Monday, August 21, 2023

Until fat lady wears a red dress!...

Uszyłam sukienkę! *^v^*




No, już dawno temu uszyłam, jakoś w zeszłym roku na jesieni chyba, ale nie było okazji jej obfotografować, aż do teraz. Sukienka jest lniana (czerwony len kupiłam w Amstii) i jest kombinacją karczka z sukienki nr 33 z czasopisma Szycie Wydanie Specjalne 2/2019 i luźnego rozkloszowanego dołu mojego pomysłu, chciałam czegoś super długiego i obfitego, ale żeby ramiona i plecy pozostały odkryte. Karczek jest sprytnie skonstruowany z gładkiego spodu i zmarszczonej warstwy wierzchniej, wygodnie trzyma biust na miejscu. Tył jest mojego pomysłu, szelki można wiązać na trzy sposoby - na szyi i na plecach (tak jak miałam dzisiaj), skrzyżowane na plecach albo zawiązane w pionie tworząc ramiączka. W górnej części spódnicy na plecach jest wpuszczona w tunel gumka, żeby ta część ładnie przylegała do ciała.

 


 

Patrzę na siebie na tych zdjęciach i tak sobie myślę, że jeszcze niedawno nie wyszłabym tak ubrana między ludzi. W grudniu 2021 roku miałam operację, o tym wiecie. Tyć zaczęłam na rok przed operacją (mimo, iż nie zmieniłam nawyków żywieniowych, nie jest dużo, nie jem śmieciowo), a po niej miałam kłopoty z unieruchomionym barkiem, więc nie mogłam się ruszać, i kilogramów przybywało. Wiecie jak wyglądałam wcześniej, jest mnóstwo zdjęć na blogu. Teraz ważę ok. 15 kilogramów więcej niż te kilka lat temu, co po części jest wynikiem braku ruchu, a po części efektem mojej dolegliwości i operacji. Czy chciałabym schudnąć? Oczywiście. Moja aktualna sylwetka powoduje, że nie mieszczę się w kilka moich ukochanych sukienek! Operacja obejmowała usunięcie macicy i jak się okazuje nie wszystkie aktywności fizyczne są dla mnie, np.: nie wolno mi robić brzuszków. Jestem teraz pod opieką fizjoterapeuty uro-ginekologicznego i zamierzam się wszystkiego dowiedzieć o ćwiczeniach, które są dla mnie dobre, ale zanim zacznę ćwiczyć i da to efekty odchudzające minie jakiś czas. Chociażby dlatego, że do uroginfizjo powinnam była iść tuż po operacji, żeby od  razu zacząć fizjoterapię i uczulić mnie na pewne sprawy, które mogą się pojawić po tego typu zabiegu, czego nikt z lekarzy nie dopilnował i musiałam sama się tego dowiedzieć w nieprzyjemny sposób półtora roku później.  Czy do tego czasu miałabym siedzieć w domu owinięta w namiot, bo jestem gruba? Nie zamierzam! Jest lato, jest gorąco, noszę to co chcę - krótkie spodenki, bluzki na ramiączkach i tę czerwoną sukienkę. *^o^*




 ***

 


 

Kulinarnie w zeszłym tygodniu pozostaliśmy wśród letnich inspiracji - na lunch jedliśmy np.: sałatkę z młodych cukinii i ricotty (Jamie Cooks Italy).  Ricottę mieszamy z pecorino, doprawiamy solą i pieprzem. Na to idzie warstwa młodych cukinii pokrojonych w plasterki wymieszanych z dressingiem - sok z cytryny, oliwa, sól/pieprz, liście mięty. Na koniec kilka łyżeczek oliwkowej tapenady, więcej tartego pecorino i garść kwiatów cukinii i jadalnych kwiatów (u mnie malwa). Wygląda niepozornie, ale to naprawdę przepyszne połączenie, brawo Jamie! *^V^*~~~

 


 
 

Udało nam się kupić kwiaty cukinii, i zrobiłam odwróconą tartę tatin.

 


 

Najpierw zrobiłam kruche ciasto:

100 g mąki 00
40 g zimnego masła pokrojonego w kostkę
1 jajko
5 g tartego pecorino
2g soli
Zmieszać wszystko szybciutko mikserem, zagnieść w kulę, zawinąć w folię i do lodówki. 

