Tuesday, August 07, 2012

Co u nas / Update

Bujam się na dmuchanym materacu, słoneczko grzeje jak głupie, objadam się kanapkami z chleba, pasztetu z puszki i musztardy a jak sięgnę stopą poza materac to mogę dotknąć... nie, niestety nie chłodnej tafli mazurskiego jeziora, tylko podłogi w sypialni na starym mieszkaniu.
Laying on the air mattress, in the full sun, I eat sandwiches with pate and mustard, and when I reach out my foot I can touch... no, not the cool surface of the lake, but the floor in our old flat's bedroom.

Chwilowo wróciliśmy na stare śmieci. Chociaż nie takie to znów śmieci, bo przecież 90% naszego dobytku zostało 26 lipca spakowane i wywiezione do nowego mieszkania, żeby zgodnie z obietnicą złożoną teściom ten lokal został odmalowany i był gotowy do wynajęcia od 1 sierpnia. Okazało się, że niepotrzebnie tak się spieszyliśmy...
W nowym mieszkaniu leży sobie (ten nasz dobytek) i pokrywa się równą warstwą remontowego pyłu, a my obijamy się w pustym mieszkaniu jak przysłowiowy Żyd i żyjemy z jedną walizką ubrań. Rysiek wciąż u kolegi ale chyba lada dzień przywieziemy go z powrotem bo na ile czasu można komuś zrzucić swojego kota na głowę? My też zdecydowaliśmy się opuścić gościnne progi naszych przyjaciół, bo codziennie rano musiałam przyjeżdżać do starego mieszkania podlewać warzywa a w międzyczasie wyszło na to, że jeszcze trochę tak poprzyjeżdżam i popodlewam, a lada dzień nadejdzie czas częstego jeżdżenia na nowe mieszkanie i rozpakowywania, więc wylądowaliśmy z powrotem na Ochocie.
At the moment we got back to the old flat. 90% of our things were packed on 26th July and transferred to the new apartment so we could repaint the place and get it ready to be rent from 1st August, as we promised. It turned out that we could wait...
Our things are over there, being covered with dust from continued renovation and we live in the almost empty apartment, with only one suitcase of clothes. Rysiek has been staying at our friend's place but we will probably take him back soon because it's not polite to leave your cat with somebody for that long. We also decided not to trouble our other friends with our presence and go back to the old flat because I had to go back and water the vegetables everyday and it was tiresome.  


Mieszkamy bardzo po japońsku - wygrzebaliśmy ze sterty rzeczy na Ursynowie stoliki i poduszki, i tak sobie posiadujemy na podłodze w pokoju dziennym, rozmyślając nad rozciągnięciem naszego remontu w czasie i przestrzeni. Robert zaczął rozważać pozbycie się kanapy, tak mu się wygodnie siedzi na podłodze... ~*^o^*~ Faktem jest, że pustej przestrzeni w pokoju jest mnóstwo, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić oglądania filmów czy robienia na drutach kombinując, jak by tu najwygodniej usadzić się na poduszce na podłodze, hm...
We live an almost Japanese life now - we dug out small tables and pillows from the items stocked in the new flat and we arranged them on the livingroom floor. Robert even started to consider getting rid of the sofa but I'm not so sure... Yes, there is a lot of free space in the livingroom but I cannot imagine comfortable watching a movie or knitting, sitting on the pillow on the floor.  ~*^o^*~

Jakie jest ostatnio najczęściej wypowiadanie zdanie w naszym domu?
"Nie, to zostało spakowane i pojechało do nowego mieszkania. Jest w którymś pudle..."
Co oznacza, że do tej rzeczy dokopiemy się w kolejnej pięciolatce, bo remont trwa. Jak to zwykle bywa, wyszły różne nieprzewidziane trudności.
What is the most often heard sentence in our home nowadays?
"No, this thing has been packed and sent to a new flat. It's in some box..."
Which means we might find it in the next 5 years or so, bacause renovation continues. Just as expected, there are some unexpected problems.

