Friday, October 14, 2011

Weekly bento XVII

poniedziałek, 10 października
na ciepło: warzywny japoński sos curry, kotlet schabowy, makaron pełnoziarnisty w kształcie łosiów (IKEA) *^v^*,
banan, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Monday
to be warmed up: vegetable Japanese curry sauce, pork chop, pasta in the shape of the moose heads (IKEA) *^v^*,
banana, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)

wtorek, 11 października
trzy ryżowe onigiri z tuńczykiem w majonezie, ozdobione odpowiednio: marynowanymi grzybkami nametake, japońską marynatą z sezamem, marynowanymi buraczkami z papryką (robiła moja mama), cięta papryka żółta i czerwona, ser pleśniowy, jabłko, jajko na twardo, gotowe papryczki i suszone pomidory faszerowane kremowym serkiem,
jabłko, sos sojowy, zupy miso nie było, bo pomyliłam saszetki z zupą z saszetkami z posypką do ryżu...
Tuesday
three rice onigiri with tuna and mayonaise inside, decorated with: nametake pickled mushrooms, Japanese tsukemono, pickled beetroots with red peppers (made by my mom), cut yellow and red pepper, blue cheese, apple, hard-boiled egg, readymade peppers and sun-dried tomatoes stuffed with cream cheese,
apple, soy sauce, miso soup wasn't there because I mistook soup packet with rice spices packet...

środa, 21 października
sałatka makaronowa z krewetkami, groszkiem i majonezem, kurczak po marokańsku z oliwkami, surówka z buraczków i papryki, marynowana dynia,
banan, sos słodko-kwaśny, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Wednesday
pasta salad with shrimps, green peas and mayonaise, Maroccan style chicken with olives, pickled beetroots with red pepers, pickled pumpkin,
banana, sweet&sour sauce, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)

czwartek - nie gotowałam, nie miałam weny
Thursday - I didn't cook, I didn't feel like it

piątek, 14 października
smażone placuszki z gotowanych warzyw (marchew, ziemniak, seler, por, kapusta), słodki sos z czerwonej cebuli, jajko na twardo, tuńczyk z majonezem i natką pietruszki, bób z oliwą,
jabłko, sos sojowy, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Friday
frittatas (cooked potato, carrot, celery, leek, cabbage), sweet red onion sauce, hard boiled egg, tuna with majonaise and parsley, broad beans with olive oil,
apple, soy sauce, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)

Thursday, October 13, 2011

Spaghetti

Pimposhko, widocznie wszędzie czujesz się dobrze, i tu i tam mieszka Ci się przyjemnie, odnajdujesz się w obydwu rzeczywistościach. Ja zwiedziłam troszkę świata, w jednych miejscach podobało mi się bardziej, w innych mniej, ale Japonia jako jedyna przyjęła mnie w ten sposób, w jaki nie czuję się nawet w Polsce.

Inko, jak mi zostanie ostatnia porcja zielonej herbaty Genmaicha, to też ją chyba zachowam, kupiłam ją na targu w dzielnicy Ueno i kiedy tylko otwieram paczuszkę, żeby sobie ją zaparzyć, przenoszę się tam na chwilę, przed herbaciane stoisko, gdzie sprzedający częstował nas zaparzoną herbatą w róźnych smakach. Ja mam dodatkowy bodziec/element nostalgizujący dwa razy w tygodniu na lekcji japońskiego bo moja nauczycielka ma naprawdę świetną wymowę i słuchając jej (mimo, że na razie przerabiamy bardzo podstawowe słownictwo) mogłabym zamknąć oczy i poczuć się, jak na ulicy w Tokio.

YarnFerret, wypiłam! Nie był ta aż taki frykas, żeby ją zachować. ~^^~ Starać to ja też się staram, jakbym odpuściła, to zamknęłabym się po prostu w domu, zakupy robiła przez internet i zdziczałabym do reszty...
Ty chodzisz w zimie w jesiennej kurtce?!... No to biegiem do sklepu, bo zapowiada się poważne zimno!

Cocomino, this Daily Club black tea was from 7Eleven and it was rather cheap (and not very tasty, to be frank, but it was nice to drink black tea sometimes *^v^*). At Ueno market I bought myself a bag of Genmaicha which is really great! I also bought several packs of different green teas from "100 yen shop" which are okay and I still have those. I love both black and green teas and Japanese green teas are a real treat. When I run out of the teas, I'll make sure to ask for more, thank you! ~^^~

Lauro, no właśnie, ja też jestem trochę na bakier z wychodzeniem na miasto - to miasto, bo tamto, ogromne, obce, obcojęzyczne, nieznane, było mi całkowicie przyjazne, ciepłe, kojące. Bardzo Ci dziękuję! ~^^~

AnnoElisabeth, teraz to ja nawet tęsknię do tego szalonego wietrzyska na latarni morskiej w Enoshimie, który robił mi totalny kołtun, zawijał spódnicę ponad głowę i wyrywał z rąk torbę... *^v^*

Intensywnie Kreatywna, czasami sobie myślę, o ile moje życie byłoby łatwiejsze, gdybym była bardziej gruboskórna, ech... No wiesz, wtedy człowiek nie odczuwa aż tylu emocji, nie rozbiera wydarzeń na części pierwsze, nie rozgryza każdego problemu na dziesięć części, nie gdyba.

