Wednesday, January 21, 2009

Co by tu... / What to knit...

Dziękuję za porady w kwestii kolorów Klasika, poprosiłam o próbki z Zamotanych i Kolorowego Motka (już z Motka lecą do mnie pocztą *^v^*), a dodatkowo napisałam maila do Fastrygi z zapytaniem o ich zdjęcia - na razie odzewu brak.
W oczekiwaniu na próbki zaczęłam dłubać coś nowego.
Thank you for the advice on Klasik colours, I asked for samples in two online stores and one of them already sent them to me. *^v^* Additionally I sent an email to the store with the nicests colours but no reply up till now.
While waiting for the yarn to come I started something new.

(Wiem, mam jeszcze ma drutach Gythę, ale ona musi na razie swoje odleżeć. Skończyłam dolną kolorową część i chyba jest... za duża! Prucie żakardu to prawie jak prucie koronki, równie upojne, więc muszę się nad tym zastanowić, pomierzyć, odczekać.)
(I know there is still Gytha on my needles but it must wait a bit. I finished the colourwork part and I believe it's... too big for me! Frogging the colourwork is as fun as frogging the lace so I have to think about it and measure it properly).

Kompletnie nie wiem, co teraz robić na drutach... Przeglądam włóczki (te zgromadzone w domu i te na stronach sklepów), przeglądam wzory, i nic do mnie nie przemawia.
I absolutely don't know what to knit now... I look through the yarn, both in my stash and in online shops, I look through the patterns and nothing inspires me.

Bo weźmy na przykład taki mohair - w zeszłym roku kupiłam zieloną melanżową włóczkę w Yarn Paradise, jest mięciutka, zieloniutka i kojarzy mi się z jesiennym wieczorem w lesie.
Let's take a mohair as an example - last year I bought the green variegated yarn from Yarn Paradise, it's soft, greenish and it reminds me of the Autumn forest evening.


Postanowiłam coś z tej zieleni wydziergać, coś zwiewnego, i wygrzebałam takie propozycje (z różnych numerów Rebecci):
I decided to knit something airy with this yarn, and I found the following patterns (Rebecca magazines):







Najbardziej skłaniałam się ku ostatniej propozycji, wprawdzie to ażur (których nie lubię), ale wzór nie jest bardzo skomplikowany, a wydaje mi się, że ażur z tej włóczki wyglądałby ciekawie. No, bo jest też przecież płaszczyk gładki (zdjęcie nr.1), ze słodkimi dziewczęcymi zbieranymi rękawami (cóż z tego, że dziewczęciem przestałam być jakiś czas temu! *^v^*), ale przy gładkim wzorze bałabym się placków jednego odcienia zieleni, co niweluje nieco wzór ażurowy.
My best choice would be the last pattern, it's lace (and I don't like knitting lace), but it doesn't look too complicated and I think it would go well with this yarn. There is also a plain coat (photo 1), with cute girlie gathered sleeves (who cares that I'm not a girl anymore *^v^*), but I'm not sure about the variegated yarn in plain stockinette.


Ale wracając do ażurowego płaszczyka, zaczęłam robić próbkę z moich zieleni i na razie mam taki kawałek od góry:
Coming back to my lacy coat, I started to swatch the Turkish yarn and I have as much:


Wygląda na to, że włóczka daje mi szerokie pasy ciemnej i jasnej zieleni (żadnych placków, hurra! ^^). Jeszcze kawałek przerobię na gładko, a potem zamierzam odłączyć rękawy od korpusu i polecieć dalej wzorem ażurowym.
It seems the green shades will appear in wide stripes (no pooling, hurray! ^^). I'm still going to knit stockinette for a while and then change into lace.

