Wednesday, January 14, 2015

Wymyśliłam sobie...

Ale najpierw - dzisiaj środa, więc cotygodniowy raport z Dziergania i Czytania u Maknety!
Połykam już trzecią Marininę z ostatniego bibliotecznego stosu. Problem z książkami Marininy jest taki, że jeszcze do 2/3 objętości udaje się je odłożyć po kilku rozdziałach i powrócić do nich dopiero następnego dnia. Niestety ostatnia 1/3 książki to zawsze szybko mknąca akcja, rozwijające się i wyjaśniające się wątki, zbliżający się finał, który często następuje dopiero na kilku ostatnich stronach, więc po prostu nie sposób książki odłożyć, niezależnie od późnej godziny trzeba czytać, czytać!.... *^v^* U Marininy podoba mi się też to, że ona nie zapomina o swoich bohaterach drugoplanowych i często ich życie toczy się na przestrzeni kilku powieści, Kamieńska kogoś poznaje a potem ich losy się splatają w naturalny sposób, jak w życiu.
Today is Wednesday so it's Knitting and Reading at Makneta's!
That's the third Marinina's book from my recent library pile. The problem with her book is the following - you cannot put it down! Maybe until the 2/3 of the book there is a possibility to stop after a few chapters and go to sleep, but when the book is almost over you just have to read till the end because the plots unveil and the climax approaches! *^v^* I also like that the author does not forget about her supporting characters and their lives continue over several books, Kamieńska meets somebody and then their lives interweaves, just like in real life.




Na drutach kończę przody Burgundii, to już finisz, jeszcze tylko kilka rzędów samego warkoczowego kołnierza i mogę zabierać się za wrabiane rękawy. *^o^*
As far as knitting, I've almost finished both Burgundia's fronts, I only need to knit a few cabled rows for the collar, and then the set-in sleeves. *^o^*

***

Wracając do tematu, wymyśliłam sobie, że kupię jeansy. Nie mam żadnych spodni na zimę, a czasami przydałoby się coś na szybko wciągnąć i do sklepu wyskoczyć. Pojechaliśmy do outletu Fashion House w Piasecznie, gdzie odwiedziliśmy kilka markowych sklepów - Wrangler (Robert kupił sobie czarne jeansy, zawsze tam kupuje, ma kilka fajnych modeli do wyboru w różnych kolorach), Lee Cooper, Mustang, Big Star, Pepe Jeans, itp. 
Moje wymarzone jeansy to średnio jasny niebieski i tu jeszcze było w czym wybierać. Ale następny warunek, jaki im postawiłam skutecznie zniweczył możliwość realizacji moich marzeń i o kupnie nie było mowy... O co chodzi? O to, żeby nowe jeansy z fabryki (a nie ciuchlandu) NIE wyglądały, jakby już były noszone! Mają być nie poprzecierane, nie podziurawione, bez fabrycznych zagnieceń, bez strzępków nici wiszących tu i tam. Normalne niebieskie jeansy, które sama sobie z czasem znoszę, poprzecieram i podziurawię.
Going back to the main theme of this post, I imagined myself in a pair of jeans. I don't have any Winter trousers and sometimes it's just convenient to slip into some pants and go shopping or something. So, on Monday we went to the outlet shopping mall and visited some brand shops - Wrangler (Robert bought himself a pair of black jeans there, they have several nice models for men), Lee Cooper, Mustang, Big Star, Pepe Jeans, ect.
My dream jeans are medium blue and they all had that shade. But then another condition was impossible to fulfill! What is so difficult? I just want my jeans to be new, not looking like it was worn by somebody already, and worn extensively! I don't want any rubbed smudges, holes, hanging threads. I want to wear down my trousers myself with time! 

I tu niestety okazało się, że takich spodni nie ma. Owszem, są, ale czarne ewentualnie ciemno granatowe, im kolor niebieski robił się jaśniejszy tym bardziej był złachmaniony i nawet sobie nie wyobrażacie, jak obrzydliwe wyglądały jasno błękitne jeansy z buro-żółtymi przetarciami!.... O rozmiarze już nie wspomnę, bo ja jestem wysoka i okrągła, mieszczę się w jeansy W34 ale W36 byłyby jeszcze wygodniejsze (pomijając odstawanie w talii, bo producent zakłada, że jak kobieta ma dużo w biodrach to nie ma prawa mieć mało w talii...). O tych drugich nawet nie było co marzyć, a te pierwsze w niektórych sklepach z trudem udawało się znaleźć, ale jak już zmieściłam się w jedną niezbyt przetartą parę ciemno niebieskich jeansów, to okazało się, że to ultra-niskie biodrówki (kto takie nosi?... szczególnie w moim rozmiarze, bo jeszcze jakaś chudzinka to może...) i przy pochyleniu się cała pupa była na wierzchu..... Fatum jakieś!
Unfortunately such trousers does not exist in today's world. Of course there are black and very dark blue jeans without rubs or holes, but the lighter blue they get the more dilapidated they are. Can you even imagine how vile the very light blue jeans were, with the yellowy-brown smears, yuk!..... And I'm not even talking about the available sizes... I'm tall and curvy so I need W 34 or even W36 to feel comfortable (and apparently jeans makers decided that the woman in W34 size has no right to a slim waistline so all the pairs are usually too wide for me in the waist...). W36 is a dream never to come true and when I found one almost decent W34 the waistline was so low that I was afraid my butt would just jump out! Who wears such low waist trousers?!... Okay, maybe some skinny teenager but why bother making such model for the woman in my size?...

