Thursday, June 10, 2010

Dzień 4 / Day 4

Takie koty też tutaj występują. ~^^~
Here you can find such cats too. ~^^~


***

Agato, w samochodzie leciały: Rammstein, Yath-Ka, Beseech, Calmando Qual, XIII-ste Stoleti, Gaba Kulka, Maria Peszek, Lilly Allen, i inne takie. (mąż zabrał za mało mojego j-rocka!) ~^^~

Dajdo, dlaczego nic do picia? Picia tu jest do wyboru do koloru, zarówno alkoholowego, jak i normalnego.

***

Dzień czwarty - stopa boli przy niektórych stąpnięciach.
Zgodnie z planem dzień czwarty spędziliśmy na wycieczce krajoznawczej. Najpierw pojechaliśmy do miejscowości Tapolca, gdzie mieści się jaskinia z podziemnym jeziorem, po którym pływa się łódeczką. Jednak najpierw była króciutka przeprawa promowa.
Day 4 - my foot hurts when I put my steps in some ways.
According to the plan we spent day 4 on a trip. First we went to the Tapolca town, where we visited the cave with the underground lake. But first we had a very short ferry ride.


W Tapolca bez trudu odnaleźliśmy jaskinię, a kiedy wsadzili nas już do łódki (po dwie osoby, Robert na dziobie wiosłował), to okazało się, że jest to miejscami tak bardzo ciasny korytarz, że miałam w nim atak paniki (kto wpuszcza do jaskinii osobę z klaustrofobią?!...).
In Tapolca cave you swim along the lake in a two-person boat (Robert was roving), but it turned out that the tunnel was so tight in some places that I had a panic attack (who lets the person with claustrophobia go into a cave anyway?!...).


Wyszłam z tunelu na miękkich nogach i przyznaję, że były momenty, że chciałam uciekać wpław (co nie byłoby trudne, bo woda tam ma od 70 do 120 cm głębokości), uratowało mnie spokojne miarowe oddychanie.
I left the tunnel barely alive and I must admit that I even wanted to leave the boat and come back on foot (the water is shallow there, from 70 to 120 cm deep), only the steady breathing saved me there.


Takie przeżycia należało ukoić w pobliskiej kawiarni (powinnam była chyba walnąć sobie z 50 gr wódki, ale to był dopiero początek naszej wycieczki i nie chciałam być zawiana ^^).
Such terrible events had to be balanced with some nice dessert in a caffee (although I admit I should have had some vodka to calm my nerves, but it was only the beginning of our day and I didn't want to be sleepy ^^).


W Tapolce okazało się, że nasz bilet uprawnia nas do zniżkowych biletów w jeszcze dwóch z kilku okolicznych miejsc do zwiedzania, więc po drodze zajechaliśmy do Monoszlo, gdzie wdrapaliśmy się na gigantyczną bazaltową górę (najpierw samochodem, a potem na sam szczyt już na piechotę, i sama nie wiem, jak tego dokonałam z moją przetrąconą stopą...).
In Tapolca we found out that our ticket gave us the right to discount tickets to two of several tourists attractions, so we went to Monoszlo, where we climbed the huge basalt mountain (first by car and then the last part on foot, I have no idea how I did it with my sore foot...).


Zobaczcie, włóczka! *^v^*

Look, the yarn dispensers! *^v^*


Tuż przed powrotem promem na naszą stronę Balatonu zatrzymaliśmy się w Tihany, w cukierni Rege, poleconą nam przez właściciela naszego pensjonatu. Tak jak ostrzegał, desery są tam niezbyt smaczne, za to widok z tarasu kawiarni, zawieszonego nad urwiskiem z panoramicznym widokiem na Balaton - przepiękny!
Just before we went back by ferry to our side of Balaton's, we stopped at Tihany's caffee Rege, recommended by our guest house owner. Just as he said the cakes weren't too good but the panoramic view from the cliff overlooking the Balaton - awesome!


W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze i Tesco, gdzie zrobiliśmy zakupy spożywcze, i wybraliśmy się na kolację do restauracji Amigo, rekomendowanej nam przez właścicielkę biura podróży, z którego wybieraliśmy pobyt w Siofok.
On our way back we visited Tesco for some grocery shopping and went to the restaurant Amigo, recommended to us by the owner of the Tour Operator who arranged for us the stay in Siofok.

Niestety, Amigo jest przede wszystkim pizzerią/makaroniarnią, a dopiero potem ma w ofercie jakieś dania wegierskie, więc zarówno mój gulasz (na Węgrzech to zupa, nie gęste danie z duszonego mięsa), jak i kotlet wieprzowy który jadł Robert były zaledwie poprawne.
Unfortunately, Amigo is most of all the pizza/spaghetti house, and the Hungarian dishes are somewhere further on the menu, which meant that both my goulash (in Hungary it's a soup, not a thick stew like we serve it in Poland), and Robert's pork chop were only okay.


