Thursday, May 28, 2009

W oparach Ajax'u/In the mists of Ajax's

Ufff, wreszcie udało się nam jako tako rozpakować, rozlokować, rozmieszkać. Nie będę opisywać wszystkich końcowych perypetii z ekipą remontową, ale powtarzam sobie, że mogło być dużo gorzej, a jest w miarę nieźle. ^^ Pierwsza noc nie była zbyt przyjemna, bo śniły mi się straszne bzdury, zapewne dlatego, że byłam zdenerwowana nowym miejscem, za to drugiej nocy spałam już bardzo dobrze, tym bardziej, że na nowym wygodnym materacu. *^v^*
Phew, we finally managed to unpack and settle in. I'm not going to describe all the final problems with the renovation team, but I keep saying to myself that it could have been much worse. ^^ First night wasn't very nice for me because I was nervous about the new place and I had some strange dreams, but the second night was better, especially on the new comfortable mattress. *^v

Przyzwyczajam się. Kiedy w poniedziałek pojechałam do starego mieszkania po rzeczy, chciałam tam zostać, schować się i nie wracać na nowe lokum. Zresztą cały czas mówię, że coś zostało "w domu", mając na myśli poprzednie mieszkanie. Ach, te moje paranoje...
I'm getting used to the new flat. When I went to our old flat on Monday to get some things, I wanted to stay there, hide and not come back at all. I still keep saying that something is "at home" thinking about our old apartment. My paranoias, well...

Rozpakowaliśmy 80% mebli i rzeczy, i nadal trochę gubię się, gdzie co jest, a dodatkowo część naszego dobytku wciąż jeszcze jest na starym mieszkaniu, bo zostało dużo drobiazgu, który trudno zapakować. Brakuje nam też jeszcze kilku mebli, więc rzeczy są w pudłach i tam na razie pozostaną.
We unpacked about 80% of the furniture and stuff, and I'm still a bit lost where some things are, because some items are still in the old flat. We are still missing some furniture so some boxes must remain for a while.


Kwestia koty...
Martwiliśmy się, jak kota zniesie przeprowadzkę. Dwa pierwsze wieczory były zaskakująco bezbolesne - Barbi wylazła z nosidełka, łaziła po całym mieszkaniu oglądając i obwąchując wszystko, dziwiąc się niepomiernie i uciekając na każdy dzwonek do drzwi albo inny głośniejszy dźwięk. Za to trzeciego wieczoru przypomniało jej się, że kiedyś wychodziła na dwór i się zaczęło... Bieganie po całym mieszkaniu, miauczenie, stawanie słupka przed oknem balkonowym... Potem nawet biegała nam po głowach, kiedy już leżeliśmy w łóżku.
Czwartego wieczora znowu to samo - kota miauczy, biega, wygląda przez okna. Ale po jakimś czasie poszła do kuwety w łazience, załatwiła co tam miała załatwić i kot się uspokoił.
W trakcie dnia śpi jak zabita na łóżku albo na kanapie, a wieczory spędza przylepiając się do nas, gdziekolwiek jesteśmy. Za to noce przesypia wtulona we mnie, najchętniej na poduszce obok mojej głowy, co jej się wcześniej nie zdarzało... Pewnie nie czuje się jeszcze zbyt pewnie w nowym miejscu (to jest nas dwie!).
Musimy jeszcze zabezpieczyć balkon siatką, bo wczoraj udało się kotu wyjść na balkon, kiedy były otwarte drzwi i najwyraźniej szykowała się do wyskoczenia na trawnik między słupkami barierki!...

Cat question...
As you may remember we were quite worried about how our cat would react to changing flats. The first two evenings were surprisingly fine, she left the carrier and was running around the flat sniffing and visiting everything, being surprised and running under the bed on every doorbell and louder noise. On the third evening she remembered she used to go outside and started to run around the flat, crying and stopping in front of the balcony window... She was even jumping all over our heads when we went to bed.
On the fourth evening it all started again - running, crying, stopping in front of every window. But then she went to the bathroom and used the cat litter box, and went quiet. During the day she sleeps on our bed or on the sofa, and in the evenings she stays close to us wherever we are. She sleeps with me, close by, preferably on my pillow next to my head, which never happened before... She probably still doesn't feel comfortable here (which makes two of us!).
We still need to put a net on the balcony because yesterday the cat managed to sneak there when Robert was installing the antenna and she almost jumped down on the grass below!...


Od tygodnia nie dotknęłam drutów ani pędzli, wciąż walczę z rozpakowywaniem gratów, i szczerze mówiąc nawet nie mam siły na robótkowanie... Kiedy cały dzień noszę rzeczy, wynoszę pudła, odkurzam i myję podłogę (za oknami pyli mi jakieś drzewo i w całym mieszkaniu mam białe kłaczki puchu, Robert już się zastanawiał, czy dałoby się z tego utkać nitkę... *^v^*), to o 22:00 jestem nieprzytomna i najchętniej już bym spała. Zdjęcia będą wkrótce, kiedy będzie co pokazać i jak pokazać, bo od kilku dni ciągle leje deszcz i w domu mam ciemno więc nie mogę zrobić ładnych zdjęć.
I haven't touched the knitting needles for a week now, I'm still fighting with unpacking and frankly speaking I have no strength for any crafts... When I work all day, carrying things around, removing boxes, vacuuming and cleaning the floors (there is a tree outside my windows shedding white fluffs everywhere, Robert was even thinking about the possibility to spin them into a thread... *^v^*), at 10 pm I'm tired and ready to fall asleep as I stand. I'll show you some photos soon when there is something to show and the conditions to take photos, because it's been raining for the past few days and I couldn't take nice pictures.
***

Co do 14 czerwca - postaram się niebawem iść na rekonesans na Pole Mokotowskie i wybrać jakieś fajne miejsce na nasze publiczne robótkowanie, chyba, że któraś z Was zna takie miejsce, proszę proponować, bo ja Pola Mokotowskiego nie znam za dobrze.

5 comments:

  1. Będzie dobrze. Rozumiem Twoje zagubienie. Kiedy zmieniłam pierwszy raz mieszkanko na duży dom, najlepiej czułam się w malutkiej łazience :)
    Nie zapominaj o sobie. Spokojnie. Za chwilę będziesz miała czas na wszystko.
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  2. witamy na Ochocie.To najukochańsze miejsce na ziemi.Od 21 lat nie potrafię sie rozstać z ta dzielnicą,choć przez 12 lat mieszkałam na Pradze i przez 5 lat w Błoniu.Tutaj zawsze się wraca

    ReplyDelete
  3. To pylace drzewko za oknem to pewnie topola. Prawda, ze cudnie brudzi mieszkanie??? i panoszy sie wszedzie??? gdzie wymyslili te drzewa?!?!

    ReplyDelete
  4. trzymam za ciebie kciuki, bardzo będę się starała przybyć 14 na pole, ale też je mało znam, zapytam się córki. A czy jest juz godzina ustalona?

    ReplyDelete
  5. Glad to hear you are almost all settled in. It will get better. I remember in our house it was very strange for a little. Pretty soon you won't even notice it.

    ReplyDelete