Wednesday, March 27, 2019

DOJ zamienniki

Obiecałam pokazać, co kupuję zamiast produktów odzwierzęcych, teraz na czas DOJadania ale też na co dzień, bo często gotuję wegańskie potrawy.


Na początek chciałabym napisać, że tak jak przy każdym systemie odżywiania, tak samo będąc weganinem można jeść bardzo zdrowo albo bardzo niezdrowo, w sposób skomplikowany albo bardzo prosty, niektórzy weganie gotują skomplikowane potrawy z warzyw, owoców, zbóż, orzechów, grzybów, glonów, inni jedzą wyłącznie surowe owoce. Istnieje mnóstwo wegańskiego junkfoodu! (np.: cola i Oreo... ^^*~~) Znajdziemy też wiele produktów i przepisów "odtwarzających" kotlety, wędliny, rybę, ich smak i kształt. Ja lubię po prostu jeść warzywa, nie muszę mieć na talerzu czegoś zrobionego z soi w kształcie kotleta schabowego o smaku i zapachu kotleta schabowego, żeby mi tego kotleta zastąpiło, wiecie co mam na myśli? ^^ Nie mówię, że jedzenie wegańskich kotletów na kształt mięsa to coś złego! Mówię, jak ja do tego podchodzę. Tak więc, przechodząc do pierwszego punktu:

Mięso - nie kupuję sojowych kotletów. Raz udało mi się kupić owoc chlebowca i zrobiłam z nim nachos ala pastor, nie dziwię się, że weganie imitują chlebowcem "szarpaną wieprzowinę" bo rzeczywiście ten owoc po dłuższym duszeniu rozpada się na włókna i przypomina strukturą mięso, jest jednak dość słodki.  Tyle jeśli chodzi o oczywiste zamienniki.
Jak może wiecie, bo o tym pisałam na blogu nie raz, nasze obiady nigdy nie były konstruowane wokół schematu "kotlet plus dodatek skrobiowy i surówka", więc zmieniając sposób jedzenia na wegański nie próbuję wymyślać  niemięsnego kotleta, żeby zajął on na talerzu miejsce wołowiny czy wieprzowiny. Tak naprawdę nie potrzebuję czerwonego mięsa czy kurczaków w moim jadłospisie, od kilku lat jadam je bardzo rzadko ale jeśli mówimy o zamiennikach to lubię zamiast mięsa użyć w danym przepisie jakieś warzywo - na przykład smażę kawałki kalafiora w panierce, zamiast mięsa mielonego do sosu pomidorowego czy do mapo tofu dodaję drobno pokrojonego bakłażana, robię boczniaki a la flaczki. Tofu jest u nas częstym składnikiem, a nie zamiennikiem czegoś.
Gorzej z rybami i owocami morza, bo uwielbiam ich smak i strukturę, i nie da się tego podrobić... Ale można spróbować np.: takiego selero-śledzia albo selerybę po grecku (ja nie próbowałam). *^-^*
Zrobiłam "klopsiki" z bazą tempeh - ziarno sojowe i ciecierzyca plus przyprawy, bardzo smaczne i nawet fajniejsze niż klopsiki mięsne, moim zdaniem. Robię też różne "burgery" czy "pulpety", jak zwał tak zwał, raz je wsadzam w bułkę, raz kładę na talerzu obok surówki czy frytek, ale nie patrzę na nie jak na zamiennik mięsa, po prostu jak na kolejny element posiłku.



Wędliny - to nie jest tak, że w naszym domu zawsze jest w lodówce wędlina i jadamy ją każdego dnia, wręcz przeciwnie - w zasadzie jej nie ma, bywa tylko boczek do jajecznicy i wędliny suszone/dojrzewające, czasami frankfurterki, jeszcze rzadziej parówki. Jeśli chodzi o wegańskie wędliny, można kupić gotowce albo samemu przygotować np.: selerynkę w buraczkach albo musztardową! ^^*~~ Seler po upieczeniu jest miękki i słodki, i stanowi świetną bazę pod dodatkowe smaki, można poeksperymentować z przyprawami i zamiast wędzonej papryki dodać curry albo zioła śródziemnomorskie (oregano, tymianek, bazylię). Nam smakowało, nawet Robertowi, który jest selerosceptykiem! *^v^* Ale nie będziemy powtarzać tego eksperymentu, bo nie była to aż taka rewelacja.





