Wednesday, November 02, 2011

Po urodzinowo / After birthday

Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia urodzinowe! ~*^O^*~
Thank you very much for the birthday greetings! ~*^O^*~

Dzień urodzin był rzeczywiście bardzo przyjemny, śniadanie zrobił mąż, a on jest specjalistą od śniadań (poszedł do sklepu po gorące bułeczki!), potem pozmywał i posprzątał mieszkanie, a ja sobie szyłam w pracowni! ~^^~
It was a really nice day, my husband made me breakfast and he's a pro in breakfasts (he went to buy hot bread rolls from the bakery!), then he washed the dishes and cleaned the apartment, and I was sewing in the craftroom! ~^^~
Śniadaniowa sałatka z bekonem, pysznym sosem według pomysłu mojego męża i jajkiem onsen tamago, które umiem zrobić sama!^^ (w Tokio kupowaliśmy je gotowe w sklepie)
Breakfast salad with bacon, great sauce according to my husband's recipe and onsen tamago egg that I can do myself! ^^ (in Tokyo we used to buy them readymade in the grocery shops)

Na obiad poszliśmy do naszej ulubionej japońskiej restauracji Inaba, skąd wracaliśmy spacerkiem do domu, poszukując cukierni z tortami, i spotkaliśmy dawno niewidzianego kolegę, z którym weszliśmy do pubu na pyszne piwo i kawę.
We had lunch at our favourite Japanese restaurant Inaba, and then we walked home looking for some cake and met an old friend, with whom we had a beer and coffee at a pub.

A potem wróciliśmy do domu na szampana, ciasto i oglądanie filmów japońskich i koreańskich, a na kolację mąż upiekł nam ziemniaki, które popijaliśmy winem śliwkowym umeshu. Szkoda, że urodziny są tylko raz w roku... *^v^*
And then we went back home to drink champagne, eat cake and watch Japanese and Korean movies, and for dinner my husband baked us some potatoes and served them with plum wine umeshu. I wish birthday was more often than just once a year... *^v^*

***

Zulko, dziękuję za przepis. A co do linku, który mi wysłałaś - podobnie jest po Gwiazdce z choinkami...

Lady Ago, zawsze mnie fascynowało, jak się człowiek przeprowadza, kiedy ma tak wiele rzeczy i tak wiele rzeczy do zabrania ze sobą! Widziałam to raz na własne oczy, kiedy mój szef Holender przeprowadził się do Polski z RPA, i pod jego wynajętą willę w Wilanowie podjechał TIR załadowany meblami, pudłami, itp, itd. No, ale prezes firmy może sobie na to pozwolić. Ja oczami duszy widziałam niedawno, jak na okoliczność potencjalnej przeprowadzki do Tokio pcham do walizki pięciokilowego Kitchen Aida... ~^^~
A z zawieraniem znajomości to u mnie raczej krucho, poznaję ludzi przez bloga, bo inaczej nie umiem i nie mam gdzie. A te odnowione to się same odnowiły, jakimś splotem wydarzeń, z czego okazało się, że jedna z przyjaciółek mieszka od trzech lat w Japonii, ma męża Japończyka i dwuletniego synka! *^v^*

Squirk, wyczekuję prezentu z niecierpliwością. ^^ "Uszki do góry" rozczuliły mnie maksymalnie!... *^v^*

Fanaberio, pięknie napisałaś! ^^

Rene, hi, hi, to muszę się już zacząć przygotowywać do tego życia po czterdziestce, żeby mi tylko sił i kondycji starczyło! ~^^~

Intensywnie Kreatywna, chichotanie zapewnia mi mój mąż codziennie, poczucie humoru było jego ważnym atutem kiedy go wybierałam na Mojego. ^^
Przesłuchałam sobie radio RMF Nippon, jest trochę moich ulubionych zespołów, a trochę wszystkiego innego, to tak, jakby twórcy tej stacji wrzucili do worka wszystkie gatunki muzyczne, jakie występuję w danym kraju. *^v^*

Sprężyno, strasznie lubię Twoje zdjęcie z awatara, jesteś na nim taka promiennie uśmiechnięta, że zawsze mi się buzia śmieje, kiedy wejdę na Twojego bloga! ~^^~

3 comments:

  1. Spóźnione, ale szczere życzenia urodzinowe, sto lat!

    ReplyDelete
  2. bardzo miłe urodziny :)

    Ściskam Cię urodzinowo; ślicznie napisałaś o nadchodzącym roku jako o pustej karcie, że to Ty zadecydujesz czym ją zapisać - niech wszystko układa się po Twojej myśli!

    ReplyDelete
  3. Och,to nie ja, nie ja.
    Poprosilam syna żeby mi przeslal japońskie ślimaczki. Cieszymy się więc oboje :)))

    ReplyDelete