Friday, April 08, 2016

Wkurzone czytanie, rysowanie i jedzenie pyszności

Dawno mnie żadna książka tak nie wkurzyła jak ta!.....
I've been really angry after reading this book!...



Mam na myśli "Carycę polskiej mody, świętych i grzeszników" Marty Sztokfisz.
Wzięłam ją do rąk z nastawieniem, że przeczytam historię pracy Jadwigi Grabowskiej,  twórczyni i dyrektor artystycznej Mody Polskiej, że zapoznam się z jej pomysłami, kolekcjami, trendami. Ze sposobami prezentowania mody w czasach PRL-u, z twórczością innych projektantów pracujących w Modzie Polskiej, ze spojrzeniem na modę ze strony konsumenta. 
Niestety! Z nieznanych mi powodów pani Sztokfisz postanowiła po pierwsze uatrakcyjnić(?) swoją książkę poświęcając połowę jej treści światkowi artystycznemu owych czasów, skupiając się na tym, kto z kim i gdzie ile wypił i jaką burdę w knajpie zrobił... (uzasadnia swój wybór tak: "bo oni się spotykali z modelkami Mody Polskiej"... no, naprawdę?...) 
A po drugie, kiedy już pisze o Jadwidze Grabowskiej, to mamy luźne zadzierzgnięcie opowieści krótką historią jej pochodzenia i zatrudnienia w Modzie Polskiej oraz zamknięcie jej śmiercią, a cała zawartość pomiędzy wygląda tak, jakby autorka zebrała wszystkie informacje o swojej bohaterce i wymieszała wszystko w wiadrze.... Nie ma tu ciągłości czasowej, nie ma podziału tematycznego, różni ludzie mówią o Grabowskiej różne rzeczy i taka jest ta książka!
It's supposed to be a book about the director and fashion designer for the company Moda Polska that existed in the socialist Poland after the Second World War and dictated what was in the shops for several decades. I wanted to read about the trends, the ideas, the creative process, the ways to make fashionable clothes in the times when there wasn't enough food in the shops and all country's economy was governed from one central place and point of view. Instead, I got a mixture of stories from different people and different times, nothing chronological, no examples, just how great Mrs. Grabowska was plus some chapters about the party lives of the artistic elites of those times. I'm very disappointed!

Coś mi ostatnio nie po drodze z drutami. Rozważam wyciągnięcie zaczętej dawno temu bambusowej bluzeczki bo jakoś na wełnę nie mam ochoty. Za to siedzę od kilku dni przy maszynie i mam nadzieję, że niedługo będę mogła pokazać nad czym pracuję. Mianowicie, szyję dwa lalkowe kimona. Nie pytajcie, dlaczego dwa jednocześnie, to rezultat dopracowywania wykroju bo jednak lalka lalce nie identyczna. *^v^*
I'm not in the mood for knitting recently. I've been thinking about continuing the long ago started bamboo t-shirt because I really don't feel like knitting wool now. On the other hand, for the past few days I've been sewing for my dolls again. I've been making two kimonos, don't ask why two at the same time, fitting issues with the new pattern. It seems that 1/3 dolls can differ a lot in sizes and proportions, I guess I forgot about it! *^v^*



No i rysuję. Kupiłam mały szkicownik A6 i chcę w nim ćwiczyć coś, czego nigdy nie chciało mi się nauczyć - uważne obserwowanie otoczenia i przenoszenie go na papier. To będą małe szybkie obrazki z życia wzięte, coś zaobserwowanego w danym dniu. Chcę nadal zgłębiać pracę kredkami.
I've been drawing too. I bought a small A6 notebook and I want to try something that I've never had the patience to learn - observing the surroundings and drawing the details. Just simple sketches of the everyday life, I want to learn more about working with crayons.




Nie zapominam też o Yocchan. *^v^* Wciąż jeszcze kwitną japońskie wiśnie (w Japonii, u nas jeszcze nie zaczęły, nie wiem, czy wiecie, że mamy kilka drzew w Warszawie na Polu Mokotowskim i obok Biblioteki Uniwersyteckiej), więc wciąż można chodzić na hanami - podziwianie kwiatów.
I haven't forgotten about Yocchan. *^v^* Japanese cherries are still in bloom in Japan (and they haven't started yet in Warsaw, we have some trees in the parks too), so it's still a good time for flower viewing and admiring.




A skoro jest wiosna, to wychodzą z ziemi młode pędy bambusa a kamelie otwierają pąki. *^v^*
And if it's Spring, young bamboo shoots are visible and the camelias start to bloom. *^v^*



***

Dla głodnych - kilka nowych propozycji na Michę Pyszności! *^v^*
For the hungry ones, here are some more Bowls of Delicious Foods! *^v^*

Pieczony batat (olej sezamowy, ziarna sezamu), czarny ryż, papryka, karczochy w oliwie (ze słoika), pieczone pieczarki (oliwa, płatki chilli), bardzo dojrzałe awokado, jajko sadzone.
Baked sweet potato (in sesame oil and seeds), black rice, red pepper, artichokes in olive oil (from a jar), baked mushrooms (in olive oil and chilli flakes), very ripe avocado, fried egg.





