Saturday, July 03, 2010

Wciąż o jedzeniu / Still about food

Co ja tak ciągle piszę o jedzeniu? Nie nudzi się Wam? ^^
Another post about food, aren't you bored with it? ^^

Zbieram Wasze propozycje koktajli, a dzisiaj o rybie, bo zacną rybę kupiłam na sobotni obiad. Mam szczęście mieć na bazarku niedaleko domu dobry sklep rybny, i wczoraj kupiłam w nim dwa pstrągi. Przepiękne! Oczy wyraziste, prawie bez zapachu, tęczowe refleksy na łusce, poezja!
I'm collecting your fruit shakes proposals, and today - a fish, because I bought a nice one for Saturday lunch. I have a good fish stall at the local market and yesterday I got there two trouts. Beautiful! Clear eyes, almost no smell, rainbow reflexes on the scales, pure poetry!


Pstrągi zasypałam solą, pieprzem i czosnkiem niedźwiedzim, do tego dałam po kawałku masła i plasterki cytryny. Całość zawinęłam w folię aluminiową i poszły do lodówki, a dziś wrzuciłam je do piekarnika na 30 minut, pyyyyycha! *^v^*
I sprinkled it with salt, pepper and bear's garlic (ramsons), I added some butter and slices of lemon. I wrapped them in alufoil and put them in the fridge, today I put them in the oven for 30 minutes, yummy! *^v^*


A przed pstrągami podałam kolejną letnią zupę z mojej zupowej książki - wyproszony przez męża bułgarski chłodnik Tarator.
And I made another Summer soup from my Soup book - this time the long awaited by my husband Bulgarian cold Tarator.

Wymieszałam:
1 l kefiru
4 ł oliwy
1 posiekanego ogórka wężowego
2 posiekane dymki ze szczypiorkiem
pęczek posiekanych rzodkiewek
sól/pieprz
Dodatkowo powinnam dosypać posiekane orzechy włoskie, bo taki tarator jedliśmy w Bułgarii, ale okazało się, że mi wyszły... (co ciekawe, nie było ich w przepisie w książce).
I mixed together:
1 l kefir (fermented milk)
4 tsp olive oil
1 chopped cucumber
2 chopped young onions with chives
1 bunch of chopped radishes
salt/pepper to taste
Additionally I should have added some chopped walnuts, because that's how the tarator looked like when we ate it in Bulgaria, but I ran out of them (they weren't in the recipe in the book).

Informuję, że dodałam nowy element do bocznego paska na blogu: Odwiedziłam-polubiłam. Będę tam wrzucać linki do jadłodajni wszelkiego rodzaju, które mnie w jakiś sposób zachwyciły, zainteresowały, przyciągnęły do siebie, do których chętnie wracam (sobie dla pamięci, a i może ktoś inny skorzysta).

***

Ale żeby nie było tylko o jedzeniu - lalkowe peruki. W zamówieniu dostałam zarówno futerka już kolorowe, jak i białe, które poszły do farbowania w oranżadkach KoolAid, ale nie tylko. Podczas wakacji na Słowacji trafiliśmy na oranżadki w proszku firmy Bolero i kupiłam kilka sztuk. Okazuje się, że są tak samo genialne do farbowania futerek (i zapewne też włóczki) jak Kool Aid, i teraz żałuję, że nie nabrałam ich garściami, bo były banalnie tanie. ~^^~
And to add something different from food - dollfie's wigs. In my fur order I got both dyed ones and white ones, which I put in the KoolAid dyes, but not only. During our holidays we found some similar instant drinks in Slovakia and I bought three packs. It turned out that they are as good for fur dyeing as KoolAid is, and now I wish I bought more of them, they were so cheap. ~^^~


Tak wygląda suszenie ufarbowanego kawałka futerka (pod wpływem temperatury część skórna zbiega się, więc trzeba ją potem rozciągnąć podczas suszenia).
Here is how the drying looks like, the skin part shrinks during the heating up, so it must be stretched.


A tak wyglądają uszyte przez mnie peruki, na razie z gotowych kolorów: Chocolate (na zamówienie, modelka - Mina):
And here are the wigs I made, the ones I sewn from the coloured fur: Chocolate (commisioned, model - Mina):



Coral (dla moich lalek, modelka - Solange):
Coral (for my dolls, model - Solange):



I uszyta niedawno, ale jeszcze nie pokazywana Leśna (dla Flo):
And sewn some time ago but never shown yet Greenwood (for Flo):



***

Fanaberio, nic nie wiedziałam o Palio w Sienie, człowiek się całe życie uczy. ~^^~

Kruliczyco, jaki piękny widok! (i piękny pies ^^).

9 comments:

  1. Cóż,w podobny sposób jak peruki suszyłam twarz swojej lalki...potrzeba matką wynalazków^^Najbardziej podoba mi sie ta pierwsza peruczka,w kolorze czekolady^^(ach,czekolada!)

    ReplyDelete
  2. oooo what fun with the wigs, i would never guess that you made them, they are so professional. great job.

    hmmm the only could soup i have ever had is Gazpacho. i really like that. seeing all your soups makes me want to make some :)

    ReplyDelete
  3. Mozna przed pieczeniem wlozyc pstragom do srodka swiezej pietruszki albo/i kolendry. No i bialego pieprzu jeszcze bym dala :-) B

    ReplyDelete
  4. Kolor czekoladowy, to mój wymarzony na własną czuprynę nie tylko lalkową (moje włosy mają naturalnie ładny, jasny kolor), natomiast koralowy powalił mnie na kolana, świetnie wygląda na lalce, ładnie pasuje do koloru żywicy.
    PS. Jakby co, to jak będę w Czechach to mogę się rozejrzeć za tymi oranżadkami, jakieś konkretne smaki/kolory cię interesują? Może uda mi się coś wyszukać...

    ReplyDelete
  5. Chyba sobie zapamiątam ten przepis na chłodnik. Szczególnie te orzeczhy przypadły mi do gustu. A z peruczek najbardziej podoba mi się czekoladowa.

    ReplyDelete
  6. Szara peruka daje popalić - jest bossska :D a swoją drogą jaki smak miała oranżadka w kolorze szarym?

    ReplyDelete
  7. Jakie piękne pstrągi! Podobnie jak Kite,władowałabym do środka pietruchę i inne zielsko. Może uda Ci się upolować w tym sklepie jesiotra ( choć kawałek,bo cały to wielki stwór), wart każdego grzechu...

    U mnie w Pradze oranżadek,niet.Może się źle rozglądam,a może jakieś embargo:(

    ReplyDelete
  8. Och, Mina wyglada fantastycznie w tej czekoladowej peruce i swojej bohemowej sukience :)

    Czy ona nie miala miec jakiegos nowego makijazu? I sukienki? Cos mi tak majaczy :)

    O zawartosci jedzeniowej sie nie wypowiadam, bo ja w pracy jestem i jeszcze pol godziny do lunchu mam, wrr.

    ReplyDelete
  9. A ja nie na temat, bo miałam napisać już dawno, ale sesja zjadała mi cały dostępny czas. Wspominałam o zegarkowej steampunkowej biżuterii, ale niestety, pokazać nie pokażę, bo jest u mnie na razie tylko w charakterze planów. ;-)) Jako że wakacje nadeszły, to może dla odmiany zacznę działać. Natomiast z zegarkami nie trzeba tak naprawdę dużo robić - tylko jakoś oprawić, umocować zapięcie. Ich mechanizmy są tak piękne i interesujące, że (moim zdaniem) nie potrzebują dodatkowych ozdób.

    ReplyDelete