Sunday, January 17, 2021

Na całej połaci śnieg. I lód...

 

 

 

Wiedziałam, że ten weekend będzie ruchliwy - po cichu liczyłam na rowery, ale niestety na nieoczyszczonych ścieżkach rowerowych już od czwartku zalegał śnieg i - co gorsza! - lód w postaci zbitych grud, które powodowały, że czwartkowa przejażdżka była dość niebezpieczna i wyczerpująca (na prawej dłoni mam siniaki od zaciskania ręki na kierownicy, żeby panować nad rowerem...).

I knew this weekend would be busy - I counted on bicycle rides but there was snow and lumps of ice on the bicycle paths in Warsaw since Thursday which made the ride difficult and rather dangerous  (I've had bruises on my right hand from a tight grip I kept on the handlebar...)






No i niestety tak będzie do czasu, aż śnieg nie stopnieje a lód nie odpuści, bo miasto w tym roku nie zakontraktowało oczyszczania ścieżek rowerowych. W zeszłym roku taki kontrakt był, a nie było śniegu, ale zapłacić i tak musieli, więc w tym roku postanowili nie zawracać sobie głowy takimi fanaberiami jak ludzie jeżdżący na rowerach! Nóż mi się w kieszeni otwiera, jak się spotykam z takimi bzdurnymi zachowaniami. Po co w ogóle buduje się te ścieżki, skoro nie ma kto o nie dbać, nie mówiąc już o tym, jak wiele z nich urywa się znienacka, prowadzi donikąd albo kończy się ścianą budynku czy kępą krzaków, bo jakiś tępak nie pomyślał jak projektował całe założenie drogowe.

And unfortunately the snow and ice will be there until the weather gets warmer  because this year the city officials haven't contracted anybody to clear the paths. Last year they did and there was no snow, but they had to pay anyway, so this year they apparently decided they wouldn't be bothered by such frivolities as making life of bicycle riders' easy! I feel I could start shooting people when I think about such stupid behaviour. Why did they make those bicycle paths in the first place when nobody cares about taking care of them? Not to mention, in many parts of Warsaw (and other cities) they're created in such a way that they suddenly disappear or lead towards a building's wall or a lawn with a huge bush because some idiot didn't think when he was making plans.




No, ale wystarczy narzekania! *^v^* Na weekend upiekłam pleśniaka, żeby nam umilał popołudnia po obiedzie, a skoro się nie dało na rowerze, to trzeba było wyjść z domu na własnych nogach! ^^*~~

Anyway, enough of the whining! *^v^* For the weekend I baked the mildewcake, so we had something nice to cheer us up after lunch, and when we couldn't ride a bike we just went for a walk instead! ^^*~~





 

Poszliśmy na spacer do Fortu i z powrotem, niecałe 5 km, tak dla rozruszania nóg po porannym oglądaniu sumo a przed popołudniowym oglądaniem skoków narciarskich i snookera (tacy jesteśmy usportowieni! *^0^*). W Forcie Whisky kupiliśmy kawę na wynos, pogawędziliśmy z zaprzyjaźnionym barmanem i ruszyliśmy z powrotem do domu.

We visited close-by shopping centre, about 5 km, just to do some training after the morning sumo watching and before the afternoon ski jumping and snooker watching on tv (yes, we are that sporty! *^0^*). We bought coffee to go, had a chat with a bartender friend and headed back home.

 

 

Nie ma złej pogody, tylko nieodpowiednie ubranie! *^O^* Ja od stóp do głów w merynosowej bieliźnie termalnej, na to sweter Gruba Berta z norweskiej wełny, dresy produkcji własnej, kurtka-kołdra, chusta, nie jedna a dwie czapki wełniano-alpakowe, nieprzemakalne buty. Wprawdzie pod koniec spaceru było trochę ekstremalnie bo zrobiła się syberyjska purga, ale dotarliśmy do domu cali i zdrowi!

There is no bad weather, only unsuitable clothes! *^O^* Here's me, all clad in merino thermal underwear, Gruba Berta Norwegian wool pullover,  sweatpants, duvet-coat, shawl, not one but two wool-alpaca hats, waterproof boots. Although the weather got a little extreme at the end of our walk, we managed to get home safely!

