Monday, August 09, 2021

Zimowy sen

Zapadłam w sen zimowy w środku lata. 

 


 

Nie wiem, co jest jego powodem, nic mi się nie chce - ani gotować, ani rowerować, tylko bym spała na okrągło, ale nocami nie mogę długo zasnąć. Nawet zmuszać się do niczego kreatywnego mi się nie chce, chociaż tutaj już pojawia się malutkie światełko w tunelu, bo zabrałam się za odświeżanie garderoby jesiennej - kupiłam kilka bluzek i bluz, a potem pomyślałam, że mogłabym wykorzystać resztki dresówek i jerseyów pozostałych po szyciu sukienek i sama uszyć sobie bluzki! *^v^* Wybrałam dwa wykroje i zobaczymy, co z tego będzie. Ostatni raz szyłam coś na początku lipca, kiedy Robert pojechał na cały weekend na imprezę historyczną, bo po spakowaniu jego komputerów miałam wygodny dostęp do mojego stołu do szycia. Niestety, na co dzień ten stół zajmuje jego stanowisko pracy, a czasami nawet też w weekendy, i trudno mi się rozłożyć z pracą nad szyciem gdzieś indziej, bo nie mam takiej powierzchni... Rozmawiałam o tym z przyjaciółką i zasugerowała, że może mam psychiczną blokadę do jakiejkolwiek twórczości kreatywnej bo symbolicznie straciłam moje miejsce do pracy? Kto wie, może coś w tym jest. Nic się jednak na to nie da poradzić, bo nie mamy nigdzie miejsca na dodatkowe biurko dla Roberta, musi zajmować stół do szycia w sypialni, no i bez sensu byłoby zmuszanie go do składania każdego wieczora po pracy komputerów, klawiatur, monitora, odstawianie ich sama nie wiem gdzie, żebym ja mogła poszyć po 19:00... W nowym mieszkaniu to się zmieni, ale do czasu przeprowadzki muszę sobie jakoś z tym psychicznie i logistycznie poradzić.

Za to rzuciłam się w wir sprzątania, pozbywam się rzeczy, chowam te co zostają, żeby mi nie zostały na widoku, najchętniej zamieszkałabym w kompletnie pustym pokoju w neutralnych barwach, z zamykanymi szafami na rzeczy. Wciąż kocham moje kwieciste kolorowe sukienki, ale jeśli chodzi o przedmioty w moim otoczeniu, to najchętniej przestałabym je widzieć - idealne byłyby szklane naczynia, jednobarwne meble i okładki książek na półkach, zero durnostojek i ozdobników. Chyba powinnam zrobić sobie przerwę od mediów społecznościowych, bo coś za dużo tych bodźców ostatnio miewam...

***

Remont wciąż się opóźnia i nie uwierzycie, co nam teraz przeszkodziło!..... Najpierw przez ponad miesiąc wstrzymywał nas bez sensu doradca kredytowy z Expandera - grzebał się z wyszukaniem ofert, potem miał jakieś problemy osobiste, źle nas poinformował w jednej kwestii a w pewnym momencie w ogóle zerwał się z nim kontakt... Na szczęście w innej firmie doradztwa kredytowego trafiliśmy na kompetentną panią i już prawie witaliśmy się z gąską, ale.... 

Wypełniałam papiery do księgi wieczystej i spojrzałam na odpis o nabyciu spadku po tacie.

I zamurowało mnie!!!

Na odpisie był błąd. Zadzwoniłam do sądu i niestety potwierdziłam, że błędu nie popełnił referendarz robiąc odpis ale protokolant podczas sprawy spadkowej... Wpisał on, że nabyłam prawo do spadku po Zygmuncie Janie Kostrzewa. A Kostrzewa to moje nazwisko po mężu, mój tata nazywał się zupełnie inaczej!!!..... 

Złożyłam już wniosek o sprostowanie omyłki pisarskiej, ale oczywiście sądowi poprawienie tego błędu zajmie 30 dni, a jakże!..... (coś najśmieszniejsze, taki błędny odpis wysłałam do Urzędu Skarbowego i do spółdzielni, nikt się nie zorientował, nikt nie czyta tych dokumentów?......)