Następnego dnia szukałam w sieciówkach - Kapphal, C&A, HM, i tam też wszystko albo czarne albo poprzecierane. No na litość boską!....... Niektórych modeli kijem przez szmatę nie dotknęłabym w ciuchlandzie, uznając, że to najgorszy chłam i po co to w ogóle tu wisi, nikt tego przecież nie kupi, a w Kapphalu proszę - 199 zł!....
The next day I was looking for jeans in some other shops - Kapphal, C&A, HM, and it was the same story over again - black or very dark jeans were okay but the lighter blue the filthier!... I wouldn't eve touch such trousers in the second hand shop and here it is, a pair of brand new jeans in Kapphal, only 55 USD!.... 



Tak się tą aferą spodniową zdenerwowałam, że wyszłam z Fashion House z foremkami do muffinków... (były za 9 zł w Duce ^^)
I got so nervous with this jeans story so I left the shopping mall with two baking moulds (sale in Duka, 2,5 USD each ^^)




oraz postanowieniem, że wezmę się za siebie i wreszcie schudnę z powrotem do moich ukochanych wygodnych zielonych wojskowych "worków", które mam od lat co najmniej dziesięciu i w których nawet się teraz zapinam, ale niewygodnie mi się w nich porusza. Trochę się postaram i znowu w nie wejdę, a one, mimo, że męskie rozmiar S regular, to są szyte tak, jakby ktoś o mnie myślał - swobodnie mieszczę się w udach i pupie, mają wysoki stan ściągany dodatkowo w talii troczkami po bokach, więc mogę je dopasować i nic mi nie odstaje. Mają wielkie pojemne kieszenie na udach, materiał jest nie do zdarcia, same zalety. (no, nie są jeansowe, jedna mała wada...) Za to jeansowe nieprzecierane są jegingsy (jeansowe leginsy), które kupiłam zeszłej jesieni w C&A, są prawie idealne, dwa trzy kilo mniej i będą jak na mnie szyte. ^^
and a decision to finally loose some weight and be able to fit into my best trousers ever, the good old green military cargo pants that I had for more than 10 years! I can put them on now but I don't feel too comfortable so a few kilos less later I should be able to wear them again with pleasure. They are men's S Regular size but somebody was thinking about me while making the pattern - my thighs and butt fit perfectly, the waistline is high and it has small draw cords to get a better fitting, the fabric is sturdy and they have big pockets. (okay, they're not made from jeans...) But the blue jegings from C&A that I bought last Autumn are made from jeans and they're my second trousers that only need a loss of two or three kilos to fit me fine. ^^