Nadzienie z kwiatów cukinii:

15 kwiatów cukinii
8 filetów anchovies
250 g sera ricotta
1 żółtko
40 g posiekanych pistacji
4 Ł oliwy

szczypta pieprzu

 


 

Ricottę, żółtko, pieprz i pistacje mieszamy, nakładamy po łyżce nadzienia plus kawałek anchovies do każdego kwiatu i zamykamy go starannie. Następnie obsmażamy kwiaty na oliwie przez kilka minut , układamy w formie wyłożonej papierem do pieczenia, na wierzch układamy rozwałkowane ciasto (dodałam na środek resztę nadzienia, bo moje kwiaty były nieduże i został mi ser. Trochę z tym zabawy, radziłabym kupować jak największe kwiaty cukinii.) Pieczemy 30 minut w 180 stopniach C. Od razu po wyjęciu odwracamy tartę do góry nogami na talerz, kroimy i podajemy. 

 

Na deser zrobiłam mus z mleka kokosowego i mango. Jest bardzo prosty i szybki, można go zrobić przed obiadem i podać tuż po nim!

 


 

350 ml musu z mango

240 ml mleka kokosowego

60 g nasion chia

2 Ł miodu

Wszystko wymieszać, wstawić do lodówki na 15 minut. Wyjąć, wymieszać ponownie, rozłożyć do miseczek, wstawić do lodówki, wyjąć tuż przed podaniem. Można udekorować owocami lub bitą śmietaną. Z tych proporcji wychodzą cztery porcje.

 

 

W sobotę zrobiliśmy sobie wcześniejsze świętowanie moich imienin i pojechaliśmy na miasto, na obiad do Port Royal na Koszykach. I powiem Wam, że to jest miejsce, które chcę odwiedzać częściej!!! Cudownie świeże owoce morza przyrządzone tak, że nie ma się do czego przyczepić, a mówimy o restauracji w centrum Warszawy a nie w nadmorskiej miejscowości! Wszystko było pyszne, obsługa fachowa, szybka i przemiła, na pewno tam wrócimy! *^0^*~~~

 


 

Natomiast w niedzielę był obiad na bogato i deser również, chociaż miałam z nim trochę problemów... Najpierw obiad - zrobiliśmy pieczony boczek z szałwią i fenkułami plus risotto, pomysł Jamiego Olivera

 


 

Boczek koniecznie musi być ze skórą, żeby się spiekła i była chrupiąca, co nam wyszło cudownie!... To świetny pomysł na obiad kiedy zapraszamy kilka osób i chcemy ich nakarmić czymś pysznym - półtorakilowy boczek wystarczy spokojnie dla czterech - sześciu osób, z towarzyszeniem risotto i michy surówki. Kombinacja wyszła tak dobra, że mój mąż - Nie Jem Dwa Razy Pod Rząd Tego Samego Robert - zażyczył sobie zjeść dokładnie tę samą kombinację kolejnego dnia!!!... *^O^*~~~



A na deser postanowiłam zrobić tartaletki z kremem cytrynowym i bezą szwajcarską na migdałowym spodzie. I wiecie co? Nie pieczcie kruchego ciasta w upały, naprawdę nie polecam!.... Zagniotłam szybko ciasto, wylądowało w lodówce na 30 minut, a potem kiedy je wyjęłam i wycinałam foremkami koła ciasto dosłownie topiło mi się w rękach!... (był środek dnia) Jakoś wylepiłam nim foremki, ale mimo schładzania w zamrażarce upiekły się dość grube i puszyste, nie tak to powinno wyglądać... 

 


 

Za to krem cytrynowy i beza szwajcarska wyszły mi wspaniale, chociaż tyle!... *^V^* Z kolejnymi podejściami do tego deseru poczekam, aż temperatura trochę spadnie, bo 27 stopni w mieszkaniu to ewidentnie za dużo na pracę z kruchym ciastem! (ciasto do tarty z kwiatami cukinii robiłam późnym wieczorem i było chłodniej)

 

 



A z nowych gadżetów kuchennych, w zeszłym tygodniu kupiłam deskę do robienia makaronu cavatelli, garganelli, gnocchi. Zrobiona jest z orzecha, ma rowki i rolkę do formowania klusek, jest funkcjonalna ale też piękna, świetnie wykonana. Co ciekawe, firma I Wood Say ma siedzibę kilka przecznic od mojego domu, nie mogłabym zrobić zakupów bardziej lokalnie!... *^V^* Kolejny makaron będzie w prążki!