I tu się zaraziłam. Od Kath i Dagny zaraziłam się wzorem z rosyjskiego forum, na który Dagny podała schemat na swoim blogu. Oryginał wygląda tak:
And here is the catch - I decided to knit the pattern that Kath and Dagny are knitting already, found on some Russian forum. The original blouse looks like that:


A mój będzie płaszczykiem z zakładanymi na siebie połami, rozszerzający się w dół od biustu. Takie przynajmniej mam plany, a jak będzie - zobaczymy. Włóczka jest bardzo cienka i mięciutka, i jestem bardzo ciekawa, ile mi jej zejdzie, mam przeczucie, że bardzo mało. *^v^*
And in my version it will be an A-line coat with overlapping fronts. At least these are the plans. The yarn is very soft and very thin, and I'm curious how much it's needed for this project. *^v^*


Za to przedostatni sweterek z powyższych mohairkowych chyba zrobię z niebieściutkiej Sonaty, którą też mam w zapasach, bardzo podobają mi się te szczypanki na przodzie. ^^ No, i kusy sweterek na drugim zdjęciu, idealnie wpisuje się w moje pomysły na wiosenne ubiory - chcę być kobieca tej wiosny! *^v^* Dlatego chciałabym zrobić kilka kobiecych bluzeczek, pomijając modele z książki A Stitch in Time (której jeszcze nie kupiłam, ale zamierzam niebawem), podobają mi się poniższe modele i stylizacje (na Bloom Kim H. mam nawet upatrzoną włóczkę ^^):
I may also knit the last but one sweater from the mohair proposals above, I have the bluish Sonata yarn and I just love the ruches at the front. ^^ Plus, the small cardigan on the second photo is prefect for my new Spring look - I want to be feminine this Spring! *^v^* That is why I' would like to make several girly blouses, apart from the models from A Stitch in Time book (which I haven't bought yet, but I will), I like the following patterns and stylisations (I even have the yarn spotted for the Bloom by Kim H. ^^):









***

Jagienko, ja też bym do tego zielonego dodała jakiś dół. Ziarenka dodawałam do chlebów, do bułeczek jeszcze nie, tylko posypkę makową, ale wypróbuję. ^^ Co do drożdży, możesz zastąpić świeże drożdże z torebki w proporcji 100 g drożdży świeżych = 40 g drożdży instant.

Kath, jaki piękny sen, ale niestety nie mam takiej znajomej pani w PKP. *^v^*

Michelle, trzymam te kciuki, szydełkuj, szydełkuj! ^^

Krissie, we don't have the exact product called hot cross buns, but we have sweet flat buns with cheese.

Antosiu, kliknij w link w moim wpisie, wchodząc na stronę główną VK rzeczywiście wyświetla się poprzedni numer, dziwne...

Blancari, czuję, jak mi pozłotka odpada przy każdym ruchu. *^v^* Pochwal się bułeczkami!

***

A na koniec zostawiam Was z nostalgicznym wspomnieniem - ta brązowa teczka z wzorami do haftu (częściowo przeze mnie odratowywanymi po latach przy pomocy taśmy klejącej, bo stara kalka rozpada się w rękach...) to jedna z niewielu pamiątek, jakie mi pozostały po mojej ukochanej Babci, osobie, która ukształtowała mnie taką, jaka jestem dzisiaj. *^v^*
I'm leaving you today with my nostalgic memory - this brown binder full of old embroidery patterns (partly saved by myself with the use of the Scotch tape because old tracing paper doesn't want to live forever...) is one of not so many keepsakes after my beloved Grandmother, the person who made me the way I am today. *^v^*







10 comments:

  1. Tyle wrażeń, ze nie wiem od czego zacząć! Włóczka przepięknie się cieniuje, mam nadzieję, ze ażur będzie na niej widoczny. Jesli mogę coś ardzić, lepiej z ażurem lecieć od dołu - wtedy na dole robi się taki falujący brzech (widać to na mojej próbce. Z Twoich inspiracji podoba mi się hmmm 3 model - megamgiełkowy, 4-ty ciekawe czy to taka fajnista bombka czy tak się tylko ułożyło, i 6-ty (czemu ja ich wszystkich nie zauważyłam? Niedźwiedzie łapki to hit ostatnich dni (chociaż Dajda jak właśnie sięzorientowałam spokojnie je sobie dłubie od dawna)
    Z drugiej serii zdjęć robiłam pierwsz modek (ja robiłam z bawełny Star, jak dla mnie sztywna i średnio miła na ciele),
    Trzeci model - mniam!, czwarty no sama wiesz :)5 i 6 nawet nawet.
    Zobacz sama ile się z tego naszego grupowego zniechęcenia inspiracji narodziło :)
    Babcia - oj gdybym ja lubiła to co lubię wtedy, kiedy babcia miała całe komódki nitek, mulin i wzorków. Gdybym chciała się uczyć tego kiedy żyła.Cieszę się, że masz taką piękną pamiątkę :)

    ReplyDelete
  2. te moherkowe cudeńka, które pokazałaś nie dadzą mi się uczyć spokojnie :P Masz może schemat do tuniczko-sukienki z propozycji nr 4?