A jak już postanowiłam schudnąć, to nie było co czekać do poniedziałku (zresztą właśnie był poniedziałek    *^-^*), i po tym, jak obżarliśmy się deserami lodowymi w Fashion House po powrocie do domu zarządziłam zmianę diety. To się akurat dobrze składa, bo niedawno wyszło w badaniach, że Robert ma nadciśnienie, podwyższony cholesterol i lekarz kazał mu zrzucić kilka kilo, więc będziemy chudnąć razem. ^^ Co się zmieni? Nie jadamy fast foodów i dań gotowych, nie pijemy napojów gazowanych, więc w naszym przypadku niemożliwe jest z nich zrezygnowanie i trzeba tu przyjąć inną strategię. Zmniejszymy porcje i ich kaloryczność, zamienimy co się da zamienić na zdrowsze, innych rzeczy będziemy zjadać mniej lub rzadziej a słodkie desery tylko w weekendy. Koniec z talerzami pełnymi pierogów czy makaronu (chlip!...) i jak tylko ustabilizują mi się problemy zdrowotne (o których nie pisałam, bo nie ma się czym chwalić, taki tam brak sił mnie dopada, szukam przyczyny) postaram się wrócić do biegania, na razie Robert proponuje mi rowerek na siłowni. 
Zmieni się nasze gotowanie, więc z góry uprzedzam, że teraz będą się tu pojawiać dania lżejsze i zdrowsze, żeby wszyscy czytelnicy byli świadomi! *^w^* Oraz, na specjalne życzenie męża będzie w tygodniu jeden dzień wegetariański! (nie wiem, jak mu to przeszło przez gardło... *^O^*)
When I decided I need to lose some weight I didn't want to wait till "Monday" (it was a Monday anyway *^-^*) and after we stuffed ourselves with ice-cream desserts in the shopping mall I announced the change of our menus. Robert's been doing some medical checkups recently and we found out that he has high cholesterol, high blood pressure and the doctor told him to loose some weight so we are going to do this together. What's going to change? We don't eat fast food or ready made meals, don't drink sodas so we cannot stop doing what we haven't been doing... But we are going to cut the portions and calories and eat sweet desserts only on weekends. Bye bye platefulls of dumplings or pasta!... And when I'm healthy enough to do some exercise I'll go back to jogging (I've been having some stamina issues for the past several months, I haven't written about it here because I'm still investigating what's wrong with me so there was nothing to write about), maybe for now I'll go to the gym.
I'm going to change the way I cook so I want to let you all know in advance - it'll be lighter, healthier but by no means less tasty! *^w^* My husband even requested one vegetarian day in a week, WOW!  




Ponieważ Robert we wtorek pracował z domu zrobiłam dla nas na obiad kurczaka putanesca z nietypowym dodatkiem, które serdecznie polecam. Sama potrawa jest przepyszniasta i gotowa w 30 minut! A zamiast makaronu spaghetti podaje się ją z cukinetti, czyli surową cukinią pokrojoną w cieniuteńkie paseczki! I to jest niesamowicie smaczne! Cukinia lekko mięknie pod kołderką gorącego sosu, ale pozostaje półchrupiąca i mimo, że nasze porcje były spore, to po obiedzie czułam się lekka. Robert narzekał, że w nim pusto w środku i dojadł dużym jabłkiem. *^v^*
Lubię takie dania jednogarnkowe, do zmywania jest tylko patelnia, deska do krojenia, nóż, łyżka wazowa i dwa talerze z widelcami. ^^*~~
Because Robert worked from home on Tuesday I made a normal lunch for us - a chicken putanesca with the unusual addition. It's delicious and ready in 30 minutes, and you serve it not with spaghetti but with a courgetti that is with thin strips of a raw zucchini or courgette cut in the way it looks like a spaghetti pasta! And that's really tasty. The courgette strips soften a bit under the hot sauce but they still remain crunchy, you can have a lot of it and I was full after lunch yet not heavy. Robert was a bit peckish so he added a big apple as a dessert. *^v^*
I like such one-pot dishes, there isn't much to wash after cooking, just a pan, a chopping board, a knife, a spoon and two plates with forks. ^^*~~ 




Jeszcze słowo o tym, jak najwygodniej pokroić cukinię - są do tego specjalne okrągłe strugaczki kuchenne (zamierzam kupić, bo widzę, że to danie często będzie gościć na naszym stole), ale można też sobie poradzić tak, jak ja - cukinię obrałam, potem obieraczką do warzyw strugałam cienkie plastry, które kroiłam ostrym nożem na "makaron".
I just want to add a few words about how to cut a courgette into "pasta" - there is a special spiral vegetable cutter for it (I'm going to buy it because I know it'll be useful in my kitchen) but it's also possible to make it with a vegetable peeler and a knife. First I cut thin slices with a peeler and then I stacked some slices together and used a very sharp knife to make thin strips.


53 comments:

  1. Też nigdy nie mogę kupić normalnych spodni. Co z tego,że sklepy pełne są ciuchów, jak żaden nie nadaje się do noszenia :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety.... Jak jest na coś moda, to koniec, w sklepach są tylko rzeczy w jednym stylu. Kiedy szukałam butów do ślubu w modzie były pantofle z ultra szpiczastymi czubkami, zgroza!

      Delete
  2. oj ja też nie lubię kupowac jeansów. Nic mi sie nie podoba, jak juz znajdę krój to kolor nie ten jak kolor w miarę to krój nie taki. Schudnąć fajna rzecz ja ostatnio zrzuciłąm 10 kg i dobrze mi z tym.:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pani w jednym ze sklepów niepewnym głosem życzyła mi powodzenia w poszukiwaniach nieprzetartych jeansów, ech...
      Czyli da się schudnąć?!.... Wracasz mi wiarę w moje działania. *^o^* Też chcę zrzucić 10 kilo!

