Monday, April 06, 2009

I'm going bananas

Dużo dziś biegałam po mieście - byłam w banku, w kilku ciuchlandach ^^, w Open Finance, na zakupach spożywczych, na zakupach obuwniczych (o tym za chwilę), w sklepie Porty, gdzie zamawiałam parapety, wszystko to razem z moim krokomierzem, który po powrocie do domu pokazał, że przeszłam dzisiaj... 10 955 kroków! *^v^* A spaliłam przy tym ok. 550 kcal. Czuję te kroki w nogach, oj, czuję, tym bardziej, że połowę tej drogi przebyłam z ciężkimi siatkami z zakupami. A jutro zapowiada się podobny dzień w drodze - wybieram się na zakupy warzywne na daleki bazar (tym razem z wózeczkiem zakupowym...) i na pocztę, i może jeszcze gdzieś wpadnę po drodze, razem z moim nowym przyjacielem krokomierzem. ~^v^~
Czy ja w tym zamieszaniu mam czas na szycie ciuchów dla lalki?!... Nie bardzo, chociaż zrobiłam nowy sweterek na drutach, pokażę niebawem, jak uszyję Rori spódnicę, bo bidulka siedzi na razie w samych majtasach. ^^
Today I've been running on errands - I've been to the bank, to several second-hand shops ^^, to Financial advisor, to grocery shopping, shoe shopping (more about it later in the post), in the Porta shop where I ordered a pair of window sills for the new flat, and all these with my pedometre, which after I came home showed ... 10 955 steps! *^v^* And about 550 kcal burnt.
I really do feel those steps in my legs now especially because half of the distance I walked with some heavy shopping bags. And tomorrow I'm having another day on the road - this time I'm going grocery shopping to the far fruit&veg market (with my shopping trolley...) and to the post office, and who knows where else, all this with my new friend pedometre. ~^v^~
Do I have time to sew any clothes for my dollfie? Not really, although I made her a new sweater, I'll show it to you as soon as I make Rori some skirt, because she is still in her bloomers only. ^^

Ale, ale, kupiłam buty. Ponieważ kompletnie się zgrzałam w zabudowanych adidasach, kupiłam odkryte balerinki, tylko... popatrzcie jakie:
So, I bought the shoes. Because I got totally hot in my laced trainers, I bought a pair of open balerinas, but... look at them:


Żółte. Kupiłam żółte buty.
Wpadły mi w oko w sklepie i po prostu musiałam je mieć, trzy razy do nich wracałam. ^^
Yellow. I bought yellow shoes.
I found them on a shelf and I just had to buy them, I came back to them three times. ^^


Najpierw pomyślałam sobie, "na litość boską, po co mi żółte buty?... przecież one mi do niczego nie pasują!", ale potem rozsądek wziął górę i doszłam do wniosku, że żółte buty pasują kompletnie do wszystkiego, z każdym kolorem jest im ładnie. *^v^* Są wygodne i skórzane, co jest ważne dla komfortu i higieny stóp, pewnie kupię jeszcze jakieś szmaciane "czeszki", ale na wczesną wiosnę te butki będą idealne. ^^ Jutro zamierzam je wypróbować na mieście.
First I thought "for goodness sake, what would i do with the yellow shoes?... they won't match anything in my wardrobe!", but then my common sense decided that yellow shoes would match everything in my wardrobe and they looked good with every colour! *^v^* They are comfortable and made of leather, which is very important both for the comfort and feet hygene. I'll probably but some fabric balerinas too, but a pair of light leather shoes is a must for the early Spring. ^^ Tomorrow I'm going to test them around the city.


Pamiętajcie, życie jest zbyt krókie, żeby nie mieć przynajmniej jednej pary żółtych butów!!!
Remember, life's too short not to have at least one pair of yellow shoes!!!

