Friday, December 21, 2012

Koniec? / The end? /終わり?

Jak tam u Was koniec świata? U nas uczciwie przepracowany - posprzątaliśmy gruntownie połowę mieszkania. I kiedy mówię "gruntownie" to mam na myśli dokładnie to słowo... 
Tak przy okazji, ogłaszam oficjalnie koniec używania Ajaxów, CIFów i tego typu podobnych... To, czego te płyny nie dały rady domyć, bez problemu umyła ciepła woda z octem jabłkowym! *^v^*
How's your end of the world? We worked hard today - we thoroughly cleaned half of the flat, and when I say "thoroughly" I really mean it...
Btw, I'm officially finished with chemicals for cleaning, hot water with some apple vinegar worked miracles!
終わりの世界はどうだったか。今日私たちは掃除をした。
あとで、たこ焼きを作った。じつは、嘘です。。。それはえび焼きだった。*^v^*


A na obiad, w nagrodę za ciężką pracę, zrobiliśmy sobie takoyaki. *^-^*~~~
(no dobrze, kłamię, to były ebiyaki, bo zamiast ośmiornicy użyliśmy krewetek ^^)
For lunch we made some takoyaki. *^-^*~~~
(okay, it's a lie and we made ebiyaki, because we used shrimps, not an octopus ^^)


Najpierw ja robiłam, 
First I made some,



a potem mąż robił.
then my husband made some.



Trzy lata temu kupiliśmy wysyłkowo w Japonii elektryczną maszynkę do smażenia takoyaki. Kiedy przyszła, okazało się, że ma japońską wtyczkę (LOL, kto by pomyślał!...) i w dodatku działa na japońskie napięcie 100 V... Tak więc, już w Polsce dokupiliśmy zrobioną na zamówienie do japońskiego sprzętu przetwornicę. Kosztowała nas dwa razy tyle ile samo urządzenie, eeee........
Three years ago we bought online a takoyaki maker from Japan. When it arrived it turned out that it has  Japanese plug (LOL, who would have thought!...) and worked on Japanese 100V voltage... So, in Poland we bought a custom made transformer. It cost us twice the price of the takoyaki maker, eeeee....

W każdym razie, takoyaki maker wraz z przetwornicą wylądowały w szafce i tak sobie leżały i leżały... Przyznaję, że czułam się onieśmielona jego obsługą bo uznałam, że jest to bardzo trudne i na pewno sobie nie poradzę! 
Anyway, takoyaki maker with the transformer went to the back of the cupboard and stayed there for ever... I admit, I was scared I wouldn't be able to use it correctly!

Co to są takoyaki? To kulki z ciasta naleśnikowego z nadzieniem z ośmiornicy i dodatkami - sos okonomi, majonez, glony aonori, płatki suszonej ryby bonito. To wersja klasyczna, ale zamiast ośmiornicy mogą być różne inne smakołyki, tak jak w naszym przypadku krewetki, kawałki parówek lub co nam przyjdzie do głowy. (Robert już wymyślił wersję na słodko, yikes! *^v^*)
What are takoyaki? They are the fried balls of pancake batter with pieces of octopus inside, served with okonomi sauce, mayonaise, aonori seeweed and dried bonito flakes. That's the classic version and you can put anything you want in them instead of an octopus - shrimps, pieces of sausages, ect. (Robert already thought of a sweet version! *^v^*)

A robi się je tak: do specjalnej podgrzewanej płyty z wgłębieniami wlewamy ciasto i wtykamy kawałki ośmiornicy/krewetkę:
And you make them like that: pour a batter into a special heated pan and add a piece of an octopus/shrimp:

Kiedy spód kulki zaczyna się brązowić, zaczynamy je obracać, najwygodniejsze do tego są dwa patyczki do szaszłyków albo wykałaczki drewniane:
When the balls start to brown, turn them around with two toothpicks or wooden skewers:


Kiedy obrócimy już wszystkie kulki, można je zostawić jeszcze na jakiś czas do większego zrumienienia, obracając.
When you turned around all the balls, you can leave them in the pan for a some time more, turning and waiting for darker brown skin.