      Delete
  3. OMG, this dish makes me hungry and I am about to leave to my tailoring class! Hmmmm
    Such a great resolution to be healthier! I am in! I've also decided to cut coffee consumption to 2-3 cups a week and alcohol. Let's see our results at the end of 2015 )

    ReplyDelete
    Replies
    1. The courgetti totally won my heart (and stomach!), I must try it with carbonara sauce, my favourite. *^v^*
      Let's see our results much sooner, I hope! ^^*~~

      Delete
  4. Ja też chciałabym schudnąć, powodzenia sobie i Tobie życzę,

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trzymam kciuki! To jest możliwe, trzeba tylko trochę samozaparcia, damy radę. *^o^*

      Delete
  5. Od razu przypomnialam sobie szukanie jeansow na mojego slubnego! Wchodzilismy do sklepu i pytalismy sie, czy sa NOWE jeansy :) Ekspedientka nam pokazywala oczywiscie te poprzecierane szmaty :) wiec my mowilismy, ze my szukamy NOWYCH a nie noszonych. Obrazona ekspedientka porzucala nas, pewnie cos brzydkiego jeszcze mamrotala :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Znam to! Nas lada moment zaczną fotografować w sklepach na ścianę zdjęć "tych klientów nie obsługujemy"!... *^v^* Widzimy horrendalne ceny na szmatławych ubraniach z poliestru i robimy głośne uwagi... Kiedyś nawet odruchowo wybuchnęłam sprzedawcy śmiechem w twarz, jak usłyszałam cenę sukienki, po prostu nie udało mi się powstrzymać, czasami wyłazi ze mnie zołza!.... *^w^*~~~ (pan się zaczerwienił, chyba mu się głupio zrobiło, a on tam tylko pracował...)

      Delete
  6. Ależ to jest świetny kolor! Coś czuję, że ta wełenka, co to do Ciebie poleci, będzie wyglądać doskonale w parze ze swetrem :) Szkoda, że jest jej tylko na spódnicę...
    Dżinsowy problem doskonale rozumiem... ja wprawdzie nie mam tak wielkiej różnicy - 98 w biodrach, 74-75 w pasie (obecnie, przed listopadem bywało i 72) a mimo to nie udaje mi się kupić dobrych spodni. Marzę o dżinsach z wysokim stanem, ale nie workowatych. Chciałabym móc usiąść, kucnąć, klęknąć swobodnie, nie pokazując zadu całemu światu. Chciałabym nieprzecierane, granatowe, gładkie, nie rurki, nie wory, nie dzwony... i nie ma. Jak włażą na mnie w biodrach, to zjeżdżają z pasa i wiszą niczym chmury nad kołchozem. A na bold curve w Levisie na razie nie wydam kilkuset złotych. I klapa. Kupiłam jakiś czas temu dwie pary taniutkich jednakowych spodni w H&M, bo po listopadowym zapaleniu kolana musiałam aż do dziś porzucić spódnice, pończochy, obcasy i noszę je bez zachwytu... A na dodatek figura, pozbawiona codziennego rygoru modelowania przez dwa miesiące bardzo się popsuła! Więc może trzeba tych dżinsów unikać? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kolor trochę przekłamany, w rzeczywistości jest ciemniejszy. Czekam na listonosza! *^v^*
      Jest problem z tymi spodniami, może trzeba zacząć szukać na bazarach a nie w markowych sklepach? Przynajmniej człowiek nie wyda tyle pieniędzy, a jakość taka sama... Współczuję problemów z kolanem, niech szybko się leczy, bo zaraz będzie wiosna i czas na spódnice i sukienki. *^o^*

      Delete
  7. Ja od dwóch lat nie kupiłam jeansów... Totalnie mi się nie podobają, każda osoba w nich chodzi po ulicy, to jest nudne. Zawsze był problem z kupieniem. One są... te jeansy. no bezpłciowe jakieś takieś. W tym roku celuję w sukienki. A tak to w leginsach chodzę i dużych swetrach, które uwielbiam :3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja już dawno nie miałam jeansów, a te które miewałam zawsze były jakieś nie takie... Problemy z dopasowaniem niestety. W sumie zimą bardzo lubię nosić sukienki i spódnice, bo zakładam do nich grube rajstopy i jest mi ciepło. W samych spodniach zawsze marzłam a nie ma mowy o założeniu rajtków pod spodnie! ^^

      Delete
  8. Jak zwykle jedzonko, ze slinka leci :-)
    Co do sieciowek, to ja kupuje jeansy (zazwyczaj ciemny granat) w sieciowkach - Kapphal, Lindex, Zizzi i zwlaszcza w tych dwoch pierwszych fasony sie sezonowo powtarzaja, a w Zizzi czasami jeansy sa zbyt wymyslne..
    Probowalam znalezc foremke na pierogi, ale ponioslam fiasko... poczekam, az bede w Polsce i sobie kupie :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ugotuj to sama zobaczysz, jakie to smaczne! Bardzo polecam! "Makaron" z cukinii bardzo mnie zaskoczył (pozytywnie). *^v^*
      Jeansów poszukam jeszcze w Marks&Spencer, Gackowa mnie oświeciła, że zapomniałam o tym sklepie! ^^
      No tak, jak nie ma tradycji robienia jakiegoś dania to i nie ma do niego przyrządów, a Norwegowie chyba nie bardzo pierogowi....

