Tuesday, March 10, 2015

Magiczny poniedziałek

Takie poniedziałki nie zdarzają nam się często, bo przecież Robert chodzi do pracy. Ale po sobocie miał dzień wolny, a ponieważ miał wizytę u lekarza w centrum na 8:15 postanowiliśmy wykorzystać okazję i połazić trochę razem po mieście.
Such Monday don't happen too often because usually Robert is at work. But after a working Saturday he got a free Monday. He had a visit at the doctor's in the morning so we decided to spend some time together in the city.




Przy okazji oswajałam moją pepitkową sukienkę, której chyba nadal nie kocham i czuję się w niej jak ciotka Klotka... (jest ciepła, wygodna, chodzi o kolor - beżowo-czarną pepitkę, beże nie są dla mnie).
I tried to get used to my pepita dress but I still don't love it, I feel old and boring wearing it, it's warm and so comfortable but it seems beige is SO not me!...



Chcieliśmy zacząć dzień od śniadania i nie było to takie łatwe do zrealizowania!.... Wstydźcie się, knajpy "Leniviec" i "Tel Aviv" na Poznańskiej! Jak się podaje informację, że lokal jest czynny odpowiednio od 8:30 i 8:00 rano, to o godzinie 8:45 powinien być otwarty a nie wymarły i zamknięty na trzy spusty ("Leniviec") oraz serwujący śniadanie, a nie "na razie nic nie mamy, mogą państwo posiedzieć 30 minut przy kawie" ("Tel Aviv")!..."Tel Aviv" ma nad wejściem wypisane wielkimi literami "śniadania cały dzień", najwyraźniej postanowili dla odmiany podawać je o każdej porze OPRÓCZ pory śniadaniowej... ><
We wanted to start our day with a breakfast, obviously and it wasn't that easy to do!... Shame on you, restaurants "Leniviec" and "Tel Aviv" in Warsaw! When you tell the customers that you are open from 8:30 and 8:00 respectively, at 8:45 you should be open (not shut and empty!) and serving breakfast (and not inviting us for 30 minutes of sitting at a cup of coffee because the kitchen is empty....)!... "Tel Aviv" has a slogan above the entrance in huge letters "breakfast all day" - apparently they serve it at every time of day EXCEPT breakfast time.... ><



 


Na szczęście nie zawiódł nas "Szwejk", w którym dostaliśmy pyszne śniadanie (dwa w cenie jednego), a już o tej porze był tam spory ruch i serwowano bez problemu pełne menu obiadowe! Można? Można!
Lucky for us we went to "At Szwejk's" and got a great breakfast (two for the price of one), the place was quite busy as for the 9:00 in the morning and they even served lunch menu already! Can be done? Of course!


Co można było zrobić dalej z tak pięknie rozpoczętym poniedziałkiem? Poszliśmy spacerkiem ulicą Marszałkowską w kierunku Jasnej, gdzie o 12:00 miałam zajęcia z japońskiego. Po drodze zajrzeliśmy do TKMaxx. ^^
After breakfast we took a long slow walk toward the city centre, where I had Japanese classes at noon. We browsed TKMaxx on our way. ^^




Po japońskim był już czas na obiad i zrobiło się ciepło i słonecznie, więc znowu poszliśmy spacerkiem w kierunku Starówki.
It was warm and sunny in the afternoon so we took a stroll towards the Old Town to have lunch there.





- Kochanie, mogę zabrać do domu jedną doniczkę, proszę?..... *^o^*
- Darling, can I take home just one pot, please?..... *^o^*



Robert wybrał "Bierhalle" na Nowym Świecie, bo podawali przepyszne piwo marcowe oraz sznycel wielkości mapy Europy! *^v^*
Robert chose "Bierhalle" restaurant because they started to serve a March beer and a schnitzel the size of the map of Europe's, yummy!  *^v^*



Następny wspólny poniedziałek w przyszłym miesiącu, ech.. 
Po powrocie do domu zrobiłam sobie drzemkę a potem podczas oglądania filmu zaczęłam rękawy do Settlera, yuhuu! *^v^*
I melduję, że biegam - mam za sobą pierwszy tydzień Couch2 5k! ^^ A na razie znikam na kilka dni, bo w czwartek jedziemy na chwilkę na wycieczkę, z której oczywiście obiecuję zdać rzetelną relację! (tak, zapewne będzie dużo zdjęć jedzenia i Dużej Wody! *^o^*)
The next such Monday will be next month...
After we came home I took a nap and then started to knit Settler's sleeves! *^v^*
And I was jogging last week - I completed the first three days of the training of Couch2 5K. ^^ I'm going to disappear for a few days now because on Thursday we are leaving for a short trip, I promise the traveller's report of course! (yes, it means lots of photos of food and Big Water! *^o^*


14 comments:

  1. Ech, jak patrzę na twoje zdjęcia, to zaczynam tęsknić za Warszawą, ale jak sobie przypomnę te wszystkie dojazdy, to wracam na ziemię.
    Bardzo ładnie wyglądasz w tej sukience, nie ma co narzekać ;-) możesz poszaleć z ognistymi dodatkami - jakiś czerwony komin lub chusta by ci się przydały.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Faktem jest, że przejechanie przez Warszawę w godzinach szczytu to koszmar... Podobno ruszyła nam druga linia metra, ale za to ubyło jednego mostu, nie jest dobrze pod względem komunikacyjnym.
      A sukienka? Jakoś tak się w niej czuję.. jak nie ja, jakbym założyła cudzą skórę. Próbowałam ją sprzedać po kosztach materiału, ale nie było chętnych, bo jest szyta na mój wzrost i wymiary. Chyba będzie wisieć w szafie!