Anju, próbuję z całych sił. Zapisałam się na intensywny kurs języka japońskiego, a poza tym rozważam różne opcje, które pozwoliłyby mi tam zamieszkać i żyć.

***


Nostalgia nostalgią, a jeść trzeba. Wróciłam do przetwarzania dyni. Tym razem makaronowa. Średniej wielkości, o jasnym miąższu i delikatnym zapachu.
Being nostalgic is one thing but you have to eat something. I went back to processing pumpkins, this time the spaghetti one. It's medium in size, with light flesh and delicate scent.

Tu zbliżenie na miąższ - ma kropeczki, które po wydrążeniu pestek okazują się widocznymi włóknami idącymi w poprzek dyni. To tym nitkom dynia zawdzięcza swoją nazwę - makaronowa lub spaghetti.
Here is the close up on the flesh - those little dots are the "threads" that go along the width of the pumpkin. That's why this pumpkin is called spaghetti.

Dynię po przekrojeniu i wydrążeniu natarłam czosnkiem, oliwą, rozmarynem, solą i pieprzem, i upiekłam do miękkości (180 stopni, około godziny). Niestety trochę ją przepiekłam, ale i tak dało się ją poskrobać widelcem i uzyskać "makaronowe" nitki. *^v^* To, czego nie zjedliśmy wieczorem włożyłam do słoika i zapasteryzowałam, już mi się marzy tarta z dynią i kozim serem, może w przyszłym tygodniu? ~^^~
I cut the pumpkin in half, removed the seeds and rubbed in some garlic, olive oil, rosemary, salt and pepper, and then I baked it till tender (180C, about an hour). Unfortunately I overbaked it a bit but I still could scratch it with a fork and get that "spaghetti" effect. *^v^* What we didn;t eat last night I put into the jar and pasteurised, I'm thinking about the pumpkin & goat's cheese tart some time next week. ~^^~

Czuję, że weekend to będzie idealna pora na porządny rosół z domowym makaronem.
I can feel that this weekend will be the perfect time for a decent chicken soup with some homemade pasta.

Wednesday, October 12, 2011

Nostalgia

Otwieram rano szafkę, czajnik gwiżdże, czas zrobić pierwszą tego dnia herbatę. Sięgam na półkę, spada mi na blat kuchenny mała żółta saszetka.
I opened the cupboard in the morning, the kettle whistled, it was time for the first tea of the day. I reached out, there came a small yellow bag onto my kitchen counter.

Tę herbatę kupowaliśmy w Tokio, nie jest w żadnym razie szczególna ani smakowita, ot, zwyczajna czarna herbata z 7Eleven, którą parzyliśmy sobie czasami. Podczas pakowania się do wyjazdu okazało się, że zostało pół paczki, a ja nie lubię wyrzucać jedzenia, więc przyjechała z nami do Polski. Wypijaliśmy ją sukcesywnie, a ta jedna torebka musiała się zawieruszyć pośród puszek z herbatami.
We used to buy this tea in Tokyo, it's not special or excellent in taste, nothing like that, just a simple black tea from 7Eleven we drank from time to time. When we packed before going home it turned out that there was half of the box left, and because I don't like throwing the food away, it came back with us. We drunk it one by one and this little bag must have just slipped out of its box and hid somewhere between other tea boxes.

懐かしい (natsukashii), jakby powiedział Japończyk, a mnie znowu ogarnia nostalgia, zamieram na kanapie, przeglądam zdjęcia, otaczam się przedmiotami, które tam mi towarzyszyły. Po całym domu porozkładane są pamiątki, które stamtąd przywieźliśmy, widzę je na co dzień i nie wywołują takich emocji, to niespodziewane odkrycia takie jak ta torebka herbaty wywołują u mnie nagłe zatrzymanie wrzechświata.
Nie zwracajcie na mnie uwagi, to kolejna usterka w moim życiu codziennym, się naprawi i znowu powrócę do lalek, drutów i przetwarzania dynii.
懐かしい (natsukashii), as if the Japanese person would say, and I'm getting nostalgic again, and I freeze on the sofa, look through the photos, surround myself with the items that accompanied me there. Everywhere in the apartment there are many souvenirs we brought over and they don't make me so melancholic, it's such unexpected surprises like that teabag which pop out from hidden places that brings the Universe around me to an abrupt stop.
Don't mind me, it's just another glitch in my everyday reality, it will heal itself and I'll soon be knitting, playing with dolls and processing pumpkins again.

***

A tak zupełnie nie a propos, mam nowe wieści z frontu pogodowego, od ojca Roberta, który mieszka na Suwalszczyźnie (polski biegun zimna): jego koty żrą na potęgę, krety usypują ogromne kopce a sosny tracą igły. Teść myślał, że może to choroba drzew ale miejscowi mówią, że to normalne jak ma być bardzo ostra zima...
It seems the Winter this year will be really harsh, Robert's father (who lives in the countryside in the North-East part of Poland) said that his cats eat a lot, moles make huge dirt mounds and the pines keep loosing their needles. He thought it might be some tree disease but the locals told him that it's normal when the coming Winter is supposed to be very cold...

