Tuesday, June 08, 2010

Dzień 2 / Day 2

Wspomnienie po Słowacji - świetny gazowany napój winogronowy z jasnych winogron, występuje również w wersji ciemnej, równie dobry. (uwielbiam takie lokalne smaki!)
Memory from Slovakia that we left behind - a great sparkling light grapes drink, it's also available in dark grapes version, equally tasty. (I love those local foods!)

A Węgry zrobiły mi niespodziankę i przywitały mnie wiatrakami! Wiem, że niektórzy uważają, że taki widok psuje okolicę, ale ja uwielbiam te wiatraki i zawsze napawam się ich widokiem, kiedy jestem w Szwecji.

And Hungary prepared a surprise for me, showing me the windmills just when we entered the country! I know that some people may think they spoil the view of the countryside, but I love them and have always enjoyed them while traveling through Sweden.

Drugiego dnia szczęśliwie dojechaliśmy do Siofok. Robótki mi nie przybyło, bo głównie jechaliśmy autostradami, a przy dużych prędkościach jestem kłębkiem nerwów i nie mogę się skupić na beztroskim robieniu na szydełku... Za to na początek zdjęcie Gołębiego szala na obecnym etapie:
On the second day we luckily arrived at Siofok. I didn't add anything to my shawl because we were mainly traveling by highways and it meant a lot of stress for me because of high speeds... So here is the current photo of my crocheted shawl:

Siofok to taki nasz Sopot, z deptakiem pełnym pensjonatów i knajp/klubów/drink barów, na szczęście jest jeszcze przed sezonem i większość tych przybytków jest zamknięta, a i imprezowiczów na razie mało.
Siofok is a typical holiday town, with a street along the Balaton coast full of guest houses, clubs, drink bars, lucky for us it's not the season yet so most of them are still closed and there aren't many holiday makers.

Reszta miasteczka to odnowione lub w trakcie renowacji wille z początku XX wieku poprzeplatane nowoczesnymi pensjonatami, i w takiej willi przerobionej na pensonat mieszkamy.
The rest of the town is packed with the beginning of the XX-th c villas (renovated or being renovated) interlaced with modern guest houses, and we stay at such place.

Nasz pokój jest dość oryginalnie wygospodarowany z ... połowy garażu na tyłach budynku! *^v^* (druga połowa to drugi taki pokoik). Jednak jest w nim łazienka z prysznicem, jest łóżko, szafa, lodówka i telewizor ^^, a przed wejściem mamy stolik i krzesełka, więc w zasadzie czegóż więcej chcieć?
Our room is originally made in the half of the... garage at the back of the building! *^v^* (the other half is a similar room). But it has a bathroom, a bed, a wardrobe, a small fridge and a tv ^^, so what do you need more?

Ponieważ stopa wciąż mnie mocno boli, dzisiaj udało nam się tylko zwiedzić kawałek miasteczka wzdłuż brzegu Balatonu, i zjeść pyszny obiad w restauracji Mala Garden.
Because my foot still hurts today we only managed to see a bit of Siofok along the coastline and eat a delicious dinner at the Mala Garden restaurant.

Zaczęliśmy od szklanki węgierskiego piwa (no, nie spodziewaliśmy się fajerwerków ~^^~).
We started with a glass of Hungarian beer (well, we didn't expect anything fancy ~^^~).

Potem Robert zjadł "tradycyjną węgierską bogatą zupę" która okazała się bardzo smaczym rosołem z wołowinką. ^^
Then Robert had a "traditional rich Hungarian soup" which turned out to be a very tasty beef broth. ^^

I kurczaka z kluseczkami galuszka.
And chicken with galuszka noodles.

A ja zjadłam grillowane kalmary z jęczmiennymi plackami, przepyszne!
And I had grilled squid with oat bread, yummy!