      Delete
  2. O, miło popatrzeć na zdjęcia Wawy... spędziłam tam co prawda niedużo, bo tylko 7 lat, ale za to jakich! zdjęcia z mojej ukochanej Pragi!

    W sukience wyglądasz ładnie, ale w ciemnych pomeiszczeniach traci jakoś na uroku. może dlatego, że ten kolor nie jest Twój? na słońcu, w połączeniu z płaszczykiem/żakietem? wygląda naprawdę dobrze.
    A w TKMaxx niczego nie nabyłaś? ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Akurat tu nie ma zdjęć z Pragi. ^^ Są z ulicy Poznańskiej, a potem z placów Zbawiciela i Konstytucji, z Marszałkowskiej, Jasnej i Nowego Światu.
      Czyli powinnam w tej sukience chodzić tylko w słońcu! *^o^*

      Nabyłam! ^^*~~ Biustonosz, który musiałam oddać, bo miał zaniżoną rozmiarówkę, trójpak wyjątkowo wygodnych majtek (co nie jest takie łatwe do znalezienia) i świetny nóż do chleba. A dzisiaj, kiedy pojechałam oddać biustonosz, wzięłam dwa kaszkiety, które wczoraj przymierzałam przez 15 minut i w końcu odwiesiłam, a potem cały wieczór myślałam o tym, że bardzo bardzo muszę je mieć!... *^-^*~~~

      Delete
  3. Super Ci w tym kapeluszu. :) Fajny pomysł takie śniadania na mieście.
    Ja stolicy nie znoszę i nie mogę się doczekać kiedy się wyprowadzę. Chyba nic mi się tu nie podoba... haha. No może poza 1 sklepikiem z włóczkami i widokiem na fioletową kamieniczkę na Starówce, patrząc plecami do Wisły. A tego 'wikinga' widziałam u mnie na jakiejś budce koło torów, ale w zielonym kolorze. :) nawet zrobiłam mu kiedyś zdjęcie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! *^v^* Nabyłam właśnie dwa nowe kaszkiety i odkurzyłam kapelutek-orzeszek, zamierzam tej wiosny nosić częściej nakrycia głowy.
      Ja lubię niektóre części Warszawy, chociaż jakbym miałam do wyboru, to wiadomo - przeprowadziłabym się do Tokio bez wahania! *^w^*
      To nie wiking tylko woj słowiański, jakby poprawił mój mąż... ^^*~~ Za to u mnie na bloku i kiosku na Ursynowie od niedawna namalowane są takie ptaszory!

      Delete
  4. Och, och. Oglądam zdjęcia Twoje i pracowni stroju i już od miesiąca myślę: "Chcę do Warszawy, w trybie natychmiastowym!" tryb jednak nie uruchamia się. Czekam więc na naprawdę piękne słońce, utrzymujące się chociażby tydzień.

    Co do beżu to mnie się na Tobie szalenie podoba. To zdjęcie jak kroczysz ulica w kapeluszu małż zrobił Ci świetne i na pepitę nie narzekaj, bo bardzo twarzową jest ;) Wolę Cię w takiej tonacji niż w kolorach kontrastowych. Taka spokojna, niewymuszona elegancja <3 Może dodaj jakąś odznaczającą się broszkę, to może wtedy bardziej Ci się spodoba?!

    Pozdrawiam ciepło, krakowsko.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tu nie o pepitę chodzi, ale o beżowy kolor! *^v^* No, nie czuję się w nim jak ja, cóż poradzić. I to w tym materiale, bo mam beżową sukienkę z cienkie bordowe paseczki i bardzo ją lubię! *^o^*
      Czaruj to słońce, niech już będzie i będzie! Dzisiaj znowu było pochmurno i nawet coś kropiło z nieba...

      Delete
  5. Thank you for sharing photos of your city and as always the food.

    ReplyDelete
    Replies
    1. I decided to go out more and get to know nice places around, so I promise more of that in the future. *^v^*

      Delete
  6. Beż, przy tych dodatkach , które miałaś na sobie , zdecydowanie na tak, mówię szczerze:) A poza tym uwielbiam Wasze eskapady po knajpach, w kwietniu wybieram się do W-wy i skwapliwie przeczytam wszelkie Twoje recenzję knajpek i też zajrzę , przynajmniej do jednej, także wszelkie sugestie gdzie zjeść smacznie , jak najbardziej wskazane, pozdrawiam:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Widocznie muszę tę sukienkę mocno podkręcić ostrymi kolorami! *^v^*

      W takim razie muszę pochodzić po mieście i znaleźć różne fajne miejsca. ^^*~~ Na razie zajadałam się pysznościami w Karlskronie i Gdańsku, lada dzień relacja obrazkowa!

      Delete
  7. Oh what a wonderful day to have together! I enjoy when hubby and i get a day like that as well! That schnitzel is huge!!! but looks so good! I am sure you are looking forward to your next Monday!

    ReplyDelete
    Replies
    1. In fact we should have come back for a schnitzel to a restaurant we had our breakfast at... It was probably a better one there (and a cheaper one!). But there's always another Monday to do that! *^O^*

      Delete