Sunday, March 04, 2012

Włosy - raport po 7 miesiącach

Po siedmiu miesiącach mojej odmienionej pielęgnacji włosów czas na większe podsumowanie.

(O sposobach pielęgnacji, jaką prowadzę od sierpnia 2011 możecie przeczytać poniżej:
potem już nie robiłam comiesięcznych raportów)

Zaczęłam od wysuszonych średniodługich włosów o długości 44 cm, które rosły mi w tempie 1 cm na miesiąc, bardzo się puszyły, były cienkie, matowe, łamały się na różnej długości.



Zmieniłam całe moje podejście do ich pielęgnacji:
- zmieniłam szampony i odżywki silne chemicznie na łagodne środki oparte na naturalnych składnikach, bez silikonów
- zmieniłam farbowanie chemiczne na hennę
- zmieniłam szczotkę na szerokozębny grzebień i szczotkę Tangle Teezer
- zaczęłam regularnie przed każdym myciem włosów nakładać na nie oleje lub maski, często były to domowe maski wieloskładnikowe trzymane na głowie kilka godzin
- jadłam suplementy diety: Merz Special, Walmark Wapń Cynk Magnez, olej z wiesiołka GAL w kapsułkach i piłam tran (na początku kuracji w sierpniu)
- piłam napar z pokrzywy, 2 kubki dziennie (pierwsza dawka w sierpniu i wrześniu)
- stosowałam wcierki (Jantar i Saponics Farmony) i płukanki ziołowe po myciu
(- przez 3 tygodnie piłam drożdże, jednak nie zauważyłam ich wpływu na moje włosy)

HIT:
Po siedmiu miesiącach hitami mojej pielęgnacji pozostają:
- szampon Sephora Yes to Cucumbers - znakomicie zmywa oleje, włosy są po nim miękkie i sypkie, jest bardzo wydajny, pół litrowa butla (kupiona na promocji za 28 zł) wciąż mi służy!
- szampon, odżywka i maska z serii Alterra z Granatem i Aloesem (Rossmann) - włosy są po nich oczyszczone, miękkie, sypkie, gładkie
- henna Khadi Ciemny Brąz do farbowania włosów - odżywia, pogrubia, dyscyplinuje
- aloesowa pryskanka po myciu według pomysłu Anwen - dla mnie to jest kosmetykowy superhit ratunkowy, jeszcze po żadnej odżywce czy oleju nie miałam tak gładkich i miękkich włosów, już od pierwszego użycia! *^v^* (Pewnie dużą zasługę ma w tym aloes, ale każdy ze składników pryskanki dokłada swoje trzy grosze do wspaniałego efektu odżywienia.) Jednak, dla moich włosów jest to kosmetyk okresowy, to znaczy, po około miesiącu stosowania zauważyłam, że powinnam zrobić sobie przerwę bo zaczynam być po nim napuszona.

KIT:
- podczas wypróbowywania różnych kosmetyków trafiłam na odżywkę fatalną - Joanna Rzepa Odżywka Wzmacniająca, nie zauważyłam działania wzmacniającego, jest bardzo wodnista i przez to mało wydajna, bo dużo jej schodzi przy każdym nakładaniu, a co gorsze - koszmarnie plątała mi włosy, miałam po każdym jej użyciu po kilka kołtunów jak po żadnych kosmetykach... Zużyłam jedną butelkę i więcej jej nie kupię.
- olejek do włosów Sesa Plus - zastosowałam go tylko trzy razy. Po drugim użyciu jego silny ziołowy zapach wywołał u mnie koszmarną migrenę. A po trzecim razem niestety dostałam po nim mocnego podrażnienia skóry całej głowy a w jednym miejscu placek łupieżu... Po trzech zastosowaniach oddałam YarnFerret do przetestowania.