Tuesday, October 11, 2011

Nic szczególnego / Nothing special

yamio, może właśnie o to chodziło mojemu organizmowi, kiedy powiedział: "Stop, koniec z tymi drożdżami.", może nastąpiło jakieś "zadrożdżenie"? Często tak mam, że kiedy mi czegoś w diecie brakuje, to jem jakiś produkt do nasycenia, a potem samoistnie przestaję mieć na niego ochotę, niegłupi ten organizm ludzki. *^v^*
A co do pielęgnacji, to każdy ma swój sposób. Pisałam już, że nie namawiam nikogo do moich pomysłów, nie potępiam stosowania innych specyfików, nie polemizuję. Np.: płyn micelarny Ziaji nic nie robił dla mojej buzi - jak była szara i zmęczona, taką pozostała, a moja obecna pielęgnacja przynosi mi widoczne efekty, zarówno na włosach jak i na twarzy.

Agnieszko M., nic na siłę. Wiadomo, że często organizm sam wie najlepiej, co mu potrzebne.

E.milio, to prawda, włosy po myciu bez odżywki mają pootwierane łuski więc jeśli zaatakujemy je szczotką, to możemy te łuski pozadzierać a środek włosa staje się podatny na wszystko, co w tym momencie może do niego wniknąć, z czasem w tych miejscach włos się osłabia i może się złamać. Najlepiej więc położyć na mokre włosy odżywkę bez spłukiwania, która zamknie nam łuski włosa i je wygładzi, i wtedy czeszemy.
Ja mam włosy lekko falowane, więc czeszę je raz po myciu, na mokro, po użyciu odżywki, żeby rozplątać, dodatkowo je lekko ugniatam od dołu w kierunku głowy, żeby nadać im falkę. To mi wystarcza, a jeśli potrzebuję "przeczesać" włosy następnego dnia po myciu robię to palcami. (Myję głowę co dwa dni.) Gdybym miała włosy proste i śliskie, mogłabym je czesać na sucho, ale przy moim typie po uczesaniu na sucho robi mi się wielkie napuszenie (trochę pomaga opisywana przez mnie metoda czesania "na tle dłoni").

***

Marta z okazji rocznicowego świętowania rozdaje piękne włóczki! *^v^*

***

Jesień nas podchodzi z każdej strony - kupuję chusteczki do nosa w Rossmanie i w lecie miały wesołe letnie pudełka, o takie na przykład (były jeszcze z pływającym żółwiem):
Autumn is crawling upon us from different sides - I keep buying tissues in boxes and in the Summer they had some holiday photos on, like that (there was another one with a swimming turtle):

A dzisiaj kupiłam pierwsze jesienne pudełko:
And today I bought the first box with the Autumn design:

A ponieważ nie mam dzisiaj niczego szczególnego do przekazania, to idę stąd, odrobić pracę domową z japońskiego i wstawić chleb i bułeczki do piekarnika. Pa! *^v^*
And because I don't have anything special to talk about today I'm going to leave now, do my Japanese homework and put the bread and rolls into the oven to bake. See you! *^v^*

Monday, October 10, 2011

Włosy VI

No to już wiemy, że należy się zaopatrzyć w porządne wełniane kalesony i swetry, bo po sposobie odżywiania się naszych kotów widać, że zimą będzie tęga.
A propos kalesonów, Agato, ciekawa byłam, czy ktoś sobie przypomni! ~^^~ Sama sobie przypomniałam niedawno, jak zaczęło się robić zimno. Mam bordową cienką włóczkę, która wprawdzie miała iść na sweterek, ale jeszcze nie do końca przekonałam się do tego wzoru, więc może przeznaczę ją na ciepłe gatki. *^v^*

Ewo, szczerze mówiąc nie. Polityka nigdy mnie nie interesowała i nigdy o niej nie pisałam na blogu.

Cocomino, thank you very much! Just being able to read your blog makes me happier because I'm learning new things about Japan and see the photos, and it's very uplifting. ~^^~

***

I'm writing again about my hair treatment - what changed after another month of using new shampoos and other products. Generally, it's getting better and better. ~^^~

Minął ponad miesiąc, więc czas na obiecany raport z postępów w pielęgnacji włosów.

W trakcie zeszłego miesiąca:
- piłam jak poprzednio 2 kubki naparu z pokrzywy, dodatkowo dołożyłam do tego 1 kubek naparu ze skrzypu (średnio smaczny niestety...)
- nadal piłam łyżeczkę tranu dziennie
- przez 3 tygodnie (od 24.08 do 14.09) piłam 0,5 kostki drożdży rozpuszczonych we wrzątku (i przestudzonych)
- używałam szamponów: Alterra Granatapfel & Aloe Vera, Yes to Cucumbers
- odżywek: Alterra Haarkur Granatapfel & Aloe Vera, Isana z olejkiem Babbasu
- dwa razy nakładałam na włosy hennę - raz Cassia Bezbarwna wymieszana z 10 g henny z amlą, drugi raz henną Ciemny Brąz
- 2 razy w tygodniu nakładałam na włosy oleje: kokosowy Parachute, olej z nasion bawełny, ostatnio olej z krokosza, olej z orzechów włoskich
- robiłam maski z żelu aloesowego z miodem, raz w tygodniu robiłam kilkugodzinne maski wieloskładnikowe
- przestałam trzeć włosy po umyciu szorstkim ręcznikiem frotte, za niecałe 2 zł kupiłam ściereczkę z gładkiej mikrofibry i to nią wycierałam a raczej odciskałam mokre włosy

Rezultaty:
aktualna długość na dzień 10.X: 48 cm (przyrost 3 cm w miesiąc i tydzień)

Nie wiem, co konkretnie miało wpływ na tak duży przyrost włosów - czy były to drożdże (które zresztą piłam tylko przez 3 tygodnie, nie przez cały miesiąc, po prostu każdego ranka od 24 sierpnia robiłam sobie drożdżowy napój a pewnego dnia mój organizm powiedział "koniec" i już nie piłam go dalej, widocznie nastąpiło nasycenie drożdżami i już), czy olejowanie, czy henna (która barwi ale też odżywia włosy), zapewne mieszanka wszystkich czynników.

