Monday, March 13, 2023

DOJadanie, tydzień III

 


Acha, gdybyż już można było pomykać w lnianych sukienkach z gołymi nogami!... Na razie w Warszawie nastąpił nieoczekiwany i niechciany powrót pogody listopadowej, ale cóż poradzić, w powietrzu już czuć,  że wiosna czai się za rogiem. *^-^*  Czytam marcowy rozdział "Rześko" i już widzę, że będzie tu większa dawka wiedzy o sezonowości i naszym połączeniu z rytmami natury niż w "Ciepło", więcej do przyswojenia, przemyślenia, przepracowania. Szykuję się do wiosennych porządków, pierwszy raz od dawna kupuję cięte kwiaty, zaczęłam wyprowadzać na spacery moje liczne kolorowe szminki. Wprawne oko dojrzy na poniższym zdjęciu nową sukienkę świeżo spod maszyny. *^v^* Wisi sobie i czeka na okazję, żeby zobaczyć światło dzienne na człowieku.

 


 

Wieczór Dnia Kobiet spędziłam z psiapsiółkami na mieście, w wegańskiej restauracji "Peaches Gastrogirls" (jedna z koleżanek jest wegetarianką). Słyszałam, że jedzenie w tym miejscu jest pyszne i nareszcie sama mogłam się o tym przekonać. Ja wzięłam wontony w bulionie, przepyszne! Dziewczyny też chwaliły swoje dania, a deser zjadłyśmy wszystkie trzy, każda swoją porcję. ^^*~~

 



 

***

 

Cały poprzedni tydzień chciało mi się serdelka z musztardą, a Robert szczęśliwy i pełen energii... *^0^*

 

Japońskie congee (wegańska wersja, z użyciem maszynki do gotowania ryżu), może być śniadaniem, obiadem lub kolacją.

 


 

1 miarka ryżu 

4 Ł granulatu sojowego

+ 3 Ł sosu sojowego

+ 1 Ł mirinu

+ 3 Ł wody

2 świeże grzyby (shitake, pieczarki) lub kilka suszonych

imbir (kawałek wielkości kciuka) 

1 Ł bulionu z kombu (granulowany)

2 łyżki mirinu 

1 łyżeczka oleju sezamowego 

pieprz czarny 

1 łyżeczka soli 

 

dymka 

benishoga 

marynowany daikon lub inne kiszonki

 

Granulat sojowy zalać sosem sojowym, mirinem i wodą, wymieszać porządnie, odstawić na 5 minut. 

Ryż wsypać do suihanki (maszynki do gotowania ryżu) bez płukania, zależy nam na luźnej skrobi.

Imbir obrać łyżeczką i zetrzeć na tarce, grzyby pokroić w kawałki, suszone połamać.

Przełożyć granulat, imbir i grzyby do suihanki na ryż. Dodać bulion, mirin i olej sezamowy. Zalać wodą do poziomu porridge/kayuu/congee dla jednej miarki ryżu. Posolić, popieprzyć, ustawić suihanki na porridge/kayuu/congee, uruchomić.

Gdy gotowanie się skończy wyłożyć do misek, posypać posiekaną dymką. Podać z benishiogą, tsukemono i sosem sojowym.

(Niestety nigdy nie gotowałam congee w garnku na gazie, więc nie wiem, jakie są proporcje ryżu do wody w takim przypadku.)





Tutaj przykład mniej udanego dania - gotowa "polędwica" z seitana czeskiej produkcji, przyrządzona na podobieństwo klasycznej potrawy obiadowej Svíčková na smetaně. Seitanowe plastry przypominają plastry chleba a sos niedoprawiony... 


 

Tak samo wegańska "mielonka". Smakowało to jak słaby paprykarz w formie mielonki, dało się zjeść ale drugi raz nie kupimy.

 


 

Kiełbaski marki Beyond Meat - takie sobie, z na pewno nie warte swojej ceny 26 zł za dwie sztuki!




Za to pierwsza duszona młoda kapustka w sezonie - poezja!.... *^-^*~~~

 


 

Były na przykład takie śniadania robione przez męża - fasolka w pomidorach na toście i pieczarki z cebulą i tofu na drugim. ^^*~~

 


 

Albo ryż smażony z warzywami i przyprawami, świetny sposób żeby zużyć ugotowany wcześniej ryż.

 


 

Smażyłam naleśniki. Ponieważ Nutella nie jest wegańska (i jest niezbyt zdrowa...) kupiłam dwa kremy orzechowo-czekoladowe bio i ten z Diet-Food jest GENIALNY!!! Mogłabym go jeść łychą prosto ze słoika i dotrzeć do spodu w 10 minut. ^^*~~





I takie obiady - pierwsze dwa to dania gotowe z Wege Micha, do których ugotowałam ryż basmati albo bulgur i dorobiłam surówkę, trzeci obiad to kotlety z fasoli z ziemniakami i szybkim sosem "pieczeniowym".





 

Robert gotował kapustę kiszoną zasmażaną z fasolą z własnego przepisu.



  • paczka kapusty kiszonej (850g, 550g po odlaniu) 

  • dwie puszki fasoli białej gotowanej (2 x 400g, 2 x 240g po odlaniu) 

  • dwie cebule 

  • olej rzepakowy (zimnotłoczony, nierafinowany) 

  • dwa liście laurowe 

  • dwa ziela angielskie 

  • garść kminu 

  • pieprz 

  • cukier trzcinowy 

  • sól 

 

Kapustę odlać na sitku i przenieść do garnka. Dodać ziele angielskie, liście laurowe, kmin. Zalać gorącą wodą trochę poniżej poziomu kapusty i postawić na gazie pod przykryciem na około 1h.