Mam jeszcze taką uwagę dla osób wybierających się na Węgry - jeśli liczycie na jakiś język obcy, to nastawcie się na niemiecki, w nim są napisy na wszelakich tablicach i w menu, nim mówią kelnerzy. Znajomość angielskiego i jego występowalność w piśmie też się zdarza, ale zdecydowanie rzadziej. Co nie znaczy, że się nie dogadacie, jeśli nie znacie żadnego z tych dwóch jezyków, bo zawsze pozostaje język gestów, pokazywanie palcem, a węgierskie słowa podparte odpowiednim gestem rękoma mówi sam za siebie (nie ma nic prostszego jak pokazać piwo "z kija", okraszając to wolnym i wyraźnym określeniem po węgiersku, od razu zrozumieliśmy! *^v^*)
I have a linguistic remark about visiting Hungary - if you count on any foreign language, be prepared for the German, there are writings in this language everywhere, there are menus and waiters speak German. The knowledge of English and its existence in the restaurants can be found but not so often. Which doesn't mean that you are completely lost if you don't know any of those two languages, because there is always the internationally recognized language of gestures, and Hungarian words supported by some showing with your hands can be self-explanatory.

Ewangelicki kościół w Siofok. Fajny, prawda? ~^^~
Evangelic church in Siofok. Nice, ha? ~^^~


Acha, pamiętacie moje poszukiwania zwykłej czarnej herbaty w Bułgarii, zakończone kompletną klęską? Tutaj herbaty jest wbród, co nie zmienia faktu, że pomna tamtych doświadczeń zabrałam ze sobą kubeczki, grzałkę i paczkę herbaty. Cóż z tego! Gniazdka elektryczne w pokoju mają jakieś boczne ograniczniki, które uniemożliwiają mi wetknięcie okrągłeś wtyczki od grzałki...
Oh, and do you remember my total failure of finding black tea in Bulgaria? There is plenty of tea here, which doesn't mean I came unprepared - I brought the cups, the tourist water heater and a pack of tea. Alas! The electrical sockets in our room are strangely constructed and I cannot fit the heater's plug into them...

No i oczywiście nie ma tu dobrego chleba! Jest jakaś watowana buła, no, ale nie liczyłam na smaczne pieczywo na południe od naszej granicy. *^v^*
And of course there is no tasty bread here, just some cotton wool type, but I didn't count on good bread southwards of our Polish border. *^v^*

7 comments:

  1. To i tak się Madziarzy wyedukowali! W swoim czasie naiwnie sądząc,że jeśli we dwójkę dysponujemy 6 obcymi językami - to sie dogadamy, a tu zonk!~Żadne z nas nie znało węgierskiego...ale to było jakis czas temu... Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  2. he he he Jak my widzimy owce to ja widze wloczke a Jon niedzielny obiad (sunday roast):)

    ReplyDelete
  3. Wspaniałe widoki , ciekawe miejsca. Jedzenie , mam nadzieję , że smakuje tak dobrze jak wygląda. Zaglądam na Twojego bloga po posiłku , bo w przeciwnym razie robię się głodna.
    Ufam , że Rysiek nie ogląda (w wolnych chwilach)Twojego bloga. Bo ja na jego miejscu była bym zazdrosna. Coś te koty lezą prosto przed Twój obiektyw. Musisz Ryśka obłaskawić jakimś smakołykiem bo może być ciężko. Odpoczywaj i oszczędzaj nogę.

    ReplyDelete
  4. Jaka piękna turkusowa woda! A ta w jaskini - cudo! Wełenka na 4 nóżkach hasająca po łące - uśmiałam się po pachy :)

    ReplyDelete
  5. Jajks!Jak tam jest pięknie!Te skały,woda,niebo i chodząca baranina w "niedziergownych swetrach"!!!Ja chcę tam kiedyś być!Ty fuksiaro!Eh,to wygląda na raj na ziemi...
    !

    ReplyDelete
  6. Jedni widzą włóczkę - inni filc ;-)
    A swoją drogą to z polskiego na nasze co to jest piwo z kija?

    ReplyDelete
  7. ohhhh how beautiful it is there, and the water in the cave!
    i understand how you feel though about the cave. i went in some tunnels and they were okay for most of the time but there was a area where we were walking and it got so tight and small that we had to walk all bent over and i also started to panic and breath hard and my heart was beating so fast, i was almost running out of the tight area to get back to the open. i didnt think it could bother me like that, now i know.

    ReplyDelete