Wizualnie nie ma jeszcze spektakularnej poprawy (zresztą chyba po żadnym jednym miesiącu nie będzie fajerwerków, bo to jest proces ciągły). Włosy mam teraz pięknie błyszczące (od henny), troszkę ciemniejsze od farbowania kolorem Dark Brown, trochę grubsze szczególnie u nasady (zapewne podrosły mi krótkie włoski, które były pourywane niedaleko głowy i baby hair, które wyrosły mi po pierwszym miesiącu kuracji, stąd większa objętość blisko czaszki), miękkie, sypkie, czuję, że wciąż służy im nowa pielęgnacja.

Niestety miałam w tym miesiącu kilka wyjątkowo stresujących dni i może dlatego mam znowu większy zauważalny ubytek włosów na szczotce, ale zamierza z tym powalczyć przy pomocy wcierania preparatu Saponics Farmony.

Wypróbowuję też nowe oleje, gdyż jak dowiedziałam się z wpisu Kasi oleje można podzielić na trzy grupy i każda z nich może inaczej wpływać na nasze włosy. Ponieważ do tej pory stosowałam głównie olej kokosowy (III grupa) i nasion bawełny (II grupa), to kupiłam do testowania próbki olejów z krokosza i pestek śliwki (I grupa) oraz z orzechów włoskich i z pestek arbuza (II grupa). Na razie nie mam miarodajnych wyników, ale nacieranie się nimi jest bardzo przyjemne, szczególnie olejem z pestek śliwek, który pachnie suszonymi śliwkami! *^v^*

(zdjęcie spróbuję zrobić dopiero w środę, mąż zrobił mi wczoraj zdjęcie przy resztkach światła, ale miałam półmokrą głowę i niewiele widać, a dzisiaj i jutro zobaczymy się dopiero po 21:00, kiedy to już wcale nie ma światła do zdjęć...)

Sunday, October 09, 2011

Dyniowo znowu / Pumpkin again

Pimposhko, do bento wkładam przeważnie ryż krótkoziarnisty taki jak do sushi. Przygotowuję wszystko poprzedniego dnia wieczorem, a zajmuje mi to różnie, czasami robię potrawy specjalnie do bento, czasami pakuję małe porcyjki tego, co jedliśmy na kolację.

Anja, rób bento, czemu nie? *^v^*

Susanno, cytryny też fajne, my nie pijemy herbaty z cytryną, więc nie robię, ale może się skuszę? ^^

Cocomino, your Spanish is great, you already translate your posts into this language! I decided to learn Japanese just for me - to be able to communicate during our potential next holidays there and maybe one day live in Japan permanently, which is my huge huge dream since May this year.

***

Dziękuję Wam za ciepłe słowa, niby człowiek to wszystko wie, ale i tak się zamęcza zastanawianiem się, rozważaniem, gdybaniem, ech... A już ja to umiem jak mało kto, ho, ho!... Generalnie na co dzień jestem osobą pozytywnie nastawioną, tylko czasami dopada mnie zmora trzydziestosześcioletniej gospodyni domowej, która po pięciu latach nieulubionych studiów nie skończyła ich, łapie sto srok za ogon i wciąż nie ma pomysłu na swoje życie.

***

Mój mąż ostatnio przy posiłku zapytał: "Znowu dzisiaj jemy coś z dyni?" Nie to, żeby miał coś przeciwko, tylko tak chciał się dowiedzieć... ~^^~
My husband's recently asked during the meal: "Are we eating pumpkin again?" Well, he wasn't complaining, just wanted to know... ~^^~

Na pewno nie jest dobrze jeść ciągle tę samą rzecz, więc w piątek na kolację był placek okonomiyaki, a w weekend dynia zawędrowała wyłącznie do deserów i dodatków. *^v^*
Surely it's not good to eat the same thing all the time so for Friday supper we had okonomiyaki, and during the weekend pumpkin made its way only to the desserts and side dishes. *^v^*

W sobotę, po obiedzie złożonym ze steka i risotto z groszkiem (dla odmiany nie z parmezanem a z tartym cheddarem ^^), a na surówkę była dynia marynowana od Squirk, kwaśna i pikantna, bardzo smaczna!
On Saturday, after lunch consisting of beef steak and risotto with green peas (not with parmesan but with cheddar for a change ^^), and as a vegetable I served pickled pumpkin from Squirk, sour and spicy, very nice!

podałam Aromatyczny mus pomarańczowo-dyniowy. Nie mam bladego pojęcia, jak autorce przepisu udało się utrzymać żywo pomarańczowy kolor... (Beo, pomóż!) mój był taki, ale po dodaniu śmietany i łyżeczki cynamonu zmienił się radykalnie. Mus jest pyszny, wyraźnie czuć w nim pomarańczę, cynamon i rum, a dynia ze śmietaną stanowi idealną kremową bazę.
I made Aromatic orange-pumpkin mousse. I have no idea how the author of this recipe managed to keep that vivid orange colour... mine was the same but with the very moment I added the cream and a teaspoon of cinnamon, it changed dramatically. Mousse is great, the flavours of orange zest, cinnamon and rum are really distinctive, and pumpkin with cream are the perfect creamy base.

