Sunday, January 05, 2020

Nowy początek

Nie ma to jak pojechać na święta do rodziny będąc chorym na żołądek... Ale jak widać ja potrafię zrobić nawet taki numer! ^_^
Dobrą stroną tej sytuacji było to, że pierwszy raz w życiu się nie przejadłam, bo ledwo co skubałam pierogi i karpia... Wróciliśmy w drugi dzień świąt prosto do lekarza, dostałam leki i zlecenie na badania, i na szczęście z każdym dniem mi się poprawia. Co było źródłem moich dolegliwości jeszcze tak do końca nie wiadomo. Fuki cały uradowany, że mama w domu...
Is there a better way to spend holidays than to visit you family while having a stomach pains?... Apparently I managed to do just that! ^_^
What was good about the situation was the fact that I didn't overeat, I just kept nibbling on dumplings and a carp... We came home on Boxing Day and I went straight from the car to the doctor, I got some medicine and diagnostics ordered. Day by day I'm feeling a little better. We still don't know what was the source of my suffering. Fuki was all happy about mama coming home...




W każdym razie, koniec roku i początek stycznia to był dla mnie czas dochodzenia do siebie w domu, w związku z tym nie robiłam nic szczególnego - najpierw Robert robił zakupy i gotował dla nas, m.in. pyszny dietetyczny kleik ryżowy albo śniadania każdego dnia (miał urlop), potem kiedy poczułam się lepiej zabrałam się za testowanie kolejnych przepisów z książki Jamiego "Jamie Cooks Italy" oraz za czytanie książek o ramenie, bo chciałabym już wziąć się do gotowania ramenu! ^^*~~ Powoli odkurzam maszynę do szycia i szkicowniki, bo czuję, że już za długą miałam przerwę w szyciu i malowaniu!
Anyway, the end of the year and beginning of January was the time of recover for me at home, so I didn't do anything special - first Robert was doing shopping and cooking for us, for example a delicious diet rice porridge or breakfasts every day (he had some days off), then when I felt better I continued with testing recipes from "Jamie Cooks Italy" book and I started to read books about ramen because I want to try and cook my own bowl of ramen at home already! ^^*~~ I started to think about slowly going back to regular sewing and painting again, it's been too long!




Zrobiłam domowy makaron i przypomniałam sobie, jak łatwo się go robi i jaki jest smaczny!!! *^0^* 
(mam maszynkę na korbkę do wałkowania i wycinania pasków, ale ciasto zagniotłam własnymi ręcyma! *^o^*)
I made homemade pasta from scratch and I remembered how easy it is to make it and how delicious it it!!! *^0^*
(I have a hand machine to roll the dough and cut the noodles, but I made the dough with my own hands! *^o^*)
 




Robiłam na drutach - wciąż ozdoby świąteczne. Wydziergałam sporo bombek i zaczęłam coś innego, co pokażę pewnie niebawem, bo jestem już w połowie!
I kept knitting a bit - still holiday decorations. I made several decorative balls and worked on something new that I'll be able to share soon since I'm in the middle point of it.




A Sylwestra spędziliśmy u Roberta w biurze, bo miał nocną zmianę... Na tę okazję zaopatrzyliśmy się w bezalkoholowe wino musujące! (strasznie słodkie!) ^O^"~~
We spent New Year's Eve at Robert's office because he had a night shift... We bought a non-alcoholic sparkling wine for that occasion! (awfully sweet!) ^O^"~~




