Thursday, June 24, 2010

Fiesta (gołąbkowa)

Ojej, ktoś mi nadepnął na brzoskwinię!...



Hi, hi, wcale nie, to tylko taka śmieszna płaska odmiana, ale smakiem się jakoś nie wyróżnia (pierwszy raz próbowałam), nie widzę powodu, żeby za nią płacić sporo więcej niż za normalne brzoskwinie czy morele.


No proszę, rozpętała się gołąbkowa fiesta! *^v^*
Ja robię gołąbki w sosie pomidorowym, a do środka nie daję ryżu, a kapustę tylko na wierzch do zawinięcia (lubimy tę kapustę, i nie zostaje na talerzach ^^). Z różnych domów rodzinnych znam wersje z ryżem i bez.

Natomiast widzę, że objawiają się różne smakowite wersje - intrygująca jest ta z grzybami zamiast mięsa wg Effci, ciekawi mnie też dodatek kaszy gryczanej wg Kaliny (takie mogłabym zrobić w sosie grzybowym zamiast pomidorowego), Oslunowe gołąbki nadziewane surowymi utartymi ziemniakami z przysmażoną cebulą i grzybami to już dalekie odejście od gołąbka sensu stricto, ale brzmi to bardzo smacznie (w jakim sosie je podawać?). No i bardzo fajny jest pomysł z kaszą manną zamiast bułki tartej, jeśli takowej akurat nie mamy. I okazuje się, że gołąbki bez zawijania to pomysł stary jak świat! *^v^*

Acha, będąc na zakupach obejrzałam sobie skład na przyprawie do gołąbków bez zawijania jednej z firm, i o dziwo nie ma w niej glutaminianu sodu! ^^, za to znalazłam tam: bułkę tartą, mąkę pszenną i żytnią, sól, majeranek, paprykę, czosnek, czarny pieprz. Czyli można uznać, że jest to gotowa mieszanka dla zabieganej gospodyni, która nie ma czasu znajdować tych wszystkich składników po kolei. *^v^*

***

YarnFerret, tam są różne inne języki do wyboru, jakbyś chciała coś oprócz/zamiast japońskiego! I jeszcze kilka w przygotowaniu (np.: Polski! ^^), a zaletą tego kursu jest to, (moim zdaniem), że uczą tak, jakbyś się uczyła będąc w środowisku naturalnym dla danego języka, czyli przede wszystkim normalne mówienie o codziennych sprawach, bez nawału gramatyki, za to jest dużo słownictwa i kontekst kulturowy.
Acha, zapomniałam dodać, że ten kurs jest prowadzony w języku angielskim, nie polskim.

Hannah, muszę znaleźć dobry kurs online, bo niestety w 101pod.com nie mają języków skandynawskich. Rzeczywiście szło mi nieźle, nieskromnie powiem, że ja chyba mam uzdolnienia językowe, bo nawet w wieku 35 lat szybko mi wchodzą do głowy słówka i gramatyka. ~^^~ Co do japońskiego, lekcje są prowadzone tak, że słucham dialogów i objaśnień, i drukuję sobie pomoce naukowe, w których jest wszystko napisane w kanji, kana (uproszczone kanji), romanji (tak, jak się wymawia) i po angielsku, są słówka i gramatyka, a dodatkowo jest osobna kartka z rozbiciem słówek na znaki kanji i miejsce do przećwiczenia pisania znaków - próbowałam kilka, i jest to wielka sztuka! Z tym, że próbowałam ołówkiem i długopisem, natomiast muszę spróbować stalówki albo pędzelka, bo mi zawijaski nie wychodzą kompletnie... ^^

3 comments:

  1. No i przez Ciebie mam ochotę na gołąbki.Nieodpartą,już drugi dzień.Trzeba by zaproponować starszyźnie...A tak poza tym to chciałam się zapytać-czy da się sfilcować wydzierganą już torebkę?Wiesz,tą o której pisałam przy okazji omawiania robótkowych porażek.Próbowałam znaleźć coś w necie na ten temat ale tam to mówią tylko o niedziergowanej wełence.Będę wdzięczna za pomoc^^

    ReplyDelete
  2. Kartoflane gołąbki zgodnie z tradycją jedzono polane skwarkami. Jeśli lubisz kartoflane potrawy, polecam pierogi spod Przemyśla (podobnie jak gołąbki). Ugotowane kartofle rozdrobnione mieszamy z uduszonymi świeżymi grzybami z cebulą, solimy, pieprzymy i lepimy pierogi. Pycha! Od kilku lat robię je na Wigilię zamiast kapuścianych, bo trochę lżej strawne.
    Może dziś komputer dla mnie łaskawszy i komentarz uda się zamieścić?

    ReplyDelete
  3. A ja dla odmiany uważam, że te panoramiczne brzoskwinie (albo brzoskwinie 16/9 :-)) są super. Pestkę mają wielkości małej wisienki dzięki czemu nie rozpada się i idealnie wychodzi (wiem - jak brzoskwinia dobrej jakości i odpowiednio dojrzała to i duża tak ma ale... znaleźć takie to problem), do tego mieszczą się łatwo w paszczęce i jakoś wszystkie te co dostałem do zjedzenia były idealne pod względem miękkości/twardości, soczystości i słodyczy. Mają też chyba bardziej skoncentrowany smak. Dlatego mąż w tym miejscu nalega, żeby je jednak kupować!

    ReplyDelete