Obecnie stosuję regularnie (oprócz powyższych szamponów i spłukiwanych odżywek):
- olejek z witaminą E (wcieram we włosy i skórę głowy ok. 1 ł stołowej olejku przed myciem na conajmniej 2 godziny)
- odżywkę do włosów Hesh Maka (raz w tygodniu zamiennie z olejami przed myciem nakładam ją na włosy na 40 minut, wymieszaną z maską do włosów - wymieszana z wodą błyskawicznie wysycha i się kruszy, i zamiast na włosach ląduje w całej łazience...)
- puszące się włosy dyscyplinuję też kroplą oleju arganowego, najpierw roztartego w dłoniach
- w marcu wracam do picia skrzypokrzywy i suplementacji, tym razem będę brała ZMA, Witaminer (nie jest jakoś szczególnie bogaty w składniki, ale dostałam go jako gratis do jakiegoś zakupu w aptece, więc go zjem ^^)  i Calcium Panthothenicum.


Po początkowym powolnym starcie (1 cm/miesiąc) moje włosy ruszyły jak z kopyta i od września rosną mi w tempie 2-3 cm/miesiąc, co obecnie daje mi długość 57 cm (przybyło 13cm). Nie podcinałam końcówek, bo nie ma takiej potrzeby - nie są porozdwajane, więc nie chcę tracić na długości, chociaż ostatnie 10 cm jest raczej cienkie... (i wciąż jestem ciekawa, jak długie włosy mi urosną i czy się kiedyś zatrzymają?...). ~^^~

21 comments:

  1. Witaj.
    Pięknie Ci urosły włosy. Ja od kilku miesięcy też farbuję włosy henną, myję szamponem bez silikonu i i stosuje inne cuda. Dzięki tobie trafiłam na stronkę Anwen. Jednak ja mimo ogromnej poprawy nie wytrzymałam i obcięłam końcówki.
    Pozdrawiam
    Ania

    ReplyDelete
    Replies
    1. Blog Anwen to kopalnia świetnych pomysłów do wypróbowania. Życzę dalszej wytrwałości! ~^^~

      Delete
  2. Systematyczność i konsekwencja dają efekty. Stara prawda. Stałam się też zwolenniczką olejowania włosów, bo widzę że dobrze im to robi :)

    Bez szczotki Tangle Teezer już sobie nie wyobrażam czesania, fajna rzecz.

    Natomiast bardzo kusi mnie henna, o której wspomniałaś. Przy najbliższej okazji ją kupię i wypróbuję. Nie farbowałam włosów od wielu lat, teraz mam na to ochotę. Zastanawia mnie jaki kolor uzyskam, mocno przyciemniła Twoje włosy?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Henna Khadi ma kilka odcieni - czerwienie, brązy i czerń, wypróbuj najpierw Jasny Brąz. U mnie Ciemny Brąz dał efekt ciemnobrązowych włosów, takich w sam raz, bo w czarnych nie jest mi dobrze. Acha, i jedno opakowanie spokojnie wystarcza mi na dwa farbowania, uprzedzam, żebyś nie rozrobiła na raz całej torebki proszku bo to może być dużo za dużo. ^^

      Delete
  3. Na zdjęciach efekty są widoczne - to duży sukces.
    Jednak szczerze powiedziawszy nie zdecydowałabym się na tak wymagającą, wieloskładnikową, kompleksową i długoterminową kurację, by po ponad pół roku zobaczyć zmianę tak niewielką. Jestem na to zbyt leniwa, więc tym bardziej podziwiam Twoją wytrwałość i dyscyplinę :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja to lubię - jak się tak ponacieram, ponamaszczam, naolejuję, naodżywiam! *^v^* Zresztą, efekty są na tyle duże, że z optymizmem patrzę w przyszłość i czekam na jeszcze lepsze rezultaty. To jest zabawa na lata i jestem na początku tej drogi. ^^

      Delete
  4. A najlepszy efekt dała... henna. Henna oprócz barwienia działa również kondycjonująco na włosy (jest to proces udowodniony naukowo). Jeszcze lepszy efekt uzyskasz stosującz czystą hennę (mieloną roślinę) a nie taką z dodatkami.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myślę, że jednak jest to działanie wielu czynników. ~^^~ Hennę znam i stosuję z przerwami od prawie 30 lat, ale czysta henna daje czerwony odcień, którego teraz nie chciałam, dlatego wybrałam jej wersję w ciemnym brązie z dodatkiem innych ziół.

