Thursday, August 01, 2013

Ogródek na balkonie VII

1 sierpnia a więc czas na comiesięczne podsumowanie ogródkowe.

Lipiec był miesiącem walki. Z gąsienicami żrącymi moje uprawy i z upałem. Z upałem jakoś łatwiej dawałam sobie radę, natomiast głupie gąsienice mocno przetrzebiły mi warzywnik... Jedną 80-centymetrową skrzynkę dorastającej sałaty straciłam dosłownie w jedną noc! Wieczorem jeszcze była sałata, a rano zobaczyłam kikuty i 5 tłustych zielonych lich!...

Ale się nie poddaję i wysiewam nowe rośliny, przecież kiedyś okres ich wylęgania się skończy!
(Mam nadzieję! ^^)

Zacznijmy od balkonu - to moja nieustająca duma, drzewko laurowe. Rośnie sobie, nie choruje, nie daje się pożreć szkodnikom. *^o^*


Zielone shiso też się trzyma, chociaż zostało lekko trafione szarą pleśnią na kilku liściach.


Zakątek mitsuby mashimori - rośnie, kwitnie, też nieco trafiona szarą pleśnią, ale w małym stopniu. Po prawej stronie trzy sadzonki jarmużu Dwarf Blue Curled (tyle mi wykiełkowało, innych odmian mam więcej).


Z jamużem wiążę duże nadzieje - podobno nie lubią go ptaki ani owady i nie imają się go choroby, idealne warzywo liściowe na mój balkon! *^v^* Tutaj sadzonki jarmużu Nero di Toscania, Scarlet oraz Red Russian. Planuję zakupić jeszcze inne odmiany.
Na górze widzicie bazylię sałatową (była podskubana przez lichy na początku wzrostu, ale teraz, odpukać, rośnie nieruszana!), na razie jest wielkości zwyczajnej bazylii, ale czekam na te 10 cm liście! *^v^*, i donicę z burakiem liściowym.


Spojrzenie całościowe na prawy róg balkonu - zostało mi trochę buraka liściowego (Swiss chard), pomidor Little Sun bliżej barierki ma już pomidorki, pomidor Garden Pearl w koszyku przypomniał sobie, że jest wiszącym rozgałęziaczem, więc się rozgałęzia i kwitnie, mam tu jeszcze tymianek (od Yarn Ferret! ^^*~~), rozmarynmitsubę, bazylię sałatowąmelisę (po ataku gąsienic z całej doniczki pełnej roślin zostały trzy sadzonki, ale walczą!...). W rogu dynia, niestety największa ofiara szarej pleśni, nie wiem, czy nie pójdę w ślady Squirk i nie spryskam jej chemią, bo jest mocno zaatakowana...


Teraz balkon po lewej stronie od drzwi - mięta częściowo obgryziona przez lichy, ale nie tak łatwo wykosić miętę! *^v^* Tymianek, który mi częściowo zdrewniał, nie wiem, czemu z tymiankami tak się w końcu dzieje. Szałwia - przysmak gąsienic, coś tam zostało, ale mało i słabe, czas kupić nowe sadzonki...


Złapałam ostrość na daleki plan, więc od tyłu: burak Bull's Blood - długo ukrywał się przed gąsienicami ale jednak troszkę go obżarły. Na dniach zostanie spożyty, bo już dużo w tych doniczkach z siebie nie da rady wykrzesać. Sadzonka goji, która od momentu kupienia na wiosnę nie ruszyła ani na milimetr... Drugi pomidor Little Sun, kwitnie. Skrzynka pełna sałaty, która sama nie wie, czy rosnąć czy co... Chyba ją przestawię na parapet od strony kuchni.


Teraz przenosimy się do kuchnio-pokoju i na tamte parapety zewnętrzne i wewnętrzne.
Najpierw skrzynka z sałatą - zdjęcie kompletnie prześwietlone, ale mam dowód na to, że już prawie pożarta sałata zostawiona przez gąsienice w spokoju powoli się odradza i mam nadzieję, że dane jej będzie urosnąć. *^v^*


To jest kompletne nieporozumienie ogrodnicze, czyli moje dwa bakłażany, Ophelia i Pinstripe... Od ostatniego wpisu nie urosły chyba wcale, ale też nie padły, więc Robert nie pozwala ich usunąć. ^^*~~


A tak wygląda pakchoi pożarte przez lichy, zostawione chwilowo na przynętę. Mam nadzieję, że owady składające jaja wybiorą te kikutki zamiast zdrowej nieruszonej sałaty (na razie to działa, skrzynka z sałatą stojącą obok na kolejnych zdjęciach *^v^*).


Na wewnętrznym parapecie kuchennym stoi zapas bazylii cytrynowej.


Młode zielone shiso na podmianę za starzejące się krzaczki.


Bazylia grecka w skrzynce i w doniczce.



Melisa, która uparła się rosnąć na dwie strony... ^^


I oregano.


Teraz parapet od strony pokoju dziennego - chilli Big Jim, które podobno rodzi 30 cm papryki... Mojemu raczej to nie grozi, bo sam krzaczek ma 25 cm, ale już ma trzy spore owoce a kolejne się tworzą.