Na przykład, zardzewiał nam nowy zlew ze stali nierdzewnej z IKEA... (już złożyliśmy reklamację) 
Albo podczas wymiany drzwi w wc (które było remontowane 6 lat temu i miało być nieruszane) okazało się, że kafelki położył fachowiec jak z koziej dupy trąba, i teraz odpadają jeden po drugim pod byle dmuchnięciem. (Co przedłuża nasz remont bo trzeba całe wc okafelkować na nowo... O dodatkowych kosztach nie wspominając.)
Z innych atrakcji, w poniedziałek jakiś pacan z UPC wyłączył nam dostęp do sygnału kablówki i sieci na starym mieszkaniu, bo w poprzedzającą go sobotę miało się odbyć przeniesienie usługi na nowe mieszkanie. Miało się odbyć, ale odwołaliśmy instalację, bo remont trwa i nie ma tam jak sprawdzić, czy cokolwiek działa. Monter o tym wiedział, a obsługa klienta nie, i nawet nie potrafią poprawnie wpisać naszych danych do systemu, normalnie ręce opadają!...
Like, the stainless steel sink from Ikea got stains... (we already filed a complaint)
Or,  while changing the door to the toilet it turned out that the previous builder who renovated it six years ago was a failure and all the tiles keep falling down one by one, so we have to retile the whole toilet room. (it makes the renovation last longer, not to mention the money we have to spend...)
Or, we lost cable tv and Internet signal for two days because some idiot thought we already transferred the service to the new place (and we didn't).

Z wieści ogrodowych - zaczynam typować kandydatów do nieprzeniesienia na nowy balkon. Czas płynie, w połowie sierpnia sezon na dojrzewanie warzyw będzie się miał ku końcowi a nie wszyscy postarali się tak, jakbym sobie tego życzyła. Na przykład, trzy pomidory pięknie owocują (Red Cherry, Gold Nugget, Red Alert), a dwa mizernie, tylko w górę urosły jak głupie i mają po kilka kwiatków (Black Cherry, White Cherry). Chilli Big Jim, Anaheim, Habanero Yellow i White też tylko rosną i rosną, w tym tempie nie ma szans na owocowanie w tym sezonie i raczej pójdą na kompost (w przenośni, bo nie mam pryzmy kompostowej! *^o^*).
Balcony news - I started to choose the candidates that won't be coming with us to the new balcony. Time keeps passing by, middle of August will be the moment to be fully ripe and not to start blooming, and not everyone fullfilled my expectations. For example, three tomatoes are doing great (Red Cherry, Gold Nugget, Red Alert), but two are doing poorly, growing high and having only a few flowers (Black Cherry, White Cherry). Chillis: Big Jim, Anaheim, Habanero Yellow and White the same, only growing higher and higher, and I cannot see them producing fruit this season.


Z chillisami to w ogóle jest śmiesznie, bo okazało się, że wyczekiwane przeze mnie kwiaty na Hungarian Wax otworzyły się purpurowe!... Skonsultowałam kolor ze Squirk (u niej kwitną na biało), porównałam wygląd krzaczków i wychodzi na to, że mam dwa egzemplarze Jalapeno Purple, a to ci heca! *^v^* Natomiast z pozostałych gatunków chilli jestem zadowolona, mam już 5 porządnych dużych papryczek Bulgarian Carrot, kilka malutkich a roślina kwitnie dalej jak szalona! ^^*~~, kwitną pięknie Jalapeno Purple (dwa krzaki, a ha ha ha...), Super F1, Ciliegia, Purple Tiger.
It's funny with those chillis - I thought I had a Hungarian Wax variety but when it opened purple flowers (!) I consulted with Squirk (hers are white) and compared the plants, and it turns out I have two Jalapeno Purple chillis. *^v^* I'm happy with the rest chilli plants, I already have 5 big strong peppers on Bulgarian Carrot (and several small ones more), and the other varieties are in bloom.


Pięknie wyrosły bazylie tajska i czerwona, stara się tymianek, oregano zwykłe i cytrynowe, rozmaryn, mitsuba, zioło oliwne i curry. Na pewno na nowy balkon pojedzie pachnotka i przesadzony do własnej doniczki szarłat green calaloo (bo koledzy z tej samej skrzynki, czyli mizuna i musztardowiec Golden Streak zakwitły i wyprodukowały nasiona, które wyzbieram do przeprowadzki). Skrzynie z miętami i szałwiami też pojadą, chociaż słabują jedne i drugie, ale może odżyją na nowym miejscu.
Nie wiem, jak mam postąpić z dwoma truskawkami ananasowymi - wcale nie owocowały, tylko przez cały sezon wypuszczały nowe liście i nowe odnóżki. Czy ma ktoś doświadczenie z truskawkami? Przechowa się toto przez zimę?
Lada dzień zbiorę pierwsze fasolki edamame i od razu zrobi się trochę miejsca w skrzynce. Papryki z pierwszego krzaka mam nadzieję dojrzeją przed przenosinami, wtedy drugi krzak przesadzę do osobnej donicy (kwitnie obficie, może jeszcze zdąży wydać owoce albo zatrzymam go w mieszkaniu). 
I have pretty Thai basil and red basil, thyme, oregano, rosemary, mitsuba, olive herb and curry. I'll be taking with me shiso and amaranth green calaloo (mizuna and mustard Golden Streaks from the same pot bolted and I'll collect all the seeds until moving out). I'll also take the sages and mints, they're a bit on the weak side but I'll give them a chance.
I don't know what to do with the pineapple strawberries - they didn't produce any fruit and just grew. Should I keep them till next year? Will they survive Winter on the balcony? Anyone knows?
I'll soon collect first edamame beans and red peppers, so I'll make some room in the pots.

