Tuesday, August 23, 2016

Imieninki, imieninki!...

Zaczęło się od śniadania, które przygotował mąż. Zażyczyłam sobie jajka na twardo, ale z Robertem nigdy nie jest tak prosto - oprócz jajek był też twarożek ze szczypiorkiem i feta z bazylią i shiso. ^^*~~
It all started with  good breakfast made by the husband, may name's day. I wanted soft boiled eggs but it's never that easy with Robert - he also made cottage cheese with chives and feta cheese with basil and red shiso. ^^*~~




Potem pojechaliśmy do Ogrodu Botanicznego w podwarszawskim Powsinie na spacer. 
Then we went for a walk at the Botanical Garden close to Warsaw.





Cóż mogę powiedzieć... Spodziewałam się czegoś innego, pewnie pamiętałam moją poprzednią wizytę w maju albo czerwcu, kiedy wszystko kwitło. Pod koniec sierpnia było głównie dużo zielono (oprócz egzotycznych roślin w szklarni). Inną sprawą jest stan ogrodu jako taki...
What can I say... I expected something different, I might have remembered my previous visit in May or June when everything was in bloom. At the end of August it was mainly green and greener (apart from the exotic plants in the greenhouse). The state of the garden itself is a different topic...






Ja rozumiem, że roślinom powinno się zostawić swobodę, nie lubię wymuskanych bukszpanów uformowanych w kształty zwierząt w stylu ogrodu francuskiego, ale widzieliśmy już kilka ogrodów i parków w Polsce i na świecie, i nigdzie nie było tak zaniedbanych ścieżek dla zwiedzających i skupisk roślin... Deski na ścieżkach spróchniałe i w kawałkach, idealne do skręcenia sobie nogi, same ścieżki miejscami tak zarośnięte, że prawie ich nie widać i nie da się przejść a pośród kęp uschniętych roślin pospolite chwasty w takich ilościach, że chwilami trudno mieć pewność, co się w zasadzie ogląda. Tam ktoś pracuje w tym ogrodzie botanicznym, oprócz bileterki na wejściu?...
I understand that plants should be left alone to grow, I don't like the box trimmed into the shape of an animal French garden style, but we've seen some gardens and parks in Poland and abroad, and we've never seen such a neglected place...  Wood planks decayed into pieces, easy to slip on them, the paths so covered in bushes that are sometimes difficult to see them and walk through, whole plants rotten or dry and surrounded by so many common weeds that you cannot really be sure what grows there. Anybody working there apart from the ticket lady at the gate?...




Pamiętacie, jak pisałam na Fumach Turystycznych o sukience, którą sobie kupiłam w Uniqlo? To właśnie ta sukienka, prezentuję. *^v^*
I wrote on my holiday blog that I bought a dress in Uniqlo in Japan, here is this dress. *^v^*




Znalazłam dwie żurawki! ^^*~~
I found two heucheras! ^^*~~





Potem poszliśmy do szklarni.
Then we went to the greenhouse.








Robert zatapiał nos w kwieciu. ^^*~~
Robert was admiring the flowers. ^^*~~






Do grapefruitów nie sięgał... *^o^*
But he couldn't reach to the grapefruits... *^o^*




Przeszliśmy jeszcze do końca ogrodu aż zaczęło się chmurzyć. Schroniliśmy się więc pod daszkiem jednego z budynków, żeby przeczekać kapuśniaczek, ale za chwilę waliły pioruny i było już tak...
We went towards the end of the park and the sky started to get cloudy. We hid next to one of the buildings and wanted to wait out the drizzle but in a few moments the hell broke loose and it looked like that...





Czekaliśmy jeszcze jakieś 15 minut, aż deszcz minimalnie zelżał, a potem pod niewielkimi parasolkami potuptaliśmy do wyjścia i wróciliśmy do domu, prosto pod gorący prysznic. (I tak mieliśmy szczęście, że zabraliśmy parasole, choćby niewielkie! Wiele osób ich nie miało i ludzie byli przemoczeni na wylot!... A my tylko w połowie.) A potem wybraliśmy się na kolację do restauracji India King na Ursynowie, polecamy bo warto! *^o^*
We waited for about 15 minutes and when the rain slightly lightened we took out our small umbrellas and walked to the exit, and came back home straight under the hot shower. (We were lucky we took the umbrellas with us, even if the small ones, our heads and arms were dry. Other people didn't have any and they were soaking wet!...) And then it was time for dinner at the India King restaurant close to our home, very tasty! *^o^*




Niestety, gorący prysznic nie pomógł na długo. Poniedziałek jeszcze jakoś przetrwałam, ale we wtorek rano miałam już katar do pasa i kaszel... Pół dnia przespałam, napakowałam się lekami i gorącą herbatą z imbirem, i czekam, co będzie dalej. Chcę szybko wyzdrowieć, bo mam plany! No i lato znowu wraca, chciałabym jeszcze z niego skorzystać. ^^*~~
Unfortunately the hot shower didn't save me from the cold and cough. I somehow survived the busy Monday but on Tuesday I gave up and slept half a day, stuffing myself with medicine and hot tea with ginger. Now I'll be waiting what happens next, I really want to get better because I have plans! And Summer is coming back again! ^^*~~


Acha, w niedzielę wieczorem kupiłam sobie jeszcze prezent imieninowy, pochwalę się, jak przyjedzie do mnie z Kanady! *^V^* (nie jest to ani włóczka, ani materiały, ani szkicowniki do akwareli!...)
Oh, and on Sunday evening I bought myself a name's day present. I'll share it with you when it comes to me from Canada! *^V^* (and it's neither yarn, nor fabric, and not even the watercolour sketchbook!...)


