Saturday, June 10, 2017

Sashiko III


Boro (ぼろ) to sięgająca XVII wieku japońska sztuka naprawiania znoszonych ubrań poprzez cerowanie lub zszywanie fragmentów na wzór patchworku. Takie ubrania były zszywane i jednocześnie ozdabiane haftem sashiko. Przypomniałam sobie o tej technice kiedy moja ukochana jeansowa kurtka zaczęła się niebezpiecznie dziurawić. Nic dziwnego, ma już w końcu około 20 lat! (tak, tak, ja nie niszczę szybko ubrań i noszę je naprawdę długo)
W zeszłym roku próbowałam ją ratować cerowaniem, ale kiedy cerowane fragmenty zaczęły oddzielać się od wzmocnionej grubymi szwami linii ramion poszłam po rozum do głowy i sięgnęłam do innej lepszej techniki. Z kawałka jeansu wycięłam odpowiedni kawałek i przypięłam szpilkami do karczka kurtki.
Boro (ぼろ) is a XVII c. Japanese art of mending the worn out clothes by darning and sewing together patches of fabrics to look like a patchwork. The stitching used is called sashiko. I remembered about this technique when my beloved jeans jacket started to have holes. No wonder! It's almost 20 years old! (yes, I don't destroy clothes quickly and wear them for a long time).
Last year I tried to save it by darning the holes but this year the darned pieces started to let go and move away from the thick seams of the shoulders, so I had to apply some other way of mending. I cut out a piece of dark jeans and pinned it to my jacket.
 



Potem białą kredką wyrysowałam wzór do wyhaftowania - kilka kwiatów sakury, płatki i siatka prostych linii. Haftując moje wzory przebijałam igłę z nitką przez dwie warstwy materiałów - granatowego jeansu i kurtki pod spodem, więc jednocześnie ozdabiałam mój ciuch i wzmacniałam strukturę karczka. Na brzegach naszywany fragment przyszywałam do grubych szwów kurtki.
Then using white crayon I drew the pattern to be embroidered - a few cherry flowers, petals and criss-crossing lines. Doing the embroidery I stabbed both surfaces of the fabrics - the dark blue jeans and my jacket underneath, so I strengthened it and embellished at the same time. At the edges I caught the dark blue jeans to the thick seams of the jacket's.





Potem popatrzyłam na przednią część kurtki i doszłam do wniosku, że i tam przyda się wzmocnienie, no to wycięłam dwa kawałki jeansu i doszyłam je za pomocą sashiko - wzór kuli pochodzi od kształtu okna w tradycyjnym japońskim domu a romboidalne plecionki są jednym z klasycznych sashiko.
When I finished I looked at the front of the jacket's and decided it could definitely use some reinforcement too, so I cut out two more pieces from the dark blue jeans and added them with the sashiko stitches - the ball is a window from a traditional Japanese house and the rhomboids are one of the traditional sashiko patterns.






Kilka wieczorów później miałam już gotową odmienioną kurtkę. *^v^*
In a few nights I had a brand new jacket. *^v^*




Moje pierwsze próby z sashiko możecie zobaczyć tutaj i tu.
A kurtka miała swoją premierę podczas sobotniego Festiwalu Koreańskiego na Agrykoli. *^v^*  Pojechaliśmy tam na rowerach i oczywiście nie dałam rady podjechać pod Belwederską, jak w zeszłym roku..., a mąż nie omieszkał tego uwiecznić na zdjęciu!...
My first sashiko attempts can be seen here and here.
The jacket had its premiere at Saturday's Korea Festival in Warsaw. *^v^* We went there on bikes and again I didn't manage to drive up the steep street just like last year... My husband of course took some photos of me walking with a bike!...




