Friday, February 17, 2012

Dumna / Proud

Zulka może być ze mnie dumna. I Herbatka. ~^^~
Zulka can be proud of me. And Herbatka. ~^^~

Ktoś mnie podmienił, mnie - kluskę kanapową, która na najmniejsze nawet sugestie dotyczące ruszenia tyłka z owej kanapy fukała i rzucała spojrzenia pełne politowania.
Somebody changed me  - me, the couch potato, who frowned at the slightest thought of moving my butt off the sofa.

Od początku roku w poniedziałki, środy i piątki chodzę na jogę. (o, tutaj, bardzo polecam to miejsce!). Od początku lutego dodatkowo we wtorki, czwartki i soboty lub niedziele chodzę na siłownię.
Chciałam się zapisać na ćwiczenia w grupie, ale nie ma chętnych na godziny poranne, a popołudniowe mi nie pasują, więc po prostu przez godzinę korzystam z bieżni lub rowerka (bez szaleństw, bo trochę się boję przeciążania mojego zaleczonego serca).
Since the beginning of this year on Mondays, Wednesdays and Fridays I've been attending yoga classes. Additionally, since February, on Tuesdays, Thursdays and Saturdays or Sundays I've been visiting fitness centre.
I wanted to attend some guided fitness classes but there aren't anybody interested for the morning hours so for about an hour I just use the track or the bicycle machines (nothing crazy because I don't want to put too much pressure on my heart). 

Co spowodowało, że zaczęłam się ruszać?
Chyba chęć zrównoważenia bolącej duszy obolałym ciałem, żeby choć na trochę zapomnieć. Nie działa tak, jak chciałam, ale przynajmniej pracuję nad moją kondycją, więc zawsze jakiś zysk jest. ~^^~
What made me move?
I think it was the idea of counterbalancing my aching soul with the muscle ache in order to forget, even if it's just for a moment. It doesn't work but at least I've been working on the condition of my body. ~^^~

Przyłączyłam się do Herbatkowej akcji 2012 km w 2012, chociaż wiem, że nie dam rady osiągnąć zamierzonego celu. 2012 km w ciągu roku to około 6 km dziennie. 6 km dziennie to dla mnie bardzo dużo,  i o ile daję radę tyle przejść w godzinę na bieżni co drugi dzień tygodnia, to w pozostałe dni (które poświęcam jodze) nie chodzę dużo. Ale przyłączenie się do tej akcji to dla mnie taki symbol ruchu w ogóle, bodziec dla mnie samej, żebym wstawała rano i szła na siłownię a nie zostawała pod kołdrą z moją depresją.
I joined Herbatka's 2012 km in 2012 action, although I know I won't be able to achieve the goal. 2012 km in one year is roughly 6 km a day. 6 km a day is a lot for me, I can manage such distance in one hour on a track but I use it every other day, and on the days when I do yoga I don't walk much. But joining is a symbol for me - of moving my body, the stimulus to get up in the morning and not stay in bed whining and depressed.
A żeby nie było tak totalnie sportowo, proszę poczęstować się muffinką. ~^-^~
And to finish with some sweet and not sporty accent - have a muffin. ~^-^~

Upieczone według tego przepisu, pierwszy raz dodałam tartą marchew do słodkiego wypieku, z pozoru dziwne ale bardzo smaczne rozwiązanie! *^v^*
I baked them from this recipe, for the first time I added the shredded carrot to sweet muffins, strange at first but in the end a very tasty idea! *^v^*

13 comments:

  1. Gratuluję, popieram i siłownię, i jogę. Bardzo! I jak dojdziesz do momentu zwątpienia i "niechceniamisię" i "dzisiajnieidę", to daj znać, kopnę Cię zdalaczynnie i wesprę duchowo :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Możesz mnie codziennie zdalaczynnie kopać, bo codziennie mi się nie chce. Byle tylko wyjść z domu, potem jakoś idzie. ~^o^~

      Delete
  2. Ruch to zdrowie! Tak trzymaj. Figurkę już sobie piękną wyrobiłaś a przy tym nie popadłaś w obłęd "niczego słodkiego nie tknę bo utyję". Przepis Dorotki czeka na wypróbowanie, zainteresowało mnie tez jej ciasto marchewkowe :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ono jest z tej samej masy wyjściowej, tylko upieczone w formie całego ciasta, a nie muffinek. *^v^*
      Nie lubię sobie kategorycznie odmawiać czegokolwiek, bo potem tym bardziej się na to rzucam i objadam, wolę zjeść troszkę, kiedy mam ochotę. ^^

      Delete
  3. no szacun, Moja Droga, jak mówi (a raczej "mówiła") młodzież...
    ja teraz codziennie usiłuję się zmuszać do gimnastyki i codziennie ponoszę klęskę... ale chyba Twój przykład mnie zmobilizuje w końcu :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak ja nie mam nad sobą bata, to nic nie robię. Kupiłam stepper w lato? Kupiłam. I ruszyłam go kilka razy... Za to skoro mam wykupiony karnet, to szkoda mi go nie wykorzystywać, mam motywację finansową. ~^^~
      Poza tym, dla mnie naprawdę ważne jest, że wstaję rano i wychodzę z domu, potem dzień jakoś sam się dalej toczy.

      Delete
  4. Marchewkowym ciastem zajadam się od dłuższego czasu, aż dziwne, że wcześniej go nie robiłaś! Ja lubię dodawać do marchewkowego trochę rodzynek i po wielu próbach również preferuje muffiny- szybciej się pieką i tak nie opadną ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po spróbowaniu od razu pomyślałam o suszonych żurawinach i rodzynkach. *^v^*

      Delete
  5. O, ciasto marchewkowe jest pyszne. I mozna sobie wmawiac ze straszliwie zdrowe - witaminowe i w ogole (ciekawe czy mozna policzyc jako jedna z pieciu porcji zieleniny;), ma w sobie orzechy, a jak jeszcze zrobisz ten lukier z serka Philadelphia to i wapn sie znajdzie ;)

    Gratuluje wytrwalosci w kwestii cwiczen. Ja tam czulam sie znacznie lepiej, kiedy chodzilam na tai-chi...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chodziłam kiedyś przez kilka miesięcy na tai chi, ale było jak dla mnie zbyt statyczne i "za lekkie". Ja chyba muszę się zmęczyć i wysilić, żeby się dobrze poczuć. *^v^*
      Lukier zrobiłam z serka Piątnica, a w środku są kawałki ananasa - polecanego dla osób dbających o linię, hi, hi... Ciasto-ideał! 乂⍲‿⍲乂

      Delete
  6. z zupełnie innej beczki - pozwoliłam sobie Cię do zabawy zaprosić - bo strasznie mnie ciekawi co w Twojej kosmetyczce siedzi :)
    http://kropkinadi.blogspot.com/2012/02/kosmetyki-i-seriale-czyli-co-kreci-kure.html

    ReplyDelete