***

Robótkowe podsumowanie roku 2019 - o dzierganiu nawet nie ma co wspominać, bo udało mi się stworzyć trzy czapki i prawie jeden sweter, wciąż niedokończony...
Szyć zaczęłam późno, bo dopiero w kwietniu powstał pierwszy uszytek. To był dla mnie wyjątkowy rok, bo po raz pierwszy na większą skalę zabrałam się za szycie z jerseyu, sięgałam też po len, wiskozę i bawełnę, dodatkowo oprócz sukienek uszyłam kilka bluzek i spodni, czego wcześniej nie robiłam. No i zakończyłam rok mocnym akcentem - ciepłą zimową kurtką! *^V^* Pomalowałam też kilka koszulek i na pewno wrócę do tego tematu w tym roku.
Craft sum up of the past year - I won't even mention knitting because there's not much to talk about, I made three Winter hats and almost one sweater, it's still unfinished...
I started sewing in April, a bit late. It was an interesting sewing year, for the first time I made several items from jersey, I used linen, viscose and cotton. Apart from obvious dresses I made a few blouses and trousers, and I finished the year with a strong accent of warm Winter coat! *^V^* I painted several t-shirts and tops for us and I'll definitely go back to this idea this year.



***

Czekam na ten nowy rok i na wszystko co mi fajnego przyniesie - na zawody sumo, na kwiaty wiśni na drzewach w kwietniu, na wiosenne DOJ-adanie, na wyjazd do Japonii w maju, na upalne lato i deszczową jesień, na nowe sukienki, które uszyję, na nowe malowanie, na bezustanne tulenie kotów, na pyszne jedzenie, które będziemy gotować i zajadać. W tym roku zamierzam zwolnić i bardziej skupić się na małych przyjemnościach, cieszyć się drobnostkami, koncentrować na dobrych rzeczach i reagować na te złe z rozwagą i pomyślunkiem, nie będąc Panikarą jak do tej pory.

Macie jakieś postanowienia noworoczne? *^v^*
I am ready for this new year and what fun it'll bring - sumo tournaments, cherry blossoms in April, Spring Slimming Our Diet, planned trip to Japan in May, hot Summer and rainy Autumn, new dresses to sew, new pictures to paint, constant cat hugging, delicious food we'll be cooking and eating. This year I'm going to take it slow, to enjoy every moment more, to concentrate on good things and react wisely to bad things, not being the Drama Queen as I used to be. 
Do you have any new year's resolutions? *^v^*



27 comments:

  1. Ja postanawiam nic nie postanawiać! Bo i tak plany planami, a potem życie samo to wszystko koryguje. Ale tak ogólnie to też staram się mniej wszystkim przejmować, żyć wolniej i smakować drobne chwile przyjemności.
    Z pokazanych dań najbardziej smakowicie wygląda makaron. Muszę spróbować sama robić, pierogi czy uszka lepię, to i makaron musi wyjść! Nawet pamiętam jak moja mama czasem robiła, w dodatku bez maszynki, więc technologię szybkiego ręcznego krojenia też znam :). Fajny wieszaczek na makaron :) - mam podobne uchwyty w kuchni, jak już się wezmę za ten makaron, to będę o tym pamiętać :).
    Z Twoich uszytków najbardziej uwielbiam sukienki, właściwie wszystkie mi się ogromnie podobają!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety zgadzam się, że można sobie narobić konkretnych planów a życie nas potem potrafi zaskoczyć niemiło, znam to z doświadczenia... Dlatego w tym roku postanowiłam żyć szczęśliwie z dnia na dzień i zobaczyć, co mi życie przyniesie! ^^*~~
      Gdy byłam nastolatką co sobotę robiło się u mnie w domu makaron, bo co weekend był rosół (a potem pomidorowa), i nie było wtedy jeszcze maszynek do wałkowania i cięcia, trzeba było wszystko ręcznie zrobić. Kto jeszcze ma dziś w domu stolnicę?!... *^V^* (ja mam dwie) A wieszak na makaron muszę jakiś wykombinować, bo jak zawiesiłam tę porcję na pałeczkach na szafce (to są duże pałeczki bambusowe do gotowania), to od razu się okazało, że potrzebuję z tej szafki wyjąć nóż, i tarkę do sera, i coś jeszcze..... *^w^*
      Kupiłam właśnie dwa nowe wzorzyste materiały, już nie mogę się doczekać, jak się zabiorę za szycie! ^^*~~

