Saturday, March 05, 2016

"Everybody's doing it..."

Zacznijmy od rzeczy najważniejszej, o której Ci, którzy śledzą mnie na FB już pewnie wiedzą - no więc jedziemy! ^^*~~
Wprawdzie hotele zarezerwowaliśmy już w listopadzie, ale bilety zostały zakupione dopiero wczoraj. Ale już są, więc mogę oficjalnie ogłosić, że 16 maja wyruszamy do Tokio!!! Nie muszę chyba mówić, że walizki mentalnie pakuję już od jesieni, a teraz gdyby nie braki powierzchniowe rozłożyłabym walizkę choćby dziś i zaczęła układać w niej rzeczy do zabrania. Teraz tylko niecałe trzy miesiące czekania, ech... *^O^*
Przy okazji przypominam, że o naszych japońskich wakacjach można poczytać na Fumach Turystycznych, na razie znajdziecie tam relacje z naszych dwóch poprzednich pobytów a od 16 maja zapraszam na codzienne wpisy na gorąco.
Let's start with the most important piece of news - we are going! ^^*~~
Although we booked the hotels in November, we bought the plane tickets just yesterday, so now I can officially announce that on May 16th we are flying to Tokyo!!! If only I had space to spread the suitcases, I'd start packing right this moment, I swear! Now only about two and a half months of waiting and off we go!... *^O^*
Let me remind you that I keep writing about our Japanese holidays over at another blog Fumy Turystyczne, unfortunately only in Polish (because I do it everyday in the evening and I couldn't keep a multi lingual blog at that pace, sorry...). But non-Polish speakers are always welcome to enjoy the photos and leave comments there.



***

A teraz na spokojnie powróćmy do tematu dzisiejszego wpisu - skoro wszyscy to robią, to ja też postanowiłam spróbować i przekonać się na własnej skórze, na czy polega fenomen kolorowanek dla dorosłych! *^-^*~~~
And now we can go back to the topic of today's post's - everybody's doing it so I decided to check for myself the phenomenon and I also tried my hand at colouring for adults! *^-^*~~~


Długo się przed tym broniłam, zresztą my dziergające mamy swoje sposoby na odstresowywanie się i medytację z drutami czy szydełkiem w ręku, więc nie czułam potrzeby znalezienia sobie kolejnej terapii manualnej. ^^*~~ Ale w końcu stwierdziłam, że nie mogę czegoś negować nie poznawszy zjawiska, więc zdecydowałam się na kupienie jakiejś kolorowanki i zabrania się za nią. Jakież było moje zdziwienie, kiedy niespodziewanie - szybko wyszła na jaw pewna oczywistość której mogłam się spodziewać, znając moją wybredność - żadna z obejrzanych książek do mnie nie przemówiła... YarnFerret świadkiem, łaziłyśmy w Empiku między półkami, przerzucałam kartki i nic nie podobało mi się na tyle, żeby wydać te 25 zł na całą książkę. No to zmieniłam strategię i wyszukałam sobie w Sieci kilka darmowych obrazków do wydrukowania. W końcu po co od razu kupować całą książkę, jeśli to hobby mnie nie zachwyci?
I defended myself against this new vogue for long. After all we the knitters and crocheters have our own ways to meditate and relieve stress while working on a project and we don't really need another alternative therapies. ^^*~~ But I decided I shouldn't say no to something I didn't even tried once, so I should get a colouring book and give it a chance. To my complete surprise - I wasn't surprised at all, knowing me as being picky, I couldn't decided what book to buy... YarnFerret is a witness, we walked around the shelves in the bookstore, I was picking the books from the piles, looked through pages and wasn't satisfied at all. So, I changed the stategy and decided to find some free online colouring pages I liked and print them out. Why should I buy a whole book if I only want to check whether I like this kind of activity or not?


Z czeluści zbiorów różnych narzędzi artystycznych (w których ostatnio zrobiłam porządki i wywaliłam m.in. tubki zaschniętych farb olejnych sprzed miliona lat, eee........ ^^) wygrzebałam pudełko kredek akwarelowych i zabrałam się za kolorowanie. Pierwszy obrazek był czystym testem kolorów, nawet nie bawiłam się w jakieś subtelności, co zresztą skutecznie uniemożliwiały mi fatalnej jakości kredki... Mówi się, że "złej baletnicy/..." i tak dalej, ale mówię Wam, praca tymi kredkami to była mordęga!
From my stash of different artistic media (that I cleared out recently and got rid of some very old and dried out oil paints, oh well.... ^^) I took a box of watercolour coloured pencils and started to work on the first picture. It was a pure test of colours, I didn't even try to play with shading and what's more I really couldn't have because of the poor quality of the pencils... You know what they say, a bad workman blames his tools but in this case working with those pencils was terrible!