Cebulę skroić w drobną kostkę. Na dużą patelnię wlać olej (kilka łyżek), rozgrzać, przyprawić mielonym pieprzem. Następnie wrzucić cebulę, posolić, rozłożyć równą warstwą i zostawić żeby się przysmażyła na złoto-brązowo. 

Odlać fasolę z puszek zachowując płyn (aquafabę). Odlaną wrzucić do zezłoconej fasoli, opruszyć odrobiną cukru, przemieszać i zostawić do przysmażenia. 

Gdy fasola się przysmaży wlać zachowaną aquafabę i zredukować. Następnie odlać kapustę na sicie, usunąć liście laurowe i ziele angielskie i wrzucić na patelnię. Przesmażyć wszystko razem aż potrawa się zagęści i połączy. W trakcie doprawić solą do smaku.

Podawać z chlebem razowym z margaryną albo z pure ziemniaczanym.


W piątek spotkałam się z koleżanką w Vege Love.




W sobotę na domowych urodzinach kolegi zamówiliśmy przepyszne bliskowschodnie jedzenie z Niedaleko Damaszku (nie mam zdjęć). Jest to jedna z restauracji, dla których mogłabym się przeprowadzić bliżej centrum Warszawy!


W niedzielę zamówiliśmy na obiad podobne jedzenie z restauracji Falla, moim zdaniem trochę słabsze ale też w porządku. Ja wzięłam wrapa koreańskiego z boczniakami i to nie był najlepszy wybór, za to Robert jadł wrapa z cytrynowym ryżem i chilli sin carne, i był zachwycony.

 ***

 

I taki to był zeszły tydzień. W przyszłym planuję kilka dań dalekowschodnich, na pewno będą też pierogi. Będzie nowe szycie - szykuję kilka nowych rzeczy na japońskie wakacje. Mam też nowe pomysły na obrazki. Do zobaczenia za tydzień!

 



6 comments:

  1. Na obrazki czekam najbardziej! No i na relacje z Japonii, ma się rozumieć :).
    Co do jedzenia, to w większości dla mnie brzmi mocno egzotycznie, nie znam, ale chętnie bym niektóre dania spróbowała. Nie jestem tylko zwolenniczką jedzenia wegańskich udawaczy niewegańskich potraw, czyli tych wszystkich mięsnopodobnych czy seropodobnych rzeczy. No ale ja w ogóle mięsa nie jadam, więc też za nim zupełnie nie tęsknię.
    Sukienka z pierwszego zdjęcia w przepięknym kolorze! Ale to kwiecie na ręce... czy ja coś przegapiłam? Nowy tatuaż?

    ReplyDelete
    Replies
    1. My też nie jesteśmy fanami zamienników, i jak się okazuje nie ma sensu nawet testować, bo to nie działa... Produkty wysokoprzetworzone, być może smakują tym którzy już dawno nie jedli mięsa lub sera i nie pamiętają ich tekstury, smaku. Dla nas to jest niesmaczne, szkoda pieniędzy i kubków smakowych. Po raz kolejny wychodzi na to, że lepiej po prostu wziąć warzywa i zrobić z nich potrawkę a nawet pulpety, ale wykorzystać ich naturalne smaki a nie próbować podrabiać produkt mięsopodobny.
      Tak, to tatuaż ze stycznia tego roku, jak się zrobi cieplej to zrobię mu ładne zdjęcia na tle jakiejś zieleni, na razie tylko taki teaser. *^v^*

      Delete
  2. Jak wiesz dla mnie głównym powodem kupna ryżowaru była właśnie chęć gotowanie congee. U mnie nie ma niestety linii w garnku i używam proporcji 50g ryżu i 300g wody (u mnie pół na pół basmati i ryż do sushi) i potem program congee (trwa 60 minut).Może komuś się przyda.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Super! U mnie są właśnie linie w środku garnka i oznaczenia dla trybów gotowania i na ilość miarek (miarkę mam w zestawie). Chyba już nie umiałabym ugotować ryżu japońskiego bez ryżowara... Bo basmati spokojnie mogę!

      Delete
  3. Rzadko jemy gotowe produkty wegańskie/wegetariańskie (pasztety, sery, mięso czy kiełbaski), ale na punkcie Beyond burgera odrobinę oszalałam! ;) Co ciekawe... gdy jeszcze byłam mięsożercą, to nie znosiłam burgerów innych niż te z kurczakiem, a wołowina nigdy mi nie smakowała (i dlatego nie jestem w stanie przełknąć Impossible burgera! Tak strasznie smakuje prawdziwym wołowym kotletem!). Za to Beyond mi bardzo smakuje. Próbowałaś?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, w 2020 jedliśmy burgery z Beyond Meat, zarówno w restauracji w Warszawie jak i zrobione w domu z mrożonki. Są pyszne! Mają i smak, i teksturę mięsnego burgera. Za to kiełbaski niezbyt im się udały...
      Chętnie spróbowałabym Impossible burgera, ale nie mogę w Polsce znaleźć żadnego sklepu ani knajpy, które by go podawały, szkoda.

      Delete