Tuesday, July 01, 2014

Dress a Month - podsumowanie

W lipcu zeszłego roku wymyśliłam sobie wyzwanie szyciowe, które miało rozruszać nieużywaną zbyt często maszynę do szycia i wzbogacić moją garderobę w piękne sukienki, dopasowane do mojej figury i stylu. Za cel postawiłam sobie uszycie co najmniej jednej sukienki w miesiącu i cieszę się, że prawie sprostałam zadaniu a w niektórych miesiącach udało mi się nawet przewyższyć własne oczekiwania! ^^*~~
W skrócie wyglądało to tak:
In July last year I decided to create my own sewing challenge that was supposed to make me use my sewing machine again and fill my wardrobe with beacutiful dresses, fit for my figure and style. My goal was to make at least one dress each month and I almost succeeded (more about it later). ^^*~~
It looked like that:

VII - 2 szt. 

VIII - 2 szt.

IX - 2 szt.

X - 1 szt.

XI - 3 szt.

 XII - 1 szt.

I - 1 szt.


II - 1 szt.

III - 3 szt.

IV - 2 szt.


V - 2 szt.


VI - 0


Wraz z szyciem kolejnych sukienek rósł mój apetyt na wypróbowywanie nietypowych wykrojów i sięganie po różne materiały, a ponieważ lubię zdecydowane kolory i wzory, moje sukienki stawały się coraz bardziej odważne i zróżnicowane. Zdobywałam nowe umiejętności - szycie z tkaniny elastycznej, dekorowanie lamówką i wypustką, wszywanie krytych suwaków, szycie bardziej skomplikowanych elementów jak kołnierz na stójce, praca z wykrojem pozwalająca na maksymalne wykorzystanie niewielkiej ilości tkaniny lub modyfikowanie wykroju w celu uratowania nieudanego projektu.
As I was making more and more dresses, my appetite for unusual patterns and fun fabrics grew. I like strong colours and patterns so my dresses were more and more brave. I kept gaining new skills - sewing jersey, decoration with bias tape and piping, adding hidden zippers, standing collar, working with a pattern to maximise the fabric usage or modyfying the pattern to save the day. 

Zimą najchętniej szyłam sukienki bawełniane, za to wraz z nadejściem wiosny trafiły w moje ręce piękne kraciaste wełny z jedwabiem, i z nich powstawały kiecki na przedwiośnie i jesień. Trzymałam się przede wszystkim dwóch ulubionych kształtów - sukienka ołówkowa i mocno rozkloszowana marszczona/plisowana, rozwiązania pośrednie nie są za bardzo w moim guście, i po raz pierwszy uszyłam sukienki z dołem z pełnego koła.
In Winter I happily sewed cotton dresses, when Spring came I found beautiful checkered wool. I mainly made two shapes - pencil dresses and pleated/gathered ones, and for the first time I made a full circle dress.

W czerwcu nie uszyłam nic. Za to kupiłam nową szafę, powiesiłam sukienki w taki sposób, że mogłam je wszystkie porządnie obejrzeć. I dojść do różnych wniosków. Na przykład takich, które sukienki były moimi faworytkami - obydwie sierpniowe i wrześniowe, Pyza Mazowiecka z listopada, Wiosna uszyta w grudniu (przydała się na upały!), Cukierkowe Morze, o dziwo Bibliotekarka! (nie spodziewałam się, ale jest bardzo wygodna i to piękny materiał), wełniana Bettina, Zuza - nosiłam je po kilka razy. Inne jakoś nie doczekały się okazji do założenia, chociaż myślę, że taka okazja się jeszcze znajdzie.
In June I didn't make a single dress. But I bought a new wardrobe, put my dresses in and I could finally take a good look at all of them. And draw conclusions. Like, which ones are my favourite ones - both dresses from August and September, November's Pyza Mazowiecka, December's Wiosna, Candy Sea and the Librarian I thought I wouldn't like, woolen Bettina, Zuza - I wore them several times. Some others are still waiting to be worn.