W drugim obrazku próbowałam już pobawić się cieniowaniem, ale wtedy dopiero na poważnie przekonałam się, co znaczą bardzo złe narzędzia... Nawet nie pamiętam, gdzie i kiedy te kredki kupiłam, metalowe pudełko z 37-ma kolorami dziwnej firmy Artist, nie występującej chyba już nigdzie i bardzo dobrze, bo przestrzegam Was przed nimi! Koszmarnie twarde kredki z minimalną pigmentacją, nakładane jedna na drugą tylko się ślizgają i nie chcą łączyć, a wydobycie koloru to praca w kamieniołomie, po zrobieniu połowy obrazka miałam tak obolałe ręce jakbym nosiła worki z cementem! Nie chcą współpracować również na mokro, tylko barwy się tylko mocniej rozwadniają i zanikają...
In the second picture I tried to work with shading and blending colours but I found out about the terrible quality of the pencils big time! I don't even remember when and where I got them from but it's some strange brand called Artist and the metal box contains 37 watercolour coloured pencils, be warned not to buy them if you happen to come across them! Terribly hard graphite and little pigmentation, colours do not blend but slide across one another, and even the simple one shade colouring requires so much physical work that I had to have a rest after half of the page because my hands hurt so much! The pencils don't work as watercolours neither, treated with water they just loose their pigmentation and disappear...




Pomyślałam, że skoro to ma sprawiać przyjemność a nie być katorżniczą pracą, to potrzebuję lepszych kredek. Trzeci obrazek pokolorowałam kredkami Koh-i-Noor Polycolor z towarzyszeniem Colorino i metalicznych kredek Astry. 
Then I thought that if it's supposed to be fun I need better tools. The third picture was coloured with Koh-i-Noor Polycolor and some supermarket Colorino plus some metallic Astra pencils.




Czwarta praca to wciąż była nauka pracy kredkami. To dla mnie zupełnie nowe medium, wiele lat temu dużo rysowałam, ale tylko ołówkiem, potem zajmowałam się malowaniem akrylami (moje prace: www.joannakostrzewa.com) Zarówno ołówek jak i farby akrylowe dają się pięknie nakładać warstwami i rozcierać i łączyć palcami (po akcie tworzenia zawsze byłam upaprana po łokcie...  *^v^*). Z kredkami ołówkowymi jest inaczej, cieniowanie robimy inaczej, nie są tak podatne na mieszanie palcami i muszę inaczej myśleć o budowaniu koloru. Do zacierania granic jest specjalne narzędzie - blender. Nowe medium, nowe doświadczenia i nowe umiejętności, w sumie całkiem fajna sprawa!
The fourth picture was still just learning how the coloured pecils work. It's a brand new medium for me, I used to draw a lot ages ago but only using a pencil (my works: www.joannakostrzewa.com). Then I got interested in painting with acrylics, and both the simple HB pencil and acrylic paints can be built in layers and blended using our own fingers (me after drawing or painting - up to the elbows covered in graphite or paints... *^v^*). It's so much different with coloured pencils, you cannot really mix them with your hands and I have to think about building colours in a different way. There is a special tool for blending colours - called the blender, figures! ^^*~~ New media, new experiences and new skills - all in all it's fun!




Czy kolorowanie sprawiało mi przyjemność? Tak! Ale... 
Zaczęła mnie w nim pociągać praca z kolorem, ale nie wypełnianie gotowych nadruków. No to pomyślałam, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebym poszła dalej w nauce tej techniki i spróbowała sama coś sobie naszkicować i pokolorować. Wydało mi się to atrakcyjniejsze. No to sobie narysowała i pokolorowałam wróbla.
Wiem, jest bardzo kolorowy, jak na wróbla. Widocznie tak go widzę! ^^*~~
Did I like colouring? Yes! But...
I liked working with colours but I realised I'm not too fond of colouring the printed contours. So I thought I might sketch something myself and add the colours. It sounds much more attractive to me. So, I sketched and filled with colour a sparrow.
Yes, I know, it's a very colourful sparrow, apparently I see it like that! ^^*~~