Smażone tofu, czerwony ryż, buraczki (upieczone a potem starte i podduszone na łyżce masła z przyprawami), sałata lodowa, kiełki mung, jogurt naturalny i garść posiekanej kolendry.

Fried tofu, red rice, baked and then shredded and stewed beets, lettuce, mung sprouts, yoghurt and a handful of chopped coriander.




Mieszanka ryżu i kasz, smażone tofu, japońskie nimono - duszone warzywa (taro, daikon, marchew), kapusta pekińska, kiełki mung, kukurydza, kalarepka, paluszki krabowe, kolendra.

Rice and groats mixture, fried tofu, Japanese nimono - simmered vegetables (taro, daikon and carrot), Chinese cabbage, mung sprouts, sweet corn, kohlrabi, fish cakes, coriander.



Smażone krewetki, czarny ryż, smażona ciecierzyca, papryka, ogórki małosolne, edamame.
Fried shrimps, black rice, fried chickpeas, red pepper, pickled cucumbers, edamame.


21 comments:

  1. Ja jak jestem wkurzona to najchętniej jem, tylko mnie nie ma kto tak gotować, a sama jakoś wkurzam się w kuchni na wszystko, więc powstaje błędne koło ;-)
    Autorka zapewne chciała "urozmaicić" nudną biografię ;-)
    Rysujesz super. Lepsze to niż tylko kolorowanie, prawda?
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też niestety jak się wkurzam to jem, i na pocieszenie jak mi źle... Od końca lutego się powstrzymuję, bo tak mi ładnie idzie odchudzanie, że teraz już szkoda zaprzepaścić postępy powrotem kilogramów, ale czasami korci mnie, żeby zasiąść do talerza pierogów! ^^*~~
      Moim zdaniem autorka nie miałam w ogóle pomysłu na tę książkę, nie wystarczy wybrać sobie bohatera, o którym chce się napisać i zebrać materiały, trzeba jeszcze umieć to ubrać w formę.
      Bardzo dziękuję! *^o^* Tak, rysowanie bardziej mnie wciągnęło, kolorowanka leży nieruszona, bo nie mam na nią czasu...

      Delete
  2. Śliczne te Twoje rysuneczki!

    ReplyDelete
  3. Piękny ten materiał na te lalcyne;) kimona. Sobie uszyj, co będziesz lalkom szyć, no chyba, że materiału mało :( A te Twoje czy raczej Buddy miski to coraz bardziej mnie nęcą. Wyglądają tak apetycznie, że chyba zacznę odgapiać. O rysunkach już pisałam, że mi się podobają i tak sobie myślę, że może sama bym spróbowała... a nuż się okaże, że mam talent a nic o tym nie wiem ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sobie nie uszyję, bo mam tych materiałów po jednym metrze na metr 10 cm, na lalkowe kimono potrzeba metr na 70 cm, co dopiero na mnie!
      Miski odgapiaj, łatwo je dostosować do własnych upodobań i wymienić coś na coś innego w razie co. *^v^*
      Oczywiście, że spróbuj rysować! Pomyśl o dziecku, które siada do pustej kartki, ono nie myśli o talencie tylko bierze kredki do rąk i próbuje. A praktyka czyni mistrza przecież! *^o^*

      Delete
  4. Pięknie uchwycone kwiaty i rozwijające się liście(bzu na pierwszym?) kimona mówisz...czekam na pokaz.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Postanowiłam nie myśleć o tym, że nie umiem, tylko nauczyć się uważnie przyglądać otoczeniu i próbować. *^v^*

      Delete
    2. Ty nie umiesz????? żartujesz chyba? przecież te rozwijajace się pąki liściowe to idealne odwzorowanie natury. Moze kolory zbyt żywe(a może u mnie ekran taki?)ale kształt, wygięcia...
      a nawiązując do linuxa, co to miałam z nim problemy, to chyba bardziej karta graficzna mi coś kopie i generalnie pada, więc nie sam program winny. u znajomego mąż zainstalował minta i śmiga bez problemów,a u mnie już ubuntu padł.

      Delete
    3. No, ja nie umiem! ^^*~~ Już o tym pisałam, ja nie umiem uważnie patrzeć na otoczenie, tego chcę się nauczyć. Nie dążę do stylu rysowania, który z fotograficzną dokładnością odwzorowuje rzeczywistość, wypracowuję sobie własną manierę rysowania, jednak chcę, żeby moje rysunki od razu pokazywały, co chciałam narysować. ^^*~~
      Linux niestety nie współpracuje z każdym sprzętem, gdy wybierałam laptopa kilka lat temu, jeden niedrogi egzemplarz musieliśmy oddać do sklepu i wymienić na droższe HP, bo dla tamtej maszyny nie było wszystkich sterowników, ech..