Uszyłam też kilka niewypałów...
Po pierwsze, październikowe Przeznaczenie. Pomijam fakt, że coś sknociłam z podszewką i spódnica źle się układa, ale to jest do poprawienia. Gorzej, że chyba ten model jest bez sensu z założenia, a trudno poprawiać gotową sukienkę, jeśli została nieprzemyślana na etapie projektu. Burda uszyła ją z wełny i ja podobnie. Wełniane sukienki nosi się jesienią i zimą, dla ocieplenia. Tylko jak mam w tej kiecce nie marznąć, skoro po pierwsze, nie ma rękawów (okay, można pod spód założyć bluzkę z długimi rękawami, ale wtedy tracimy cały efekt głęboko wyciętego ładnego dekoltu). A po drugie, nie da się na nią założyć swetra, bo piękny dekolt jest tak szeroko wycięty i ozdobiony kołnierzem/wiązaniem, że żaden normalny sweter na owym wiązaniu się nie układa... Gdybym uszyła tę sukienkę z bawełny i mogła ją nosić wiosną, pewnie byłabym z niej zadowolona.
There were some misfires too...
First, October's Przeznaczenie. I messed up the lining somehow but that can be easily fixed. But this model hasn't been properly thought through by the designer. It's supposed to be made of wool so it's an Autumn/Winter dress. But it has no sleeves and the neckline is so low and wide that I get very cold in it. Of course, I can wear long sleeve blouse underneath and it ruins the effect of the low neckline... And the collar is so big that I cannot wear any sweater over this dress... If I made this dress from cotton I could wear it in Spring and I'd be a happy camper.

Po drugie, Makowa Panienka. Problem jest bardzo podobny - wybrałam tak jak zalecano wełnę, ale żeby marszczenie i dekolt-woda ładnie się układały (a widziałam niefajne wersje z grubej wełny), uszyłam tę sukienkę z niesamowicie cienkiej wełny z kaszmirem i początkowo cieszyłam się, że był to dobry wybór. Niestety, tkanina ta jest bardzo cienka więc przezroczysta, i nie sposób założyć pod nią cokolwiek, bo prześwituje i się odznacza... Powinnam do niej uszyć pełną halkę albo podszewkę z czerwonej satyny, bo na razie nie da się jej nosić.
Second, Makowa Panienka. Problem is similar to the previous one - I chose the suggested wool, although much thinner that the one used by Burda becasue I wanted the ruches and the neckline to have a nice flow. Unfortunately my wool/kashmir blend is extremely delicate, thin and transparent, and I cannot wear anything underneath this dress, underwear or girdle with stockings is perfectly visible. I should make a red satin slip or lining.

Po trzecie, Listopadowe Niebo. Tutaj problemem jest kolor, a raczej jego bladość... Myślę nad tym, co zrobić, żeby go ożywić, może pomogłoby ufarbowanie sukienki na żywszy odcień niebieskiego? Źle się czuję w takim braku koloru, chociaż bardzo podoba mi się ta krata!
Problem z kolorem mam również w przypadku Buszującej w Śniegu, i tu raczej nic się nie da zrobić, czarno-beżowa pepitka to zupełnie nie jest mój deseń i kolor, i po prostu muszę się tej sukienki pozbyć, bo na pewno nosić jej nie będę. Jest wygodna, porządnie uszyta, z tkaniny wełnianej, chętnie ją odstąpię komuś po kosztach materiału, niech ktoś inny ją pokocha. Sukienka była szyta na wzrost 178 cm. Góra ma rękawy kimonowe, więc będzie pasowała na rozmiary 40-42, a dół jest z pełnego nieregularnego koła (długość spódnicy od 68 cm do 77 cm). Obwód w talii maks. 80 cm, wysokość korpusu 44 cm. Jeśli ktoś byłby zainteresowany, to poproszę o kontakt mailowy.
Third, Listopadowe Niebo. The problem with this dress is its colour or the lack of... I like the checkered fabric but I feel washed away in this greyish blue. Maybe I could dye it with some stronger shade of blue?
I have the colour problem also with Buszująca w Śniegu, black&beige pepita is totally not my cup of tea. It's a perfectly good dress, well made, comfortable but I cannot wear it, I don't like the color! I must sell this dress and just go on and forget about it.