Mój mąż nie może wyjść z podziwu, że ktoś wpadł na pomysł sprzedawania kolorowanek dorosłym a ja nie mówię, że nigdy nie wezmę na warsztat gotowej kolorowanki, bo może to być bardzo edukacyjne chociażby po to, żeby potestować pomysły na połączenia kolorów czy po prostu sobie pobazgrać! ^^*~~ Nawet znalazłam w końcu książkę, której zawartość spodobała mi się na tyle, że ją kupiłam - "Atlantyda", bo znajdziemy w niej mnóstwo stworów z morskiego dna, m.in cudne koniki morskie, moja wielka miłość!
My husband cannot believe somebody decided to sell colouring books to adults and I'm not saying I'm never going to try another printed page, it may be very educational and I could test the shading and all, or just doodle mindlessly, that's what it's all about I guess, to let the mind rest. ^^*~~I even found the book I liked - "Atlantis", it has many underwater creatures including the seahorses I love!

Przy okazji kolorowania dowiedziałam się o sobie ciekawej rzeczy - nie patrzę na otoczenie szczegółowo, tylko całościowo. Kiedy wybierałam kolory do jakiegoś niewielkiego powtarzającego się elementu, np.: małego kwiatka, to od razu kolorowałam wszystkie te elementy występujące na obrazku. Potem przechodziłam do innych fragmentów i nagle okazywało się, że ten kwiatek występuje jeszcze kilka razy w innych miejscach, tylko go pominęłam, nie zauważając za pierwszym razem, chociaż kilka razy sprawdzałam, czy wszystkie takie kwiatki są już pokolorowane. Zdarzyło mi się to kilka razy na różnych obrazkach! No to teraz już wiem, dlaczego na moich zdjęciach z wakacji tak często widać symbol przekreślonego aparatu i napis "no photos". To nie moja zła wola i świadome ignorowanie zakazów, ja po prostu patrząc na fragment krajobrazu zwyczajnie nie widzę pewnych jego elementów!...
Btw, I learned somthing about me and that's very interesting - it turns out when looking at some scenery I don't notice the details at once, I only see general picture. When I was colouring some small repeated elements like a tiny flower, I tried to add colour to all of them and then start working on next elements. And several times the same thing happened - I overlooked a few flowers and had to go back to them later, even if I checked very carefully each time! Now I know why on some photos from our holidays there is a "no photos" sign... I never ignored them on purpose, I swear! I just don't notice such elements first...

Ciekawa jestem, jak to jest u Was z kolorowankami? Próbowałyście? Pokochałyście? A może w ogóle pozostałyście obojętne na to szaleństwo? *^v^* 
I wonder whether you ever tried colouring books for adults. Did you like it? Hate it? Or maybe you didn't even know notice this vogue? *^v^*

37 comments:

  1. Kolorowanek próbowałam ale wolę puzzle:)Super sprawa z tym wyjazdem:) pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Miałam kiedyś znajomą, której puzzle były wielką pasją. Układała dużo obrazków, a potem każdy przyklejała na karton, oprawiała i wieszała na ścianie, jej mieszkanie było całe w puzzlowych obrazach. *^v^*

      Delete
    2. Ja nie mam miejsca żeby wieszać:) Zresztą jak już ułożę to po kilku dniach rozwalam i za jakiś czas układam na nowo:) pozdrawiam

      Delete
    3. A próbowałaś układanek 3D? Nie jest to tania zabawa, jak widziałam, ale można ułożyć różne słynne budowle.

      Delete
    4. No właśnie jeszcze nie ale chodziło mi to po głowie tylko ta cena:)

      Delete
  2. The trend is big here and a couple of friends have embraced it, I have resisted and instead am learning to draw - a life long wish. Because of my travel/work schedule am using the course from the GreatCourses.com
    I much prefer your sketch.

    I

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you! *^v^*
      I think in Poland there are also many people interested in colouring, many books is being published and people create groups on Facebook to share the pictures. Learning to draw is a great thing, I never took any courses and maybe I should, I feel I'd like to make some more art depicting the world around me.

      Delete
    2. I doubt that you need a course, you have been born with the talent.

      Delete
    3. Thank you very much, but I must protest... *^v^* I cannot draw so many things I'd love to, I just don't have the abilities. I never had any art training and I don't know how to see the perspective, about the proportions of the human body, ect. I could really benefit from the drawing course!