Na deser pozwoliliśmy sobie na porcję naleśników a la Gundel, czyli naleśników z masą orzechową, polanych obficie ciemną czekoladą, tu wyjątkowo fikuśnie podane pod postacią wycinka tortu.
For a dessert we had some Gundel pancakes, which are the traditional pancakes filled with nuts, drowned in dark chocolate, here served in a special way, as a piece of a round cake.

Czy widać różnicę w stosunku do naszego pobytu w Bułgarii dwa lata temu? *^v^* Trzymajcie kciuki, żeby było tak dalej, tym bardziej, że na kolację poszliśmy do leżącej nieopodal naszego pensjonatu restauracji, gdzie dostaliśmy bardzo smaczną sałatkę Cesara i smażony Camembert. W zasadzie mogłabym nic innego nie robić na wakacjach, tylko testować różne knajpy i dania, ale Robert koniecznie chce jeszcze coś zwiedzać?... ~^^~
Can you already see the contrast to our holidays in Bulgaria two years ago? *^v^* Keep your fingers crossed that it stays that way, which is even more promising because we had supper at the nearby restaurant and we ate a good Cesar's salad and fried Camembert.
Frankly speaking, I could only test different restaurants and dishes throughout the whole stay here, but Robert insists on sightseeing?... ~^^~

W ogóle zastanawia mnie fakt, że jesteśmy na Węgrzech, w miejscowości ultra turystycznej, więc chyba nastawionej na promowanie kultury własnego kraju, a można tu zjeść obok dań kuchni wegierskiej również hamburgery, pizzę, kebab, spaghetti, dania greckie, chińskie, jest nieodzowny McDonald's, shisha bar i "oryginalny tajski masaż" (widzieliśmy, przed lokalem siedziały dwie Tajki ^^)...
Po co miałabym jechać 900 km, żeby jeść to samo, co mam pod własnym domem?...
Generally I am amazed by one thing, we are in Hungary in a typical tourist town, so I'd expect they'd try to promote their own culture, but apart from some Hungarian dishes you can easily find hamburgers, pizza, kebab, spaghetti, Greek food, Chinese food, there is of course McDonald's, a shisha bar and the "original Thai massage" (we confirm, there were two Thai girls sitting in front of the massage parlor ^^)...
Why would I wish to travel 900 km to eat the same I have at home?...

Balaton na razie oglądaliśmy z daleka, bo po pierwsze, ja nie mogłam zbyt długo chodzić ze względu na obolałą stopę, a po drugie, na kawałku, wzdłuż którego wędrowaliśmy dostęp do jeziora był zamknięty ogrodzeniami klubów i hoteli...
Na koniec dnia drugiego - kot należący do właściciela naszego pensjonatu.
We've only seen Balaton from a distance because first, I couldn't walk for a long time because of my hurt foot, and second - along the route that we chose we could get close to water because of the fences placed by the clubs and hotels, restricting access for their guests only.
To sum up day 2 - the cat belonging to our guest house's owner.

(Tak naprawdę na koniec dnia drugiego wypiliśmy na tarasie pół butelki węgierskiego białego wina stołowego, bo po to właśnie przyjechaliśmy na Węgry - żeby pić wino! *^v^* I zaznajomiliśmy się z ofertą węgierskiej telewizji, oni tu wszystko dubbingują! Agent Mulder mówiący po węgiersku do agentki Scully - bezcenne! ^^)
(To be frank, to sum up day 2 we drank half a bottle of Hungarian white table wine at our terrace, because that's what we came here for - to drink wine! *^v^* And we tried to check the local tv offer, they dub all the foreign movies! Listening agent Mulder talking in Hungarian to agent Scully - priceless! ^^)

11 comments:

  1. niech Ci się ta noga goi, bo ja chcę zobaczyć Cię pląsającą w falach Balatonu ;)

    buziaczki :*

    ReplyDelete
  2. właśnie wyobraziłam sobie ten dubbing :)) już tylko dlatego warto jechać tak daleko;) zapamiętuj winka, które pijesz, błagam, fotki i komentarze mile widziane;)
    czy dobrze rozumiem ,że szydełkujesz w trakcie jazdy? nie mdli Cię? Mąż nie staje się nerwowy, widząc takie niebezpieczne narzędzie w użyciu? bo mój to zaraz wstawiłby pogadankę io wszystkich możliwych wypadkach z udziałem szydełka:0
    bawcie się dobrze:))))