W niedzielę dynia wystąpiła przy śniadaniu w postaci marmolady do naleśników, a po obiedzie (wieprzowina w japońskim sosie curry) upiekłam Mufinki dyniowe z prażoną kaszą jaglaną.
On Sunday, pumpkin marmalade accompanied pancakes at breakfast, and after lunch (pork curry Japanese style) I baked Pumpkin muffins with roasted millet.

Nie lubię mufinek i nigdy ich nie piekę, bo zraziłam się do nich po kupowaniu mufinek w Coffee Heaven czy Green Coffee - były to wielkie suche buły, które mi nie smakowały. Co śmieszniejsze, mam formę do mufinek, ale używałam jej wyłącznie do robienia nóżek albo kurczaka w galarecie (rozmiar był idealny do zrobienia niedużych porcji galarety, a i wygodniej mi było operować całą blaszką z wgłębieniami zamiast pojedynczych malutkich miseczek *^v^*).
I don't like muffins and I never make them, I bought them once or twice in the cafes - they were huge and dry, I didn't like them at all. Funny thing is, I've had the muffin baking tray for a long time but I only used it to make meat in jelly, because the size of the muffin cups was ideal for small portions and it was so comfortable for me to have them all together and not to work with many small bowls *^v^*).

Ale mąż ostatnio napomknął, że on lubi, i dlaczego ich nie piekę?... Zeszło się to z zakupieniem nowych silikonowych foremek mufinkowych w IKEA (które, przyznam, kupiłam również z myślą o galaretkach... ^^), a ponieważ znalazłam przepis na mufinki, w których po pierwsze, zastosowano dynie, a po drugie, wykorzystano produkt, który mam w domu ale mi nie smakuje i tak leżał bezproduktywnie - kaszę jaglaną - to postanowiłam dać mufinkom drugą szansę.
But my husband recently mentioned that he likes muffins and why didn't I make them at all?... Coincidentally it was when I bought another set of silicon muffin cups in IKEA (I bought them because I was thinking about the jellies, you know... ^^). Because I found the recipe for muffins with pumpkin puree inside, and because they are made with another ingredient that I have at home and don't use because I don't really like its taste - millet - I decided to give the muffins a second chance.

Wyszły bardzo fajne - nieduże, w sam raz na jedno zjedzenie (przepis mówi o 12 mufinkach, ale autorka musiała używać większych foremek, mnie z podanych proporcji wyszło 19), lekko wilgotne, z chrupiącymi kuleczkami kaszy, które czynią mufinki bardziej interesującymi.
They turned out really nice - not too big, perfect for three bites (the recipes says about 12 muffins but the author must have used bigger baking forms, I made 19), a bit moist, with the crunchy roasted millet which makes them even more interesting.

A tu mufinka dla Zulki, która ma dzisiaj urodziny! *^v^*
And this one is for Zulka, who has birthday today! *^v^*

Do deserów użyłam dyni muszkatołowej (Cucurbita moschata Duchesne, odmiana dyni piżmowej):
I used muskat pumpkin (Cucurbita moschata Duchesne, type of a butternut squash):

Już w trakcie przekrajania (a co dopiero po rozłożeniu dyni na pół!) zaczął się rozchodzić piękny słodki miodowo-melonowy zapach, ach!... ~^^~ Miąższ jest średnio-pomarańczowy, nieco bardziej wodnisty niż piżmowa podłużna.
Just when I drowned my knife into it (and after I cut it in half, it was much more straight in the face!) there was a sweet honey-melon smell, oh boy!... ~^^~ The flesh is orangy, a bit more watery than the butternut squash.

Dynię wypestkowałam i obrałam, pokroiłam na kliny a potem w kostkę, posypałam łyżką brązowego cukru i wrzuciłam do piekarnika (180C) na 30 minut do upieczenia. Następnie trochę przestudziłam, a miąższ zmieliłam w malakserze na puree.
I removed the seeds and peeled it, cut the pumpkin in wedges, then in cubes, sprinkled a tablespoon of brown sugar all over it and baked it in the oven (180C) for 30 minutes. Then I cooled it down and turned it into a puree.
***

Z frontu robótkowego: skończyłam plecy Leny a ponieważ zrobiło się zimniej, zabrałam się za porzucony na rzecz sweterka szal warkoczowy. Trochę mi przybyło, a potem uszkodziłam sobie kciuk na tarce do warzyw..., więc znowu mnie przystopowało z drutami.
From knitting front: I finished Lena's back and because of the colder weather I picked up the cable shawl I put away to knit the sweater. I added a few rows and then I managed to hurt my thumb using the vegetable grater..., so I had to stop for a while.
***

