mną chodzą od jakiegoś czasu!

      Delete
  3. Pychotki! U mnie dziś pączki :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chyba powinnam wynieść talerz z racuchami do sąsiadów, co wejdę do kuchni to łapię jednego!... >0<*~~~

      Delete
  4. Ja dzisiaj pączki, takie racuchy znam, też jak robię i zostają to w kuchni się gubią.Pozdrawiam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja właśnie nie wiem, co pójdę do kuchni to znika racuch, i jakoś często tam dziś chodzę!... *^W^*

      Delete
  5. Gdy smażę racuchy, ciasto nakładam łyżką. Tylko za każdym razem , gdy nabieram ciasto, moczę łyżkę w szklance z wodą. Po prostu trzymam łyżkę w szklance z wodą podczas smażenia. Może przyda się taka uwaga. Wypróbuj następnym razem. Także lubimy racuchy. Serdecznie pozdrawiam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję za podpowiedź, ale... ta porada napawa mnie przerażeniem! Naprawdę wkładasz ciasto na gorący tłuszcz MOKRĄ łyżką?.... I nic nie pryska po całej kuchni?
      Ciasto z mojego przepisu nie jest bardzo klejące, ta silikonowa łopatka to tak bardziej dla asekuracji. ^^

      Delete
    2. Nic nie pryska, ja też tak robię. Łyżka czeka w kubku z wodą :) Ja smaże na oleju.

      Delete
    3. No to może się odważę następnym razem... Z nieśmiałością! *^0^*

      Delete
    4. Śmiało, mi nic nie pryska. Robię tak od lat. Jak nałożę ciasto, to drugą stroną łyżki (grzbietem) je lekko rozprowadzę. Smażę na oleju. Wspomnij na blogu , jak wyszło...

      Delete
    5. No to wypróbuję i napiszę jak wyszło! ^^*~~

      Delete
  6. Mniammm uwielbiam! U nas dziś po raz pierwszy własnoręcznie robione paczki iiii..... pavlova ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przypomniało mi się, jak kiedyś z przyjaciółką pierwszy raz zrobiłyśmy pączki, a miałyśmy wtedy po 14 lat. Nie wiem, jak nam się to udało, ale wyszły tak strasznie twarde i gumowe, że nie dało się ich jeść.... *^W^* Potem powtórzyłam tę porażkę z faworkami, około 30-stki! Samych sukcesów kulinarnych nam życzę! *^V^* Może spróbuję zrobić Pawłową na DOJadaniu, wegańską?....

      Delete
    2. Wegańska pavlova to wyzwanie!
      Jako nastolatka też już próbowałam pączki robić, wyszły piękne węgielki :)

      Delete
    3. Przepisy są, więc się z nimi zmierzę, innym się udało to może i mi wyjdzie! *^V^*

      Delete
  7. My Babcia never made racuchy, but i have eaten them and liked them very much. Can they also be made with chopped apples inside of them? As usual yours look divine!yum!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Yes! You can add different fruit, but apples are the most common I think. *^v^*
      We ate a lot yesterday... There are still four left for today's dessert, I think I'll warm them up and serve with jam and cream!

      Delete
  8. Dziś smażyłam Twoje racuchy. Przepyszne. Ale nie doważyłabym się nakładać mokrą łyżką na rozgrzany tłuszcz. Hm...może to jakiś inny tłuszcz?
    Czekam na więcej babcinych przepisów. I koniecznie, koniecznie jakieś nowe udziergi, proszę :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się, że smakowały! *^V^*
      Przetestuję ten sposób z łyżką z wody, ale ostrożnie, i dam znać.
      Co do babcinych przepisów, to już był na przykład taki: na kartoflankę i makaron z serem i skwarkami, koniecznie jedzone razem! ^^*~~
      http://www.friendsheep.com/2010/04/smaki-dziecinstwa-childhood-tastes.html
      A udziergi się dziergają, ale niestety jest to na razie sweter-test, i nie będę go mogła pokazać chyba do końca marca, chociaż brakuje mi 10 cm rękawa... Ale jak tylko go wykończę, to zabieram się za dokończenie zielonych skarpetek warkoczowych!