      Delete
  3. Wspaniałe wieści! Nie mogę się doczekać dalszych relacji na Fumach Turystycznych!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Już bym chciała jechać, ale trzeba trochę poczekać. Na razie robimy plany. ^^*~~

      Delete
    2. Cierpliwości i zaraz czas do wyjazdu zleci :-) Podejrzewam, że masz już sprawdzone miejsca do zakupów, ale może się przyda kolejny przewodnik? Ten pochodzi z bloga Handmade by Carolyn: http://handmadebycarolyn.com.au/2016/02/fabric-shopping-in-tokyo-2.html

      (Carolyn należy do moich szyciowych guru - ma niesamowitą wyobraźnię i lata doświadczenia, więc polecam bloga tak w ogóle:-))

      Delete
    3. Nippori! Byłam tam! *^0^*
      Tym razem pojadę lepiej zaopatrzona w gotówkę, bo przyznam, że ilość sklepów i ich oferta mnie kompletnie zaskoczyła i oszołomiła, więc głównie oglądaliśmy i zachwycaliśmy się. No, i koniecznie muszę kupić garnek w sklepie po drodze do dzielnicy z tkaninami, poprzednio go sobie odpuściłam i potem żałowałam!... ^^*~~

      Delete
    4. Garnek? Czy chodzi o jakiś szczególny garnek czy po prostu wyjątkowo urodziwy? ;-)

      Życzę udanych zakupów! Z tego co dotąd udało mi się dowiedzieć o tkaninach japońskich wynika, że mają one wyjątkowo dobrą jakość - o oryginalnym wzornictwie nawet nie wspominając...

      Delete
    5. Jest specjalny, bo to garnek dzielony na pół. Do jednej części wlewa się wodę albo neutralny bulion, do drugiej ostrą zupę, stawia się na kuchence na stole, ludzie siadają dookoła i gotują sobie w tych dwóch bulionach różne składniki. Coś takiego: https://blogdotjapancentredotcom.files.wordpress.com/2014/10/253552831_bcca9b8197_z.jpg
      Dziękuję! Mam kilka japońskich tkanin i rzeczywiście jakość jest bardzo dobra. A bluzę z Uniqlo noszę już piąty rok! ^^*~~

      Delete
  4. Do mnie też kolorowanki jakoś nie trafiły, mimo że od początku miałam super kredki (Polycolor ;) ). Wole jednak twórczość robótkową - odstresowuje, jest twórcza i na dodatek daje wymierny praktyczny efekt ;)
    Gratuluję kolejnego wyjazdu! Też nie mogę się doczekać opisów na Fumach. Jestem ciekawa - jako fanka gier planszowych ;) - czy gry w stylu japońskim również są w kręgu Waszych zainteresowań. Pozwolę sobie wkleić parę przykładowych linków. Gry też odstresowują ;)

    http://www.rebel.pl/product.php/1,1264/99439/Hanafuda-Trefl.html
    http://www.rebel.pl/product.php/1,1264/30236/Takenoko.html
    http://www.rebel.pl/product.php/1,1264/99777/Bonsai.html
    http://www.rebel.pl/product.php/1,1264/11284/Tsuro.html
    http://www.rebel.pl/product.php/1,606/25770/Tokaido.html

    ReplyDelete
    Replies
    1. Praktyczny wymiar robótkowania jest oczywisty, chociaż czasami zastanawiam się, ile jeden człowiek może mieć swetrów, czapek i chust, ja już chyba mam za dużo... *^v^*
      Powiem Ci, że o ile lubimy gry planszowe, to te gry które polecasz nie wpadły nam nigdy w ręce. Szczególnie podobają mi się karcianki, można je zabrać ze sobą nawet na piknik i zagrać. Kojarzą mi się z japońską grą Karuta, która ja pewnie wiesz jest oparta na tradycyjnych wierszach i niesamowicie skomplikowana, no i wymaga świetnej znajomości języka.