      Delete
  9. Oh that's wonderful, then we can get healthy this year together and help motivate each other. Like you we dont have pop or lots of sweet drinks, sometimes juices for Little Man but i never drink them, they are too sweet.
    but baked goodies and chocolate are my biggest weakness, and i know i eat more food at a meal time then i need too but when it is so good i want more...greedy me!
    That is also great that Robert is on board not just for his health, which it will really help, but then you are not trying to do it all alone. Its much easier when you have someone doing it with you.
    Sorry to hear that you are having stamina issues, i hope you get it figured out. But they are other ways with less impact that will still be great for you to do and be good for your body. Lane told me we can have a day a week without meat but then when that day comes along he looks at me like im crazy when i say there is no meat. he usually ends up adding a can of chicken to whatever it is. Hopefully he will get there soon. i grew up in a vegetarian house so it is very easy for me to go a long time without meat. anyway ,i'm chatting away again. good luck with all your changes and going to the gym!

    ReplyDelete
    Replies
    1. I am exactly the same - cakes and big portions, when I like something, I want to eat a lot of it, and I totally forget that our stomachs are the size of our fist... Of course, they expand but when we stuff ourselves they stay expanded and want more and more food... Let's stop that, lose some weight and feel lighter and happier (because we can fit in the old loved trousers again! *^o^*).
      If it was just me it would be very difficult to do it... When I cook I have to taste the dish or when something smells lovely I must try it, so if I cooked different dishes for Robert or baked cakes just for him, I'd definitely break my dietary resolutions!
      I'm going to the doctors, they gave me some medicine to boost my organism and keep doing the tests. It's not something very disturbing in my everyday life but I just slow down after a while of walking fast or running, as if the plug was pulled out and there's nothing to keep me going. Strange feeling...
      I'm going to start with veggie day this Friday, slowly so we are having fish for dinner. *^v^* Robert always said the vegetable dinner was okay but he was still hungry. We'll see how it goes, I keep looking through nice vegetarian blogs and collect the recipes. *^v^*

      Delete
  10. Dżinsy dla kobiety, niepoprzecierane to tylko w M&S. Masa krojów dostępna. W trzech długościach. Kupuję dwie pary rocznie, zawsze z kolekcji Per Una.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kompletnie zapomniałam o M&S! Popatrzyłam na ich stronę brytyjską i wybrałam trzy potencjalne modele, w poniedziałek będę w centrum to obejrzę na żywo i poprzymierzam, dziękuję za odświeżenie pamięci! *^O^*

      Delete
  11. Dziury na kolanach nosiłam jak miałam lat 16, dziś po 20 latach nie za bardzo mi się to podoba, niemniej jednak nie poddawaj się , może Twoje wymarzone spodnie czają się gdzieś za rogiem:) A utrata tych magicznych 10 kilo śni mi się po nocach, stało się wręcz obsesją, i jak to z obsesjami bywa, człowiek dużo się stara, ale nic z tego nie wychodzi, ehh, ciężkie jest życie kobiety, pozdrawiam:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie uwierzysz, co zrobiłam, jak miałam 15 lat i poszłam do dyrektora dowiedzieć się, czy dostałam się do liceum!.... *^O^* (zdawałam sama tydzień po wszystkich, bo wcześniej miałam ospę i szkoła musiała dla mnie samej zorganizować egzaminy) Postanowiłam być modna i pociachałam swoje stare jeansy na całych nogawkach z przodu!........ Dyrektor popatrzył na mnie i pomruczał pod nosem coś o współczesnej modzie nastolatków!.... *^W^*
      Życie kobiety po 35-tce jest rzeczywiście chwilami niefajne, widzę po sobie, że już mi nie jest tak łatwo zrzucić kilka kilo jak to mogłam zrobić kilka lat wcześniej, przemiana materii zwalnia, hormony wirują i kilogramy trzymają się bardziej kurczowo. Ale co tam, damy radę! *^o^*~~~

