Monday, October 02, 2023

Ruszyło!

 

 

Zaczęła się jesień a ja jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczęłam mieć spore problemy z wczesnym wstawaniem... Jeszcze tydzień temu, kiedy budzik zaczynał dzwonić o 6:30 od razu go wyłączałam, siadałam na łóżku, wsadzałam stopy w kapcie i leciałam zaczynać dzień. A teraz, chociaż cały czas kładę się spać około 23:00 (a nawet zdarza mi się o 22:00), rano wyłączam długo już krzyczący budzik i po prostu z powrotem zakopuję się w pościeli, i zasypiam na dodatkową godzinę... Albo, jeśli już się wybudzę, to leżę i leżę, i wcale nie mam ochoty wyjść z łóżka. Za to zrobiło się chłodniej i bardziej wietrznie, i to z kolei mi wcale nie przeszkadza, a ja zazwyczaj nie znoszę wiatru!...



Upiekłam trzy bezglutenowe chleby, jeden nawet na zakwasie, który sama robiłam przez tydzień, i... nie! Nie wychodzi mi to i nie smakuje. Upiekłam trzy super-zakalce, więc jakbyście potrzebowały super-zakalca na konkurs zakalców, to proszę się do mnie odezwać, służę pomocą... >0< Jednak w pszenicy i życie jest magia, która pozwala chlebom mieć gąbczastą strukturę, pyszny smak i chrupiącą skórkę. Wiem, wiem, ta magia nazywa się GLUTEN... Dałam sobie trzy miesiące na dietę bezglutenową i wytrwam w tym postanowieniu, ale nie będę już próbowała upiec bezglutenowego chleba, wolę jeść ryżowe wafle i chrupki jaglane, a ryżowe bułki i chleb owsiany z Putki daje radę. Za to, co ciekawe, w ogóle nie mam ochoty na nabiał! Owszem, kiedy Robert kupił nowy ser dojrzewający, którego jeszcze nie próbowaliśmy, to miałam ochotę go spróbować, ale tego nie zrobiłam i nie było dramy. Całe lato jadłam biały ser każdego ranka - a teraz kiedy zrobiło się chłodniej to nie mam na niego ochoty! Czyli z nabiałem spoko. ^^*~~

 


 

REMONTOWO - udało się ruszyć z miejsca!!! *^V^*

 

 

W zeszły czwartek spotkaliśmy się z panią z firmy remontowej, podpisaliśmy umowę na realizację projektu i na zaprojektowanie kuchni - jest w kilku miejscach nietypowa i w sumie będę szczęśliwa, jeśli ktoś wymyśli i zrobi mi meble na wymiar według potrzeb, bo nie kupię gotowych mebli kuchennych w takich kształtach i wymiarach, a sama nie zamierzam przycinać szafek, frontów czy kawałków blatu (i mówię też w imieniu męża). Najfajniejsza sprawa - obejrzeliśmy na żywo próbki kafli, podłóg, blatów, frontów, wybraliśmy wstępnie piękne podłogi ceramiczne i drewniane, fronty szafek kuchennych, niesamowitą glazurę do łazienki, zdecydowaliśmy się na konkretny pakiet wykończeniowy. Teraz kolejnym krokiem jest przekazanie kluczy do inwentaryzacji i spotkanie z panią architekt, żeby zrobiła konkretny projekt. Na razie ze współpracy jestem zadowolona pół na pół - pierwszy pan, z którym się kontaktowaliśmy okazał się nieprofesjonalny i zawalał robotę na wiele sposobów..., druga pani była szybka, konkretna i profesjonalna. Mamy już podpisaną umowę, która nakłada na nas obowiązki finansowe, ale też na firmę remontową obowiązki dotrzymania harmonogramu i jakości, więc moją opinię o niej wyrażę za kilka miesięcy, i wtedy będę mogła ją polecić albo nie.

 


 

***

 


 

Kupiłam kolejną w mojej kolekcji książkę Jamiego Olivera - "Razem". Miałam jej nie kupować, ale obejrzeliśmy serię sześciu programów towarzyszących tej książce i są w niej naprawdę świetne nowe pomysły i całe zestawy posiłków dla większej liczby osób, bo pokazuje ona jak nakarmić grupę naszych bliskich kompletnym obiadem, przyjęciem lub piknikiem, z przystawką, daniem głównym, deserem i napojami. 