Z gotowych wędlin wypróbowaliśmy firmę BezMięsny (wędliny bazują na białku pszennym) i ich "kiełbaski ziołowe" i "żeberka" (na zdjęciu pod kiełbaskami). Nasza opinia - paskudne!... Konsystencja niczym nieudana babka ziemniaczana (kiełbaski) albo zmielona i sklejona nie wiem czym tektura (żeberka), i zupełnie bez smaku, ale dziwaczność tekstury dodaje poziomu obrzydliwości... Ja nie wiem, czy weganie jadający takie rzeczy są pozbawieni kubków smakowych i jest im wszystko jedno, co jedzą?... Wolałabym ugotować sobie ziemniaków z koperkiem i zjeść z ogórkiem małosolnym, niż drugi raz sięgać po te "wędliny".... Po tych eksperymentach nie mamy śmiałości kupić innych gotowców wędliniarskich, chociaż jak Robert zauważył, na stacji Orlen można zamówić hotdoga z wegańską parówką i smakuje ona tak samo jak mięsna, więc jak widać można zrobić dobry wegański zamiennik.




Zrobiłam sama "boczek" z płatków kokosowych z przyprawami (wielkie płatki kokosowe kupiłam w supermarkecie ale są też na wagę na bazarkach, nie mylić z drobnicą kokosową) i wyszedł fajnie! ^^*~~ Przypomina strukturę i smak boczkowych skwarek, następnym razem dodam paprykę wędzoną już po pieczeniu, żeby nie była przypalona. Uważajcie, bo tak jak ten "bekon" świetnie pasuje do tofucznicy, to jest to jednocześnie uzależniająca przekąska, idealny towarzysz do piwa albo kieliszka wina, słodko-słone i chrupiące, ręka sama sięga po kolejne płatki!... *^O^*



Jak pisałam, nie jadamy mięsnych wędlin każdego dnia, na naszych kanapkach (o ile w ogóle jemy kanapki) pojawiają się częściej sery albo pasty/pasztety (np.: mój ulubiony z kapusty kiszonej!), więc brak mięsnych wędlin nam nie doskwiera.

Mleko - na mleku gotuję owsianki i jaglanki (kawę piję czarną, chociaż gdybym piła kawę z mlekiem używałabym owsianego, bo ma najbardziej neutralny smak), wypróbowałam kilka rodzajów "mleka" wegańskiego od różnych producentów i najbardziej pasują mi: Vitariz ryżowo-migdałowe, Vitariz ryżowe z wapniem, Natumi owsiane waniliowe, Bio Zen owsiane. Smaczne są też mleka firmy Sante, szczególnie to migdałowe, które nie jest słodkie!




Do zup i sosów używam też mleka kokosowego z puszki, kupuję takie o zawartości kokosa 80% i więcej.

Masło - w sklepach eko/bio jest kilka margaryn wegańskich do wyboru (np.: Naturli cena ok. 10 zł, Alsan cena ok. 6 zł), część z nich nawet bez oleju palmowego albo z płynnym olejem palmowych z bioupraw. O ile ja prawie nie smaruję chleba masłem (za to często pod dodatki wytrawne smaruję go musztardą sarepską, na serio! ^^*~~), to Robert uwielbia masło.

 

Poczytałam składy masła roślinnego i margaryn dostępnych w sklepach wszystkomających i znalazłam dwie nowości - margaryny wegańskie! *^o^*
Obydwie mają w składzie olej palmowy (niestety), ale obydwie mają witaminę D pochodzenia roślinnego, Śniadaniowa ma Europejski znak jakości V-Label VEGAN a Rama - informację na opakowaniu, że jest to produkt wegański (żeby tak napisać trzeba spełniać określone warunki, to tak dla niedowiarków, którzy nie chcą wierzyć firmom produkującym jedzenie wegańskie i niewegańskie). W smaku są w porządku, ich ceny to około 3,5 - 4,5 zł.




Jogurt, śmietana - kupuję wersje kokosowe (ok. 10 zł) do zjedzenia np.: z owocami, sojowe mi nie pasują smakiem do bezpośredniego jedzenia, ale sprawdzają się do zup i sosów.




Jajka - nie ma idealnego zamiennika. Można zrobić "jajecznicę" z pokruszonego tofu (wymieszałam miękkie i średnie tofu, bo lubimy płynną jajecznicę i wyszła danie z daleka przypominające prawdziwą jajecznicę...).


