Wednesday, May 01, 2013

Ogródek na balkonie IV


Here is a brief update on my balcony garden. Vegetables went crazy when the weather turned warm, I was replanting the plants into bigger pots. We've already started to eat salads and herbs, and we will start eating bok choy in a week or two. 
私のバルコニーにアップデートを書きました。4月に天気は暖かくなりました。色々野菜は栽培しました。ハーブとアジアのレタスもう食べに始めました。二周間にぐらいチンゲンサイを食べます。

***
Od kiedy zaczęłam uprawiać warzywa na parapetach i balkonie, jest wiele momentów które uwielbiam.
Uwielbiam przygotowania do wysiewu, kiedy kupuję ziemię i kapselki torfowe, rozkładam nasiona po całym stole, planuję, decyduję, rozważam ten czy inny gatunek, rozmyślam nad miejscem na balkonie.
Uwielbiam chwile, kiedy pierwsze siewki zaczynają wychodzić z ziemi, jest to dla mnie kompletnie magiczny moment, bo przecież wsadziłam do gleby coś suchego a widzę zielone i radosne!
Uwielbiam etap wzrostu, kiedy każdego ranka widzę coraz większe sadzonki, jakby przyczajały się przez cały dzień a nocą, kiedy na nie nie patrzę, nadrabiały całodzienny zastój, żeby mnie następnego dnia zaskoczyć nową parą liści!
Uwielbiam moment, kiedy sadzonki po przesadzeniu do docelowych doniczek pokazują, że już się w nich zadomowiły i nagle zaczynają rosnąć, przybywać w liściach i coraz bardziej przypominać swoje dorosłe wersje, na które tak przecież czekam z nożem i widelcem w gotowości. *^v^*
Uwielbiam pierwsze kwiaty na pomidorach, a potem pierwsze zielone jeszcze kulki owoców, które z dnia na dzień przybierają na objętości i dostają kolorków od słońca. ^^*~~

Całe to ogrodnictwo jest jedną wielką radością!
(nie wspominajmy o szkodnikach i chorobach...)



Kwiecień wreszcie pozwolił mojemu ogrodowi na balkonie rozwinąć skrzydła. Od połowy miesiąca doniczki z sałatami i ziołami zamieszkały na zewnątrz, a w domu dosiewałam nowe sałaty dla utrzymania ciągłości plonów.




Siałam też na balkonie - koper, marchewkę kolorową, cebulę i groch napędowy. Marchew wysiałam do torby supermarketowej z grubej folii, pamiętając o warstwie drenażu na spodzie. To jeden z pomysłów na tanie pojemniki dla naszych warzyw na balkonie - tak samo można uprawiać np.: ziemniaki (na które w tym roku nie mam już miejsca...).


Wszystko rosło jak szalone! Szczególnie moje oczy cieszyły pak choi, które błyskawicznie zaczęły nabierać kształtów przypominających "dorosłe" rośliny, a ja oglądałam drogie (14 zł za 4 sztuki) pak choy w supermarkecie i wiedziałam, że jeszcze trochę cierpliwości i będę się cieszyć smakiem tego warzywa do woli! *^v^* (mam odmianę zwyczajną i miniaturową Canton Dwarf).



Jedną z piękniejszych sałat jest moim zdaniem shungiku (chryzantema jadalna), która tworzy ozdobne rozety. Wysiałam jej sporo i będę dosiewać jeśli nie dla smaku (którego jeszcze nie znam), to chociażby dla wyglądu. ^^*~~


Oczywiście jestem jak w zeszłym roku zadowolona z mitsuby i shiso, chociaż teraz szybciej mi rośnie shiso zielone (intensywnie objadane *^v^*), a purpurowe zostało na razie w tyle. Pięknie rosną komatsuny i mizuny oraz bazylia tajska (tego się spodziewałam, bazylia tajska była przebojem zeszłorocznego ogrodu!).