      Delete
    2. To prawda, że odcień henny bywa czerwony. To zależy od wieku rośliny i warunków w jakich rosła. Ostatnio miałam suszoną hennę, która na sucho była brzydka, żółta a kolor dawała wspaniały - cudny złoty, brąz (kosmyk na którym testowałam był nieco jaśniejszy niż Twoje). Okazuje się, że w Indiach była susza! Nawet miałam zamiar się złamać i zastosować na swoich włosach ale dystrybutor już skończył ostatni worek :-( Henna działa doskonale na włosy i jedynie zły stan zdrowia może przeszkodzić. To wynika z zasady działania (jeśli chcesz mogę podesłać podstawy teoretyczne).

      Delete
    3. Ja nie kwestionuję dobroczynnego działania henny, o którym przekonałam się już wielokrotnie na przestrzeni wielu lat. Zaznaczyłam tylko, że na pewno nie tylko henna przyczyniła się do lepszego stanu moich włosów, a szereg różnych czynników - delikatne kosmetyki, suplementacja, dieta. ~*^v^*~

      Delete
  5. Myślałam, że moje włosy mają swój limit, po którym już nie będą dłuższe. Ale okazało się, że mogą jeszcze urosnąć. Teraz są do pasa i nie zapowiada się, żeby przestały. Może Twoje też tak mają ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie! Ja też czekam, ile dadzą radę urosnąć! ~*^o^*~

      Delete
  6. Zdjęcia mówią same za siebie. Podziwiam Cię za konsekwencję i upór. I trzymam kciuki, żeby rosły!

    ReplyDelete
  7. Zainspirowalas mnie swoim postem. Sama od zawsze mialam geste wlosy, ktorymi zachwycaly sie fryzjerki, a od kilku lat nie wygladaja juz tak dobrze i zdecydowanie sie przerzedzily... Na dobry poczatek kupie chyba wspomniane przez Ciebie olejek z wit. e oraz sproszkowane Maka, herbatke z pokrzywy juz mam. Do tego moze ten szampon z rossmanna, bo "yes to cucumbers" jest jednak drogawy...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się! *^v^* Szampony Alterra z Rossmanna są bardzo dobre, chwalone są wszystkie rodzaje, ja akurat wypróbowałam na razie tylko ten z granatem i aloesem. A Yes to Cucumbers jest rzeczywiście drogi... Ja swój upolowałam za 28 zł w promocji tuż przed zmianą opakowania, było go wtedy pół litra a widzę, że teraz w regularnej cenie 65 zł jest 400 ml... Cóż, pozostaje poczekać na następną promocję. ~^o^~

      Delete
  8. Wow różnica jest widoczna gołym okiem! Pięknie Ci włoski podrosły i widać, że są zdrowsze, bardziej błyszczące :) Jak się mierzy włosy?? Tzn. od którego miejsca na głowie? Od czubka głowy?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki! ~^v^~
      Ja mierzę włosy w taki sposób: wybrałam sobie jedno pasmo testowe, z przodu lewego boku głowy, i przykładam do niego centymetr krawiecki dokładnie od miejsca startu przy głowie aż do końców.

      Delete
    2. Pięknie widać różnicę :) Ja próbowałam ale nie mam wytrwałości i czasu na takie zabawy, niestety. Szampon zmieniłam na mniej chemiczny, to przestały mi się przetłuszczać włosy, wręcz wyschły na wiór :(
      Co do długości pocieszę Cię, znałam kiedyś dziewczynę z włosami za kolano :D

      Delete
    3. Może trafiłaś na szampon nieodpowiedni dla Twoich włosów? Nie każde składniki są dobre dla każdej skóry, np.: alkohol często używany w szamponach ekologicznych jako nośnik innych składników może czasami uczulać lub wysuszać skórę głowy. Zachęcałabym Cię do dalszych poszukiwań. No i pamiętaj o odżywkach! ~^v^~

      Delete
    4. pamiętam, pamiętam :) Szukam dalej, ale na tym kończy się moja zabawa :)

      Delete