I tak wygląda mój rok szycia sukienek. Nauczyłam się bardziej krytycznie patrzeć na modele i tkaniny, nie wszystko co mi się podoba na pierwszy rzut oka będzie na mnie dobrze wyglądać i będzie dla mnie praktyczne. Jestem gospodynią domową, nie chodzę codziennie do pracy w biurze ani na przyjęcia, gdzie mogłabym nosić różne bardziej eleganckie sukienki, po zakupy najwygodniej biegnie się w jerseyu i przyznam, że od wiosny po takie (kupne) sukienki sięgałam do szafy najczęściej. Oczywiście nikt mi nie zabroni mieć dwustu sukienek ale wolę mieć ich kilka, za to rzeczywiście dopasowanych do mojego gustu i stylu życia. Odtąd będę dokonywać bardziej przemyślanych wyborów jeśli chodzi o materiały i modele, i zanim zacznę kroić porządnie się zastanowię, czy będę w tej sukience chodzić.
And that's how my Dress a Month challenge looked like. I learned a good lesson of looking at fabrics and patterns with a critical eye, it's not important that I love the pattern or the fabric is to die for, I must think whether I'm going to use what I create. I am a housewife, I don't go to the office everyday or to fancy parties on regular basis, I don't often have the occasion to wear elegant dresses. I mainly go out for groceries and the most comfortable Spring/Summer outfit for that is the jersey dress. Of course I can have even 200 funky or elegant dresses, but what's the point if they all are going to stay in the wardrobe forever. It's better to have several dresses but to wear them. From now on I'm going to choose wiser, both the fabrics and the patterns. I'll try to suppress the initial affection towards the new dresses and carefully think about its place in my everyday use.

Wniosek dodatkowy - założyłam niedawno pierwszą sukienkę z wyzwania, niebieską ołówkową na ramiączka, która była ultradopasowana i... wyraźnie mnie wysmukliło w biodrach i udach, i sukienka jest luźna, bieganie popłaca! *^o^* Natomiast okazało się, że muszę ją zmodyfikować, bo... materiał okazał się fatalny a ja nie wzmocniłam go na szwach flizeliną i niestety zaczął się rozłazić niemalże w rękach!... >< Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej? Albo dlaczego Marchewkowa nie napisała swojego wpisu rok temu?...
Additional surprise - recently I wore my very first dress I made in this challenge, the blue pencil one which was super fitted and... it became much looser in thighs and hips, jogging is great! *^o^* Unfortunately another thing happened with this dress - the fabric turned out to be crappy and it started to rip at the seams. I should have add the fliseline before seaming, I must fix it now somehow...

Zostawiam Was z różami z mojego parapetu i do następnego wpisu! *^v^*
I'll leave you with the roses from my windowsill and until next time! *^v^*



30 comments:

  1. Mam wrażenie, że nic tak nie uświadamia własnego stylu i potrzeb, jak własnoręczne szycie i dzierganie. Czas na twórczość jest cenny, to się chce nim jak najlepiej gospodarować :) Jak to jakiś czas temu wyjaśniała Gertie Hirsch przy mniej trafionej sukience, czasem warto mimo to spróbować fasonów/kolorów z pogranicza, ale głównie po to, by upewnić się w wiedzy o tym, co jest twarzowe i praktyczne, a co niekoniecznie. Zdecydowana większość Twoich sukienek to świetnie trafione kreacje, więc wyzwanie opłaciło się :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Masz rację! Ile ja cudaków nadziergałam, bo spodobały mi się na zdjęciu, zanim nie zorientowałam się, że wcale ich nie noszę i tylko zajmują półki w szafie... Podobnie z sukienkami, nie każda, która mi wpadnie w oko w Burdzie nadaje się dla mnie. No i właśnie - czas jest cenny i trzeba nim dobrze gospodarować! *^v^*

      Delete
  2. Gosh I am so jealous of your talent. http://threadnoir.blogspot.co.uk/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oh, thank you very much but it's just a hard work and practice that brought me where I am now. I wasn't born with the ability to sew, and I'm still learning. *^0^*

      Delete
  3. Przeznaczenie potrzebuje kardigana, nie? Takiefo, z V-vycieciem glebokim... Takie rozne puekne sukienki! Tez chce taki rok sobie zrobic))). Moje gratulacje! Kazde doswiadczenie na dobro, nawet cos nieudanego... Mi wszyskie sukienki podobaja - rozne, piekne, kobiece... Pozdrawiam serdecznie...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Masz rację, Przeznaczenie potrzebuje kardigana z bardzo wąskimi ramionami, może coś takiego wydziergam. Wiele się nauczyłam podczas szycia tych wszystkich sukienek, więc było warto! *^v^*

      Delete
  4. Najbardziej podoba mi się ta z października i grudnia :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Grudniowa była w stałym użyciu w majowe upały! *^v^*

      Delete
  5. A moze to Listopadowe niebo ozywic jakimis dodatkami odwaznymi? Naszyjnikiem z duzych elementow, kolczykami albo torba i butami w wyrazistym kolorze? Szminka to byl krok w dobrym kierunku moim zdaniem :)