    ReplyDelete
  3. Skarby jakie pokazałaś są naprawdę rewelacyjne.
    Twoje zielone zapowiada się CUDNIE!!!
    Może rzeczywiście część ażurową zacząć od dołu, a potem zszyć je ściegiem niewidocznym?

    ReplyDelete
  4. Płaszczyk uroczy - też chcę i te słodką sukieneczkę (wyglądałabym w niej jak dziwna, ale chcę) Pięknie te przejścia kolorystyczne wychodzą. Ogólnie to mnie zdołowałaś, wszyscy coś dziergają, a ja nie mam czasu:/

    ReplyDelete
  5. fabulous colour and I love the pattern choices.

    ReplyDelete
  6. A ja ten pierwszy płaszczyk, i sukienkę ze zdjęcia 4! Dzięki za ciepłe słowa, mój pan doktor się rozchorował na grypę i operacja za miesiąc. Moja babcia też haftowała i to pięknie ale rysowała sobie sama od razu na tkaninie więc żadnych wzorów. Mam za to parę jej prac. Pozdrawiam cieplutko.

    ReplyDelete
  7. Ślicznie zapowiada się ten zielony płaszczyk.Ja lubię takie cienie:)
    A za sprawą Kasi i Dagi mnie też wzięło na ten wzór "stópek misiowych".
    Mam akurat taki moherek ICE( z tego samego sklepiku co Ty:) ), i własnie miałam go przeznaczyć na Calm z Haertfelt , a tu masz , taki cudny wzorek wynalazły koleżanki:)

    Kiedyś dawno haftowałam Richelieu i zbierałam najróżniejsze wzorki, niestety moje babcie nie uczyły mnie( jedna bo już bardzo dawno nieżyje , a druga to tylko skarpetki robiła), haftu nauczyłam się w szpitalu( w pracy) od dużo starszej koleżanki. Jakie to było przeżycie.
    Niestety wszystko zostało w Polsce i nie wiem czy jeszcze cokolwiek ocalało.
    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  8. sliczna ta zielen moherkowa..odcien faktycznie lesny..upajajacy...wszystko z niej piekne bedzie...wogole modele ktore pokazalas chcialoby sie zrobic wszystkie...pozdrawiam ania

    ReplyDelete
  9. Dwa pierwsze moherkowe cuda i ostanie przemawiają do mnie ;)))

    I jaka piękna ta zielona mgiełka! Wydawało mi się, że ten moherek turecki taki zwyczajny jest - w ogóle nie zwróciłam uwagi, że tam są jakieś cieniowania. Teraz jestem coraz bliższa "napadu" na Yarn Paradise.

    Kilka z pozostałych modeli mam w kolejce :))

    I piękną masz pamiątkę po babci..

    ReplyDelete
  10. Teczka babci rewelacyjna - ja też mam róże cuda po babciach, ale nie tak efektowne. Szydełka, maszyna do szycia (Radziecka robota - działa do dziś, niestety drugą - Singera z napędem nożnym - jakieś łajzy przepiły), zapasy koralików. Odkąd Herbi zaraziła mnie drutowaniem - nosze się z zamiarem wyciągnięcia wielkiej walizki z włóczkami, co ją mamy - mówiąc po poznańsku - na szafie leżeć i tylko się tam paski antymolowe wymienia. Ciekawe co tam znajdę.

    Dziś wreszcie zagniotłam ciasto na bułeczki. Od kilku dni usiłowałam kupić drożdże w pobliskim Lewiatanie, ale się nie udało. Dziś wyprawa do Piotra i Pawła, a tam wszystko jest. Bułeczki już rosną w lodówce. Jutro wrzucę efekty na bloga. Pozdrawiam.

    PS - a pozłotkę zbieraj, sprzedasz i będziesz miała na kolejną dollfie :)

    ReplyDelete