Na festiwalu było wszystko to, czego się można było spodziewać - dużo pysznego jedzonka, koreańskie występy muzyczne i taneczne, stoiska najróżniejszych koreańskich firm a także loteria fantowa, w której niestety niczego nie wylosowaliśmy, ech... ^^*~~ Ludzi było zdecydowanie mniej niż tydzień temu na Pikniku Japońskim, więc można było spokojnie obejrzeć wszystkie atrakcje i spróbować jedzenia bez gigantycznych kolejek.
There was everything Korean at the festival - lots of delicious food, music and performances, Korean goods stalls and the lottery - unfortunately we didn't win anything. ^^*~~ There weren't so many people like last week on Japanese Picnic so we could walk around all the interesting stalls and try the food without enormous queues.







Za to o 15:30 stawiliśmy się w Muzeum Warszawskiej Pragi, ponieważ odbywał się tam Festiwal Rzemieślników i nasza przyjaciółka Anna miała tam wykład na temat gorseciarstwa! W oczekiwaniu na prezentację uzupełnialiśmy płyny, bo dzień był upalny. ^^*~~
At 3:30 we went to the Warsaw Prague's Museum where there was a Craftsmen Festival and our friend Anna had a presentation about corset making! While waiting we supplemented the fluids because the day was hot. ^^*~~

 



Można było posłuchać o historii tej części garderoby, zobaczyć co w gorsecie siedzi w środku a nawet przymierzyć różne gorsety. *^v^* Anna prowadzi pracownię i sklep Absynt na Chmielnej w Warszawie, gdzie kupicie gorsety gotowe albo uszyte na zamówienie. Nie polecam, bo to moja przyjaciółka, ale dlatego, że szyje piękne rzeczy! ^^*~~
 You could hear about the history of corsets, see what's inside and even try some corsets on. *^v^* Anna has a corset making workshop and a shop Absynt in Warsaw where you can buy ready made corsets or order your own. I don't write about it just because she's my friend but because she's good at what she's doing and she makes beautiful things! ^^*~~







Po poprzednim to kolejny weekend pełen wrażeń, a jutro wyprawa z mamą do IKEA. ^^*~~
After last week it's another weekend full of activities, tomorrow we are going to IKEA with my mum. ^^*~~

22 comments:

  1. Replies
    1. Rozumiem, że to komplement? Bo chyba nie zamieniło się w emotikona obrazkowego. ^^*~~ W każdym razie, dziękuję!

      Delete
  2. kurtką zamiotłaś :) niech się dalej nosi długo i szczęśliwie :) (ciekawe ile lat jej zajmie żeby zostać całkowicie pokrytą haftem ;) )
    festiwal koreański zmotywował mnie właśnie do ryżu z kimchi na tygodniu do pracy :3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~ Na pewno za jakiś czas przydadzą się wzmocnienia rękawów przy ramionach i na łokciach, reszta zaskakująco trzyma się dobrze!
      Co do ryżu z kimchi, kilka restauracji miało dwa, trzy rodzaje mięcha na sprzedaż i tyle, tylko jedna miała właśnie dodatkowo ryż z kimchi, i tam kupowało się komplementarne danie, a nie samo mięcho...

      Delete
  3. wooow jest piękniejsza niż nowa, gartuluje

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! *^v^* Do tej pory była taka zwyczajna jeansówka, teraz jest tylko moja i nie pomyli się z cudzymi. ^^*~~

      Delete
  4. Ciekawy sposób ratowania ciuchów:) I to ręcznie robione? A maszynowo byłoby szybciej:) Muszę wykorzysta kiedyś ten sposób:) pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Maszynowo pewnie byłoby szybciej, ale takie dłubanie ma też działanie terapeutyczne - jak druty czy szydełko. W końcu nie dziergamy dla samego efektu końcowego, ale też dla procesu. *^v^* Przypomniałam sobie, jak nastolatką będąc godzinami haftowałam obrazki krzyżykami!