    A jesli o Przeznaczenie chodzi to mozna przeciez udziergac nawet nie kardigan tylko jakies bolerko albo naprawde dlugie rekawiczki (rekawy) jako dodatek. Na Ravelry pelno tego. I nietypowe, bedzie wyrozniac z tlumu, bo w Polsce sie raczej tak nie nosi. Nowy trend rozpoczniesz :)

    A tak w ogole to najbardziej podobaja mi sie na tobie te olowkowe, pierwsze modele lipcowe i sierpniowe. Najladniej sie ukladaja, najlepiej podkreslaja atuty twojej figury i wydajesz sie w nich najbardziej soba (na tyle, na ile mozna oceniac ze zdjec...)

    I bede uparta jak szescioletnie dziecko, ktoremu obiecano lody: a lalki kieedy?

    ReplyDelete
    Replies
    1. No może.... Będę kombinować, bo sukienka jest ciepła i wygodna, wzór kraty lubię, tylko ten blady kolor...
      Co do Przeznaczenia, to o ile rzeczywiście mogę wydziergać bolerko i okryć ręce, to martwi mnie dekolt, bo on mi zawsze marznie najbardziej, a tu nawet chusty zamotać nie mogę, bo już jest zamotany wielki kołnierz sukienki...
      Co do lalek, to sama nie wiem, ale niedawno wyciagnęłam pudełko z prawie skończonym projektem koralikowym do jednego stroju, czyli niewykluczone, że niebawem. Ale na razie niczego nie chcę obiecywać, bo przed wyjazdem jestem trochę zakręcona i łapię się za różne rzeczy na raz, i nie wiem, które powykańczam... *^o^*

      Delete
  6. Ależ pracowite podsumowanie, a niechże Cię :) I tak Cukierkowe Morze jest moją faworytką, pewnie dlatego, że czerwone. (Gdybym mogła, ubierałabym się wyłącznie na czerwono, a ludzie przypinaliby mi na plecach kartkę z napisem "ogniu krocz za mną" . Ale nie mogę się tak ubierać, bo tyle jest cudnych kolorów na świecie :)
    Przenaczenie też mi się podoba, chociaż zgadzam się, że w naszym klimacie rękawki-motylki w zimowej sukience to słaby pomysł. A co do Makowej Panienki, to zacytuję Ci mój podręcznik bon-ton z dzieciństwa: "prawdziwa dama zawsze wie, kiedy włożyć halkę." Widać musi to być głęboka prawda, skoro utkwiło mi w pamięci!
    Ojej, przepraszam, że tak chaotycznie, ale już jestem jedną nogą za drzwiami, biegnę po bób i nici do szycia, mam dzień wolny!
    Szyj dalej, teraz pora na spódnice! I parę lnianych spodni na wyjazd do Japonii, takich luźnych, przewiewnych, wygodnych :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No, skoro było wyzwanie, to jest i podsumowanie! *^v^*
      Ja kiedyś nie byłam przekonana do czerwieni, może przez taką jedną bluzkę, która jest w specyficznym odcieniu czerwieni i nie wiem, czy mi w niej dobrze... Ale takie jasne czerwienie kocham!
      Hm, nie wiem, czy jestem prawdziwą damą... Wczoraj tak się spieszyłam przy sprzątaniu, że zdarłam sobie skórę z połowy przedramienia o klamkę łazienkową i mam siniaka i krechę, a będzie jeszcze strupek!... Ale halkę uszyję, albo podszewkę, podoba mi się nawet ten pomysł, czerwona satyna, ha! *^0^*
      Co do spodni to masz rację, powinnam sobie uszyć coś przewiewnego, z kieszeniami, na długie chodzenie nawet po mieście sukienki choć piękne są niepraktyczne.