Jestem zmęczona zawieszeniem w próżni. Nie miałam pojęcia, że tak to będzie. Kiedy przeprowadzaliśmy się trzy lata temu, większość naszych rzeczy pojechała do nowego mieszkania w sobotę, a już w następną sobotę skręciliśmy meble i po raz pierwszy nocowaliśmy na nowym miejscu. Teraz przeprowadzka się ciągnie a koniec niepewny, mieszkamy to tam, to tu, rzeczy gdzie indziej a kot zupełnie w innej lokacji. Nie czuję ugruntowania, które dla mnie wiąże się z ułożeniem naczyń, herbat i przypraw w kuchennych szafkach, postawieniem doniczek na parapetach, gazetek robótkowych na półkach regału. Trochę, jakby mnie chwilowo wcale nie było. Dlatego, skoro nie mogę się zajmować mieszkaniem, zajmuję się sobą - maluję paznokcie, robię sobie maseczki, powtarzam kanji, oglądam filmy, snuję plany.
I am tired with being suspended. I had no idea it would be like that. When we changed flats three years ago, most of our things went to the new place on Saturday and one week later we already set up the furniture and moved in. Now it goes on and on, and we are still unsure when we are going to finally live in our place, the three of us together. I don't feel grounded now, I need my plates, teas and spices in the kitchen cupboards, plants on the windowsills, craft magazines on the shelves. I can feel as if I didn't exist until then. So, because I cannot take care of my surroundings, I take care of myself - I paint my nails, put on facemasks, practice kanji, watch movies, make plans.

Mam dla Was gotowe dwa wpisy kosmetyczne - trzecią część pielęgnacji twarzy i podsumowanie włosowe po roku od zmiany kosmetyków, ale czekają jeszcze na kilka zdjęć. Poza tym, okazało się, że w ferworze pakowania został mi na starym mieszkaniu kawałek jeansu i białe nici z igłą, więc być może jest szansa na jakieś szybkie sashiko. ~*^v^*~
I have two posts about cosmetics ready - about facecreams I use and hair, but I need to add some photos. I also found out that I left with me a piece of jeans fabric and white thread so I may embroider some sashiko, who knows? ~*^v^*~

A na koniec kilka zdjęć z ostatniej soboty, kiedy postanowiliśmy oderwać się na chwilę od problemów remontowo-rodzinnych i odpocząć jak ludzie! ~*^o^*~
Last but not least, a few photos from Saturday's trip when we decided to forget about the renovation and family problems even if only for a moment and relax a bit. ~*^o^*~






16 comments:

  1. nowe sadzonki truskawek owocują dopiero na drugi rok, przez pierwszy rok puszczają właśnie nowe odnóżki i liście

    ReplyDelete
    Replies
    1. To wiele wyjaśnia! Dziękuję! W takim razie postaram się je ładnie przezimować. *^o^*

      Delete
  2. Zdjęcia kota wysłane na maila - to w nawiązaniu do Twoich potrzeb zgłoszonych u mnie :)))
    A remont nie będzie trwał wiecznie! I wiem, co piszę :))) A Ślubny kazał Was pocieszyć, że lepiej, że te niespodzianki wyłażą teraz, kiedy jest jeszcze totalny bałagan, niż za kilka tygodni, kiedy już byście mieszkali na dobre. Iiii... twierdzi, że to norma, że się zawsze coś złego urodzi, naprzypominał mi, co się u nas sypało i ma rację!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kota sobie co jakiś czas oglądam, co znacząco wpływa na mój humor. *^o^*
      Remont podobno będzie trwał jeszcze tydzień, teoretycznie. Ech... Nasz majster nawet obiecał, że niespodzianki mogą wychodzić do dwóch tygodni i będą poprawiane. A bałagan potrwa niestety trochę dłużej, bo szafy będziemy robić po kawałku, to będzie ciekawe doświadczenie. *^w^*