      Delete
    2. Obejrzałam wskazany link, dziękuję, i zaraz wysyłam swojego faceta galopem po Berlinie szukać kwaśnego sera! Może w "ruskim" sklepie będzie? Ja znam jedzenie z dwóch talerzy, ale barszczu,z tłuczonymi kartoflami postawionymi obok....ach, co to były za smaki! Jeszcze raz dziękuję za inspiracje!

      Delete
    3. Daj znać, czy znalazł! ^^*~~ I czy smakowało! To moim zdaniem niesamowicie dopełniające się smaki. Barszcz z ziemniakami też tak uwielbiam!
      To mi przypomina taką historię - rok 2004, Szwecja, wchodzimy do supermarketu po biały serek, bo gotujemy żur (do zjedzenia z serem). Dopada nas pomocny pracownik działu nabiałowego i pyta, czego szukamy. No to my "cottage cheese". Ależ OCZYWIŚCIE, że mają, w tym sklepie jest wszystko! Idziemy do półki, pan pokazuje nam wybór różnych marek ricotty... My mu na to, że nie, że ma być kwaśny twaróg, a nie słodki miękki serek.
      Chyba złamaliśmy mu życiorys, i przekonanie o tym, że w ich sklepie jest WSZYSTKO!..... *^W^*~~~

      Delete
    4. Nie, nie znalazł. Sama poszukam jak dojdę do siebie. Wczoraj dostałam drugą dawkę szczepionki przeciw covid i niestety- wszystkie objawy poszczepienne mam:). A czy znasz taką potrawę niemiecką, która nazywa się "Niebo i Ziemia"? Gotujemy kartofle, pod koniec gotowania dodajemy obrane jabłka w cząstkach, ok 1/3 ilości kartofli. Ugotowane tłuczemy , na talerzu polewamy przesmażonym podwędzanym boczkiem z cebulką. Jakie to jest pyszne, a jak rozgrzewa po zimowym spacerze! Polecam :) i pozdrawiam:)

      Delete
    5. Nie znam, ale o rany!, już mi się podoba!!! *^V^*~~~ Jutro chyba skoczę po kartofle, i maślankę do tego kupię, będzie na ostatki przed weganizmem!... ^^*~~

      Delete
    6. Zapomniałam dodać, że przyprawia się majerankiem, o ile lubicie.....

      Delete
    7. Oczywiście, że lubimy! Do jabłek majeranek pasuje idealnie! *^v^*

      Delete
  9. Żurek z białym serem??!!!
    A myślałam, że po pierogach ruskich i lubelskich (z kaszą gryczaną, na słodko)oraz takich z miętą, już nic mnie nie zdziwi. Z wyjątkowych paskudztw (mocno subiektywne)wspomnę jeszcze tzw. barszcz owocowy - z jabłek lub śliwek, z ziemniakami, i sałatę zieloną, ze śmietaną, ale na słodko, z cukrem :(((((((

    ReplyDelete
    Replies
    1. No cóż, będzie więcej dla mnie! 👍🏻🤪

      Delete
    2. Shub-Niggurath! A ja słyszałem, że są ludzie co sałatę polewają śmietaną NA SŁONO!!! Abominacja jakaś... No dobra, nie tylko słyszałem ale i raz nawet trafiłem na taką - no dramat i zbrodnia! Ale poważniej: tak myślałem jako dziecko jak mi ktoś ośmielił się tak sałatę zaserwować, tak na słono. Zapewne regionalizm albo co, u mnie zawsze słodka, i przez to pyszna. Dlatego też zupełnie subiektywnie oświadczam: mylisz się!;D

      A żur z serem kwaśnym to i nas zaskoczył, to regionalizm z Żywiecczyzny z kolei, courtesy to Książę Draconii. I wszyscy się zawsze dziwią jako i my się dziwiliśmy, komu by nie opowiedzieć. Ale tylko do spróbowania zwykle, bo delikatna słodycz sera w połączeniu z koniecznie bardzo kwaśnym żurem gra wspaniale.