Jajka sadzonego nie ma jak podrobić... (no dobrze, jest sposób, ale to raczej wersja do śmiechu niż prawdziwe jajko! ^^*~~)
Do placków i ciast można użyć np.: musu jabłkowego (1/2 szkl./1 jajko) albo dojrzałego banana, mielony len rozrobiony z wodą, ewentualnie silken tofu, ale ono jest u nas słabo dostępne i drogie. Nie używałam gotowych sklepowych zamienników jajek.

Sery żółte, pleśniowe, typu feta, twarożkowe, itp - niektóre można łatwo zrobić samemu, jeszcze nie próbowałam.
A jeśli chodzi o kupne, to najpierw kompletny niewypał... Kupiłam na próbę sery firmy Wege Siostry i niestety to nie jest smaczne... Okay, wiem, każdy ma swój gust, być może są zagorzali zwolennicy, ale według mnie te sery - zarówno smarowaniec, który ma udawać mleczny serek typu Piątnica, jak i toczony, który ma być podobny do camemberta - mają dziwaczne konsystencje i prawie niewyczuwalne smaki. Spróbujcie na własną odpowiedzialność, ja się tylko cieszę, że kupiłam te dwa w cenie jednego, co i tak przy cenie 27,50 za sztukę (!) było stratą pieniędzy...


 
Z kolei, kupiliśmy kilka produktów greckiej firmy Violife, która produkuje sery z oleju kokosowego i skrobi ziemniaczanej i kukurydzianej, i są to bardzo smaczne produkty.
Jeśli chodzi o fetę - jest gładka i kremowa, smak ma delikatny ale w sumie jest bardzo dobra i na serio można nie poznać, że nie jest zrobiona z mleka!
Ser w plasterkach jest świetny! Coś pomiędzy żółtym serem a serem topionym, bardzo smaczny i też trudno poznać, że mleko nie miało z nim nic wspólnego.
Ser typu parmezan - genialny! Smakuje jak parmezan z nutą karmelu i białej czekolady - słowa Roberta. *^-^*~~
Serek do smarowania jest pyszny! Można się spokojnie nie zorientować, że jemy produkt niemleczny, na pewno będę do niego wracała po zakończeniu eksperymentu wegańskiego. (a może go nie zakończę, kto wie?... *^O^*)




Majonez - robiłam "majonez" z aquafaby (wody po ciecierzycy z puszki) i o ile wychodzi bardzo smaczny sos, to nie jest to majonez niestety. Kupnych wegańskich gotowców nie próbowałam.

Miód - zamiennikiem może być syrop klonowy albo z agawy, chociaż to nie jest identyczny smak. O dziwo z miodem (oprócz jajek) mam największy problem... Nie to, żebym nie lubiła syropu klonowego, ale ja kocham miód i wcale nie chcę się go pozbywać z jadłospisu!...

Makarony - no właśnie, makarony i pierogi (ciasto) często mają w składzie jajka, szczególnie takie z mąki pszennej. Bezjajeczne są makarony ryżowe, ale nie lubię ich smaku... Za to pojawia się w sklepach coraz więcej makaronów z różnych zbóż i ziaren, w których nie ma dodatku jajek, np.:
- makaron z mąki z pszenicy durum i makarony z zielonego groszku, nie ma w składzie nic innego! *^V^* (Ceny to ok. 2-4 zł, Biedronka)

 

- w sklepach bio są makarony z ciecierzycy, fasoli mung, ale ceny są tam już wyższe, do kilkunastu złotych za paczkę. Poniżej makaron soba składający się wyłącznie z mąki gryczanej, ale są też bezjajeczne soby z mieszanki mąk pszennej i gryczanej.



Czy trzeba jeść te wszystkie zamienniki, będąc na diecie wegańskiej?
OCZYWIŚCIE, ŻE NIE!!! *^V^*
Można gotować warzywno/strączkowe gulasze i zjadać z chlebem lub/i kaszami czy ryżem, a do kanapek robić pasty z warzyw. Są osoby, które ugotują sobie taki warzywny gulasz w ogromnym garze i będą go jadły na każdy obiad przez tydzień (nam by się znudziło). Można jeść tylko owoce i warzywa na surowo (ale chyba nie w naszym klimacie). Można, jeśli nam się chce i mamy czas, samemu robić "mleka" roślinne, "sery", "wędliny", a na obiad przygotowywać kotlety sojowe albo seitanowe, w ten sposób jak najbardziej zbliżając się do odtworzenia sposobu jedzenia i smaków sprzed diety wegańskiej. Można w ogóle kupować dania gotowe albo stołować się w wegańskich restauracjach, w dużych miastach to już nie jest problem (i o dziwo, jeszcze nie trafiliśmy na niesmaczny posiłek w żadnej z wegańskich restauracji, w których byliśmy w Warszawie! *^V^*). Wszystko zależy od naszych preferencji.