 


 

Pierwsza naprawdę zimna noc zastała mnie samą w łóżku, bo mąż wyjechał na weekend na coroczną ucztę swojej grupy historycznej... W poniedziałek rano od razu pobiegłam do pralni z zimową kołdrą, bo wciąż śpimy pod cienką kołderką letnią, która raczej wygląda jak prześcieradło i nie daje za dużo ciepła! Czy też tak macie, że kołdra powinna mieć swoją wagę? Nie lubię chodzić spać latem, kiedy używamy cieniutkiej jak mgiełka kołdry, bo muszę czuć na sobie ciężar przykrycia. Może nie aż taki jak kołdry obciążeniowe, ale jednak, dlatego m.in. lubię jesień, bo wraca porządna ciężka kołdra! ^^*~~

 

 

No i taka sytuacja wczesnojesienna. *^v^* 

Wkroczyliśmy właśnie w miesiąc moich urodzin i być może wydarzy się niespodziewana podróż, ale o tym napiszę później, jeśli uda się już coś załatwić. A tymczasem cudownego tygodnia Wam i sobie życzę, i do usłyszenia następnym razem!



 

8 comments:

  1. Ty to jednak piękna kobieta jesteś.
    Co całkiem fajnie maluje i rysuje.
    A co z pomysłami jazdy rycerzy na konikach polskich? Zginęło, przepadło w pomroce dziejów...?
    Powodzenia w remoncie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. A dziękuję bardzo! Co do urody, to pewnie mało w tym mojej zasługi, większość to geny, ale staram się dbać o nawilżenie ze wszystkich stron i częste noszenie kwiecistych sukienek, jedno i drugie podbija poziom zadowolenia z życia i odbija się na uśmiechniętej twarzy! *^V^*~~~
      Na konikach polskich to było raz do tej pory, dość daleko od Warszawy, a teraz jest szansa na jazdy bardziej regularne na dużych koniach, ale to się jeszcze zobaczy, bo trzeba w tym celu zmobilizować kolegę, co ma konie i znajomości w stajni. Mąż bardzo by chciał, więc pewnie będzie cisnął! ^^*~~

      Delete
  2. Pomyślałam dokładnie to samo co Agniecha-jaka piękna kobieta.A ze spaniem mam dokładnie tak samo,myślę że to światło sprawia że wyskakujemy chętniej z łóżka latem.Zazdroszczę remontu wykonanego przez kogoś,borykanie się z tym samodzielne to koszmar.Piękne te rysunki.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Och, bardzo mi miło! ^^*~~
      Pewnie to o to chodzi, o światło. No i też o to, że latem od rana bywa dość ciepło, a teraz jak wystawiam stopę spod kołdry (jeszcze niestety letniej, bo w lokalnej pralni kolejka i moja zimowa kołdra zostanie uprana dopiero 13-go października!....><), to temperatura jakoś tak zachęca do pozostania w łóżku!
      To nasz trzeci remont i poprzednie dwa przeprowadzaliśmy sami szukając ekipy, pilnując ich, projektując wszystko, jeżdżąc po sklepach budowlanych małych i dużych... I były to takie same remonty - supergeneralne, a nie małe podmalowanie farbą. I mamy już dosyć. Firmę, którą wybraliśmy polecił nam znajomy, oglądaliśmy jego wykończone mieszkanie i podoba nam się, że ktoś to wszystko za nas ogarnie, bo już nie mamy siły ani czasu sami się tym zajmować.

      Delete
  3. Replies
    1. Jeszcze się zbieszę i wpadnę w samozachwyt, tak mnie chwalicie!... *^o^*~~~ Dziękuję bardzo za przemiłe słowa!

      Delete
    2. No to się zbieś i wpadnij w ten pełni uzasadniony samozachwyt, bo Twoja uroda naprawdę przyciąga oko i jest dla niego miła. Kołdrę mam całoroczną, taką która zimą grzeje, a jednocześnie jest na tyle lekka, że nie przeszkadza latem. Nie mam też problemów z porannym wstawaniem - czy to zima, czy to lato, wstaję gdy tylko budzik zadzwoni. Taka jestem zdyscyplinowana 🙂, bo przecież kto rano wstaje, ma więcej czasu na leniuchowanie 😉. Możliwości wyprowadzki na czas remontu szczerze zazdroszczę. Pozdrawiam 🙂

      Delete
    3. Oj, miałabym chyba duuuuużo do przerobienia na terapii, żebym umiała wpaść w bezkrytyczny samozachwyt! *^W^* Może to i dobrze. Jakąś tam wartość swoją znam, nie będę nadmiernie skromna! ^^*~~
      Ja mam ostatnio straszne problemy ze spaniem i wstawaniem, muszę zerwać z drzemkami w środku dnia, bo potem śpię po kilka godzin w nocy, budzę się na kilka godzin, dosypiam.... Czas wrócić do mojej wcześniejszej rutyny, to działało!
      Podniosę poziom Twojej zazdrości - my nawet nie musimy się wyprowadzać na czas remontu, my sobie spokojnie mieszkamy w naszym mieszkaniu a mieszkanie po rodzicach zostanie wyremontowane, i wtedy tam się przeniesiemy! *^o^*~~~

      Delete