 


***

Odkrycie kulinarne stycznia 2021 - mule w winie! *^V^*

Culinary discovery from January 2021 - mussels in white wine! *^V^*

 


 

Pierwszy raz robiłam i w ogóle pierwszy raz jedliśmy, i... jakie to pyszne!!! Wybierzcie świetnej jakości białe wino (u nas Talinay Chardonnay), dobrą oliwę, masło, szalotki, czosnek, natkę pietruszki, do tego bagietka albo ciabatta i jest kolacja-marzenie! ^^*~~

I made them for the first time and we ate this dish for the first time ever, and... it's a delight!!! Choose good quality white wine (Talinay Chardonnay in our case), good olive oil, butter, shallots, garlic, parsley, eat them with a soft baguette or a ciabatta, a diner-dream come true! ^^*~~



***


 

W zeszłym tygodniu usiadłam do maszyny i uszyłam sobie na szybko komin do jazdy na rowerze. Oparłam się na kształcie z maski rowerowej, którą Robert kiedyś odebrał za punkty w którymś programie partnerskim, z grubsza to podcięte półkole zapinane na karku na rzep. Wykorzystałam dwa materiały z tym samym nadrukiem - softshell na zewnętrzną część i dresówkę na wstawkę na nos i usta. Głównie chodziło mi o zasłonięcie uszu, bo gdy zakładam kask rowerowy, to wiatr mi w uszach hula! Mimo, że wygląda, jakby to miało nie zadziałać to osłania uszy bardzo dobrze, pewnie to zasługa sztywnego grubego softshella, a dodatkowo chroni szyję.

Last week I sewn something, namely a type of a balaclava for bike rides. I used the one Robert has as a shape stencil, it's roughly a half-circle closed with a Velcro on the back of the neck. I used two types of fabrics with the same print - softshell for the outer part and sweat for the nose/mouth cover. I mainly wanted something that keeps my ears warm while riding, because the helmet leaves them naked! It looks as if it's not very effective but it really works, thanks to the thick warm softshell, and also protects the neck.

 


 

Z innych wiadomości robótkowych - dodałam kilka rzędów do zielonych skarpetek warkoczowych, strasznie mi się dłużą, bo są skomplikowane... I niestety teraz znowu poleżą, bo w sobotę dostałam wzór od projektantki i zaczęłam test sweterka! Na razie mam niewiele, a pokazać mogę tylko piękną kasztanową ręcznie farbowaną włóczkę od Woollala. *^v^*

Other craft news - I added a few rows to my green cable socks but they're complicated and not so quick to make... And unfortunately they'll have to wait longer now to be finished because on Saturday I started a testknit of a sweater! I cannot show you anything and I don't have much yet but I can share the beautiful handdyed merino wool from Woollala. *^v^*

 


 

Tyle na dzisiaj, trzymajcie się ciepło i uważajcie na śniegu i lodzie!!! *^0^*

That's all from me today, stay warm and be careful on the snow and ice!!! *^0^*

 



6 comments:

  1. Mule w białym winie to jedne z niewielu "robali", które mi smakują :). Zwłaszcza w chorwackiej konobie! Zaintrygował mnie ten komin, bo ja z uszami zawsze mam jakieś problemy, spróbuję coś podobnego wymodzić. A wełenka śliczna! Aż mi się tęskno za drutami zrobiło :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja nigdy nie jadłam, bo jakoś nie było okazji bo nie jeździmy na południe Europy, i nie odważyłam się sama zrobić, ale byliśmy ostatnio na zakupach w Biedronce i tak ładnie wyglądało to opakowanie muli... Okazały się świetnej jakości, zamknięte próżniowo, czyste, wszystkie pozamykane, wszystkie się pięknie otworzyły w gotowaniu, no i były pycha! *^V^*
      Komin mi się świetnie sprawdza, bo właśnie uszy mi marzną, jak pędzę na rowerze! ^^*~~ (no, z tym pędzeniem to przesada, ale jak pedałuję spacerowo to też)
      Kasztanowa wełna zaczyna pokazywać swoje piękno, dając delikatne przejścia kolorystyczne. Za kilka dni pokażę jak się układają odcienie! *^o^*