      Delete
  2. Piękny dorobek. Makaron swojski to pychotka ale coś leniwa jestem do niego.Postanowień nie robie bo życie samo układa mi plany a raczej moj mąż. Juz się cieszyłam ze całym rodzenstwem pojedziemy do Bawarii na 70 lat brata, no niestety małżonek się chyba już boi tego wyjazdu a ja go samego tez boje się zostawić w domu.Cóż,takie brzydkie choróbsko ma.Ciesz się życiem. Pozdrawiam Was serdecznie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też myślałam, że jestem zbyt leniwa, ale w sumie, jak raz dwa zagniotłam ciasto to potem już poszło z górki, bez maszynki do wałkowania i cięcia byłoby trudniej, a tak tylko kilka obrotów korbą! *^0^*
      Niestety wiem, że życie potrafi niemiło zweryfikować nasze plany w ostatniej chwili, ale w tym roku postanowiłam przyjmować to ze spokojem, w końcu jeszcze nigdy nie było tak, żeby po deszczu nie wyszło słońce i żeby złe się w końcu na dobre nie odwróciło! Życzę Ci, żeby Twoje plany jednak się ziściły! *^-^*

      Delete
  3. wszystkiego dobrego w nowym!
    moje postanowienie - to zadbać o zdrowie. dlatego już 2.1 ogarnęłam nowego endokrynologa, jutro startuję z nowymi lekami i dietą wspomagającą.
    a czeka już dermatolog, no i wszystkie "przeglądy" coroczne :)
    do tego jeszcze fizjoterapeuta na bolące plecy i barki. cóż, zmiana kodu nastąpiła pod koniec roku, nie ma się co oszukiwać, że "samo się naprawi";)

    a poza tym chciałabym się nauczyć "wyluzowywać" (stąd pomysł na jogę) i mniej denerwować, przestać stresować niepotrzebnie drobnostkami i rzeczami, które ode mnie nie zależą.

    no i ostatnie - więcej gotować, szczególnie obiadów do pracy, mniej zamawiać.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Świetne postanowienia! Co mi przypomina, że jak tylko ogarnę żołądek, to zapisuję się do dentysty. Nie mam dużo do zrobienia, ale kilka zębów czeka już zbyt długo na ponaprawianie... ^^
      Przyznam, że to jest jedno z moich wielkich rozczarowań byciem po czterdziestce - zdrowie już się tak samo nie naprawia! >< Trzeba zadbać dwa razy, najpierw o profilaktykę (dobre jedzenie, prawidłowa postawa, ruch, wysypianie się, itp), a potem o porządne diagnozowanie i leczenie dolegliwości.
      To wyluzowanie wszystkim nam się przyda, trzymam kciuki, żeby się nam w tym roku udało! *^0^*

      Delete
  4. Aż nabrałam ochoty na taki makaron. Maszynkę kupiłam jakiś czas temu i... Jeszcze jej nie użyłam. Czy mogę prosić o suszony przepis na taki makaron?:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A proszę bardzo: 4 żółtka, 200 g mąki typu 00, 1 Ł oliwy, 1 ł soli, ok. 2 Ł zimnej wody. Zagnieść w zwarte ciasto (może być bardzo twarde, nie szkodzi). Odłożyć na pół godziny żeby odpoczęło, rozwałkować - wiesz jak się wałkuje na takiej maszynce? Napiszę, gdybyś nie wiedziała: urywasz kawałek ciasta (reszta zostaje pod wilgotną ściereczką, żeby nie schło), robisz kształt balaska, żeby weszło do maszynki ^^. Ustawiasz pokrętło na 1, kilkakrotnie przepuszczasz przez maszynkę ciasto na tym ustawieniu, za każdym razem składając je na pół, zobaczysz jak z każdym przepuszczeniem robi się gładsze. Potem zwiększasz pokrętłem stopień wałkowania, ja doszłam do 6. I płat ciasta przepuszczasz przez noże do cięcia makaronu. Wrzucić na wrzącą osoloną wodę, po ok. 1-2 minutach są gotowe! Moje ciasto było na tyle suche, że nie musiałam nic podsypywać mąki, ale to zależy od mąki. Poeksperymentuj ze zwykłą mąką pszenną, z mniejszą lub większą ilością żółtek (Jamie poleca 6 sztuk!), albo całych jajek. I daj znać jak wyszło! *^V^*