***

Tak przy okazji - często pada pytanie, skąd weganie biorą białko.
Mój poniższy obiad: tofu, kiszonki, zupa miso, fasolka szparagowa i ryż z natto, dostarczył mi prawie połowę dziennego zapotrzebowania na białko - 29 g  a to tylko jeden z co najmniej trzech posiłków (dzienna norma dla dorosłej kobiety to według różnych źródeł 55-65 g białka, powinno się jeść 15-20 g białka na jeden posiłek). *^o^* Tak, często jadam takie obiady i najadam się taką ilością po kokardkę!




Chcecie coś prostszego? Może zupę z dyni, soczewicy i marchewki z komosą ryżową na mleku kokosowym, z pestkami dyni? 28 g białka w tej misce.




Albo coś w stylu hinduskim - tofu, boczniaki, brokuły, marchew w sosie curry z ryżem basmati 24 g białka.
No dobra, niech będzie klasycznie po polsku. *^v^* Kasza gryczana z sosem grzybowym z dodatkiem jogurtu sojowego, fasolka szparagowa, 20 g białka.

Fasolka po bretońsku -  200 g fasoli, pomidory, cebula, czosnek: 18 g białka, jeśli dodamy wędzonego tofu to 25 g.

I tak, wiem, istnieje przekonanie, że białko ze zbóż jest mniej wartościowe i gorzej przyswajalne niż białko zwierzęce, natomiast czytałam opinię dietetyków, że wystarczy połączyć białko ze zbóż z warzywami (albo nabiałem, ale w diecie wegańskiej nie jemy nabiału) i już staje się białkiem pełnowartościowym.

***

Na koniec moje ulubione blogi wegańskie:



Nasze ulubione warszawskie wegańskie/wegetariańskie restauracje i sklep:

Veg Deli (wegańska i wegetariańska)
Laf Laf (wegańska i wegetariańska)
Dżungla
Vege Love
Wege Wilanów
Vege Bistro
Lokal Vegan Bistro 


Terra Vege (sklep stacjonarny na Kabatach)


Jeśli macie dobre rekomendacje w którejkolwiek z powyższych kategorii (również sklepów i knajp w Waszych miastach) to chętnie wypróbuję! *^v^*

12 comments:

  1. Ciekawa, długa i inspirująca lista!
    Ja nie jem mięsa, ale nabiał od dzieciństwa wciąż uwielbiam (mleko, jaja, twaróg, jogurty). Trochę nad tym uwielbieniem boleję i stopniowo się wycofuję, ale nie szukam zastępników udających nabiał, tylko jem więcej innych rzeczy, np. warzyw i przeróżnych kasz, które też bardzo lubię, piję soki warzywne itd. I kocham ryby, minimum trzy razy w tygodniu. Z tofu jakoś się nie polubiliśmy, ale może powinnam jeszcze poeksperymentować. Moje chłopaki są mięsożerne, ale niepostrzeżenie mięso zaczęło zmniejszać swój udział w ich diecie, bo się okazało, że tyle jest dobrego jedzenia, w którym mięso nie musi się pojawiać! U nas jako zamiennik mięsa (w sensie smaku i zapachu) świetnie sprawdza się soczewica, która odpowiednio doprawiona daje mięsopodobny smak i zapach. Pierogi z soczewicą na przykład - smakiem do złudzenia przypominają te z mięsem.

