Sunday, May 17, 2009

Moving, moving

Wczorajsza przeprowadzka przeszła bez problemów, zadziwiająco szybko wystawiliśmy rzeczy przed blok, zapakowaliśmy do samochodu, wypakowaliśmy na miejscu. Piszę "my", ale ja się nie nanosiłam, nosił Robert i koledzy. *^v^*
Straty - dwie potłuczone antyramy, ale obrazki przetrwały, więc strata nieduża.
Meble z IKEA przyjechały szybciutko, panowie byli mili, kazali palcem pokazywać, gdzie kłaść paczki, kompletne przeciwieństwo dostawy z EuroAGD...
Większość naszego dobytku jest już na nowym, ale my wróciliśmy wieczorem na stare, bo na nowym wciąż nie skończona łazienka a kuchnię będą montować w czwartek. Kalina, rozczaruję Cię, ale niczego nie gotowałam tylko zamówiliśmy KFC! ~^^~
Tak więc, w przyszłym tygodniu powoli sprzątamy, rozpakowujemy się, przewozimy resztę rzeczy, zamieszkujemy, pierwsze nocowanie odbędzie się prawdopodobnie w środę albo czwartek. Kot na razie lekko zdenerwowany, że mu pół mieszkania zniknęło, ale chyba nie rozumie, co go wkrótce czeka. ^^

So, we moved yesterday without any problems, it took us surprisingly quick to take everything outside, pack onto a van, unpack into the new flat. We had help from our friends, of course. *^v^*
Losses - two glass frames broke on the way, but the pictures survived so it's not a big loss.
IKEA furniture was delivered, too, the delivery guys were quick, nice and on time, they just asked where to put the boxes and distributed them around the flat, quite differently from the kitchen appliances guys from EuroAGD shop...
Most of our stuff is in the new flat now but we came back to the old one because the bathroom and the kitchen are still not finished. Next week we are going to unpack, clean and move the rest of our things, and I think we will spend our first night there on Wednesday or Thursday. My cat is a little shocked where half of the things disappeared, but she still doesn't understand what is going to happen to her soon. ^^


Jutro spotkanie z majstrem, dla którego mamy kilka uwag, zobaczymy, jak je przyjmie. Przyznam szczerze, że przydałoby się jeszcze jedno porządne malowanie całości dobrą farbą, ale nie wiem, jak to się uda przy tych wszystkich pudłach. Jednak nie mogliśmy już dłużej czekać z przenosinami.
Jutro też mam wizytę u kardiologa i odbieram wyniki EKG z czwartku.
Tomorow we are talking to our redecoration team leader about some things to improve. Frankly speaking the apartment could do with one more coat of good quality paint but I know it might be difficult with all the boxes in the rooms, yet we couldn't wait any longer with moving in.
Also tomorrow I'm going to a cardiologist's to check any progress on my heart treatment.

A co do 14 czerwca, zbieram chętnych! *^v^*


EDIT: Jeśli Warszawianki chcą banerek na swojego bloga, to proszę się częstować. ~^^~
Niebawem zrobię rozpoznanie terenu i wyszukam jakiś przyjemny zakątek.

10 comments:

  1. Dwie zbite antyramy to praktycznie żadna strata. Co by bylo jakby potlukli lampy albo obili nowe meble... Oj, jak patrzę na to zdjęcie to aż mnie przeraża. Od tygodni zbieram wielkie pudla i mocne worki na śmieci na naszą przeprowadzkę. Mebli co prawda mamy niewiele, bo tu zazwyczaj wynajmuje się mieszkania umeblowane, ale dorobiliśmy się komody, stolika pod komputer i dwóch niskich szafek. Do tego rowery, duży grill i moja skrzynia z wlóczkami... Muszę się psychicznie nastawić na pracowity weekend.

    Majstra cisnijcie, jak się wam coś nie podoba. Placisz-wymagasz. niech fuszerki nie odstawia.

    I powodzenia!

    Z calej przeprowadzki najbardziej nie lubię pakowania. Lubię za to urządzać nowe kąty ;o)

    ReplyDelete
  2. Każda przeprowadzka niesie ze sobą jakieś straty, niestety:( Przekonałam się o tym podczas licznych zmian lokalizacji. Ostatni raz trafiłam na takich-przepraszam za wyrażenie-dziadów, że nikomu podobnych "fachowców" nie życzę(już dwa lata przychodzą naprawiać szkody!)

    Jestem chętna na 14. czerwca;0)

    ReplyDelete
  3. No to fajnie że tylko takie niewielkie straty. Jeszcze lepiej że sama nie dźwigałaś. Kurczę, gdybym miała troszkę bliżej, ja to chętnie bliżej Łodzi. Uściski.

    ReplyDelete
  4. uffff.... to jednak już z górki! widzę, że pudła z wlóczkami dojechały w całości i to jest wielki pozytyw.
    mam nadzieję, że jutro usłyszysz dobre wieści - będę trzymała kciuki!
    a co do pól mokotowskich to ja chętnie!!!!
    odświeżę wspomnienia, bo zaraz obok jest mój ukochany wydział, a w lolku pracowałam podczas studiów:)
    pozdrawiam

    ReplyDelete
  5. Zapożyczyłam zdjęcie i wstawiłam u siebie na blogu. Mogę???

    ReplyDelete
  6. Tak jest, można brać banerek. *^v^*

    ReplyDelete
  7. Glad to hear you were so productive, it will be so nice for you guys once you are all settled in.
    Good Luck with cardiologist.

    ReplyDelete
  8. joanna - good luck with the move - that looks messy but exciting at the same time, and extra good luck for your cardiologist meeting. Keep us posted!

    ReplyDelete
  9. No masz. NIe było mnie w sieci raptem trzy dni, a tu trzy nowe posty, i to jak ważne. Gratuluję płynnego przenoszenia się na inne miejsce, trzymam kciuki za dobre wyniki, i TAK, przyjdę na Pole Mokotowskie. Umawiamy się gdzieś konkretnie?

    ReplyDelete
  10. "Meble z IKEA przyjechały szybciutko, panowie byli mili, kazali palcem pokazywać, gdzie kłaść paczki, kompletne przeciwieństwo dostawy z EuroAGD..."

    No właśnie - jak chciałem jedną paczkę przesunąć to mi gość wyrwał (ale subtelnie) i domagał się zeby powiedzieć gdzie "to" chcę, to on zaraz zaniesie. Siekierka dla IKEA! - obsługa klienta nieporównywalna z niczym. Jeśli gdzieś będziemy chcieli kupić dalsze meble to mała szansa, że pójdziemy gdzie indziej - tak się zdobywa klientów!

    ReplyDelete