(Nawet nie pytajcie, dlaczego ja tej pomyłki od razu nie zauważyłam... Nie mam pojęcia! Mózg dopisuje sobie to co mu się wydaje, rzuciłam okiem na odpis, zobaczyłam Zygmunt Jan i dalej już nie zawracałam sobie głowy sprawdzaniem, czy nazwisko ojca się zgadza...)

No więc tak to na razie wygląda. Przebolałam pierwsze załamanie i staram się już tym nie przejmować, w końcu nigdzie nam się nie spieszy, mamy dach nad głową, widocznie tak musiało być i się opóźnić.

***

Pierwszy raz wyszliśmy z domu na miasto, poszliśmy do czeskiej piwiarni a potem do klubokawiarni na koncert piosenek kryminalnych zespołu N/N, w którym gra nasz kolega. ^^*~~ Nawet byłam zaskoczona, bo był piątkowy wieczór a ludzi w tych dwóch miejscach była umiarkowana ilość. Nie wiem, może tłumy gromadzą się na bulwarach nad Wisłą? Tydzień później spotkałam się z przyjaciółką w restauracji i mimo środy tam już było więcej ludzi. W każdym razie, to był bardzo przyjemny powrót do rzeczywistości.

 


 

Z innych atrakcji w lipcu mieliśmy jeszcze awarię hydrauliczną, wizytę z Fukim u weterynarza i włamanie do piwnicy, na szczęście awaria została usunięta i wygląda na to, że z Fukim idzie ku poprawie. Piwniczny złodziej przepiłował kółko od skobla i niczego nam nie ukradł (bo też nic cennego tam nie przechowujemy) poza ... kłódką!!! >< Lipiec był też miesiącem oglądania sumo i Igrzysk Olimpijskich, śledziliście występy naszych sportowców? *^v^*

***

Zarezerwowaliśmy wakacje, trzymajcie kciuki żeby do początku września nie było czwartej fali! Tym razem spróbujemy spędzić urlop całkowicie w Czechach i nadrobić to co nie udało nam się zrobić w zeszłym roku. Na Japonię wciąż nie ma szans, chociaż jesteśmy w blokach startowych i jak tylko otworzą granicę to lecimy!!! *^0^*


***

Chciałabym Wam jeszcze coś polecić, bo trafiłam na pyszności! Lubicie miód? Ja kocham miłością wielką i zawsze w domu jest kilka słoików różnych odmian miodu. Kupujemy tylko polski miód z oznaczonych pasiek, a ponieważ nasza miodowa budka na bazarku miała wakacyjny urlop akurat wtedy gdy nam się pokończyły zapasy, kupiłam miód online. 

 


 

Znalazłam ich przypadkiem, poprzez jakąś reklamę na Instagramie, Pasieki Sadowskich to miody z upraw na Mazowszu i Kujawach, oferują czyste miody ale też mieszanki z owocami oraz coś co pokochałam od pierwszej łyżeczki - miód z cytryną!!! *^O^* Smaruję nim chleb z masłem, dodaję do herbaty a najchętniej zajadam łyżeczką ze słoika. ^^*~~ Zrobiłam od nich już dwa zamówienia i na pewno będę tam robić zakupy w przyszłości. Znalazłam też drugą ciekawą firmę sprzedającą miody i miody smakowe, i zamierzam też ją przetestować.

Tyle na dzisiaj ode mnie, pomyślałam, że dam znać, że u nas wszystko w porządku. Do następnego razu! *^o^*~~~

10 comments:

  1. Kurczę, myślałam, że tylko mnie złapała niechęć do zdobienia i do przedmiotów. Byłam dziś w TKMaxksie po skarpetki dla męskich domowników i z niedowierzaniem patrzyłam na półki z ozdobami, zabawkami, przerażające ilości dóbr wszelakich. Jakoś mi wszystko obrzydło ostatnio. No może oprócz roślin i robienia mydła. Trzymam kciuki za ułożenie się spraw urzędowych!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyli chyba musimy odpocząć - od bodźców zewnętrznych, i skupić się bardziej na wnętrzu. Staram się raz dziennie usiąść do medytacji, chociaż nie bardzo umiem i nie zawsze mi się udaje znaleźć czas.
      Za kciuki dziękuję! W końcu wszystko się wyprostuje, wizualizuję ten dzień z niecierpliwością!!! *^w^*