Acha, i mam jeszcze pytanie do tych, którzy mieszkają z kotami: sądząc po tym, ile mój Rysiek pożera, pochłania i wtłacza w siebie od jakiegoś tygodnia, w tym roku będzie zima tysiąclecia, czy u Was jest podobnie, czy to tylko mnie trafił się taki żarłok?... ~^^~
Oh, and I have a question to those who live with a cat: judging from the amounts of food my Rysiek has been eating, devouring, stuffing into his belly for about a week now, we are going to have the Winter of a Millenium, is it he same with your cats or is it just my crazy eating cat?... ~^^~

Friday, October 07, 2011

Weekly bento XVI

wtorek, 04 października
wędzony tuńczyk i cytrynka do doprawienia, sałatka z kapusty pekińskiej, zielonego groszku i majonezu, marynowana pieczona papryka,
ryż, makrela w pomidorach, "morskie glony" zrobione z rukoli, czerwona kulka to chrupka z japońskiej przekąski, czy widać małe rybki pływające za makrelą? *^v^* (to suszone rybeczki z tej samej przekąski japońskiej)
jabłko, sos sojowy, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Tuesday
smoked tuna and a piece of lemon to sprinkle over it, Chinese cabbage and green peas salad with mayonaise, smoked pickled red pepper,
rice, mackerel in tomato sauce, "seaweed" made of rocket, red ball is a part of the Japanese snack bag, can you seen the small fishes swimming behind the mackerel? *^v^* (these are the dried fish from the same Japanese snack bag as the red ball)
apple, soy sauce, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)

środa, 05 października
szaszłyki z kurczaka i cukinii w sosie yakitori, gotowana kukurydza, gotowana fasolka szparagowa z płatkami suszonej słodkiej papryki, ryż, furikake z sezamem, czerwona i żółta papryka,
gruszka, sos Bulldog, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Wednesday
chicken and zucchini skewers in yakitori sauce, cooked corn, cooked green beans with dried sweet pepper flakes, rice, furikake with sesame seeds, red and yellow pepper,
pear, Bulldog sauce, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)

czwartek, 05 października
makaron z majonezem i kaparami, baba ganoush (pasta z pieczoengo bakłażana z czosnkiem i pastą tahini), japoński omlet, kotleciki z mielonej jagnięciny, surówka tabouleh, sos jogurtowy z sokiem z cytryny i natką,
jabłko, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Thursday
pasta salad with mayonaise and capers, baba ganoush (baked eggplant paste with garlic and tahini), Japanese omlette, ground lamb meatballs, tabouleh salad, joghurt sauce with lemon juice and parsley,
apple, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)

piątek, 06 października
monochromatycznie: gotowany kurczak z natką pietruszki, gotowana marchewka, omlet z płatkami suszonej słodkiej papryki, ryż,
jabłko, sos słodko-kwaśny, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Friday
monochromatic: cooked chicken with parsley, cooked carrot, omlette with dried sweet pepper flakes, rice,
apple, sweet&sour sauce, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)

Thursday, October 06, 2011

放課後

{Tytuł wpisu 放課後 to Houkago, co oznacza "po szkole", a także jest przypadkowo nazwą zespołu muzycznego Houkago Tea Time z mojego ukochanego anime K-ON! *^v^*}
{The title of the post 放課後 reads Houkago which means "after school", and it's also coincidentally the name of the music group Houkago Tea Time from my favourite anime K-On! *^v^*}

Relacja na gorąco z pierwszych zajęć z japońskiego - nauczycielka jest miła i trochę roztrzepana, grupa jest dwunastoosobowa i wydaje się być w porządku, jest jeden mądrala, który wcześniej się uczył i troszeczkę się popisuje. Omówiliśmy podstawowe słownictwo - powitania, podziękowania, przeprosiny, przedstawienie się i zaczęliśmy przerabiać hiraganę. Dostałam pracę domową - ćwiczenia z hiragany, i ogólnie jestem nastawiona pozytywnie. ~^^~
Acha, i wybrałam szkołę Kotonoha, ponieważ poleciła mi ją koleżanka, która właśnie zaczęła trzeci rok nauki japońskiego (oraz była to oferta okazyjna cenowo w porównaniu do innych szkół, które rozważałam).
Quickly about my Japanese classes - the teacher is nice and a bit giddy, there is a group of 12 people and everybody seem okay, there is one know-all who apparently already learnt Japanese and is a bit of a show off. We started with some basic vocabulary - greetings, thanks, apologising, introductions and two rows of hiragana. I got a homework - hiragana practice, and generally I'm positive about it. ~^^~

Oczywiście nie mogłam sobie odmówić jednej rzeczy - w mojej grupie oprócz "dorosłych pracujących" jest dwóch uczniów liceum i dwóch studentów, i od razu zaczęłam im strasznie zazdrościć. Tego, że oni przyszli na ten kurs tak wcześnie w swoim życiu, tego, że ja nie zrobiłam tego na przykład dwadzieścia lat temu, albo dziesięć. Wiem, że podobno nigdy na nic nie jest za późno, ale zawsze będzie się za mną ciągnęło przeświadczenie, że tyle mogłam zrobić ze swoim życiem, kiedy byłam jeszcze na studiach, a wtedy o tym nie myślałam, tylko sobie studiowałam i nie zastanawiałam się nad swoją przyszłością. Ech, tak musiałam się tym z Wami podzielić... ^^
Of course I couldn't stop myself from the following thinking - in my group there are some working adults, but also two highschoolers and two students, and I immediately thought that I'm soooo jealous. I'm jealous that they started so early in their lives, that I didn't choose this Japanese course twenty years ago, or even ten. I know, there's saying that it's never too late for anything, but I'll always think that I could do so many things with my life when I was a student, and at that time I just studied and didn't for a moment think about my future. Well, I just had to share it with you...
***