 


 

Mimo upalnego zeszłego tygodnia już czuję jesień w powietrzu... Chodzą mi po głowie sukienki bez rękawów ale też wełniany płaszcz, który czeka na realizację już drugi sezon. Wciąż jem arbuza, jednak wszędzie na stoiskach widzę już figi, śliwki, dynie... No, idzie jesień! 

Nie narzekam. Cieszę się każdą porą roku. Wycisnę z niej wszystko, co jesienne, kiedy przyjdzie czas. Ale na razie jeszcze lato! *^o^*~~~

18 comments:

  1. Tarta tatin - do odgapienia :). Co do kilogramów, to Ci powiem, że wolę patrzeć na ludzi nieco puszystych, ale uśmiechniętych i pozytywnie nastawionych do reszty świata, niż na wkurzonych chudzielców z grymasem na obliczu. Sukienka świetna, a całość (z tym niesamowitym tatuażem) świadczy o tym, że masz dystans do siebie i jesteś pozytywnie zakręconą osobą, która lubi się dobrze bawić. I niech tak zostanie :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tartę bardzo polecam, zaskakujący pyszny smak i mimo, że jest z nią trochę pracy, to warto, bo robi wrażenie na stole! Można zaskoczyć gości daniem fajnym wizualnie.
      Dziękuję bardzo! ^^*~~ Byłam zaskoczona, jak swobodnie się w tej sukience czułam, mimo mojej tuszy, której nie będę ukrywać - nie lubię... Ale teraz tak wyglądam, no i cóż, nie będę siedzieć pod liściem i płakać, zawinięta w koc. Wiem, że pod opieką lekarza nadrobię wygląd i sprawność, to kwestia czasu. I będę nosić to, w czym się dobrze czuję.

      Delete
  2. Przecież wyglądasz świetnie w tej sukience!! Mamy 21 wiek, bodypositive i czas skończyć z jedynym słusznym ideałem czy wzorcem ciała. Koniec z ukrywaniem ciała z powodu cech wyglądu!!! :)

    Pls we wrześniu w Muzeum Azji i Pacyfiku szykuje się wiele japońskich wydarzen!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~ To prawda, w dzisiejszych czasach jesteśmy otoczeni przez osoby o najróżniejszych sylwetkach i wieku, w mediach mam na myśli, w reklamach. To odzwierciedla rzeczywistość, bo przecież ludzie są w każdym wieku i rozmiarze.
      Dobrze wiedzieć, będę śledziła kalendarium Muzeum! *^V^*

      Delete
  3. Że ta "fat lady" to niby Ty? Żartujesz :) Moja Droga, wyglądasz świetnie w tej sukience, ale i w wielu innych rzeczach, które nam tu pokazujesz.
    Oczywiście mam świadomość, że nagłe przybranie na wadze to trudne doświadczenie, jednak nic przez to nie straciłaś na wyglądzie.

    Wszystkiego najlepszego z okazji imienin!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Serdecznie dziękuję! *^o^*~~~
      Przemiłe słowa, chociaż wiesz, o co mi chodzi - w głowie wciąż mam siebie sprzed tych kilogramów, szczególnie, kiedy nie mogę się zmieścić w którąś z sukienek, mam kilka takich z nierozciągliwej bawełny, które muszą poczekać aż kiedyś do nich schudnę, ech... No i czas uszyć coś nowego, na moją aktualną sylwetkę, przecież muszę coś na siebie włożyć!... *^W^*

      Delete
  4. Znam wiele kobiet, które przeszły taką operację i tylko jedną, która do dzisiejszego dnia nie przytyła. Ale ona jest od zawsze szczupła, jak przysłowiowy "40 numer nici".

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyli nie ma już dla mnie nadziei na schudnięcie?... Ech...

      Delete
    2. Nieee, to nie tak; ja piszę o tyciu, nie o chudnięciu. ;-)

      Delete
    3. Okay, rozumiem. No to może założę jeszcze kiedyś moje ukochane kiecki! *^V^*~~~

      Delete
  5. Wyglądasz pięknie i już. A jak zdecydujesz, że czas na schudnięcie, to to zrobisz. Następne przepisy do wykorzystania! Dzięki!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      Chciałabym tak w siebie wierzyć jak Ty to robisz... *^o^* Próbuję samą siebie przekonać, że już mogę zgubić nadmiarowe kilogramy, ale jeszcze to nie daje rezultatów.