      Delete
  2. Może po prostu Twój organizm domaga się odpoczynku. Taki system obronny. Wszelakie stresy niestety też się przekładają na samopoczucie.
    Jeśli miodki smakują jak wyglądają, to muszą być przepyszne! Powodzenia w sprawach remontowo-urzędowych. Trzymaj się!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję!!!
      Tak mi się wydaje, że "wypoczywam" mieszkaniowe zawirowania, no i tę niewiadomą, jaką przynosi nam od początku rok 2021. W zeszłym roku sytuacja była jasna - 2020 jest stracony, ale od stycznia wszystko będzie normalnie! (chyba w takim żyłam przekonaniu...) A tu minęła połówka roku, i nadal sytuacja w zawieszeniu.
      Miody smakują świetnie! I najlepsze, że to tylko miód i owoce, nic dodatkowego. *^v^*

      Delete
  3. Joasiu, takie stany jak Twój bywają u każdego, nie przejmuj się, wypocznij, wszystko minie:). Dawno nie pokazywałaś swoich udziergów, nie wierzę, że nie masz nic na drutkach? Akurat ochłodziło się znacznie (przynajmniej nad morzem), a może zacząć jakiś przedurlopowy projekt? Pozdrawiam i posyłam mnóstwo dobrej energii. (Chciałam napisać "całuski i dwie rybie łuski, ale to było z Mazur:) )

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! :* No, kiedyś musi minąć! Dziś odrysowałam z Burdy jeden wykrój na bluzę i wycięłam elementy dwóch bluzek, wprawdzie z przerwami na odpoczynek na kanapie i głaskanie kotów (podczas deszczu robią się bardzo przylepne!), ale dałam radę. Jutro mam w planach ustawić maszynę na stoliku w pokoju dziennym i coś poszyć.
      Mam coś na drutach i może rzeczywiście zdążę to skończyć przed wakacjami w Czechach, bo może się to tam przydać! *^0^*
      (Rybie łuski biorę w ciemno, z rybami w komplecie!!! ^^*~~)

      Delete
  4. Nieśmiało sugeruję sprawdzenie hormonów tarczycy, to w kwestii Twojego samopoczucia.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pewnie trzeba będzie, chociaż moje zmęczenie nie obejmuje wszystkich dziedzin - jak już wsiądę na rower, to mogę jechać i 30 kilometrów bez problemu! Więc chyba to jest bardziej psychologiczne niż fizjologiczne, żeby się zebrać i za coś zabrać, tym bardziej, że już tak miałam kilka lat temu kiedy borykałam się z czymś na kształt depresji (piszę tak, bo nie diagnozowałam tego w tamtym czasie, dopiero potem rozmawiałam o tym z psychologiem). Ale sprawdzić nie zaszkodzi. *^v^*

      Delete
  5. no masz...mnie też ta senność dopadła! naprawdę, najchętniej bym spała. rano, wieczorem, po południu, o dowolnej porze jestem w stanie zasnąć. chociaż najtrudniej oczywiście w nocy.
    też dopiero niedawno byliśmy na mieście, bardzo miło, trochę dziwnie - człowiek się odzwyczaił od tego, co było normalnością...
    mocno trzymam kciuki za wrzesień bez obostrzeń! (nie ukrywam, że też mam plany...oby się nam wszystkim udało powakacjować).

    ReplyDelete
    Replies
    1. No proszę, to jesteśmy śpiącymi siostrami! *^w^*
      Muszę wyregulować chodzenie spać, bo niby się zbieramy do łóżka około 23:00, ale potem jakoś się schodzi mycie, potem czytanie już pod kołdrą i nagle robi się 2 w nocy.... A potem zasypiam po południu na 2 godziny, a potem znowu nie chce mi się spać wieczorem!
      To trzymamy kciuki ze wrzesień, ha! *^0^*~~~

      Delete