Monday, October 16, 2023

Jesienności

 



Drobne przyjemności. W tym roku wyjątkowo wszystko do czego wyciągam ręce krzyczy "JESIEŃ!!!". Na przykład orzechy, świeżutkie włoskie, które po rozłupaniu (skorupka twarda, że hej!... zawijam orzecha w ściereczkę i walę od góry metalową praską do czosnku, bo w rękach zgnieść się nie dają...) mają kremowobiały mięciutki środek pokryty delikatną skórką, która bardzo łatwo schodzi. Tym razem nie jest gorzka, więc ściągam ją tylko dla przyjemności skubania!... ^^*~~.



Jem jedzenie czerwone i pomarańczowe, noszę też najchętniej czerwienie, fuksje, wyraziste kwiaty na czarnym tle. Po białym, błękitnym, pastelowym lecie mam potrzebę nasączyć się mocnymi ciepłymi kolorami, czyżby zima miała być mroźna?... Kupiłam kilka jesiennych materiałów, zobaczyłam w Sieci listopadową Burdę i od razu zaplanowałam wykorzystanie jednego z wykrojów, a tu trzeba czekać, aż ten numer pojawi się w sprzedaży, bo na półkach na razie wydanie październikowe!... *^0^* Nic to, mam inne wykroje, wrzucę na maszynę inny pomysł na sukienkę. W weekend zrobiłam przegląd butów jesiennych, spakowałam sandały i letnie balerinki, zobaczymy się znowu za kilka miesięcy. *^v^* 

 



 

Niewiele się działo w zeszłym tygodniu, mąż chorował, więc czas spędzał na kanapie z padem do Playstation w dłoniach, kaszląc i smarkając.

Upiekłam kolejny jesienny deser, chyba chwilowo ulubiony - jabłka pod kruszonką, z dużą dawką wanilii, cynamonu i garścią siekanych migdałów (mój dodatek). Wegańskie i bezglutenowe (użyłam mąki gryczanej), nie obierałam jabłek i nie mieszałam ich z mąką ziemniaczaną dla zagęszczenia dolnej warstwy deseru, być może zrobię tak następnym razem, za to na pewno następnym razem dodam mniej cukru do jabłek i może figi albo śliwki?... Bo że będzie następny raz to pewne! Zjedliśmy z kulą wegańskich lodów waniliowych i z kubkiem gorącej herbaty. *^o^*~~~

 



 

REMONTOWO -  firma remontowa przeprowadziła inwentaryzację mieszkania i jesteśmy umówieni na spotkanie z panią architekt w tym tygodniu w środę, obejrzymy jeszcze raz próbki materiałów, porozmawiamy o projektach kuchni i łazienki, dopytuję też spółdzielnię o kolejne szczegóły dotyczące instalacji elektrycznej i możliwości zamontowania klimatyzacji. I powiem Wam - każdemu życzę takiej spółdzielni mieszkaniowej, jaka jest na Służewiu nad Dolinką na warszawskim Mokotowie!!! Osoby są kompetentne, pomocne, nawet jeśli trafiam do niewłaściwej osoby to od razu jestem kierowana do kogoś odpowiedzialnego za obszar, o który pytam, pismo do banku o niezaleganiu z czynszem dostałam w dwa dni, i to nie tylko zdanie "brak zaległości czynszowych" ale też dane, o które nie prosiłam a na pewno się przydadzą - informacje o członkostwie w spółdzielni, numery Ksiąg Wieczystych mojego mieszkania i gruntów, na których stoi mój blok. Człowiek naprawdę czuje, że administracja spółdzielni jest po to, żeby ułatwić życie mieszkańcom!




W zeszłym tygodniu przeczytałam autobiografię Mathew McConaughey - nie jestem aż tak zachwycona jak się spodziewałam po entuzjazmie w Sieci dla tej pozycji, ale była to ciekawa historia. Wyniosłam z niej na pewno cytat z matki Mathew, której życiowym motto było zdanie:

"Do żadnego miejsca nie wchodź tak, jakbyś chciał je kupić, 

wchodź tak, jakby już do ciebie należało."

(Ojciec uczył synów, że np.: kradzież jest w porządku, ale mają nie dać się złapać - no nie wiem, czy to takie fajne przesłanie....)

Za to "Miasto zwane samotnością" jest bardzo ciężkie, ponure, jestem w połowie i na razie odłożyłam, kiedy przyśnił mi się sen-horror po tym, jak czytałam przed snem o artystach umierających na AIDS... Ktoś gdzieś to już napisał i zgadzam się z ta opinią - wbrew podtytułowi to nie jest książka o Nowym Jorku, tego miasta jest tam bardzo mało, za to jest dużo smutku i samotności, poranionych ludzi, którzy mogliby żyć w każdym innym mieście na świecie. 




