Friday, July 24, 2009

Hey, Mrs Postman!

No proszę, to ja myślałam, że jestem jedynym takim odludkiem, zawikłanym we własne lęki... Wszystkie słowa otuchy bardzo mi pomagają i podnoszą na duchu, także te komentarze, w których dzielicie się ze mną swoimi przeżyciami, to powoduje, że czuję się częścią większej grupy. Zresztą, nieszczęście komuś opowiedziane to już część ciężaru zdjęty z serca. ~^^~
Well, I thought I'm the only hermit hidden in my fears... I highly appreciate all your warm words, also the comments saying you feel the same, it makes me feel I belong to a bigger group. And the misery shared is already halved. ~^^~

Co do pierogów ze szpinakiem i fetą - nadzienie robię tak: świeży szpinak przesmażyłam na masełku z dwoma zmiażdżonymi ząbkami czosnku, solą i pieprzem, po zdjęciu z ognia dodałam pokruszoną fetę. Porządnie wymieszać i gotowe! ~^^~
A jak smakują? Hm... no tak, jakby wymieszać szpinak z fetą, trudno to opisać smakowo. *^v^* Moje były wyjątkowo smaczne, bo szpinak był z działki moich rodziców i miał bardzo intensywny smak.
As for the spinach and feta dumplings - I make the following stuffing: I fry two good handfuls of fresh spinach on some butter with two crushed cloves of garlic, salt and pepper, after I remove it from the stove I mix it with a handful of crumbled feta cheese. Stir well and ready! ~^^~

Samo ciasto pierogowe też jest proste, podaję przepis dla zainteresowanych:
3 szklanki mąki, 0,75 szklanki wrzątku, 0,25 szklanki zimnej wody
Mąkę zalać wrzątkiem i odstawić na 10 minut do wystygnięcia. Dolać zimnej wody, wymieszać i odstawić na kwadrans. Po tym czasie dobrze wyrobić. Rozwałkować cienko i wykrawać pierogi.

The dumplings dough is also very easy, here is my recipe:
3 cups flour, 3/4 cup boiling water, 1/4 cup cold water
Pour the boiling water over the flour, leave for 10 minutes, Add cold water, mix and let it rest for 15 minutes, after that knead well for a while. Then it's ready to be rolled thin and cut into dumplings.

Natomiast przepis na kanelbullary mam stąd.
Recipe for kanelbullars come from here.

***

Kath, będziesz miała ze mną Eldorado - ja w zasadzie nic nie prasuję! *^v^* Robert do pracy chodzi w t-shirtach, ja na codzień śmigam w bawełnianych bluzeczkach, pościel mam z mało gniotącej się bawełny. Prasowanie następuje dosłownie kilka razy w roku, jak trzeba założyć męską koszulę albo wyciągnę do wyprasowania moje cztery bluzki koszulowe. ~^^~
Dziękuję Ci za link, przeczytałam ale nie do końca zgodzę się z poglądami pana psychologa. Pisze on np.:
"Czym ja się różnię od człowieka powiedzmy z depresją? Przykro mi, ale tylko tym, że nie robię problemu z tego co czuję. Ponieważ mam cel, który leży na zewnątrz, nie robię takiej afery z tego, czy akurat czuję się przygnębiony czy nie." Gdyby to było takie proste, że wystarczy nie robić problemu z tego, co się czuje, to nie byłoby ludzi w depresji. Ten pan, mimo, że jest psychologiem, chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, co to oznacza...

Dajdo, zrób te pierogi! Przygotuj sobie miseczkę nadzienia szpinakowo-fetowego, a drugą - np.: mięsnego albo ruskiego, gotujesz to potem na dwa garnki, żeby się nie pomieszały, albo jedne po drugich. Ja tak robię, bo nie opłaca się przygotować małej ilości ciasta na pierogi, ja zawsze robię z 750 g mąki, i wtedy dobrze mieć dwa lub trzy nadzienia gotowe, nadwyżkę zawsze można zamrozić na później (zarówno surowe ciasto, nadzienie, jak i już gotowe pierogi).

Aniu, czy 74 to Twój rocznik? To jesteśmy równolatki! ^^ Nie mów "ja nie potrafię tworzyć", każdy może znaleźć jakąś gałąź sztuki, w której jest dobry, ja kompletnie nie umiem malować realistycznych widoków czy portretów, ale znalazłam sobie inną niszę i w niej się realizuję. *^v^*

Magii66
, nie będzie zdjęcia Daisy z kontrastową nitką, bo... nie będzie kontrastowej nitki! Wczoraj zrobiłam jeden rękawek na próbę i nie spodobało mi się, będzie tylko malachitowa zieleń. ^^

Michelle, do Poznania to może bym się nawet wybrała? Zastanowię się, kiedy i czy miałabym możliwość wyjazdu, chociaż na dzień lub dwa. Może zrobiłabym sobie objazd po Polsce i odwiedziła kilka osób jednym ciągiem? *^v^*

Jagienko, dziękuję za zaproszenie, mąż już się zastanawia, jak mnie wypchnąć do Ciebie chociaż na kilka dni, ale na razie chyba jednak zostanę przy nim, za dużo zostawiłabym na jego głowie.