      Delete
  3. zycze cierpliwosci..i jak pisze kreatywna..remont kiedys sie skonczy...pozdrawiam ania

    ReplyDelete
  4. Pamiętam moje życie na kartonach, trwało dość długo, bo musiałam zamieszkać w remontowanym mieszkaniu. Radosny był dzień, w którym zawieszono kibelek i nie musiałam używać wspólnego z sąsiadami, ani jechać do pracy przed wszystkimi, żeby zęby móc umyć. Ale kto to zrozumie... Uwierz, że czeka Cię już tylko lepsza, wygodna przyszłość na wygodnej kanapie, a materacyk i prowizorka będą sympatycznym wspomnieniem. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na wpis o włosach, bo bardzo mnie ciekawi.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mieszkanie w remontowanym mieszkaniu przeżyłam raz i nie chciałabym więcej... Tym bardziej w tak gruntownie remontowanym mieszkaniu, jak nasze.
      Czeka mnie wygodna przyszłość na niewygodnej kanapie, niestety (bo nasza kanapa nie jest wygodna... *^o^*), ale masz rację, już niedługo ten remont będzie tylko wspomnieniem. ^^

      Delete
  5. Nie znoszę tego uczucia "zawieszenia" - strasznie dołujące. Współczuję ale staraj się myślec pozytywnie (tiaaa łatwo się gada), ten koszmarek niebawem się skończy. Pomidorki przepiękne, aż się nie chce wierzyć ze można toto wyhodować na balkonie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za słowa pocieszenia! ^o^
      Też nie wierzyłam w te pomidory, a jednak dziś na jednym krzaku kiście mi się czerwienią a na drugim zaczynają złocić! *^v^* W przyszłym roku na pewno będę uprawiać kilka odmian pomidorów!

      Delete
  6. Współczuję całego tego zamieszania, też liczyłam na to, że uda Wam się wszystko prędzej sfinalizować, choć wiem, że niektóre kwestie nie zależą od Was. Nie pocieszę Cię w kwestii roślin, u Ciebie jest dużo ładniej, niż u mnie, moje chilisy przygotowują się do rozłożenia kwiatków ale chyba mają problemy z pamięcią krótkotrwałą bo następnego dnia znów się przygotowują i nic, tylko ta jedna Hungarian się rozszalała, za to straciła wszystkie inne kwiatki. Za kilka dni pokiziasz Ryszarda, niedługo wrócicie do siebie i będziesz mogła spokojnie kląć pod nosem na to, że czegoś nie możesz znaleźć - u mnie po prawie 5 latach od przeprowadzki wciąż bywa zabawnie. Trzymam kciuki żebyście spokojnie to wszystko przetrwali a wszystkie żywe spowalniacze niech czkawka wydusi.
    :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to mnie pocieszyłaś z tymi pięcioma latami!... *^o^* Dziękuję za kciuki, już tylko kilka dni! (i mam nadzieję, że przez te kilka dni Upc nie zdecyduje znowu kilkakrotnie odciąć nam dostępu do Sieci...)

      Delete
  7. Dobrze że przynajmniej macie azyl w postaci starego mieszkania, my tak jak Makunka mieszkaliśmy w remontowanym mieszkaniu bo sami ten remont robiliśmy, dziecko na jakiś czas oddelegowane do dziadków i trzeba było do niego chodzić kiedy byli w pracy co przedłużało nasz remont ale cóż, wszystko jest do przeżycia ;0 teraz już cieszymy się nowym wnętrzem chociaż jest maleńkie :)
    Powodzenia, oby jak najwcześniej wszystko wróciło do normy :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękujemy! *^v^*
      Masz rację, dach nad głową na czas remontu jest wielką pomocą w całej sytuacji. Ciekawe, co powiedziałby kolega, gdybym codziennie wieczorem wpadała na kilka godzin głaskać Ryśka?... ^^*~~

      Delete
  8. To ja Asiu zaciskam mocno oba kciuki by ten "szpagat lokalowy" szybciutko się skończył... i trzymać będę i nie puszczę ;-)
    Pozdrawiam
    :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo bardzo! *^o^*
      Mam nadzieję, że w niedzielę będzie już można kciuki puścić, w końcu czasami się z nich korzysta. ^w^

      Delete