Obejrzeliśmy "Asteroid City" Wesa Andersona i polecamy jak każdy film tego twórcy - zakręcony jak świński ogonek, przepiękny wizualnie - kolorystyka nieprzypadkowa, komplementarna, cudownie kojąca, no i obsada jak zawsze bombowa! Szczególnie doceniam występ Jeffa Goldbluma! *^V^*~~~ W niedzielę, kiedy szliśmy na wybory zrobiłam sobie zdjęcie bez specjalnych filtrów i popatrzcie - wyglądam jak wyjęta z filmu Andersona!!! *^0^*



***

 


Nie mogę uwierzyć, że jest połowa października, wciąż jest tak zielono dookoła!... Tak, są już żółte i czerwone liście, ale niewiele, są kasztany i żołędzie, można robić ludziki z użyciem zapałek. ^^*~~  Za to zrobiło się wyraźnie wietrzniej, zimniej i tak już chyba pozostanie, a wręcz będzie się ochładzać, czas się okutać i opatulić! We wtorek lecę do fryzjera a wciąż nie wiem, co mam zdecydować w kwestii koloru - pozostać przy ciemnym brązie? Robić się znowu na niebiesko? Może jakiś inny kolor?... Decyzje, decyzje... 




 

Życzę Wam przemiłego tygodnia pomimo pogody, na którą przecież nie mamy wpływu, więc nie ma sensu się nią przejmować! *^V^* 





14 comments:

  1. Niebieski to zimny kolor. Myślę, że może jakiś bardziej jesienny na włosy :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyli mówisz, żeby z niebieskim poczekać do lata? 🤔 Decyzje, decyzje... Łatwiej mi wybrać kafelki i fronty szafek do nowej kuchni!... 😅

      Delete
    2. Osobiście będę gasić przebłyski ognia we włosach bakłażanowym fioletem. Może to dobry kierunek?

      Delete
    3. Popatrzę na dostępne kolory i zapytam fryzjerkę co poleca do mojego typu urody. Też myślałam o ciemnym fiolecie albo bordo?..... *^v^*

      Delete
  2. O, bordo byłby super. Ale niebieski też. :D
    Pozdrawiam! Uwielbiam jesień, wreszcie można się opatulić kocem i cieszyć gorącą herbatą. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No i jest trochę bordowo, trochę fioletowo! ^^*~~ Niebieski może na zimę zrobię? Zobaczymy.
      Ja też lubię ten czas wycofania się i odpoczynku, można wyciągnąć zaległe robótki i je dokończyć (mój plan na tę jesień!). *^V^*

      Delete
  3. Ale w tym przepisie na kruszonkę nie było ani śladu miar i wag! Czy też ja już może jeszcze bardziej ślepa i roztargniona jestem, niż mi się wydaje?
    Włosy -bordo z kasztanem.(?) Nie ma co radzić, skoro już masz nowy kolor, tylko poczekać na dokumentację fotograficzną.
    Zaległe robótki to ja mam takie, co czekają już ze 3 lata albo więcej.Może tej jesieni uda mi się coś dokończyć?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ależ są! O, proszę:
      Filling
      ▢ 4 large apples Gala, Jazz, Honeycrisp, or Golden Delicious
      ▢ 25 g granulated sugar
      ▢ 1/4 tsp ground cinnamon
      ▢ 1 ml vanilla extract

      Crisp Topping
      ▢ 60 g flour
      ▢ 45 g rolled oats or quick oats
      ▢ 110 g light brown sugar
      ▢ 2 ml vanilla extract
      ▢ 1/4 tsp ground cinnamon
      ▢ 110 g diced butter cold
      To na cztery porcje, ja to robiłam z dwóch, można suwakiem zmniejszyć ilość.
      Jest bordo z fioletem, ale subtelnie, chociaż to zależy od światła. Pokażę w poniedziałek! *^V^*
      Oczywiście, robótko można kończyć o każdej porze roku (i zaczynać!), ale jesienią jakoś przyjemniej się je wykańcza, tak myślę. ^^*~~

      Delete
    2. Dzięki!
      Okazało się, że nie zjechałam wystarczająco daleko na dół strony. Ofiara losu , jak to się u nas w domu mówiło.

      Delete
    3. Każdemu może się niedowidzieć! ^^*~~

      Delete
  4. Bordo z fioletem brzmi ciekawie, ale nie będę na razie zaglądać do poniedziałkowego wpisu, poczekam aż spadnie na pozycję "read now" na mojej liście blogów do przeczytania. Gdyby kucharze nie nis było dla mnie stratą czasu, zrobiłabym te jabłka pod kruszonką, bo wyglądają apetycznie. No i te lody... Pozdrawiam :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. *^V^* Polecam, nie narobisz się, a zjesz ze smakiem!

      Delete
  5. Ale tu ciekawych wiele tych jesienności:) Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Witam serdecznie nową Czytelniczkę bloga! ^^*~~

      Delete