Wyrywanie zębów nie należy do przyjemności, niestety... Na szczęście na mnie się goi jak na psie, więc po kilku dniach życia na proszkach przeciwbólowych wróciłam między żywych i normalnie gryzących, a powtórka niestety będzie, ale dopiero w listopadzie!
Ale ja nie o tym!
Lecimy do Japonii na Nowy Rok!!! *^O^*~~~~~~
Decyzja podjęta, hotele i bilety zarezerwowane, teraz tylko czekanie...
Poza tym wrzesień obfitował w różne wydarzenia, których zupełnie nie miałam głowy dokumentować fotograficznie! Spotykaliśmy się towarzysko na mieście i u nas w domu, przewieźliśmy rowery ze starego mieszkania i nareszcie mamy do nich stały dostęp, skończył się remont w poprzedniej lokalizacji i zamieszkali tam nowi lokatorzy.
***
Na początku września trochę zaniedbałam codzienne szkicowanie bo bolała mnie szczęka i nie byłam w nastroju... To błąd, wiem, nie po to wyrabiam sobie schemat regularnej pracy żeby porzucać go przy pierwszej okazji, ale z drugiej strony to pokazało mi, że w buty sobie mogę wsadzić teorie, że wystarczy coś robić 21 albo 31 dni, żeby wryło nam się w pamięć i zostało z nami na zawsze... U mnie najwyraźniej to tak nie działa, mogę coś robić regularnie przez osiem miesięcy a potem przestać z dnia na dzień! >0<
Wrześniowe czytanie: przeczytałam książkę papierową, którą pożyczyła mi przyjaciółka, a mianowicie "Przystanek Tworki. Historia pewnego szpitala" Grzegorza Łysia - trochę chaotyczne ale ciekawe, jak rozwijała się psychiatria i jakimi sposobami leczono kiedyś choroby umysłowe.
Dalej nie mogłam się oderwać od książek Śmielaka - zaczęłam od genialnego cyklu "Inkwizytor".
Potem sięgnęłam po cykl "Kosma Ejcherst", nie zachwycił mnie aż tak bardzo ale po wyrwaniu zęba i tak nie miałam siły nic robić, to szybko przeczytałam te dwie powieści.
"Ucichły ptaki, przyszła śmierć" Śmielaka - genialnie skonstruowana powieść kryminalna! Mimo, że rozwiązanie trochę mnie rozczarowało bo myślałam, że intryga skończy się inaczej, to jest to jedna z tych książek których nie można odłożyć bo koniecznie chce się wiedzieć CO BĘDZIE DALEJ!!!
Kolejna była "Osada", według portalu LubimyCzytać najpopularniejsza książka Michała Śmielaka i rozumiem dlaczego, bo jest naprawdę wciągająca a rozwiązanie dobre, mocne! Podobnie jak w poprzedniej lekturze, wydarzenia obecne przeplatają się z tymi z przeszłości i poznajemy wydarzenia po kawałeczku, fajny zabieg.
A potem zostały mi już tylko dwie książki Śmielaka - najpierw "Wilcza chata" czyli co pisarz kryminałów ma w głowie... Mocne, trzyma w napięciu do epilogu!
I na koniec współpraca z innym autorem kryminałów Mieczysławem Gorzką w "Cieniach dawnych grzechów". Teraz przyjdzie mi czekać na kolejne powieści Śmielaka, czas było zmienić autora. *^v^*
No i jak się można domyśleć, przeszłam płynnie do twórczości Mieczysława Gorzki. *^v^* Zaczęłam po kolei od jego pierwszych powieści "Krwawnica" i "Lilie".
Potem zorientowałam się, że "Lilie", mimo iż napisane dużo wcześniej, są późną częścią cyklu z bohaterem nadkomisarzem Marcinem Zakrzewskim, więc najpierw dokończyłam te ostatnie dwie części cyklu - "Nie Anioł" i "Zła przeszłość", świetne!
***
Tegoroczny wrzesień w niczym nie przypominał zeszłorocznego upalnego przejścia między latem a jesienią... Bardzo szybko zrobiło się zimno, wietrznie i mokro, jakbyśmy od razu przeskoczyli do listopada! Cóż robić, wyciągnęłam ze schowka ciepłe kurtki, szale, pikówki, kołdrę zmieniłam na zimową i czekam co będzie dalej z pogodą. Zaczął się sezon na gorące owsianki z jabłkiem i cynamonem, lada dzień zrobię pierwsze w sezonie pierogi z dynią i fetą, polane masełkiem z liśćmi szałwii. Jakoś trzeba sobie poradzić z tą jesienią! ^^*~~
Cieszę się razem z Tobą z Waszych japońskich planów. Ząbki- oh współczuję tego bólu po wyrywaniu, sama muszę iść na przegląd uzębienia, ale zrobię to już w Berlinie. Mam krzywe zęby, bo jako dziecko upadłam z rowerka na przydrożny słupek, rozbiłam nos i górną szczękę, zęby stałe zaczęły mi rosnąć każdy w innym kierunku i moje rodzeństwo miało niezły ubaw. Dawniej nie było takich metod jak teraz, mama woziła mnie do jakiegoś gabinetu w Koszalinie, gdzie "na siłę" prostowano zęby w specjalnym urządzeniu. Nie zapomnę tego koszmaru, jedynki mam prawie proste dzięki determinacji mojej mamy, ale w rzeczywistości takie proste nie są. No cóż, 66 lat to i tak cud, że mam i swoje, i zdrowe :). Tyle, że niepiękne:).
ReplyDeleteKochana, dużo czytasz, a czy szyjesz? Ja się zawsze u Ciebie inspiruję robótkami. I rowerem też. Kupiłam sobie niedrogi rower miejski i zwiedzam nadmorskie szlaki rowerowe, oczywiście w chwilach wolnych od prac w ogrodzie.
Teraz mam dużo pracy koło domu, ale za jakieś trzy tygodnie wracam do Berlina, a tam będę dziergać jak szalona, bo schudłam ponad sześć kilo i wszystkie dzianiny o wiele lepiej na mnie leżą.
A jeszcze wykupiłam trzy kursy językowe na Duolingo, i naprawdę na tej emeryturze mam co robić, ha ha.
Pozdrawiam najczulej!