      Delete
  6. Wiesz, ja zawsze starałam się patrzeć na innych tak, że każdy ma prawo ubierać się tak jak mu się podoba, jak mu wygodnie. Bez zastanawiania się nad przyczynami stylu. Teraz z wiekiem coraz częściej dumam nad przyczynami - a może choruje lub chorował, a może ma większe problemy niż ubiór, bo choroba czy śmierć bliskich, bo przemęczony 2 etatami, bo załamany brakiem pracy itp. itd. Ja od zawsze byłam chuda i trudno mi było przytyć - całe życie mam kompleksy. Po 2 cesarkach została mi przepuklina kresy białej i ciągle wyglądam jakbym byla w 5 m-cu ciąży 😅
    Pięknie wyglądasz w tej sukience :) Tak Ci pozazdrościłam niebieskich włosów, że swoje pofarbowałam na ametyst 😁

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mądre podejście! W sumie co nas obchodzi, jak inni wyglądają, co noszą. Albo powiem inaczej - może nas obchodzić, możemy się dziwić, ciekawić, ale to nas w ogóle NIE DOTYCZY, i nie rozumiem, czemu tak często to nas DOTYKA do tego stopnia, że czujemy potrzebę głośnego komentowania. Co nam to daje?
      Poruszyłaś ciekawy aspekt - wszystkim się wydaje, że ludzie zawsze chcą tylko schudnąć, a czasami problemem jest przybranie na wadze, a to jest potrzebne, chociażby kobietom tłuszcz jest potrzebny do funkcji rozrodczych. I ludzie też potrafią w nieprzyjemny sposób skomentować osobę bardzo szczupłą (albo strasznie ją chwalą za figurę i zazdroszczą, nie znając całego obrazu). Czyli najlepiej zachować swoje zdanie dla siebie, jeśli o nie nikt nie pyta! *^V^*~~~
      Bardzo dziękuję za komplementy! Lubię jesienią nosić fiolety, ametystowe włosy byłyby idealnym dodatkiem. Albo do ubrań czerwonych i w ciepłym dyniowym pomarańczu i miodowych bursztynach. *^0^*~~~ Mam czas do października, żeby podjąć decyzję co do koloru włosów, może znowu wrócę do jakiegoś żywego koloru!

      Delete
  7. Wyglądasz niesamowicie w tej sukience, jeszcze Cię w takim kroju nie widziałam! Świetna wyszła, pasuje Ci bardzo. Ja uwielbiam odsłaniać plecy! Ogólnie to lubię mieć odkryte ciało w upały. Jedni powiedzą, że to dlatego, żem chuda (wiadomo, jakbym była gruba, nikt by tego nie skomentował:)) i nie muszę się martwić. Ale to nie do końca tak. Odkąd trenuję to zupełnie inaczej patrzę na ludzkie ciało (moje i innych). Kompletnie inaczej! O wiele bardziej je rozumiem i postrzegam jak coś normalnego, coś co można, a nawet należy pokazywać, czego nie powinniśmy się wstydzić.

    Przedtem byłam okropnie leniwa i stroniłam od wszelkiej aktywności fizycznej. Mimo że ważyłam wtedy tylko 2kg więcej niż dziś, w życiu nie pokazałabym brzucha czy gołych pleców. To nie ma nic wspólnego z wagą, ale wyłącznie z tym jak my się czujemy sami ze sobą. I każdy powinien czuć się dobrze. Nawet jeśli chce schudnąć! To nie przecież nie wyklucza, prawda?

    Z drugiej strony noszę bez przerwy ultra słodkie, różowe sukienki, a na łopatkach wyhodowałam sobie mięśnie "potworki" :D Ale przecież fakt, że ktoś uważa, że "męskie" mięśnie i dziewczęcy róż się ze sobą gryzą, to jeszcze nie powód bym miała z czegokolwiek rezygnować.

    Przykro mi z powodu Twoich problemów zdrowotnych. Gdy ktoś mówi, że przytył przez problemy ze zdrowiem, wielu ludziom przychodzi na myśl, że to tylko głupie usprawiedliwianie się. Przecież nie wszyscy otyli są chorzy prawda? Ale nie zdają sobie sprawy, że nie chodzi przecież tylko o chorobę powodującą tycie lub utrudniającą zrzucenie kilogramów. Jeśli po zabiegu lub podczas choroby nie możemy wykonywać żadnej aktywności fizycznej, a nawet niekiedy wyjść z domu na spacer, to spalamy w ciągu dnia przynajmniej o 300-400 kalorii mniej niż przedtem! A wartościowe odżywianie w trakcie rekonwalescencji też jest ważne (dla ciała i ducha), więc nie można nagle zmienić całej diety i wprowadzić redukcji.