Sprężyno, mogę upiec bułeczki i przyjechać do Ciebie do Wrocławia! ~^^~

Fanaberio, ja to wiem, tylko strasznie mnie wkurza ta ogarniająca mnie niemoc... Mam milion pomysłów na różne projekty, jeszcze wieczorem przed snem wyobrażam sobie, jak je zacznę od rana realizować, a rano... dopada mnie zniechęcenie i nie robię nic, albo ledwo uszczknę to czy tamto. Wiem, muszę dać sobie czas i próbować działać po troszeczku.

Krissie, dumplings are the best for Winter, you should try them. ^^

Lauro, przyjeżdżaj to Cię nakarmię! *^v^*

***

A dzisiaj przyszła pani listonosz. A co mi przyniosła?
And today my Mrs Postman came and brought me something.

Kyaaaaa! ~^^~

Zaptasiło się u mnie kompletnie! Dostałam niesamowitą przesyłkę od Michelle - ptaszarnia na całego: na obrazku, na makatce, na saszetce, na przywieszce, i niesamowity collage z tkaniny i innych elementów, z wkomponowaną czterolistną koniczyną. *^v^*
Many birds appeared in my home! I received a great parcel from Michelle - handmade birds on the picture, on the kelim, on a small bag, and on the incredible fabric collage, with the four leaf clover. *^v^*


Wszystko to pójdzie niebawem na ścianę pracowni, ponieważ zbliża się sierpień, a to oznacza zastrzyk gotówki i zakup kilku mebli do pracowni - regału i biurka, nad którym powieszę tablicę korkową i inne inspirujące różności.
I'll soon put everything on my studio wall, because August is coming and it means some cash for furniture - a bookcase and a desk, above which I'm going to hand my inspiration board and other inspiring items.

Kochana, strasznie dziękuję! Acha, patyczek dotarł w trzech częściach, ale znajdę sobie nowy. ^^ W poniedziałek leci do Ciebie paczuszka ode mnie. ~^^~

***

Dzisiaj drugie podejście do jagodzianek - tym razem są we właściwym rozmiarze ~^^~ i eksperymentalne - z nadzieniem z borówek amerykańskich i kostki mlecznej czekolady! *^v^*
Today my second attempt at making blueberry buns - this time they are the right size ~^^~ and the stuffing is experimental - with American berries and piece of milk chocolate in each bun.*^v^*


Yikes, skrajne bułeczki trochę się przypiekły... Nic to, polukruję! ~^^~
Yikes, the buns on the sides got burnt a bit... Well, I'll cover them with icing! ~^^~

11 comments:

  1. O, wreszcie ktoś, kto chyba równie mało prasuje, co ja :) Bo jak słucham opowieści o prasowaniu stert ubrań z prania, to zastanawiam się, czy ze mną wszystko w porządku :) ja jakoś nie czuję potrzeby prasowania ani większości moich ubrań, no chyba że naprawdę tego wymagają to prasuję tuż przed nałożeniem, ani tym bardziej ubrań mojego chłopaka, który też nosi głównie t-shirty, a jak chce nałożyć do pracy koszulę, to prasuje sobie sam.

    Eh, ja też na żywo rozmawiam głównie tylko z moim chłopakiem, bo mieszkamy razem, a ja nie pracując, nie mam za wiele okazji by wyjść, więc doskonale Cię rozumiem. Co prawda, w weekendy spotykamy się ze znajomymi - nie unikam tego, bo brakuje mi zwyczajnego rozmawiania z ludźmi, ale tak na co dzień, to kontakty z ludźmi "na żywo" mam bardzo nikłe. Uświadamiam sobie, że właściwie prawie nikogo tutaj nie znam. I jestem zdania, że im dłużej się w takim czymś tkwi, tym trudniej potem wyjść na zewnątrz, ciężej się przełamać, żeby nawiązać, odnowić czy podtrzymywać znajomości. Pojawia się coraz silniejszy lęk przed relacjami "na żywo" i zaczyna się ich tym bardziej unikać... błędne koło.
    Ja akurat chyba już się nie boję ludzi tak, jak wcześniej, ale i tak, mimo tego, że brakuje mi rozmów z ludźmi, nie robię nic, żeby to zmienić, przynajmniej jak na razie. Tworzę sobie jakieś trochę złudne wrażenie, że dobrze mi tak, jak jest, chociaż doskonale wiem, że to nie do końca prawda.