      Delete
  5. Próbowałam kolorowanek, ale jednak nie wciągnęły mnie na dłużej. Te w książkach sprzedawanych to już w ogóle, ale wydrukowałam kilka z sieci na papierze do akwareli i tu już lepiej, bo potem można sobie poprawić pędzelkiem z wodą. Jeśli już to wolę swoje esy floresy rysowane piórkiem i kolorowane farbami akwarelowymi. Ale rzadko to robię, bo jednak druty bardziej mnie odstresowują i do tego liczą się względy praktyczne. Zaś samo rysowanie kredkami nie bardzo mi wychodzi ;-( Co jakiś czas postanawiam ćwiczyć, a potem zapominam.
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zastanawiają mnie te kolorowanki wydawane na cienkim papierze i drukowane obustronnie, można na tym kolorować tylko kredkami albo suchymi pastelami, i tylko delikatnie, żeby nie przebiło na drugą stronę. Jakieś oszczędności wydawnicze?...
      To rzeczywiście już lepiej sobie samemu coś naszkicować, albo malować coś swojego, lubię Twoje prace, powinnaś częściej je tworzyć! *^v^*

      Delete
    2. I tak się rozgadałam o sobie, że nie napisałam, że bardzo mi się podoba twój wróbelek. I od dawna zastanawiam się czemu nie malujesz, bo tak naprawdę to ty zainspirowałaś mnie dawno temu do malowania, gdyby nie ty pewnie bym nie poszła nigdy na zajęcia do domu kultury, bo zawsze myślałam że malowanie jest dla tych po ASP.

      Delete
    3. Naprawdę?!..... *^O^* Niesamowicie mi miło słyszeć takie słowa, cieszę się, kiedy ktoś inspiruje się moimi działaniami i przez to się rozwija!
      Nie maluję, bo jest to trudne logistycznie. Rozłożenie warsztatu z dużym obrazem i farbami wymaga miejsca a ja go w małym mieszkaniu po postu nie mam. Przydałby się osobny pokój, chociażby tyci, w którym mogłabym zostawić zaczęty obraz za zamkniętymi drzwiami na kilka dni, tam gdzie kot nie wejdzie i gdzie ta przestrzeń nie będzie do niczego innego potrzebna (np.: do rozstawienia suszarki z praniem...). Wiem, to trochę wymówki, ale uzasadnione. Brakuje mi malowania i może dlatego dałam się w końcu skusić kolorowankom, i zwrotowi do rysowania kredkami, to łatwiej ogarnąć logistycznie, bo chowam kredki do pudełka, zamykam szkicownik i posprzątane! *^v^*

      Delete
  6. Ja się też kiedyś napaliłam na te kolorowanki jako ten szczerbaty na suchary, a jak już zaczęłam kolorować, to się okazało,że meh... szkoda czasu, lepiej porobić coś innego. Ale z przemyśleń przy malowaniu chyba najwyraźniej wypływało, że warto używać intensywnych barw, że nie kredki tylko mazaczki albo wręcz farby. I żadnych dzieci w pobliżu, bo zaraz zechcą pomóc :-/
    I jeszcze jedno: nie wiem, czy to tylko wytwór mojej wyobraźni, czy też rzeczywiście mi się coś obiło o oczy, ale chyba wyprodukowano kolorowanki z mistrzami ukiyo-e, zdaje się, że Hiroshigego. Coś takiego kolorowałabym.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzieciom można kupić ich własne kolorowanki i usiąść razem przy jednym stole! *^v^* A do mazaków to chyba nie ma wielu gotowych kolorowanek, bo jak widziałam większość chyba ze skąpstwa jest drukowane dwustronnie na cienkim papierze...
      Kolorowanki z ukiyo-e?! To by mnie skusiło! *^v^* Muszę poszukać, może w Japonii! ^^*~~

      Delete
    2. Ha! jednak to nie moja projekcja, takie japońskie kolorowanki występują w przyrodzie, a konkretnie na amazonie.

      Delete
    3. Tak, też je znalazłam! *^v^* Ale nie będę kupować, szczególnie przy obecnym kursie funta. Może rzeczywiście znajdę coś takiego w Japonii, będę miała pamiątkę z podróży.

      Delete
  7. Kolorowanki są mi absolutnie obojętne, nie moja bajka!
    A o wyjeździe dowiaduję się dopiero teraz, bo na fb Cię nie śledzę :-( bo nie przyjęłaś mnie do znajomych, chlip, chlip!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Najwyraźniej coś umknęło mojej uwadze, idę zobaczyć, czy nie mam zaległych powiadomień!