    I wiesz co? Nieważne jak wyglądamy, co jemy, co robimy w życiu - zawsze ktoś będzie miał nam coś do zarzucenia. Ja już byłam "za chuda", "za gruba", "za wysportowana", "za różowa", "za mało kobieca (nie maluję się! Dramat!)", a nawet ostatnio dostałam komentarz, że projektuję nie dla kobiet, bo kobiety to mają kształty, a nie są płaskie jak deska (w domyśle: tak ja ja:)). Ależ mi dobrze, że ja mam to wszystko gdzieś:) Jedyne co mnie irytuje, to nie te opinie, które się w głowach ludzkich tworzą, ale fakt, że się nimi dzielą. Nikt przecież nie pytał.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      Ty teraz nie jesteś w kategorii "chuda" tylko raczej "wysportowana", to inna kategoria. *^W^* To prawda, każdy musi sprawdzić, jak czuje się ze swoim ciałem niezależnie od jego masy, wieku, wyglądu skóry (pieprzyki, blizny, cellulit, rozstępy, itd), i dobrać ubrania do tego co czujemy. A ludzie, cóż, i tak będą gadać, chociażby o tym o czym wspomniałaś - mięśnie i różowe sukienki, toż to nie pasuje!.... *^O^* Nie należy się tym przejmować. Natomiast zauważyłam pewną prawidłowość - im bardziej się czuję pewnie ze swoim wyglądem i tak naprawdę nie myślę, co inni powiedzą, tym mniej (wcale) spotykam się z jakimikolwiek nieprzychylnymi komentarzami. Tak jakby otoczenie czuło, że nie warto otwierać buzi, skoro nie przyniesie to żadnego efektu! Zrobiłam sobie duże kolorowe widoczne tatuaże bo taka mi się podoba moja skóra, nie da się ich przegapić i do tej pory dostałam wyłącznie pozytywne komentarze i nawet nie zauważyłam żadnego krytycznego spojrzenia, na serio! ^^*~~ Czyli wiele zależy od naszego nastawienia!
      [Czasami aż nawet czekam, żeby ktoś coś powiedział niemiłego, żebym mu mogła odpowiedzieć, że go przecież nie pytałam o zdanie, ale jeszcze nikt się nie odważył... *^V^*~~~]
      Jako projektant ubrań jesteś bardziej narażona na komentowanie Twojej pracy, bo ludziom się wydaje, że mogą żądać robienia wszystkiego pod ich gust... Dziwi mnie to. Jeśli nie znajduję w danej marce kosmetycznej czy odzieżowej czegoś dla mnie, to idę popatrzeć, co inni mają do zaoferowanie, a nie robię awanturę. To tak, jakby słać protesty do pisarza, że naszym zdaniem niewłaściwie zakończył książkę albo do muzyka, że ta piosenka ma złą melodię, i proszę to natychmiast zmienić!.... *^W^*~~~ To chyba znak naszych czasów, takie zachowania, trzeba je ignorować i może ludzie się nauczą, że inni ludzie nie będą się zmieniać na ich życzenie. A jak nie, to ich strata! ^^*~~ A kobiety (tak samo jak mężczyźni) są różni - nie ma jednego wzrostu, wagi i sylwetki, są i klepsydry i deski i wszystko pomiędzy, to normalne i dziwne, że są jeszcze osoby, które o tym nie wiedzą!

      Delete
  8. Asia, dziękuję za ten post. To duża odwaga i szczerość. Niby wiemy, że jesteśmy różni, a mimo tego mamy problem z akceptacją. Jeszcze raz dziękuję.

    ReplyDelete
    Replies
    1. 😚😚😚
      Wiesz, ja też miewam z tym problem, są dni kiedy czuję się gorzej z moim wyglądem a pewnych rzeczy na tym etapie na pewno nie założę, np.: krótkiej bluzki kończącej się ponad brzuchem czy bardzo krótkich spodenek (zresztą nigdy w życiu nie chodziłam w takich ciuchach, nawet jak ważyłam 50 kilo...). Ale jak będą się pojawiać w przestrzeni publicznej różne sylwetki, wagi, osoby w różnym wieku, to będzie nam łatwiej zaakceptować zmiany w swoim ciele i nie biczować się za to, i nie chować w domu. Człowiek to coś więcej niż tylko ciało! *^o^*~~~

      Delete