      Delete
  7. Jak oglądam Twoje sukienki, to sama mam ochotę coś uszyć. Tyle że nie potrafię...;P I nie nabyłam jeszcze maszyny do szycia...;P Na razie jestem na etapie drutów i szydełka, ale kto wie, może kiedyś wezmę się też za szycie. Naprawdę, Twoje projekty i postępy w pracy zachęcają do tego! Ze wszystkich Twoich projektów moim faworytem jest Rada Puchaczy i w sumie druga sukienka z tego samego miesiąca też. Podoba mi się ich fason i wzory.:))) No i piękne masz róże.:)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj tam, nie potrafię! Ja też kiedyś nie potrafiłam, wiesz? *^o^* Wszystkiego się można nauczyć, inna sprawa, że zanim wydasz pieniądze na maszynę do szycia fajnie by było się przekonać, czy w ogóle będzie Ci się to podobać. Może poszukaj jakichś warsztatów szycia z nauczycielką?
      Ja też bardzo lubię ten model sukienki, mam ich w sumie trzy, bo jeszcze jedną z wełny szytą wcześniej, no i na tym samym wykroju oparłam górą sukienki Pyza Mazowiecka. *^v^*
      Bardzo dziękuję! Zaczęły wreszcie kwitnąć, bardzo się cieszę! Teraz czekamy na fuksję, która ma tylko pączki i pączki... ^^*~~

      Delete
    2. Też tak sobie myślałam, że nie ma co pakować pieniędzy w coś, o czym nie mam pojęcia i nie wiadomo czy będę używać. Ale już tak sobie właśnie po cichu myślałam, że moja teściowa jest w posiadaniu maszyny i czasami coś tam sobie szyję, więc może się do niej uśmiechnę ;PP

      Delete
    3. To świetny pomysł! Zobaczysz, czy Ci się to podoba, a przy okazji będziesz miała nauczycielkę. *^v^*

      Delete
  8. JA też już powali rozważam dobór tkanin do wykroju. Po kilku niewypałach szyciowych. Ale coż przynajmniej mnie to coś nauczyło:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie! Dlatego nie uważam tych "nieudanych" projektów za totalną stratę czasu, teraz pięć razy się zastanowię, zanim zacznę kroić materiał pod dany model. *^v^*

      Delete
  9. jesteś niesamowita, cóż za ambitny plan i jak pięknie wykonany, szczerze podziwiam i zazdroszczę nieco takiej kolekcji uroczych kiecek, kilka sukienek chętnie zobaczyłabym w swojej szafie ;) - biała w kwiatki z września, kolorowa z listopada (i jakie śliczne buciki!), czerwona i niebieska z marca, obie z maja (moja absolutna faworytka to ta ostatnia w piękne malowane kwiaty) i ogromnie podoba mi się ta skreślona przez Ciebie ze stycznia- jedynie wyrównałabym dół do jednakowej długości

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! *^v^* Plan był ambitny, szkoda, że mi nie wyszedł w 100 procentach i w czerwcu już nic nie uszyłam. Ale dużo myślałam nad sukienkami, to też się liczy!

      Delete
  10. Świetne podsumowanie, tak samo jak świetne są twoje sukienki.
    Jesteś bardzo wytrwała, ja zakładałam wydzierganie jednego swetra miesięcznie w tym roku, mamy już lipiec a ja chyba dopiero 3 kończę.
    A w tym roku jakie wyzwanie?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Zabrakło mi tej wytrwałości w czerwcu, ale i tak się dziwię, że we wszystkich poprzednich miesiącach dałam radę! *^o^*
      Też myślałam kiedyś o dzierganiu jedneg sweterka na miesiąc, ale na druty to ja mam fazy, a jak nie mam akurat, to robótka leży... Tak jak kardigan zaczęty w marcu, który wciąż nie może się doczekać rękawów....
      Co do nowego wyzwania szyciowego, to na razie robię przerwę do po wakacjach, bo nie będzie mnie od końca sierpnia i we wrześniu, więc zacznę w październiku. Myślałam o jednej rzeczy z każdego numeru Burdy, ale jak patrzę na ostatnie czerwcowe i lipcowe wydania, to sama nie wiem... Trudno by mi było coś wybrać, a szycie dla samego szycia to zły pomysł, bo rzeczy będą potem leżeć w szafie nieużywane.... Zastanowię się.

      Delete
  11. Ja też już się nauczyłam dobierać tkaninę do wykroju. Po kilku niewypałach. Czasem wykroje są źle skonstruowane - tak jak sama zresztą wspomniałaś. Później jeszcze jakość tkaniny wpływa na efekty ostateczne.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tylko, czy jest sens robić do każdej nowej sukienki próbnik ze stareg prześcieradła?... Trochę mi szkoda czasu...

      Delete
  12. Tyle fajnych sukienek i bardzo cenne doświadczenie. Gratuluję!

    ReplyDelete
  13. To byl bardzo dobry pomysl z tym wyzwaniem szyciowym, tyle fantastycznych kiecek powstalo, mozesz byc z siebie dumna!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Jestem dumna i wiele się nauczyłam. *^v^*

      Delete