    ReplyDelete
    Replies
    1. My też zawsze jedliśmy nabiał i piliśmy mleko, obce są nam problemy z nietrawieniem laktozy! ^^*~~ Z zamiennikami nie jest źle, ale to jednak nie to samo. Robert lada dzień zacznie odcinać dni z taśmy krawieckiej do zakończenia DOJadania, kiedy wreszcie będzie mógł napić się maślanki do kaszy gryczanej z jajkiem sadzonym... *^W^* Zresztą, ja też bym nie pogardziła za takim obiadem! O dziwo, mało mi brakuje serów żółtych, pleśniowych, chyba nie byłam aż taką miłośniczką. Ale twarogu bym zjadła...
      Co do ryb, ja też kocham... Trochę moja miłość oziębła, kiedy posłuchałam, jak to ryby chłoną z zanieczyszczonych mórz mikrocząsteczki plastiku i inszych inszości, a potem my to zjadamy i są one znajdowane w próbkach pobranych z nowotworów u ludzi... No, ale nie wyobrażam sobie, jak mam w Japonii nie iść na sushi!
      Co do tofu, może jadłaś tylko to produkcji polskich firm? Nie wiem czemu, ale nie umiemy zrobić porządnego tofu! Jest tylko sucha gąbka, nie dziwię się, że ludzie mówią, że tofu jest okropne po zjedzeniu czegoś takiego! Tofu ma wiele twarzy, mięciutkie jak chmurka silken tofu ze szczypiorkiem i sosem sojowym, ach!... Kieszonki ze smażonego a potem duszonego w bulionie tofu wypełnione ryżem z dodatkami, ach!... Yuba czyli kożuch z gotowania mleka sojowego, ach!... Twarde tofu pokrojone w kostkę, obtoczone w przyprawach i upieczone w piekarniku, a potem dodane do jakiegoś aromatycznego sosu, ach!... *^O^*~~~~
      No właśnie, uważam, że dieta flexitariańska (taki częściowy wegetarianizm) jest mądra i zdrowsza niż opychanie się mięsem, szczególnie, jeśli nie prowadzi się zbyt aktywnego trybu życia, a przecież w dzisiejszych czasach głównie siedzimy - przy biurku, za kierownicą, przed telewizorem. Fajnie, że Twoja rodzina zauważa smakowe zalety warzyw i przechodzi na zdrowszą stronę mocy! *^V^*
      A soczewicę oczywiście znamy i kochamy, w sumie każdy kolor, bo każdy ma swoje zalety! ^^*~~

      Delete
  2. Jak przyjadę następnym razem, to musimy iść na "schabowego" z ziemniaczkami i mizerią~~ ja tak cały czas myślę o tej tofucznicy i chyba wiem co mi ją ratowało. posypywanie na bierząco czarną solę, jak tylko gubiłam zapach jajka to traciła w momencie.
    A ten parmezan to chyba w końcu się zbiorę i kupię, bo prawdziwego nienawidzę (tak istnieją tacy ludzie, których odrzuca parmezan i feta hehe) :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. No, Lokal Vegan Bistro, yeah! *^v^*
      Tofucznicy już nie chcę, chyba, że ktoś ją dla mnie zrobi i będzie miał naprawdę sprawdzony przepis. Jajka nie da się podrobić!
      Skoro nie lubisz parmezanu to nie kupuj wegańskiego, no bo skoro nie posypujesz parmezanem jedzenia to nie brakuje Ci tego smaku. Chyba, że na próbę, żeby spróbować. ^^*~~

      Delete
  3. Czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu i bardzo mi się podoba. Już wcześniej chciałam skomentować, ale jakoś tak rezygnowałam.

    Dziś będzie ten pierwszy raz :) Kiedy BezMięsny pojawił się na rynku bardzo mnie zainteresował, choć nie jestem weganką (ale dryfuje w stronę wegetarianizmu od kilku lat). Ostatecznie nigdy nic u nich nie kupiłam, bo najpierw uznałam, ze cena jest zaporowa (jakieś 150 zł za pierwsza paczkę - tylko ja w mojej rodzinie bym to jadła), a potem poczytałam składy i zniechęciło mnie białko pszenne w składzie. Wygląda na to, że dobrze zrobiłam rezygnując z tych produktów.

    Za to potwierdzam, że bekon z kokosa jest pyszny i ten, który zrobiłam niestety nie zdążył wylądować na żadnej sałatce, bo go zjadłam po prostu z pojemnika ;) Dziś upolowałam płatki kokosowe za 1,30 zł na przecenie w Rossmannie, więc zrobię następna porcję :)

    Tofucznicę jadłam raz w wegańskiej knajpie i była smaczna, może dlatego, ze z bardzo dobrze podsmażoną cebulką, ale przyznaję, że koło prawdziwej jajecznicy nawet nie leżała :)