      Delete
  12. Mam podobny problem z jeansami - wymagania mam nieduże - proste nogawki, jednolity kolor i z wyższym stanem... no gdyby kosztowały tak do 2 stówek to by było idealnie. A jak jest? nie mam żadnych spełniających te warunki...bo jak już znajdę takie, co są ok to zawsze, ale to zawsze w sklepie nie ma akurat tego rozmiaru, który potrzebuję - wszystkie okoliczne są, a mojego nie ma. A ja dżins kocham w każdym wydaniu i nie mam innych spodni żadnych :)
    Marininę sobie zapisuję do kolejki
    A sweterek prześliczny się zapowiada :)
    No i pyszne zdjęcia jedzonka.
    pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Właśnie, cena to kolejny temat..... W Kapphalu mierzyłam jeginsy (czyli takie leginso-jeansy, nauczyłam się tego słowa w zeszłym roku *^v^*), i były w miarę w porządku, troszkę obcisłe w udach, ale w sumie mam takie z C&A tylko w jednolitym kolorze, kosztowały tylko 39 zł, a te Kapphalowe 139 zł i były przetarte... Zrezygnowałam z zakupu, bo po co mi takie same albo nawet trochę gorsze spodnie za cztery razy tyle!......
      Czytałam wczoraj Marininę do 3 w nocy... Po prostu nie mogłam jej odłożyć, książka się kończyła i MUSIAŁAM się dowiedzieć, jak! *^O^*

      Delete
    2. jeginsy to ja sobie w lidlu kupiłam - i bardzo je lubię - też za jakieś 30-40 zł:)

      Delete
    3. Trochę się boję kupować spodni bez mierzenia a w Lidlu nie ma jak... Szczególnie, kiedy tłum wyrywa sobie rzeczy z rąk i rozjeżdża wózkami. *^w^* Kupiłam tylko latem krótkie dresowe spodnie, bo są bardzo elastyczne.

      Delete
    4. fakt -zmierzyć się nie da- ale bez problemu można oddać w ciągu 7 dni - byle metki były:) co do rządnego zdobyczy tłumu jedyna opcja to pójść później - zwłaszcza, że w tym przypadku większy rozmiar akurat działa na korzyść- z moich obserwacji wynika ze największy popyt jest na xs i s - te większe zwykle leżą.
      W przyszłym tygodniu chyba będę na chwilę w stolicy to może też do tego M&S zajrzę?

      Delete
    5. A, zapomniałam o tej możliwości zwrotu! ^^ W sumie masz rację z tymi rozmiarami, YarnFerret szukała kiedyś piżamy w rozmiarze S i nie było, a większe były w dużych ilościach. ^^

      Delete
  13. Co ciekawe to nawet moja córka ma kłopot z kupnem jeansów . Jest szczupła i tylko troszkę ma mocniejsze uda od treningów i też klops . Na przymierzonych 20 par z trudem udaje jej się kupić jedną i to najczęściej nie w tych markowych sklepach. Ja dla siebie najlepsze jeansy właśnie kupowałam w zaprzyjaźnionym Lumpeksie ,praktycznie czasami skracałam tylko nogawki , ale niestety zamknięto mi go i mam teraz zgryz . Jeansy i inne spodnie były czasami jeszcze z metką , czyli nadal są szyte takie , ale dziwnym trafem nie trafiają na nasz rynek . Zawsze podziwiam piękne jedzonko
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Właśnie, łydki i uda to osobny problem - producenci jeansów uważają, że kobieta ma nogi proste jak druty!... Czasami tego właśnie zazdroszczę Amerykanom - ponieważ mają społeczeństwo w ogromnym rozpięciu rozmiarowym, to mają też ubrania dla wszystkich tych wielkości i typów sylwetki, można kupić buty na wąską i szeroką stopę, kozaki na wąską i szeroką kostkę i łydkę, i spodnie na każde uda i pośladki...
      Bardzo mi miło, że podziwiasz, polecam też ugotować, to wszystko bardzo smaczne dania! *^v^*

      Delete
  14. Ze spodniami to święta prawda. Nie ma takich sklepów w których byłyby spodnie dla klienta ze środka. Też mam kłopot ze znalezieniem spodni dla kobiety nie do końca trendy.
    Sweterek zapowiada sie super, kolor ciekawy i wzór warkoczowy piękny.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziewczyny na Facebooku radziły mi uszyć sobie samej, ale mam jakąś nieśmiałość w stosunku do szycia jeansów... Spódnica czy sukienka to co innego, a jeansy mają kieszenie i kieszonki, suwaki, metalowe napy... Poszukam jeszcze gotowca! ^^
      Już nie mogę się doczekać, kiedy skończę kołnierz w sweterku, zszyję przody z tyłem i wreszcie go przymierzę! *^v^*