***

Kartki z codziennika.
Daily journal pages.










16 comments:

  1. Asiu, wszystkiego najlepszego z okazji niedzielnych imieninek, spóźnione ale szczere - jak to mówią :) Miałaś piękny dzień :) A przeziębieniu mówimy stanowcze - precz, zdrowiej szybciutko.
    Ps Niech zgadnę co to za prezent z Kanady leci - lalka ?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Serdecznie dziękuję! *^V^*
      No proszę, od razu zgadłaś!... ^^*~~ Tak, to lalka, a raczej na razie sama główka, ciało będę musiała dokupić. To jeden z moich wymarzonych modeli, nie tak łatwo dostępny, udało mi się go upolować!

      Delete
  2. Szybkiego powrotu zdrowia życzę :-)
    PS: Nie włóczki, nie materiały i nie szkicowniki? No ja koleżanki nie poznaję :-P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      Postanowiłam, że nieco ogarnę te zasoby, które już mam (w nadmiarze...) zanim dokupię coś z tych trzech kategorii. Z dzierganiem w ogóle mam zastój, więc porządnie się zastanowię, zanim kupię nową włóczkę.

      Delete
    2. Te piórkowe cię chyba tak wyczerpały dziergalniczo ;-)

      Delete
    3. Nie, wciąż je kocham i kończę, i mogłabym tak dalej, zakochałam się w prostocie tej formy. ^^*~~ Po prostu popatrzyłam na moją szafę i uznałam, że mam milion udziergów i nic nowego mi nie potrzeba.

      Delete
  3. Wszystkiego najmilszego z okazji niedawnych Imienin!
    A to wredny deszcz, nie miał na kogo spaść, a my tu czekamy stęsknione na nowe posty! Zdrowiej! podobno rosół robi dobrze przy zatkanym nosku!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! *^V^*
      Rosół akurat miałam w zeszłym tygodniu, dojadam po nim pomidorową. Ale chyba czas nastawić kolejny gar!

      Delete
  4. Szkoda tego pięknego ogrodu w Powsinie. Nie mam pojęcia, jaka jest tam teraz sytuacja, ale jak studiowałam, to nie wyglądał źle(aż tak); sama miałam ochotę iść na staż do Powsina, ale pieniądze były takie(około 2004r dawali jakieś 450zł, jak za to było przeżyć, kiedy za stancję płaciłam 370?) że nie dałam rady. Może to jest problem? A może coś zupełnie innego: brak zarządzającego, albo nieodpowiednia osoba? w każdym razie szkoda.

    zdrowia Ci życzę!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może to kwestia pory roku? Albo tego fragmentu ogrodu?...
      Budynki były odmalowane, w szklarni pan pracował na naszych oczach, ogród górski zadbany, rododendrony rozrośnięte aż miło, wielka marmurowa tablica pod dębem papieskim wypolerowana na glanc.... *^w^* Widocznie trafiliśmy na gorszy moment tego kawałka ogrodu.
      Takie pieniądze za stać to żart, jak student ma się czegoś uczyć w "żywym" środowisku swojego przyszłego zawodu, skoro nie będzie go stać nawet na kajzerkę?.....

      Delete
  5. Z okazji imienin mam coś dla Ciebie:
    http://kissanime.to/Anime/Thunderbolt-Fantasy/Episode-001?id=127586
    Bo wiem, że lubisz lalki ;) Wszystkiego dobrego!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję, nie znałam tego! ^^*~~

      Delete
  6. Ananasówki są przepyszne i tak rzadko spotykane; dobrze, że uwieczniłaś przedstawiciela!
    Kurujemy się razem; u mnie infekcja wirusowa zakończyła się kilkudniowym zwolnieniem i przeszła w zatoki. Uff..przez parę dni nie mogłam schylić głowy ani do dziergania, ani do czytania, to teraz nadrabiam.
    A szanownej nowej lalki z Kanady (to znaczy łepetynki^^) jestem bardzo ciekawa. Ja ciągle w sumie marzę o Dollstownie. Ich estetyka szalenie mi odpowiada. No, ciekawe, co do Ciebie przyjdzie :)
    Życzę zdrowia i zmykam, muszę oddać komputer Panu Mężowi, mój laptop się biedak rozkraczył śmiertelnie i teraz został mi tylko telefon...nie lubię pisac komentarzy z telefonu i zwykle tylko podglądam, a blog leży odłogiem...

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mojej mamy na działce i na pobliskich działeczkach wciąż rosną! ^^*~~ Owocują co dwa lata, mam jeszcze zapas w słoikach, na szarlotki.
      U mnie na szczęście katar i kaszel się wyciszyły i na razie nie przeszły w nic poważniejszego, pewnie pomogły upalne dni, przestałam marznąć w mieszkaniu. Ale i tak nie miałam głowy do wielu rzeczy, na przykład nauki znaków...
      Mnie się też kiedyś marzył Dollstown, może kiedyś to marzenie zrealizuję? Na razie kupiłam Volksa FCS F43, dziś rano przyszła, wrzuciłam na bloga pierwsze zdjęcie na gorąco, image jest do dopracowania ale jestem bardzo zadowolona! ^^*~~

      Delete
  7. a tak się całe Fumy zastanawiałam, gdzie ta obiecana sukienka z Uniqlo ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A wiesz, że nawet chyba mignęła któregoś dnia na zdjęciach, ale rzeczywiście nie podkreślałam, że to właśnie ta! ^^*~~

      Delete