      Delete
  8. oj tak, Empik to była masakra i nie dość, że rzeczywiście nic takiego naprawdę ach nie było. no dobra, mi się jeszcze Animorphia podoba, to jeszcze wszystko było porozrzucane po całym sklepie, zamiast zebrać to w jedno miejsce...
    Też odkryłam przy kolorowaniu parę ciekawych rzeczy o sobie, a pierwszą z nich było to, że nie nawidzę faktury kredki na papierze, chyba dlatego od zawsze rysowałam ołówkiem, bo mnie kredki niemiłosiernie denerwowały. Natomiast dość bogata oferta kolorowanek drażni moje resztki zdrowego rozsądku, bo bym chciała mieć ich tonę... ale potem ta moja resztka rozsądku mówi mi a) i kiedy ty to pokolorujesz? b) i będzie jak z gazetkami robótkowymi, 1-2 fajne wzory na książkę, a reszta mazana na siłę, bo jest.

    a te 3 miesiące do wyjazdu zleci ci jak z bicza strzelił, my tak od grudnia sobie mówimy koniec marca, koniec marca... koniec marca... zaraz to już tylko 3 tygodnie? i z wami też tak będzie ^v^

    ReplyDelete
    Replies
    1. "Będzie jak z gazetkami robótkowymi" - skąd ja to znam!.... *^O^* Zrobiłam niedawno porządki na komputerze i wywaliłam tonę zgromadzonych wzorów, do których i tak nigdy by nie zajrzała. Powinnam też wyczyścić kolejkę na Ravelry! ^^
      Wie, że czas zleci błyskawicznie! Pamiętam, jak w listopadzie wybieraliśmy hotele, a tu już marzec! *^V^* Podobno traficie akurat na pełen rozkwit wiśni, poproszę o dużo zdjęć!!!

      Delete
  9. Oj już się nie mogę doczekać relacji z Japonii. Uwielbiam czytać Fumy :)!!!!!!!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi miło, postaram się pisać jeszcze ciekawej niż ostatnio (mąż narzekał, że nie było tak interesująco jak za pierwszym razem, no ale niestety, pierwszy raz to pierwszy raz! *^o^*).

      Delete
  10. Wszystkiego trzeba w życiu spróbować.;P Jeśli wokół zapanowało takie szaleństwo kolorowankowe, to coś musi w tym być! A Twoje prace są piękne! Naprawdę bardzo mi się podobają - najbardziej pierwsza i ta z kotem(wróbel też oczywiście jest ładny:) - ale przypuszczam, że dla kogoś kreatywnego samo wypełnianie rysunków kolorem może być nie do końca satysfakcjonujące. Ja z kolei zupełnie nie mam talentu do rysowania i najbardziej mnie denerwuje, gdy autor zachęca czyteników, żeby sami sobie coś dorysowali, zostawiając białe powierzchnie..;P A taką kolorowankę mam w domu niestety..
    Naprawdę super, że przylatujecie do Japonii - uwielbiam Wasze relacje - już chyba pisałam, że nigdzie nie znalazłam ciekawszych opisów i fajniejszych zdjęć z Japonii. Czekam więc z niecierpliwością!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~ Wczoraj odebrałam "Atlantydę" z poczty i zaczęłam kolorować jeden obrazek, okazuje się, że jak mi się coś podoba, to mnie to wciąga! Widziałam takie kolorowanki do uzupełnienia, rzeczywiście to może być denerwujące, jak człowiek spodziewa się pełnego obrazka a autor "ułatwił" mu tworzenie zostawiając puste miejsca. Ja też wolałabym nie dorysowywać do gotowego obrazka, nie jestem w tym za dobra.
      O, bogowie! Ale ja przecież wcale tak interesująco nie piszę!... [zaczerwieniłam się... *^-^*] To teraz mam motywację, że w tym roku jeszcze bardziej się postarać! Tym bardziej, że czyta mnie osoba, która to wszystko ma na co dzień. *^v^*

      Delete
  11. I jak co roku, kiedy oznajmiłam Mariuszowi, że jedziecie, on oznajmił: w przyszłym roku jedziemy z nimi. Czyli tradycji stało się zadość :p
    Czekam na kolejną odsłonę Fum Turystycznych, chyba odświeżę sobie w międzyczasie stare wpisy :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to jesteśmy umówieni, tylko pod koniec roku dogadamy termin i miejsca, które chcemy odwiedzić! *^o^* (ja na serio piszę!)

      Delete
    2. To my na serio zaczniemy odkładać fundusze! :)

      Delete