      Delete
  5. Tez bym się wściekła! Czasem się zastanawiam, kto i w jakim celu wydaje takie arcydzieła?
    Co do misek - przypomniałaś mi, ze mam pięknego batata w lodówce. Wprawdzie niewiele poza nim, ale coś już tam sobie wymyślę :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Książka pewnie się dobrze sprzedaje, bo jest wiele ciekawostek, skandali, a wszystko jest w "teledyskowym" formacie - krótkie szybkie opowiastki, kto by dziś miał czas na czytanie długiego chronologicznie ułożonego tekstu?... (ja na przykład!!!)
      Ja właśnie muszę jutro w drodze na mój marszobieg zajść do Biedronki i uzupełnić zapas batatów, awokado i fasolki szparagowej, mamy chwilowe braki warzywne!

      Delete
  6. Jakby nie patrzeć, lektura wzbudziła w Tobie emocje (niekoniecznie te pozytywne, ale to taki szczegół;P). Tak sobie myślę, jakie to fajne, że możesz pójść do biblioteki i wypożyczać polskie książki, choćby te wkurzające.;) Naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy nie chcą czytać w ogóle... Może jak się czegoś nie ma pod ręką, to dopiero zaczyna się to doceniać. Ale ja nie narzekam!;) Takie myśli mnie tylko naszły, bo widzę, że często masz coś z biblioteki.:)
    Szyjesz kimona dla lalek?? Nie mogę się doczekać, żeby je zobaczyć! Zastanawiam się, czy to jest trudne - chyba trzeba sporo materiału... ale nie jestem pewna. A skąd masz wzór?
    Może to głupio zabrzmi, ale ostanio śniły mi się te miski Buddy... Musiałam być głodna wieczorem, czy coś i mi się przyśniły. Albo to znak, że muszę spróbować zrobić chociaż jedną. Twoje wyglądają bardzo apetycznie i zdrowo!:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kilka lat temu zapisałam się do biblioteki, bo doszłam do wniosku, że mam mało miejsca na miliony książek i chcę mieć na własność tylko niektóre tytuły, resztę mogę przeczytać i oddać, tym bardziej, że jak się okazuje, nie każda książka jest warta nawet przeczytania, nie mówiąc już o zajmowaniu na stałe miejsca na półce!
      A myślałaś o kupowaniu albo wypożyczaniu sobie polskich książek w ebookach? Gdzieś widziałam taką możliwość.
      Co do kimon, nie jest to bardzo trudne, szczególnie w porównaniu z innymi strojami, które mają zaszewki, podkroje pach, itp, bo kimono ma tylko proste linie. Materiału na lalkę 1/3 potrzeba całkiem sporo, jak się przekonałam, bo minimum to 1 m na 70 cm. Najtrudniejsze jest dla mnie dobranie wzorów i dodatków, zobaczymy jak sobie z tym poradzę. *^v^* Jeśli chodzi o wykrój, to opracowuję sobie na poszczególne lalki na podstawie proporcji ludzkiego kimona, ale nie staram się oddać go w 100% bo to jednak tylko lalka. No, i nie szyję dokładnej rekonstrukcji, raczej się inspiruję.
      Gotuj miski Buddy! Są bardzo proste do dostosowania do własnych upodobań i dostępnych składników. *^o^*

      Delete
    2. Racja! Kupowanie książek jest nieraz ryzykowne - nigdy nie wiadomo, na co się trafi...
      Właściwie to kiedyś przyszło mi do głowy, że mogłabym czytać książki na jakimś kindle czy jak to się tam nazywa.;PP Ale jakoś nigdy się nie zdecydowałam na taki zakup... Ale kto wie, może w końcu zainwestuję w jakiś czytnik albo zażyczę go sobie np. jako prezent urodzinowy.;P
      Faktycznie, kimono po rozłożeniu składa się (chyba) z samych prostokątów. Dopiero po założeniu wydaje się bardziej skomplikowane! Bardzo jestem ciekawa i samego kimona i dodatków, które są przecież przepiękne, więc kibicuję i trzymam kciuki!:)

      Delete
  7. Zapomniałam napisać o rysunkach - bardzo podobają mi się kolory. Zwłaszcza zieleń na tej gałązce - taka świeża i żywa.:) Użyłaś jakichś specjalnych kredek?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! *^v^*
      Kredki jakich używam to zwyczajne kredki ołówkowe, korzystam z Koh-i-noor Polycolor, Derwent Artists i Coloursoft, i Faber-Castell Polychromos. Kupuję je w sklepach dla plastyków, więc można powiedzieć, że są takie bardziej profesjonalne.

      Delete
  8. Od czasu do czasu trzeba przeczytać coś mniej ciekawego, następna będzie lepsza:) Podziwiam zawsze WSZYSTKIE Twoje prace, pierwsza propozycja kulinarna bardzo w moim guście, pozdrawiam i idę jakieś śniadanie zjeść:))

    ReplyDelete
    Replies
    1. A żebyś wiedziała! Czytam teraz biografię Henryka Warsa i jest o niebo ciekawsza! *^o^*
      Bardzo mi miło!
      To ja teraz idę do sklepu uzupełnić zapas warzyw, bo nam się wszystkie pozjadały. *^v^*

      Delete
  9. Padłam z zachwytu patrząc na Twoje rysunki. Kimonowy materiał piękny, a w miskach apetycznie i egzotycznie.

    ReplyDelete