      Delete
    2. Dziękuję!!! Będę próbować w weekend 😁 dziękuję też za wskazówki maszynowe. Mam jeszcze pytanie- jak czyści się taka maszynę... Bo raczej tego nie rozkręcę na części pierwsze 😉

      Delete
    3. Nie, nie rozkręca się! ^^ Ja oczyszczam z mąki pędzelkiem kuchennym albo ściereczką na sucho, mokre resztki ciasta raczej na niej nie zostają, tylko mąka, którą podsypujesz robotę.

      Delete
    4. Zrobiłam! Coś pysznego. I po paru próbach maszynka okazała się być prosta i przyjazna w użyciu. Dzieci się do niej dorwały i elegancko ukręciły całą porcję. Do tego szpinak z czosnkiem i jajeczkiem... Mmmm... (Patyczki do makaronu powstały z pałeczek chińskich położonych między oparciami dwóch krzeseł. Dały radę 😉)

      Delete
    5. Bardzo się cieszę, że się udało! *^V^*
      Sprytny pomysł z tym szpinakiem, wypróbuję!
      To teraz kolejne wyzwanie, chociaż może nawet łatwiejsze, bo nie zawiera cięcia klusek - zrób ravioli. ^^*~~

      Delete
  5. Mam stolnicę i korzystam:), zwłaszcza przy robieniu pierogów. Makaronu wieki nie robiłam. Postanowień nie zrobiłam, bo uznałam, że nie ma sensu. Choć dzisiaj postanowiłam, że do końca stycznia nie kupię nic słodkiego. Ale inni mogą mi kupować ( żebym dużo miała:), niekoniecznie jadła... ).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja z doświadczenia wiem, że jak w domu jest coś słodkiego to nie ma szans, żebyśmy tego raz dwa nie pożarli, więc lepiej nie kupować ani nie dostawać... 😅 Na razie sobie dosładzamy, odstawimy podczas DOJadania!

      Delete
  6. Asia, dopytam o maszynkę do makaraonu. Jakaś super wypaśna?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chyba Kitchen Aid ma taką automatyczną, ale ja mam na korbę, trzeba włożyć trochę pracy fizycznej. 😆

      Delete
  7. Coś w tym stylu?
    https://allegro.pl/oferta/maszynka-do-robienia-makaronu-ciasta-3w1-niemiecka-8807076969
    czy
    https://allegro.pl/oferta/maszynka-do-robienia-klusek-ze-stali-nierdzewnej-8594252503

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tę drugą też mam, ale od razu uprzedzam, że działa, chociaż wchodzi do niej mała porcja ciasta na raz i musi być luźniejsze niż do tej pierwszej maszynki z korbą. Mam właśnie taką, magiel do wałkowania i część tnąca makaron na dwie grubości.

      Delete
    2. Dziękuję za odpowiedź 😁.

      Delete
  8. Samych dobrych dni w nowym roku życzę!
    Co zrobiliście z kotami jak wyjechaliście na święta do rodziny?
    Jak długo Was nie było? Pytam bo też mam dwa koty ale nigdy jeszcze nie zostawiłam ich na noc samych. Na wakacje też nie wyjeżdżam od dawna bo córka wyprowadziła się do innego miasta a zawsze ona zajmowała się kotami podczas moich wyjazdów. Trochę brakuje mi urlopu nad morzem...
    Pozdrawiam serdecznie, Maria

    ReplyDelete
    Replies
    1. Koty zostały w domu, pod opieką kolegi, który zajmuje się nimi, gdy wyjeżdżamy na wakacje. 😊 Samych bym ich na pewno nie zostawiła, nawet jak pojechaliśmy na ślub i wesele, wyszliśmy z domu ok. 15:00 a mieliśmy wrócić ok. południa dnia następnego, to poprosiłam mieszkających niedaleko przyjaciół kociarzy, żeby wieczorem zajrzeli do kotów, nakarmili, ogarnęli kuwetę i wytulili! 😃