      Delete
    3. Moja mama robila salate z jajkiem na twardo, pokrojonym w grube kawalki, i zalewala to woda z octem. Woda byla slodko-kwasna. tak samo zalewala mizerie. Uwielbialam te wode. Teraz pewnie nie zjadlabym tego.

      Delete
    4. Ja bym zjadła, smak kwaśny jest moim ulubionym, zaraz obok słonego! ^^*~~

      Delete
    5. Muszę koniecznie tego żurku z serem spróbować :) Brzmi co prawda egzotycznie, ale jakoś mi się komponuję mentalnie. Jaki to powinien być ser? W sensie biały ale chudy, tłusty, twaróg, bundz?
      Do sałaty na słodko nic i nikt mnie nie przekona, ale przecież nie o to chodzi :) Jedzenie ma oprócz oczywistych oczywistości sprawiać przyjemność. Ja, na przykład, nienawidzę jajek. I nie jem ich. A zwłaszcza na miękko, sadzonych czy w postaci półpłynnej jajecznicy. Ale przecież nie muszę i nie muszę też pacyfikować tych, dla których to przysmak. Podsumowując - super, że mamy taki wybór i tak różne gusta, wymieniajmy się informacjami i poszukujmy. Tak dużo jest agresji i jedynie słusznej prawdy wokół, że aż strach.

      Delete
    6. Wow... No to jakby trzeba było gdzieś wiać na wypadek apokalipsy czy coś, tom zapraszam w naszym kierunku: nie będziemy sobie na wzajem wyżerać ostatków z naszych nisz żywieniowych ;-). Bo dla nas jajka muszą być i muszą płynąć cudownym żółtkiem :-). Wszystko ma swoje dobre strony jak widać, dokładnie jak piszesz.

      A wracając do pytania (z przeprosinami, bo to ja miałem odpowiedzieć) to ma być zwykły ser biały, krowięcy, czyli twaróg. Szczegóły do wyboru wedle smaku, ale my lubimy raczej tłusty i nie bardzo kwaśny bo ta delikatna słodycz sera właśnie komponuje się z kwaśnością żuru.

      Delete
  10. Ojej, ale pysznosci. Uwielbiam racuchy wszelakiego rodzaju. Ale nie dla psa kielbasa, nie jem na razie slodkosci. Takie postanowienie. Nie wiem jak dlugo.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trochę racja, nie można się tak zupełnie rozpuścić i zajadać wszystko, co nam do głowy przyjdzie... Ale raz w roku chyba wolno! *^v^* Od środy też przykręcamy sobie śrubę!

      Delete
  11. Racuchy, bliny, fuczki, placki ziemniaczane - lubimy wszelkie warianty, modyfikacje i hybrydy. Hybrydy są najlepsze. W moim rodzinnym domu racuchy były z jabłkami, na drożdżach. U nas ostatnio na fali są fuczkoracuchy na drożdżach, czasem z tradycyjną kiszoną kapustą, ale z nietradycyjnymi przyprawami, czasem z kimchi. Zawsze na oliwie - wiem, że na smalcu się smaży najlepiej, mama tak robiła i były super, faworki zresztą też. Ale odkąd zrezygnowaliśmy z mięsa, oliwa jest jedynym wyborem. Smażone na oleju wychodzą, ale smakowo to nie to, wszelkie ghee, oleje kokosowe i inne wynalazki też jakoś nam nie podeszły. Ale to kwestia upodobań rzecz jasna :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zrobię na dniach racuchy z jabłkami, zachciało mi się! *^v^* A z kapustą kiszoną też nie odmówię, taki pasztecik do barszczu.
      A z tym smażeniem na oliwie to ciekawostka - polscy kucharze krzyczą, żeby absolutnie na niej nie smażyć, a Włosi smażą!

      Delete