    Dziekuje za polecenie chrupkiego chleba wegańskiego (chyba w poprzednim wpisie o nim pisałaś), jest pyszny!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi miło, że się odzywasz i czytasz mojego bloga! *^v^*

      Bezmięsnego poleciła mi koleżanka, z tym, że jej smakują dwa produkty, których mnie nie udało się kupić, bo ich za każdym razem nie nie było w sklepie - "boczek" i "peperoni". Może dam szansę jeszcze boczkowi, ale specjalnie po niego jechać nie będę... Acha, i można te wędliny kupować na sztuki, nie trzeba od razu brać dużej paczki wszystkiego, tym bardziej, że one mają krótkie terminy przydatności do spożycia.
      Dzisiaj stałam w Carrefourze przed półką z wędlinami sojowymi i jak sobie przypomniałam smak i konsystencję kiełbaski ziołowej, to ... poszłam do kasy! *^w^*

      Prawda, że ten kokosowy bekon jest świetny?!... Ja też go wyjadam po zrobieniu! *^O^* Natomiast znalazłam dla niego super zastosowanie - posypałam nim ugotowane pierogi kapustno-grzybowe, bardzo dobrze pasuje smakiem i konsystencją, niczym skwareczki!

      Zgadzam się, że smażone tofu pozostanie po prostu smażonym tofu, może być bardziej lub mniej smaczne ale jajka nie przypomina!

      Cieszę się, że smakuje Ci ten chlebek. *^-^* Czekam, aż skończymy DOJadanie i spróbuję pozostałych wersji, z miodem i kozim serkiem!

      Delete
    2. Z tą paczka z Bezmięsnego miałam na myśli, ze na początku nie mieli stalej produkcji, tylko zbierali zamówienia na paczkę produktów. I potem robili i wysyłali tylko tyle, ile było zamówionych (o ile dobrze pamiętam). To był chyba taki sposób na wyczucie rynku bez nadmiernego ryzyka. Teraz widzę, ze jest sprzedaż detaliczna a nawet współpraca ze sklepami w całym kraju. Jak będę gdzieś w pobliżu sklepu, który z nimi współpracuje, to może spróbuje kupić boczek :)

      Widziałam ten chrupki chlebek z serem kozim, ale jakoś tak byłam nastawiona, ze kupuję wegański, ze nie wzięłam, a w sumie mogłam. Mogłabym Ci się zrewanżować recenzją ;)

      Delete
    3. Podobno nawet Bezmięsny występuje w Carrefourach, ale nie wszystkich.
      Ja dziś w sklepie przeszłam przez alejkę z serami!... *^O^* Opowiedziałam potem o tym mężowi, jemu serów i maślanki najbardziej brakuje na DOJadaniu.

      Delete
  4. A ja chciałam schudnąć, waga nie spadała mimo odstawienia słodyczy i postanowiłam zrobić sobie jaglany detoks. No i jakoś tak wyszło krok po kroku, ze od początku marca jem wegańsko. Kasze, strączkowe, warzywa... O dziwo nie brakuje mi nawet ukochanej maślanki i jogurtu naturalnego, a od mięsa mnie odrzuca 😝. Przepisy biorę głównie z blogow, z Jadłonomią na czele. Zamienników mięsa tudzież potraw udających mięso czy nabiał raczej nie będę kupowała - jak za mięsem zatęsknię, to je zjem.

    Jedyny problem mam z mlekiem, bo nie smakują mi ani kupne ani domowe zamienniki, więc poranną latte robię z krowim. Później piję ziółka ;) Ogólnie rzecz biorąc dobrze się bawię, mam dużo energii i chudnę. Pozdrawiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Super! Gratuluję udanego DOJadania! *^0^*

      Zamienników mięsa nie kupuj... Wydaje mi się, że jeśli w ogóle za nimi nie tęsknisz, to nie ma sensu, można bardzo źle trafić i tylko szkoda wyrzuconych pieniędzy i niesmacznego posiłku. Szczególnie, jeśli pozostajesz przy diecie flexi i będziesz mogła zjeść mięso, kiedy najdzie Cię ochota.

      Ja nieustannie tęsknię za jajkami, ech... Jeszcze trzy tygodnie! *^V^*

      Delete
  5. Asia, książka "Mamuszka" jest w Wydawnictwie Znak w promocyjnej cenie 23,99 zł. (60% obniżka, mam nadzieję, że dla wszystkich, bo dostałam maila z informacją o obniżce ).

    ReplyDelete