      Delete
  9. Domyslam się, że w przepisie na tą sausage pastę trzeba było urzyć mięsa z angielskich kiełbasek? Czy takowe da się gdzies kupić w Warszawie czy improwizowałas? Ciekawi mnie to :) A jak będziesz następnym razem zamawiać cos z Amazona to polecam Ci książki Amelii Freer. Własnie gotujemy z jej ostatniej i jestesmy zachwyceni.


    ps. ja jak najbardziej pamiętam stolnicę i mamę robiącą makaron ręcznie przez całe moje dziecinstwo!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie wydaje mi się, żeby konieczne były angielskie kiełbaski, w końcu to przepisy włoski babć, one raczej używają włoskich składników! *^v^* Wybrałam najlepszą opcję, jaką znalazłam na miejscu - kiełbaski surowe robione w Auchan, które nazywają się "niedźwiedzie" (nie wiem czemu... ^^), a składają się z mięsa wieprzowego, soli, pieprzu i dużej ilości ziół, i koniec, żadnych konserwantów czy zbędnych dodatków. I są naprawdę pyszne!
      Dzięki za podpowiedź, sprawdzę jak gotuje pani Amelia! ^^*~~
      Kiedyś robiło się makaron regularnie, ale nie pamiętam, czy dlatego, że gotowego w sklepach nie było? czy był drogi? a może był takiej słabej jakości?...

      Delete
    2. To te kielbaski brzmią jak kiełbaski angielskie. Z polskich najbardziej do nich podobna jest chyba biała kiełbasa (no bo surowa). A wloskich kielbasek tego typu to nie znam, znaczy jest salami no i nduja ale to nie to do takiej pasty chyba. Nie mam tej ksiazki Jamiego to nie wiem co bylo oryginalnie w przepisie ale wiem, ze on lubi własnie wykorzystywac angielskie kielbaski w taki sposob.
      Co do makaronu to ja nie tolerowałam kupnego (byłam strasznym niejadkiem) a mama przestała robić makaron jak pojawił się na rynku 'makaron rędzinski' do rosołu, firmy Goliard. Teraz to jest on wszedzie ale wtedy kupowało się go w... Rędzinach i rodzina przywoziła (bo moja rodzina to spod Częstochowy własnie).

      Delete
    3. W oryginal było "4 quality sausages". ^^*~~
      No, Goliard wiadomo! U nas też zawsze był do rosołu, wciąż go czasami kupuję. *^v^*

      Delete
  10. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! No i realizacji postanowień.
    Nie mogę się doczekać na te Twoje rameny, bo ja tez się przymierzam od jakiegoś czasu, ale zwykle kończy się na naszym swojskim rosole ;)

    Ja zasadniczo nie mam postanowień noworocznych, bo rok sobie układam we wrześniu, wiec teraz już naprawdę nie ma co wcisnąć. No może chciałabym utrzymać regularny ruch, ale joga i basen oraz chodzenie po jednym razie w tygodniu, to naprawdę dobra częstotliwość, która udaje mi się utrzymywać od kilku miesięcy.
    Choć w sumie mam jedno postanowienie: ze będę robiła po dwa rządki szala na szydełku. Zaczęłam go we wrześniu i już naprawdę chciałabym go skończyć, bo w kolejce czekają następne pomysły :D Nie ociągałam się z nim, ale i tak strasznie dużo czasu mi to zajęło.

    ReplyDelete
    Replies
    1. W przyszłym tygodniu gotuję ramen! ^^*~~ Jadę na bazarek po mięso, w zależności do tego co będzie dostępne, zacznę od bulionu kurczakowego albo wieprzowego (do jednego potrzebuję kurze stópki, do drugiego nogi i kości).
      W sumie, skoro masz już dobre nawyki sportowe, to tylko pozazdrościć i tak trzymać! *^V^* A z tym szalem to dobry pomysł, małymi kroczkami dojdziesz do końca a nie będziesz się czuła przytłoczona dzierganiem dużej części na raz, super!

      Delete