I wiecie co? To wcale nie jest trudne. Szczerze mówiąc, to jest bardzo proste! Robiliśmy to oboje po raz pierwszy w życiu i efekt był bardzo zbliżony do takoyaki kupowanych na ulicach Tokyo, nasze były może trochę bledsze, ale to kwestia dopracowania mieszanki ciasta. *^v^*
And you know what? It's not that difficult as I thought. In fact, it's very easy! We both made it for the first time in our lives and the result was very close to the takoyaki we bought in Tokyo, ours were lighter in colour but it's the question of the batter mixture. *^v^*

Kolejna japońska potrawa od dzisiaj wchodzi na stałe do domowego repertuaru! ^-^*~~~
Another Japanese dish will now be served in our house! ^-^*~~~


23 comments:

  1. U mnie też "koniec świata" pracowity. Teraz gotuję mięso na pasztet. Sprzątanie zaplanowane na jutro, żeby mąż nie czuł się wykluczony ;)
    Jedzonko wygląda pysznie! Podziwiam Twoje gotowanie, zacięcie do robienia przetworów. Mi na samą myśl słabo się robi.
    Sweterek z poprzedniego postu jest przepiękny! Wiązanie jest urocze. Normalni się zakochałam ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mąż specjalnie wziął piątek wolny, żeby sprzątać. Naiwnie miał nadzieję, że z jeden dzień zrobimy generalne porządki, zaczynając na luzie po śniadaniu o 12:00... *^o^*
      Dziękuję za komplementy dla sweterka! ^^*~~
      Lubię gotować bo tak zapewniam sobie smaczne jedzonko, inaczej musiałabym biegać po restauracjach, a kogo na to stać? *^v^*

      Delete
  2. Oooo (robi wielkie oczy)! Ależ to pomysłowe! Super! Zjadłabym :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Świetny pomysł, prawda? *^o^* Kluczem do sukcesu jest niestety elektryczna "patelnia" z wgłębieniami, która jest u nas chyba niedostępna.

      Delete
  3. A ja z racji końca świata darowałam sobie dziś porządki, bo stwierdziłam, że jeśli nastąpi nasz kres to nie chciałabym zginąć ze szmatą w ręku :)))
    W związku z tym jutro mam podwójną dawkę roboty, bo oprócz sprzątania wypadałoby jeszcze wziąć się za jakieś gotowanie :))
    Na szczęście święta spędzamy najpierw u jednej mamy, potem u drugiej, więc tego pitraszenia nie za wiele, bo przecież mamuśki by nie wytrzymały, gdyby miały siedzieć przed świętami zamiast zaharowywać się na przysłowiową śmierć (i w sumie pewnie śmierć je od tego wyzwoli:))). No trochę może poszłam po bandzie, ale po prostu szkoda mi tych kobietek, które Boże Narodzenie spędzają w kuchni z bolejącym wyrazem twarzy i z przeświadczeniem, że nikt tego nie zrobi tak jak one. Moje mamuśki :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. My święta spędzamy u moich rodziców (mama męża niestety już nie jest wśród nas), a moja mama musi wszystko zrobić sama i nie da sobie pomóc, więc nic nie gotuję na święta, bo przyjeżdżam na gotowe! *^o^*~~ No ale mąż zarządził sprzątanie przed Przesileniem, no to zasuwaliśmy dzisiaj na szmacie jak hobbici, tam i z powrotem...

      Delete
  4. A u mnie luz, blues i spokojny koniec świata. Dużo czytania, dużo czytania, dużo szydełkowania i duuuuzo jabłek prażonych z cynamonem i miodem :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, co mi przypomina, że jutro muszę skoczyć do warzywniaka po jabłka do kaczki na obiad i mandarynki do pożerania. *^o^*~~~

      Delete
  5. No proszę, wygląda niezwykle smakowicie!
    I jakby tak połączyć normandzkie owce morza z tym japońskim sprzętem...to sama nie wiem, chyba zajadłabym się na śmierć :)

    A z domowych sposobów na czyszczenie polecam również pastę ze zwykłej sody z wodą.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wydaje mi się, że miałaś na myśli normandzkie owoce morza, prawda? Chociaż z kawałeczkami owcy też byłoby smaczne! *^v^*
      Przestaliśmy jeść, kiedy skończyło się ciasto do wlewania, następnym razem zrobię fiestę smaków i wybiorę kilka różnych dodatków.
      Pomysł z sodą znam, ale to do szorowania przypalonego tłuszczu, a ponieważ jestem gospodynią w miarę regularną, to dzisiaj do czyszczenia były fronty szafek i blaty, pokryte tłuszczem napryskanym, nie przypalonym. ^^*~~

      Delete
    2. Ależ się uśmiałam z tych owiec :)
      Głodnemu chleb na myśli, ale rzeczywiście chodziło mi o owoce morza, absolutnie doskonałe owoce morza.

      No i oczywiście masz rację, co do środków czystości. Każdy na coś innego.

      Delete
  6. Dżizas!!! Mam nadzieję, że kiedy *kiedyś* będę w stolicy, to mi to zrobisz, a ja Ci za to no nie wiem... pomyśl, co chcesz...

    ReplyDelete
    Replies
    1. To ja pomyślę. *^-^*~~~
      Musisz mi dać znać odpowiednio wcześniej, żebym kupiłam dodatki i sos okonomi.