E.milio, czytając Twój komentarz na szybko (bo mi się zupa odgrzewała) przeczytałam: "ja czasem gotuję płatki z róż" i to mnie zatrzymało i kazało jeszcze raz dokładnie przeczytać ze zrozumieniem... *^v^*

Susanno, to teraz biegnij po dynię i rób marmoladę dyniowo-imbirową, naprawdę warto! ~^^~

Dziewczyny, a chleb sam się piecze! Wrzucam tylko wszystkie składniki do miksera (tylko musi być mocny, z hakiem do wyrobienia chleba, zwyczajny mikser może się spalić) i samo się ugniata, potem samo rośnie a ja tylko pstrykam włącznikiem piecyka. ^^

Intensywnie Kreatywna, trzymam kciuki za Twój włoski! *^v^*

Idę się uczyć / Went to school

Kite Designer, no właśnie! Nasiona skorzonery wysiałam dwa lata temu u rodziców na działce (były do kupienia w supermarkecie), ale nic nie wzeszło. Dzięki za przepis, to chyba takie bardziej ciasto niż chleb, do kolejki do wypróbowania. ^^

Inko, dziękuję. Nigdy tak nie robiłam, żeby najpierw gotować kukurydzę w kolbach a potem ją dalej obrabiać, zawsze od razu pożerałam. *^v^*

Susanno, jak spróbujesz czekośliwki, to jeszcze będziesz mi wdzięczna... ~^^~ Dziękuję za skomplementowanie poszewek!

Herbatko, marmoladę polecam (chociaż zdecydowanie należy zmniejszyć ilość cukru).

Intensywnie Kreatywna, Rysiek zrobiła po południu inspekcję poduszek - obwąchał je dokładnie a potem walnął się z impetem na pufę, rozkładając się plecami na poduszkach, chyba zdały egzamin. ~^^~

Pimposhko, nie, nie, nie wzięłam. *^v^* Chociaż czasami zauważam fluktuację w komentarzach, kiedy piszę na jeden albo drugi temat, i jestem świadoma i rozumiem, że są osoby, które czytają mojego bloga np.: dla drutów, ale nie dla lalek czy gotowania, stąd ten ostrzegacz na początku poprzedniego wpisu. ^^
Ciekawe, czy w naszym Starbucksie można kupić owsiankę? Nie bywam w jego okolicy w porze śniadaniowej... Dla mnie owsianka tylko z normalnym mlekiem, na wodzie chyba bym jej nie zjadła.

E.milio, dziękuję bardzo. ^^ Nie jest to wielkie osiągnięcie patchworkowe, bo po prostu zszyłam pasy tkanin, nie mam cierpliwości do bardziej szalonych kombinacji kształtem i zawsze podziwiam tych, co to potrafią (np.: MaroccanMint). Masz rację, gotowce owsiankowe się nie liczą, za to za link do bloga dziękuję - teraz tylko będę sobie go otwierać co rano i przygotowywać śniadanie! ~^^~

ThimbleLady, lubię zachwycać! ~^^~ Myślę, że "zwykła" dynia (czyli pewnie najpopularniejsza na straganach, gatunek gigant) na pewno też się nada do dania z kurczakiem i kukurydzą. Z jej dzisiejszego zachowania w garnku z marmoladą mogę podpowiedzieć, że rozgotowała się szybciej od dwóch pozostałych gatunków, jest bardzo soczysta więc nie wymaga długiej obróbki (Hokkaido trzymała się najdłużej, jest najbardziej sucha i zwarta).
Poduszka z drzewem wcale nie miała być poduszką, tylko początkowo była makatką bez konkretnego przeznaczenia, potem zorientowałam się, że makatka niepotrzebna mi do niczego, natomiast brakuje mi trzeciej powłoczki! ^^

Makajko, bardzo mi miło! ~^^~ Ja w sumie też dopiero wielu rzeczy się uczę, więc nie obiecuję, że opiszę tylko sukcesy (ale wtedy ktoś nauczy się na moich błędach, też dobrze). *^v^*

Cocomino, it is! *^v^* I've never eaten pumpkin before but this year it's a real treat.

***


Upiekłam tak pyszny chleb, że pożarłam trzy jeszcze ciepłe kromki z masłem, ach!... A za chwilę idę na pierwsze zajęcia z japońskiego, yikes! ~^^~
I baked such a tasty bread that I devoured three still warm slices with butter, oh my!... In the afternoon I'm having my first Japanese language course class, yikes! *^v^*

Wednesday, October 05, 2011

Dynie i poduszki / Pumpkins and cushions

Beo, z przyjemnością przyłączę się do Dyniowego Festiwalu, podziwiałam go do tej pory z daleka, ale w tym roku wreszcie nakupiłam dynii i muszę je teraz przetworzyć i spożyć. *^v^*

Mumumko, co masz na myśli piszą "tak późno"? Podobno nigdy na nic nie jest za późno, ja też odkryłam dynię tak naprawdę w tym roku, lepiej późno niż wcale! ~^^~