***

A na koniec chciałam się pochwalić odkryciem spożywczym w ramach zdrowego stylu życia - w Carrefour kupiłam jaja z wolnego wybiegu, czyli z kodem 1 (6 zł/8 szt), a były jeszcze jaja ekologiczne z kodem O (9 zł/8 szt). Jutro pod Halą Mirowską zamierzam wytropić jaja wiejskie. *^v^*
And I wanted to show you what I managed to find in the supermarket Carrefour today, what is in line with my new healthy lifestyle - free range eggs coded with 1 (1,80 USD/8 eggs), and they had also ecological eggs coded with 0 (2,70 USD/8 eggs). Tomorrow I'm going to try to find farmers' eggs at the market. *^v^*


12 comments:

  1. buciki śliczne i jak się tak zastanowić to one rzeczywiście do większości rzeczy pasują :D
    jeśli się jutro w nich wybierasz, to nie ważne jak będą wygodne, zabierz plastry, mnie tylko nowe japonki w pięty nie obcierają ;)

    ReplyDelete
  2. Jakie słoneczne butki :) Słodziutkie :) Jak wymieniałaś ile punktów dzisiaj odwiedziłaś samą mnie nogi zabolały ;) Co do jajek - tarfiłaś gdzieś na białe???

    ReplyDelete
  3. Ja też mam żółte buty!!! I też zastanawiałam się, po co mi taki kolor, ale... życie jest za krótkie... ;)))

    ReplyDelete
  4. żółte budki są odjazdowe :-) Muszę sobie wytropić coś równie wesołego na stopy ;-) Gratulacje z okazji osiągniętego wyniku kroków - oby tak dalej, a serce Ci podziękuje :-)

    ReplyDelete
  5. Buty są cudne, a jak jeszcze będą wygodne, to lepiej być nie może.
    Z tym krokomierzem, to jakoś nie czuję bluesa - bałabym się, że źle bym się czuła, gdybym po tym jakbym się zmachała, nie zobaczyła na wadze efektu.
    Do dzisiaj myślałam, że z tymi jajkami to przepłacam bo kupuję "O" w sklepie ekologicznym u mnie na wsi i płacę 12 zł za 10 jajek. Tak mi się przynajmniej wydaje, ale sprawdzę, bo aż się nie chce wierzyć, że Carefour jest droższy.

    ReplyDelete
  6. Buty super...dla mnie to one w ogóle nie są żółte tylko neutralne, muszą pasować do wszystkiego :-)
    A ja muszę godzinę kręcić nogami pod górę by tyle spalić...wniosek: chodzić :-)?

    ReplyDelete
  7. buciki genialne :D
    Kroków nieźle natrzaskałaś.

    ReplyDelete
  8. Trzymam kciuki zeby zbyt długo nie piłowały pięt :))))) Śliczne!
    A ten krokomierz to w jakimś "sportowym" kupiłaś????

    ReplyDelete
  9. did you do your horseradish yet - the guys got the roots today and will do them tomorrow - so I did the jars to pack them up in.

    somehow we are very very popular this time of year - all our friends want fresh horseradish ;)

    ReplyDelete
  10. buty rewelacja..takie inne ..lubie innosci:)..chocby chodzilo tylko o kolor..krokomierza tez chce:)..takie to dopingujace...:)az sie chodzic wiecej chce...pozdrawiam ania

    ReplyDelete
  11. Świetne buty! Aż sama bym na takie zapolowała i tak po cichu liczę, że zdradzisz, cóż to za marka/sklep??
    A co do jajek, to jako miejskie dziecię nowoczesności NIE NATRAFIŁAM do tej pory na te z 0 czy nawet 1 !!! Podejrzewam, że to ekskluzywny towar i nie wszędzie dociera ;)

    ReplyDelete
  12. I love your shoes!!!
    That's really great that yo walked so many steps. That's one thing i dislike about where i live-everything is so far away from another so i would need all day just to walk from one thing to another-i would get my walking in but not many errands done lol.

    ReplyDelete