Sunday, November 30, 2025

Listopad

Czy ja jestem jesieniarą? Ba!....

Ja jestem LISTOPADZIARĄ pełną gębą!!! *^O^*~~~

 


 

Kiedy świeci słońce jestem marudna i niechętnie wychodzę z domu, za to kiedy za oknem mgła i szarówka, a jeszcze do tego deszcz to jest obecnie moje środowisko naturalne!... Wskakuję w buty, zawijam się w płaszcz i szal, i chodzę po okolicy, obserwując gołe drzewa i liście pod nogami.  

 ***

Obudziłam zakwas na chleb, który stał w mojej lodówce od stycznia.

 


 

Tak, dobrze czytacie. Zakwas stał w zakręconym słoiku w lodówce od stycznia, czyli prawie rok, bez dokarmiania. Nie zepsuł się, nie skwasił, nie spleśniał, nie zasechł. Dokarmiłam go porządnie dwa razy i potem już weszłam w system wieczornego wyjmowania z lodówki gdy chciałam piec, dokarmiania w proporcjach 1:3:3 (1 część zakwasu, 3 części wody, 3 części mąki żytniej) i zabierałam się za zrobienie chleba następnego dnia około południa, kiedy zakwas pracował już jak szalony. 

 


 

Piekłam na zakwasie nie tylko chleby, także np.: focaccię, placki naan i ciastka z orzechami i czekolada. *^V^*   

*** 

W listopadzie koleżanka postanowiła wznowić regularne spotkania rękodzielnicze i co czwartek po południu spotykałyśmy się u niej w domu na plotki, przekąski i zajmowanie rąk robótkami, na przykład zabrałam się za taśmy tkane na tabliczkach, Robert specjalnie w tym celu kupił ręcznie tkaną i naturalnie barwioną wełnę. 

*** 

W listopadzie wciąż szukałam rozwiązań dla moich różnych znanych i tych tajemniczych dolegliwości zdrowotnych. Poszłam do osteopatki na zabieg terapii czaszkowo-krzyżowej oraz do gabinetu medycyny mongolskiej na akupunkturę, bańki i po zioła na zatoki, nie zaniedbałam też wizyt u mojego fizjoterapeuty. 

*** 

Czytelniczo - przez kilka dni po ostatniej lekturze października nie mogłam sobie znaleźć nowej książki. Zaczynałam chyba z dziesięć różnych tytułów i odkładałam po kilkudziesięciu kartkach... Wreszcie sprawdziłam nowości na Legimi i okazało się, że jest już dostępna najnowsza powieść Michała Śmielaka "Śnieg przykryje" i od razu się wciągnęłam w akcję!

 

 

Następnie przeczytałam cykl Zbrodnie czorsztyńskie Anny Olszewskiej - "Osada", "Samotnia" i "Uroczysko".

 


Dalej pozostałam z kobiecą autorką kryminalną - przeczytałam dwie świetne powieści Ałbeny Grabowskiej z cyklu "Franciszek Stawicki i Maja Kwiatkowska" - "Nóż w sercu. Sprawa chirurga" i "Dzieci we mgle. Sprawa ginekologa". 

 


Do tego dorzuciłam pojedynczą powieść tej samej autorki - "Ostatnia chowa klucz". Zaczęła się powoli, ale potem nie można się zatrzymać w czytaniu!...

 


 

Gdzieś wpadł mi w oko najnowszy kryminał Roberta J. Szmidta "Wiem kiedy umrzesz", przeczytałam i pod koniec okazało się, że to pierwsza część dłuższego cyklu... W sumie fajnie, bo wciąga i trzyma w napięciu!

 


To poszłam za ciosem i zaczęłam czterotomowy cykl tego samego autora "Szczury Wrocławia". Wrocław, rok 1963 i epidemia... zombie!!! *^V^*

 



W tak zwanym międzyczasie przeczytałam dwie książki poświęcone terapii krzyżowo-czaszkowej, bo szłam do fizjoterapeutki i chciałam poznać podstawy teoretyczne. Niszowe i specjalistyczne, dużo anatomii. Czy pojedyncza wizyta mi pomogła? Nie bardzo. 



 

Przeczytałam też "Wsparcie dla córek narcystycznych matek" Karyl McBride. Mocne, otwierające oczy, pomocne.



 

W listopadzie wyszła kolejna książka Marianny Gierszewskiej "Trigger. Jak odzyskać wpływ kiedy steruje nami przeszłość", tym razem tematem są sytuacje z przeszłości które wyzwalają w nas takie a nie inne reakcje w obecnym życiu. Bardzo cenię sobie treści tworzone przez Mariannę i kiedy tylko dowiedziałam się o nowej książce od razu ją zamówiłam w przedsprzedaży, ale musiałam na nią poczekać do 13 listopada. 

 


Przed nami grudzień. Nie przepadam, nie czekam jakoś szczególnie na święta, za to jak tylko będzie po świętach to lecimy do Japonii, hurra!!! ^^*~~ 

No comments:

Post a Comment