      Delete
  7. Maszynka wyglada troche podobnie jak te dunskie do jablkowych 'kulek'; wspolczuje tak duzej doplaty z powodu wtyczki :/

    A co do Ajaxow i tym podobnych 'cudow', to ja od bardzo wielu lat uzywam glownie octu jablkowego, sody, soku z cytryny i naturalnych olejkow. Nie znosze juz zapachu chemii...

    Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. To tak jest, jak człowiek nie pomyśli najpierw... Przecież to było oczywiste, że skoro kupujemy sprzęt w Japonii, to będzie on przystosowany do tamtejszych warunków elektrycznych, ech... (bo to nie tylko o wtyczkę chodzi, wtedy kupiłabym przejściówkę za 10 zł, ale przede wszystkim o inne napięcie prądu) Ale cieszę się, że ją mam, bo teraz będzie często używana! *^v^*
      (Plus, mogę kupować inne japońskie urządzenia, gdybym chciała, bo mam już przetwornicę, która jest przystosowana do tego sprzętu! ^^)

      A duńskiej odmiany takiej patelni z wgłębieniami nie znam! Możesz mi przybliżyć temat jabłkowych kulek?

      Co do chemii, to zmieniam mój sposób sprzatania. Nie dość, że będzie zdrowiej i taniej, to jeszcze skuteczniej, co sama wczoraj zobaczyłam na własne oczy na tłustych frontach szafek kuchennych! *^o^*

      Delete
    2. Oczywiscie zapomnialam odpisac... przepraszam :/

      Ta maszynka do jablkowych dunskich 'racuchow' wyglada tak : https://www.google.ch/search?hl=en&client=firefox-a&hs=IKk&rls=org.mozilla:fr:official&q=aebleskiver+maker&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.r_qf.&bvm=bv.41248874,d.bGE&biw=1280&bih=834&um=1&ie=UTF-8&tbm=isch&source=og&sa=N&tab=wi&ei=u6n9UN2KMamF4AS6_4HoBQ

      A do unikania chemii zachecam jak najbardziej, same pozytywy :))

      Pozdrawiam serdecznie!

      Delete
    3. Muszę spróbować zrobić takie racuchy w mojej maszynie, będą mniejsze, ale powinny usmażyć się tak samo! *^o^*

      Delete
  8. It sounds very fun.えび焼きはおもしろいですね。
    There is a similar machine at home. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. I think I'll be using it often from now on. *^v^*

      Delete
  9. A ja trochę z innej beczki - jaką mangę lub anime aktualnie czytacie/ polecacie/ oglądaliście? Chciałabym coś nowego. Ostatnio nie toleruję nic ponad Honey& Clover (super! O studentach akademii sztuk przepięknych). Jest w czym wybierać w empiku, ale nie wiem za co chwycić. W sumie to jesteś jedyną autorką bloga, która lubi anime, jakoś nikt inny się do tego chyba nie przyznaje, a może po prostu na nikogo takiego nie trafiłam? Jestem na animowo- mangowym głodzie po sutej, wegetariańskiej wieczerzy :)

    Wszystkiego dobrego w Nowym, Lepszym Roku :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Co do mangi, to ja nie czytuję, bo nie mam czasu, a mąż czyta to, co wcześniej oglądaliśmy. *^o^*
      A jeśli chodzi o anime, to mogę Ci polecić takie, które u nas zdobyły najwyższe oceny za całokształt - nie są to najnowsze, ale naszym zdaniem najlepsze:
      Durarara, K-on, Cowboy Bebop, Nodame Cantabile, Bakemonogatari, Nisemonogatari, Hachimitsu to Clover, Kurage Hime, Usagi Drop, Ichigo Mashimaro, Mushishi, Hidamari Sketch, RahXephon, Paradise Kiss, Genshiken, Paprika, Paradise Kiss, Nana, Another.
      Z klasyków: Evangelion, Koukaku Kidoutai Stand Alone Complex, Chobbits, Love Hina, Ah Megami-Sama, Hellsing, Furi Kuri, Kareshi Kanojo no Jijou.
      Jak widać, oglądamy głównie obyczajówki i SF. *^v^*

      Delete
    2. Dziękuję za podane tytuły :* co jakiś czas mam fazę na jap.animacje, wchodzę wtedy na stronę myanimelist.net i ... nie wiem co wybrać! Kilka z podanych przez Cię anime znam i kocham, ale niektóre mi nic nie mówią. Jest w czym wybierać, jeszcze raz arigato :3

      Delete
    3. My korzystamy z anidb.net, jest tam niezły system oceny anime i sugestii podobnych filmów w danych kategoriach, dzięki czemu wybieramy najwyżej oceniane, i nie musimy się przedzierać przez tony kiepskich filmów.

      Delete