      Delete
  15. Haha, mam tak samo! Z dżinsami znaczy. Teraz taka hipsterska moda na kupowanie nowych-zniszczonych rzeczy. Nie powiem, nawet lubie, zawsze mi się to kojarzy z Włóczykijem, który chciał nabyć nowe spodnie, ale żeby już były stare - i biedna sprzedawczyni nie umiała mu pomóc ;) Dzisiejsza moda to raj dla Włóczykijów - tyle że na mnie nie wygląda dobrze. Ja jestem Homkiem Toftem ;)
    Jeśli mogę coś polecić, to warto zajrzeć do TK Maxx (oni często mają końcówki kolekcji różnych nietypowych domów handlowych, więc może się udać). Ja natomiast odniosłam sukces dopiero w Marksie i Spencerze. Oni właśnie lekce sobie ważą zasadę nowe=znoszone i można u nich kupić klasykę klasyki. W Warszawie chyba też jest jakiś sklep? I powinny być przeceny, bo oczywiście w M&S da się kupować tylko na wyprzedażach... Jak znalazłam tam dżinsy z wysokim stanem i nogawkami rozszerzanymi u dołu nie wierzyłam swojemu szczęściu! (to był ten czas, kiedy tylko bardzo niskie biodrówki albo rurki można było w sieciówkach dostać). Ile potem komplementów zbierałam pod hasłem "Gdzie kupiłaś?" "Świetnie uszyte!" itd. Już postanowiłam, że w tym roku zainwestuję porządnie i kupię tam płaszcz. Tylko tam mogłam znaleźć płaszcz z mieszanki wełny z kaszmirem a te 5% syntetyku to chyba tylko podszewka była. A dobre dżinsy przydają się niezależnie od schudnięcia ;) Będę podpatrywać przepisy....

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie, kiedyś kupowało się nową rzecz i jej zużycie pokazywało, ile czasu ją nosimy, jakie historie w sobie nosi, ile z nami przeszły te spodnie czy tamta jeansowa kurtka... (swoją drogą, mam taką kurtkę od 20 lat, zaczyna wyglądać na znoszoną! *^v^*) A teraz ludzie chcą mieć wszystko gotowe od ręki, wchodzą do sklepu i po chwili wychodzą ubrani "stylowo", "jakby wiele się już w ich życiu wydarzyło". A to tylko kostium przecież...
      Ja jestem neurotyczną Filifionką, muszę mieć wszystko tak, jak mi pasuje, a logika mi podpowiada, że ubrania nowe za wysoką cenę mają być porządne, z dobrych tkanin i dobrze uszyte. *^v^*
      Już mi Gackowa powyżej przypomniała o M&S, wybiorę się tam w poniedziałek a przy okazji zajrzę do TKMaxx, są obok siebie w centrum Warszawy, mam już oko na trzy modele z M&S, zobaczymy. *^o^*
      Przepisy nie tylko podpatruj, ale też wypróbowuj! ^^*~~

      Delete
  16. Mniam, danie wygląda super!!
    Ze spodniami też zauważam ten problem, ja lubię rurki jednolitego koloru, a nie wyglądające jak...nie powiem co. No cóż, taka moda, moda przeminie:) Miejmy nadzieję, że klasyczne dżinsy wrócą do łaski.
    Trzymam kciuki za dietę i Wasze zdrówko, niech wszystko się unormuje:)
    Pozdrowionka! <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. W sumie to ciekawe, że takie rzeczy jak przetarcia, dziury i zagniecenia robią tylko klasycznym jasnym i średnim niebieskim jeansom. Spodnie z jeansu kolorowego są jak najbardziej do kupienia w stanie nienaruszonym, hm....
      Bardzo dziękujemy za kciuki! Przydadzą się! *^o^*

      Delete
  17. I ja miałam ostatnio tą przyjemność- a raczej nieprzyjemność kupowania jeansów...i też byłam w Fashion House, tyle, że w Szadułkach...co ja się namierzyłam...masakra...i tak jak piszesz jak jakieś były względne i wyglądały na "nowe":) to były to znienawidzone przeze mnie biodrówki...także na chęciach się skończyło...wróciłam do domu bez spodni...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może rzeczywiście nadzieja w Marks&Spencer i TKMaxx? Sprawdzę i zdam relację w poniedziałek!

      Delete
  18. Spodnie w sklepach są okropne. Najbardziej mi się nie podobają te przecierane z żółtymi albo zielonymi plamami. Wyglądają jak ze śmietnika...
    Super to cukinetti, chętnie wypróbuję :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Właśnie! Jak ze śmietnika albo jakby ktoś się za przeproszeniem kupą wysmarował, moje pierwsze skojarzenie na ich widok............ |_"w"_|
      Cukinetti jest pyszne, to nie to samo co talerz makaronu ale świetny lekki zamiennik.