      Delete
  5. Świetnie tą kurtkę podrasowałaś :) O tej metodzie ratowania i zdobienia ciuchów nie słyszałam, ale dzięki Tobie już wiem i chętnie sobie poczytam. Te imprezy japońskie i koreańskie to fajne macie.
    Jak patrzę na figurę Twojej koleżanki w tym gorsecie, to uwierzyć nie mogę. Zjawiskowo wygląda. Też taki gorset chcę :))))))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~ Sashiko jest niesamowite, naoglądałam się pięknych wzorów i wybieram się do muzeum tekstyliów w Tokio, żeby na żywo popatrzeć na pocerowane ubrania... (he, he, jak to brzmi! *^V^*)
      No to pisz do Absyntu i zamawiaj gorset! Taka talia jest jak najbardziej do zrobienia. ^^*~~

      Delete
  6. To jest coś, co do mnie bardzo przemawia, takie wieloletnie kochanie ulubionych ubrań! Kurtka zyskała status niepowtarzalnej i unikatowej, cudowny pomysł!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! *^o^* Czasami myślę, jak to jest kupować ciuchy co sezon, co kilka miesięcy w sklepach pojawiają się nowe kolekcje a jakość w sieciówkach przeważnie taka, że rzeczywiście po kilku miesiącach trzeba kupić nową bluzkę... Ale ja nie lubię się rozstawać z moimi ukochanymi ubraniami, więc może lepiej, że nie niszczę i umiem naprawić!

      Delete
  7. Kurtka rewelacyjna,teraz nie jest jedną z wielu ale jedyną i niepowtarzalną.Świetny sposób na ratowanie ubrań,też nie wyrzucam ich nazbyt pochopnie więc czasem trzeba coś naprawić.
    Talia w tym gorsecie przyprawia o zawrót głowy,tym bardziej że moja dawno już zniknęła ,ale obawiam się że udusiłabym się w czymś takim:)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~ To chyba oznacza, że zacznę wyróżniać się w tłumie, hi hi.....
      Do gorsetu trzeba się przyzwyczaić, na początku można go sznurować luźniej a z czasem dociągać mocniej, ale to oczywiście kwestia wygody i naszej chęci do znoszenia tych katuszy! *^V^* Ale wygląda to przepięknie!

      Delete
  8. Ja cię kręcę! Ale bajerską masz teraz kurtkę! Już się zastanawiam nad odgapieniem od ciebie tego pomysłu i zastosowaniem w praktyce ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo! *^v^* I oczywiście odgapiaj, przecież ja też ten pomysł wzięłam skądinąd, wzorów jest mnóstwo, można stworzyć własne kombinacje i każdy ciuch będzie wyglądał nieco inaczej. Tak więc, do igły!

      Delete
  9. Eli cat12 June 2017 at 09:33
    Wow! You did a great job, Joanna! It's so stylish and unique. I especially love the cherry blossom embroidery on the back. I would like to make mine like yours(´∀`) Love your husband's Jinbei too. Thank you for sharing these great pics.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you very much! *^o^* Please make your own version, knowing your projects I'm sure you'll create something special! It takes time but I think it's worth the effort, I especially like the white thread on dark blue fabric versions but there are many beautiful combinations I've seen on the Internet. I've already started to work on an embroidered bag. ^^*~~
      Thank you on Robert's behalf! He wanted to wear jinbei to the Japanese Picnic too but the weather was too cold last week. He says it's the best clothes for Summer, comfortable and airy.

      Delete
  10. Twoja kurtka i talia tej pani zapierają dech w piersiach,ach.Pomysł super a wykonanie perfekcyjne.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Również w imieniu mojej przyjaciółki! *^v^* Myślę, że jej też trochę dech w piersiach zaparło, tak to zawsze jest kiedy się założy gorset. Ale cóż, czego się nie robi dla urody! *^o^*

      Delete
  11. Super wyszła kurtka, wzmocniona nawet ładniejsza niż oryginał ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Nabrała innego charakteru. ^^*~~

      Delete