Udała mi się bazylia zwyczajna, która w zeszłym roku wcale nie nie rosła. Dlatego dla eksperymentu posiałam też bazylię cytrynową i kolendrę, w zeszłym roku również nieudany eksperyment, teraz rosną nie najgorzej, co mnie bardzo cieszy! *^v^*


Mam duży zapas buraka liściowego (swiss chard) w różnych odmianach. Za to kompletnie mnie rozczarował burak Bull's Blood o pięknych krwistych liściach - słabo kiełkował i siewki nie trzymały się długo, po dwóch próbach wielonasionowego wysiewania mam na razie trzy siewki... Dam mu jeszcze jedną szansę i może doczekam się jego pięknych liści (czytałam, że z wykształceniem buraczka w warunkach balkonowych bywa tak sobie).

Z roślin oczekujących na swoją kolej w wyprowadzce na balkon mam:  dynię Butterbush i bakłażany Ophelia i Pinstripe, od 24 kwietnia na balkonie rezyduje cukinia Patio Star (to wszystko małe odmiany tarasowe) a od 28 kwietnia pomidory Little Sun, Crem Sausage i Red Alert.



Eksperymentuję - wysiałam celtuce i rapini, i na razie nie mam zdania, bo są za małe, ale rosną. Kupiłam też sadzonki szałwii i tymianku.

Pięć odmian chilli i słodka papryka Chocolate Beauty na razie pozostaną na parapecie (i być może w ogóle zostaną w domu, tak jak w zeszłym sezonie).


Miesiąc temu planowałam wysiać kilka odmian jarmużu, ale chwilowo pozostanę przy innych liściowych, a jarmużem zajmę się pod koniec lata, kiedy będę miała na niego miejsce i ochotę, bo na razie jestem nim trochę przejedzona (zimą kupowałam go regularnie).

O grochu napędowym jeszcze słów kilka (napędowy bo uprawiamy go na pędy, a nie dla strączków *^v^*) - już o tym pisałam, nie kupujcie maciupkich torebeczek z nasionami grochu w sklepach ogrodniczych. Finansowo to nie ma sensu, lepiej kupić suszonych groszek na bazarku na wagę albo paczkę w sklepach ekologicznych, na przykład taką (400g/6,50 zł):


Niektórzy zalecają namoczenie grochu na 12 godzin przed wysianiem, ale ja tego nie robię, bo groszek wsypany do wilgotnej ziemi i porządnie podlany kiełkuje bardzo szybko (u mnie piątego dnia od wysiania). Na powierzchni ziemi rozsypujemy równą warstwę groszku i może to być bardzo gęste rozłożenie, bo nie będziemy uprawiać dużych owocujących roślin, tylko będziemy zbierać 15 cm pędy, więc takie skupienie im nie przeszkodzi. 


Następnie przykrywamy groszek warstwą ziemi, obficie podlewamy i stawiamy w nasłonecznionym miejscu. Jeśli chodzi o wybór doniczki, to groszek może bez problemu rosnąć w płaskich skrzynkach.
Po siedmiu dniach doniczka z pędami grochu wygląda tak:


A po dziesięciu dniach tak:


Można pozjadać wszystkie pędy w sałatkach i na kanapkach, albo wyjadamy pędy wybiórczo, pozwalając pozostałym dorosnąć i wydać strączki. *^v^*

Na razie zużyłam ok. 300 l ziemi. Lada moment, po przesadzeniu ostatniego pomidora do wiszącego kosza, skończy się chwilowo Masowe Przesadzanie i zacznie się Wyjadanie i Dosadzanie Wyjedzonego. *^v^*


14 comments:

  1. Jak ja Ci zazdroszcze ... próbowalam, u mnie sie nie da. Doniczka to rewelacyjne miejsce do kopania, albo wyjadania zielonego.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Miałam tak z poprzednią koteczką, cokolwiek było w doniczkach, czy malutkie czy duże kwiaty, zaraz było rozgarnięte na boki i kot w tym polegiwał... Ryszard ma w nosie zieleninę, wskakuje na poduszki, układa się wygodnie i spędza czas na medytacjach balkonowych. *^v^*

      Delete
  2. Nie znam się na ogrodnictwie wcale, nie znam też większości tych roślin, które tak dzielnie hodujesz. Nie zmienia to jednak mojego podziwu dla Twoich dokonań na tym nomen omen polu :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja w zasadzie też się wcale nie znam, uczę się na błędach, próbuję. *^v^* A rośliny znam ze sklepów ogrodniczych online, coś mnie intryguje, doczytuję, szukam zdjęć, sprawdzam, czy to duże rośnie i czy da się uprawiać na balkonie. ^^*~~