    ReplyDelete
  3. Fantastycznie. Ja uwielbiam Wegry i sobiejezdze co roku chocby tylko na weekend:)

    ReplyDelete
  4. Zycze szybkiej rekonwalescencji stopy, bo szkoda by bylo tyle stracic. Wille cudnie sie preyentuja, strasynie lubie ogladac regionalne domki, dania itp. wiec czekam na dalsze sprawozdania i fotki bo ja z tych co za granicami kraju jeszcze nie byla( wstyd przyznac )

    ReplyDelete
  5. jeny, chciałabym usłyszeć Muldera po węgiersku :)))
    Dziś, profilaktycznie, zanim zaczęłam czytać Twojego posta, zrobiłam sobie coś do jedzenia i dobrze zrobiłam; zdjęcia jadła jak zwykle - pyszne.

    ReplyDelete
  6. Generalnie sa wszak dwa rodzaje turystow - jedni nastawieni na odkrywanie lokalnej flory fauny i kulinariow i tacy, ktorzy na Antarktydzie zazadaliby swoich potraw (ponoc celuja w tym Anglicy...) Wiec Siofok zapewnia pelen wachlarz atrakcji :)

    W Polsce ten nieszczesny lektor - Scully mowiaca po polsku meskim glosem, to jest dopiero bezcenne.
    Ja najbardziej pod tym wzgledem lubie Skandynawie - tam wszystko z napisami puszczaja :)

    ReplyDelete
  7. Coraz bardziej, dzięki Twoim wakacyjnym postom,przekonuję się,że na wakację czas zacząć jeździć w czerwcu lub późnym wrześniem. Teraz już możemy :) A tłumy skutecznie zaczynają mnie zniechęcać do spacerów nawet po Pradze.

    Ciekawa jestem tego słowackiego napitku...W Czechach mają coś,co się nazywa Burczak,ale to chyba nie to...
    A węgierskich win Wam zazdroszczę.Wiele ma znakomity smak!

    ReplyDelete
  8. Dziś też już jestem najedzona, ale jednak ten deser z naleśniczków coś we mnie poruszył. Lubię takie pyszne niespodzianki. Kot gospodarzy przepiękny, a ja się w związku z tym zapytowywuję - co porabia Rysiek podczas Waszego urlopu...?

    ReplyDelete
  9. Widzę, że dzisiaj większość usiadła do tego posta najedzona ale skoro pokazujesz takie rzeczy to nie ma się co dziwić. Niech ta Twoja noga się goi a ja czekam z ciekawością na następny wpis. Serdeczności.

    ReplyDelete
  10. How cool! I love the houses and where ur staying looks really nice. You are very bold and I think that's awesome, I am terrible when it comes to trying new food that I don't know. Or I will play it very safe. Keep enjoying it all!

    ReplyDelete
  11. O, ten paradoks mnie nie przestaje zadziwiać, ale z różnych moich doświadczeń podróżniczych wiem jedno - im bardziej turystyczna miejscowość, tym więcej takich "międzynarodowych", zglobalizowanych miejsc, gdzie można zjeść to co przed własnym domem (z McDonaldem na czele). I, co więcej - te miejsca bywają nieraz naprawdę oblegane - tak jakby co niektórzy turyści w podróży chcieli mieć podane to, co znają albo bali się ekperymentować? A lokalne wyroby i kuchnię najlepiej próbować w miejscach totalnie nie nastawionych na masową turystykę. Dlatego zawsze staram się szukać knajpek i restauracyjek z dala od turystycznych dzielnic - tam lokalne jedzenie okazuje się najlepsze :)

    ReplyDelete