Dla odmiany, chilli Super F1 ma tylko jedną paprykę! *^w^*


Chilli Jalapeno Purple ma trzy kwiaty.


A to moja druga duma - chilli Macska Piros, niewielki krzaczek obficie obsypany papryczkami i kwiatami, nie wiem, skąd on bierze zasoby na wykarmienie takiej ilości kwiatów i owoców... (patrz: chilli Super F1 z JEDNĄ papryczką...).


Pośród nich wesoły żywot prowadzi grapefruit Roberta, który jutro zostanie przesadzony do ziemi dla cytrusów.


Obiecane zdjęcie skrzynki z sałatą. *^v^*


Na parapecie zewnętrznym jest jeszcze skrzynka z oregano złotym/cytrynowym (zdjęcie mi nie wyszło) i nierosnące chilli Bulgarian Carrot i słodka papryka Chocolate Beauty.

Na koniec parapet wewnętrzny - bazylia cynamonowa i zwyczajna:


Oraz purpurowe shiso.


Za miesiąc mam nadzieję pokazać Wam wielką bazylię sałatową, dojrzałe papryczki chilli i może już jakieś dojrzałe pomidorki. Zapewne podrosną sadzonki jarmużu i trzymajcie kciuki za koniec sezonu łażenia po sałacie gąsienic! *^o^*~~~

10 comments:

  1. Widzę, że i u Ciebie zaraza padła na rośliny, przykro mi bo miałam nadzieję, że tylko u mnie taki kiepskawy rok. Zaskoczyły mnie Twoje bakłażany bo powinny sobie lepiej radzić, mają świetne warunki przecież. Na szczęście nie wszystko stracone, masz dużo zdrowej zieleniny, oby reszta też się ogarnęła :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie sądzę, żeby taka choroba występowała wyłącznie w okolicach Twojego balkonu. *^w^* Zresztą, mamy do siebie blisko, widocznie Ursynów i okolice są zaatakowane... Z brakiem własnych bakłażanów już się pogodziłam, teraz ciekawi mnie, co one dalej wymyślą - czy do zimy osiągną z 10 cm wysokości?... *^o^*~~~

      Delete
    2. Pojęcia nie mam czemu Ci tak kiepsko rosną. A co z cukinią? Może na własne cukinki masz szansę, oby :-) Moją podłamał wiatr ale nadal walczy, skleję ją Magiczną Taśmą Piracką, dyniom pomogła ;-))

      Delete
    3. Cukinię zlikwidowałam już w zeszłym miesiącu, owoce mi gniły a potem do krzaka dobrały się gąsienice. Nawet Magiczna Taśma by nie pomogła...

      Delete
  2. a ja dziś na dobry początek dnia wywaliłam moje dynie na śmietnik ;/ nie dość że owocka opadały im bądź pleśniały po osiągnięciu średnicy 1,5cm, to rzuciła się na nie jakaś armia mszyc. Za to bakłażan mi zaowocował :) pomidory szaleją, papryki obsypują się powolutku owocami, zioła walczą z zasuszaniem (podlewanie i moja skleroza)ogólnie już nakreśliłam sobie co i ile chcę na przyszły rok posiać.
    I jako ciekawostkę dodam jeszcze że w skrzynce z mieszanką bazylii też zagościły mi mszyce, ale tylko na bazylii cynamonowej, reszty nie dotknęły. Wybredne się zrobiły skubańce

    Prowadzenie balkonowego ogródka to jednak za każdym razem jest przygoda :3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mszyc nie mam (odpukać!), ale to samo działo mi się z cukiniami, ech... Ty masz jednak więcej słońca na otwartym balkonie, ja już odpuszczam w przyszłym roku pomidory, cukinie, dynie...
      Możesz sadzonki bazylii cynamonowej wystawiać obok innych roślin na wabia, wtedy zjedzona zostanie tylko bazylia, yikes! *^v^*
      W tym roku czuję, że prowadzenie balkonowego ogródka to ciągła walka, tylko przeciwnik jest inny - nie mam ślimaków ani mszyc, mam gąsienice i szarą pleśń, ech... Ale nie poddam się! *^-^*~~~

      Delete
  3. That's a good garden even if it takes for hours to take care of them. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you. It's not very time consuming, I'm just sad that bugs eat my vegetables and lettuces...

      Delete
  4. ja stosuję na mszyce i gąsieniczki i takie muszki bieliuśkie i inne chamstwa domowy preperat- 1 łyżka stołowa oleju,1 łyżka stołowa płynu do mycia naczyń.pół małego proszku do pieczenia i litr wody,opryskuję tym kwiaty,kapustę, pomidory,róże ,wcześniej sałatę, wiem to chemia ale chyba najmniej szkodliwa,

    ReplyDelete
    Replies
    1. Brzmi zachęcająco, próbowałam już mleka i wody z czosnkiem, nie działało, jak zobaczę mszyce, to zastosuję Twoję metodę! *^o^*

      Delete