      Delete
  3. podziwiam, znajomość roślin i takiegooooo pola uprawnego na balkonie,ale jak to lubisz to duże brawa,co swoje to swoje,

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moja znajomość roślin bierze się z czytania nazw w angielskich sklepach z nasionami w kategorii "oriental"! *^v^* (oraz książki "Kuchnia japońska" Kimiko Barber). Kiedyś nie byłam fanką grzebania w ziemi, ale od dwóch sezonów oszalałam na tym punkcie, daje mi to mnóstwo frajdy!

      Delete
  4. Nie pomyślałabym , ze balkon jest wstanie pomieścić taka ilość gatunków. Zgapiam patent na marchewkę ,mala chce a ja nie mam gdzie wysiać i jadę po regal do Ikei.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mój balkon też o tym nie wiedział... *^o^*~~~
      Proszę bardzo, patent nie mój, też go gdzieś zgapiłam!

      Delete
  5. Przyjemnie czytać i przyjemnie oglądać. A wysiew w torbie to według mnie mistrzostwo kreatywności. Gratuluję - i smacznego :)
    P.S. przepis na pasztet będzie jutro.

    ReplyDelete
    Replies
    1. To nie mój pomysł, z tą torbą, gdzieś go podpatrzyłam i zaadaptowałam do tego, co miałam pod ręką. *^-^*
      Czekam cierpliwie!

      Delete
  6. Wiem, że to nie ten blog, no ale ten właściwy trochę przykurzony, nie wiem też, czy tam komentarze jeszcze czytasz... w każdym razie, za tydzień wylatuję do Japonii na dwa tygodnie wakacji i choć książkowe przewodniki oraz trasę zwiedzania kraju mam już obcykaną, mam zamiar doczytać Fumy od deski do deski ^^. Jeszcze do mnie do końca nie dociera, jaka wyprawa przede mną, mam jednak nadzieję, że z Twoimi wskazówkami nie zginę :D.

    Ciekawi mnie jedna rzecz, o której, zdaje się, na Fumach nie ma: co warto kupić? Jedzenie? Jakieś szczególne pamiątki?
    (zahaczam o muzeum studio Ghibli, na pewno wrócę do domu z podobizną Totoro :D)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wyłączyłam komentarze na tamtym blogu, skoro na razie nic tam się nie dzieje.
      Gratuluję i polecam lekturę Fumów, bo byliśmy w wielu miejscach i może Cię coś zainteresuje lub zainspiruje do zmiany trasy zwiedzania. *^o^* Wyprawa do Japonii naprawdę wydaje się dużo trudniejsza niż jest w rzeczywistości!
      Pytasz, co warto kupić. Odpowiedź jest prosta - kup to, co chcesz, co Cię interesuje, czego tu nie możesz kupić. Ja kupowałam japońską włóczkę (bo robię na drutach), lalkę (bo zbieram lalki dollfie), książki do nauki języka (bo się go uczyłam), zieloną herbatę, zupę miso instant i akcesoria do robienia bentou (bo robię je regularnie), bluzę w Uniqlo w której od dwóch lat chodzę prawie non stop... Ale to ja. Ty wybierzesz pewnie inne rzeczy. Powodzenia! *^v^*

      Delete
  7. Tkwię w podziwie dla Twoich ogrodniczych poczynań i... sieję ;) Nie takie wyszukane rośliny, jak Ty, ale równie entuzjastycznie reaguję jak zielone wyłazi z ziemi i rośnie w oczach!

    A marchewka w torbie to dla mnie hit :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Brawo!!! Prawda, że to niesamowity moment, kiedy zielone wyłazi z ziemi i rośnie?!... *^o^*
      Ja chętnie siałabym niewyszukane (pasternak, ziemniaki, kapusta), ale nie mam na nie miejsca! *^v^* Jestem w pewnym sensie skazana na fikuśne sałaty, bo one mają małe wymagania glebowe i nie potrzebują dużo miejsca. Ale też lubię eksperymentować. ^^*~~

      Delete