      Delete
  2. Dzień dobry! W kwestii ochrony uszu sprawdza się też całkiem nieźle zwykły cienki komin, zwinięty w opaskę (potrójna warstwa dzianiny zapobiega przewiewaniu). Są też specjalne czapki pod kask, ale nie wiem jak się sprawują, nie mam takiej. W kwestii odśnieżania ścieżek rowerowych, to w sumie się nie dziwię, że miasto chce na tym przyoszczędzić, bo rowerem po śniegu jeżdżą jednostki. Dla mnie najbardziej przykrym skutkiem zimy jest odzwyczajanie się pieszych od rowerzystów. Wiosną trzeba będzie znowu walczyć o swoje miejsce na ścieżkach rowerowych, bo piesi będą chodzić po nich jak święte krowy. Urywające się ścieżki rowerowe irytują i to bardzo, a mnie dodatkowo drażni jak ścieżka rowerowa prowadzona jest wężykiem - raz po jednej stronie drogi, za 200-300 m po drugiej i tak na zmianę kilka razy, a do tego na każdym skrzyżowaniu i przejeździe światła, więc więcej się stoi niż jedzie (z tego co pamiętam na Ursynowie jest takie miejsce). To sobie ulżyłam ;). Na osłodę komentarza dodam, że ten pleśniak wygląda jak KRÓL wszystkich pleśniaków - co za pianka, co za niebywałą forma! W pierwszej chwili myślałam, że to jakiś wypasiony tort! Jestem pod wrażeniem! Dobrze, że nie widzi go moja siostra - największa fanka pleśniaków. U mnie pianka zawsze wychodzi jak gumoleum i ma 2 mm wysokości... Zwalam to na piekarnik (typu "stare przenośne pudło"), ale marne to pocieszenie. Pozdrawiam! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Próbowałam zakładać na uszy i głowę cienki komin z dresówki, ale jakoś mi to nie leżało, w sumie w głowę pod kaskiem nie jest mi zimno (mimo, że jest ażurowy), tylko te uszy marzną... Na razie sprawdza mi się osłonięcie od dołu, przy okazji mam maskę, jakbym miała wejść do sklepu czy coś.
      Nawet, jakby jedna osoba miała jeździć na rowerze, to ja i tak bym te ścieżki odśnieżała, bo inaczej miasto daje wyraźny sygnał, że władze mają w nosie ekologiczne podejście do transportu miejskiego czy zdrowie mieszkańców, a ścieżki pojawiły się tylko dlatego, że jakiś unijny polityka kazał... To tak, jakby nie sprzątać autobusów i tramwajów, bo następnego dnia i tak się zabrudzą. (Wiem, to nie ta sama analogia, ale chodzi mi o podejście - jest jakieś rozwiązanie transportowe to dbamy o każde z nich tak samo.) Przecież ludzie szczególnie w roku koronawirusa chętniej korzystają z rowerów zamiast z transportu miejskiego, czemu im tego nie ułatwić?
      Ścieżki też są budowane bez pomyślunku, np.: przy przystanku na Kostrzewskiego z kładki nad ulicą schodzi się wprost na ścieżkę!
      A co do pieszych, to w ogóle mam wrażenie, że musi chyba dorosnąć następne pokolenie, żebyśmy nauczyli się żyć ze sobą w zgodzie - piesi, rowerzyści i kierowcy. Na razie to wieczna wojna!

      Tajemnicą wysokiego pleśniaka jest... wyłożenie formy papierem do pieczenia! *^V^* Ubiłam pianę na sztywno, wycięłam pas papieru o wysokości dwa razy tyle co rant formy i tak mi się tego papieru piana uczepiła, i poszła do góry! Na pocieszenie dodam, że środek trochę opadł po wystygnięciu. ^^*~~

      Delete
  3. Bardzo sportowo u Was! My z braku rowerów wybraliśmy się na sanki... co do scieżek rowerowych to mnie najbardziej wkurzają rowerzyści, którzy z nich nie korzystają- przy mojej codziennej trasie do pracy( jeżdżę samochodem) są piękne trasy, a rowerzyści je ignorują i wolą blokować ulicę...
    Pleśniak wygląda bardzo smakowicie, gdyby nie to, że właśnie sernik oreo zjadłam, to bym sie na jego widok zaśliniła :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. No, tak połowicznie, bo niestety od patrzenia na sport nie wyrabia się kondycja, ech... *^0^*
      Rowerzystom nawet nie wolno jechać jezdnią, kiedy jest obok dostępna ścieżka rowerowa! (no, chyba, że nie ma warunków, żeby nią jechać, np.: pogodowych). Jeszcze wiele czasu upłynie, zanim się wszyscy nauczymy w zgodzie korzystać z infrastruktury miejskiej, a przecież wielu z nas jest i pieszym, i rowerzystą i kierowcą.
      Wczoraj przyszły foremki do Magdalenek, chyba upiekę na dniach. ^^*~~

      Delete