    Pozdrawiam ciepło i życzę przezwyciężenia lęków, chociaż wiem, że to niekoniecznie przychodzi łatwo. Ale chyba warto... :)

    ReplyDelete
  2. Myślę że należy z tego co ten Pan napisał zaczerpnąć tyle ile się da z pozytkiem dla siebie. Można tutaj dyskutować oczywiście czy ma rację i co czuje człowiek z depresją (ja nie wiem, zdaje mi się, że to co ja odczuwam to nie bywa depresja). Zdawało mi się, że nie mówi on tutaj o tych ciężkich przypadkach które kwalifikują się do leczenia ale o takiej filozofii na codzienne smutki. Dla mnie w uproszczeniu to co on napisał będzie również znaczyło to, że czasem wystarczy zabrać się za sprzątanie. Ja osobiście lubię się nurzać i tarzać we własnym nieszczęściu i smutkach więc tekst dał mi do myślenia.
    Prasowanie - pościeli nie prasuję, Koszulek i spodenek Marcinowych (on tego zużywa tony tygodniowo) podomowych też nie. Firanek też nie prasowałam, wieszałam mokre. Trzeba sobie życie upraszczać w końcu. Chociaż przyznam się, że ostatnio sobie pościel uprasowałam, tak dla uczucia luksusu ;)

    ReplyDelete
  3. Cieszę się że dotarła p[aczka :) Szkoda patyka, bo z mojej działki ;) Niech się ptaszkom dobrze mieszka u Ciebie, a koniczynka - niech przyniesie szczęście! Całuję!

    ReplyDelete
  4. Matko, jak ja zazdroszczę Twojemu mężowi. Ma skarb, a nnie żonę, powinien Cię po stopach całować. Jak patrzę na Twoje wypieki i inne kulinarne cuda, to ślinka mi cieknie. Ech, żebym ja tak potfaiła. Ale nie! Ja to mam dwie lewe ręce do kuchni... Te Twoje bułeczki, pychota...

    ReplyDelete
  5. Za przepis na babeczki bardzo dziękuję, z pewnością wypróbuję.Jakoś trudno mi się przekonać do pierogów ze szpinakiem. Co do Daisy to z tą kontrastową nitką trzeba bardzo ostrożnie.Chyba, ze wybierze sie takie standardowe zestawy... Dobrać kolor do malachitu jest bardzo ciężko. Moja wersja z limonkową nitką niezbyt mi się podoba, ale już taka zostanie, szkoda pruć.

    ReplyDelete
  6. Głodna się robię oglądając te pyszności. :)

    ReplyDelete
  7. wiem ze peirogi sa dobre jak jest zimno - ale.... oh jej nie chce sie tej pracy... chyba zrobilam sie bardzo leniwa? !!! lol!

    ReplyDelete
  8. Witam podczytuję twój blog od jakiegoś czasu,,ale nie odzywałam się.Bardzo lubię twoje posty zawsze coś inspirującego można znaleźć .Każdy z nas ma smutki i smuteczki ,lepsze i gorsze dni,mam jednak nadzieję,że wyjdziesz na tzw.prostą,,i uśmiech zagości na twojej twarzy.Zachęciły mnie te twoje jagodzianki,dziś mam dostać wiśnie więc może spróbuję z nadzieniem wiśniowym.Pozdrawiam serdecznie z nad morza:))

    ReplyDelete
  9. Całe moje życie idę innym rytmem, otoczona bandą psychologów i innymi tego typu pomagaczami (sama też przez jakiś czas czymś takim byłam) przyzwyczajona jestem do wieloosobowego analizowania, które coś z przeszłości warunkuje to dzisiaj itd. Generalnie jestem też wielkim przeciwnikiem farmakologii ale ... jednym z wyjątków jest depresja. Kiedyś męczyłam się jak potępieniec, moja psiapsióła psychiatra cały czas składała mi propozycje, ale zdania na temat "prochów" zmienić nie chciałam. W końcu się przemogłam. I nie żałuję.

    ReplyDelete
  10. Zapraszam z całego serca :D możesz nawet bez buleczek - upieczemy razem :D Na te jagodzianki to się muszę skusić...diety chyba nie dla mnie ;)))

    ReplyDelete
  11. mmmm, koniecznie musze spróbowac te jagodzianki z borówkami, dietom mówimy nie !!!

    ReplyDelete