      Delete
  19. Piękny kolor Burgundii, a włóczka wygląda tak zachęcająco! o tej porze roku szczególnie mój wzrok kieruje się w stronę takich ciepłych sweterków. I tak, jak mieszkając w PL miałam jeden, może dwa swetry, tak teraz Eire nauczyła mnie robienia zapasów z takich wełnianych dóbr. Nawet na lato mam dwa, wagi piórkowej, ale milutkie i ciepłe.
    Foremki cudeńka! szczególnie te śnieżynkowe wpadają mi w oko. często zaglądam do TKMaxx, bo też mają ciekawe rzeczy do kuchni w szalenie przystępnych cenach.
    Tą cukinią mnie zainteresowałaś, spróbuję.
    M&S na pewno będzie coś miał, sama od nich mam połowę spodni, jeszcze Esprit i Next mi pasują, bo też mają takie modele.

    ReplyDelete
    Replies
    1. zapomniałąm napisac: zrobiłam pierwsze w życiu kimchi!!!!!!!! pyszne, boskie, nawet Artur zajadał się tym, a on to typowy mięsożerca, (a też powinien zrzucić kilka kg).

      Delete
    2. Bardzo się cieszę, że zrobiłaś kimchi i, że smakuje!!! *^O^* Jest pyszne i zdrowe, na zimę w sam raz.
      Kiepsko się ten kolor sweterka fotografuje, w rzeczywistości jest dużo ciemniejszy, mam nadzieję, że po skończeniu wyjdziemy na zewnątrz do zdjęć i aparat złapie prawdziwy kolor. W Polsce nie marzłaś?... To przecież tutaj są mroźne zimy do minus 20 stopni, a w Eire jak jest koło zera to święto...
      W TKMaxx mam zamiar zapolować na garnki Creusset, podobno bywają w dobrych cenach, a nie za rękę, nogę i nerkę! ^^*~~
      Lecę w poniedziałek do M&S na portkowe przeszpiegi!

      Delete
  20. Mam dokładnie ten sam problem ze spodniami. Ten sam wstręt do wszelkich przecierków, szczególnie na wylot.jakbym chciała chodzić w porwanych dżinsach to nie kupowałabym nowych skoro zużyte mam w domu.
    Czerwony pięknie się zapowiada. Warkocze pleciesz lepiej niż niejedna fryzjerka ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Najbardziej mnie wkurza, że przecierane jeansy są teraz modne i nic innego w sklepach nie ma, jakby wszyscy chcieli ślepo podążać za jedną modą, ech...
      W sweterku doszłam do tyłu kołnierza, fajne te plecionki ale nie takie, co same pokazują, czy prawe czy lewe oczko, trzeba się trochę skupić na schemacie, nie przy każdym filmie mogę dziergać, bo potem pruję... ^^

      Delete
  21. Piękna praca powstaje - cudny wzór . A co do książek Marininy to zgadzam się w 100 % ! Pozdrawiam !

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję, już nie mogę się doczekać przymiarki po zszyciu przodów z tyłem! ^^
      Zaczęłam dzisiaj szukać co w Polsce wydano Marininy i ...... są książki z lat 92-96, jedna z 1997 roku, a potem NIC! A ona wciąż pisze przecież!.... Mój rosyjski trochę zardzewiały jak na czytanie powieści, ech...

      Delete
  22. To prawda - kupić dżinsy bez żadnych takich wątpliwych ozdób jak przetarcia, rozdarcia itp. jest trudno, ale jak dobrze się poszuka, to się znajdzie. Kurczak putanesca apetyczny, ale nie dla mnie, bo mi surowego i ostrego nie wolno. Sweter pięknie się zapowiada.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kurczak jest łagodny a cukinię możesz przez minutę czy dwie zblanszować we wrzątku. Albo po prostu zjeść to danie z normalnym makaronem, też będzie pycha! *^v^*

      Delete
  23. Burgundia będzie piękna!
    Po wizytach na Twoim blogu prawie zawsze mam problemy.
    Poważne problemy.
    Jestem głodna jak jasny gwint!
    Uczynię Cię odpowiedzialną za nadbagaż na czterech literach:)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^
      No coś Ty!... Nie wiedziałaś, że od pysznego jedzenia się nie tyje?!... Tylko nam dusza pięknieje! *^w^*~~~

      Delete
  24. Ale fajny makaron z cukinii! Ja kiedyś zrobiłam z marchewki, taką zwykłą obieraczką :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pewnie, że zwykłą obieraczką się da, tak robiłam ten cukiniowy, ale kupiłam "temperówkę", czekam na dostawę, powinno być łatwiej nią operować. *^v^*

      Delete