Intensywnie Kreatywna, dla mnie też nie, nie siedziałam w tej kuchni cały dzień, a wieczorem byłam już nieźle padnięta...
Co do Ryśka, okazało się, że kocie miauczące ponaglanie i oczy wielkie jak spodki wzięłam błędnie za troskę o nasze schnące pranie, a tak naprawdę chodziło o zwyczajny codzienny przekaz: "natychmiast napełnij moją miskę!"... ^^

Susanno, ja jestem takim dziwakiem, że cokolwiek marynowane mogę jeść do wszystkiego, co niesłodkie, czyli marynowaną dynię mogę podać jako surówka do drugiego dania (chyba najbardziej pasuje mi do pieczonych mięs lub kurczaka), ale na pewno też zjem ją ze smakiem do mięs na zimno (np.: kurczaka lub schabu w galarecie) czy do zwykłej kanapki z wędliną.

Pimposhko, a ja myślałam, że Ty, jako mieszkanka Wysp Na Których Jada się Owsiankę, dodasz coś od siebie w tej kwestii! *^v^*

Squirk, kupuję w Shilli ale w poniedziałek zrobiłam sama z normalnej mąki i nie maczałam dodatkowo w panko (zazwyczaj tak robię). Tego bloga kulinarnego nie znałam, dzięki! ~^^~

Kite Designer, chciałabym zobaczyć gdzieś w Polsce na straganie pasternak... Zaginęło nam to warzywo, chyba jest postrzegane wyłącznie jako roślina pastewna, ech.

Herbatko, dorzuciłam do mojej listy, dzięki. ^^

Cocomino, I was surprised that this type of pumpkin was grown here, apparently the conditions for growth are similar. It was good and I still have to try other dishes from this pumpkin.

Sekutnico, no jak to skąd? Stąd, co i ja - wyjrzał przez okno, a tam burzowe chmury!... *^v^* Nie, paskudnik jeden wcale nie dbał o nasze pranie, w brzuchu mu burczało i chodziło o zwabienie mnie do kuchni celem napełnienia miski. ^^

***

Znowu dynia, więc osoby znudzone tematem proszone są o przejście od razu do dalszej części wpisu, gdzie jest rękodzieło. *^v^*
Pumpkin again, so if anybody's bored with it please proceed to the further part of this post, there is some craft there. *^v^*

Pierwsze wrażenia z kontaktu smakowego z dynią Hokkaido - jest rzeczywiście bardziej sucha niż melonowa, trochę niczym ziemniak, w tempurze ta różnica była mocno wyczuwalna (zrobiłam obydwa gatunki dyni), ciekawe, jak sprawdzi się w innych potrawach, w kolejce czeka zupa dyniowa.
First impressions from trying the Hokkaido pumpkin - it's much dryer than the giant one, a bit like a potato, fried in tempura batter the difference was easy to distinguish (I used both types), I wonder about other dishes with this pumpkin, soup is next on the list.

Usmażyłam dwa gatunki dyni, fasolkę szparagową, cukinię i krewetki, objedliśmy się a potem potoczyliśmy w kierunku kanapy... ^^
I fried two pumpkins, green beans, zucchini and shrimps, we ate a lot and then slowly rolled towards the sofa... ^^

Natomiast we wtorek zabrałam się za żółtą dynię piżmową, która jest chyba najpopularniejsza w Wielkiej Brytanii, bo w książkach Jamiego znalazłam przepisy tylko z użyciem tej dynii.
On Tuesday I cooked the butternut squash, which is apparently the most popular pumpkin in the UK, in Jamie's books I only found recipes with this type.

Tak wygląda po przekrojeniu - intensywnie pomarańczowy miąższ, z charakterystyczną "bulwą" z pestkami.
That's how it looks after being cut in half - vivid orange flesh, with a characteristic "bulb" where the seeds are.

Miała być zupa, ale będzie w czwartek, natomiast wczoraj pokroiłam dynię w kawałki, polałam oliwą z oliwek, posypałam solą morską i przyprawą "pięć smaków" (anyż, goździki, fenkuł, pieprz biały, cynamon), piekłam w piekarniku do miękkości.
I planned to make a soup but I moved this idea to Thursday and yesterday I cut the pumpkin in wedges, sprinkled with olive oil, seasalt and "5 spices" (anise, cloves, fennel seeds, white pepper, cinnamon), and I baked it till tender.

A podałam z kurczakiem w sosie jerk, w towarzystwie pieczonego buraczka i gotowanej kukurydzy. ~^^~
I served it with jerk chiken, accompanied by a roasted beetroot and cooked corn.

Poza tym, znowu coś przetworzyłam z dyni do słoików, mianowicie przypadkiem znalazłam wczoraj wieczorem przepis na marmoladę dyniową z imbirem, a ponieważ imbir to moja wielka miłość, z samego rana wzięłam się za smażenie. ~^^~ Moje modyfikacje przepisu to: dodatek skórki z dwóch cytryn, poza tym zmniejszyłabym ilość cukru, ale ponieważ okazało się to już w trakcie smażenia, to dolałam sok z dodatkowej cytryny.
Besides this dish I made another pumpkin in a jar, because last night I accidentally stumbled upon the recipe for the pumpkin-ginger marmalade, and I love ginger so I had to give it a try. ~^^~ My modifications are: I added the zest from two lemons, I would also add less sugar if I could but it turned out during the cooking so I just added the juice from one more lemon.

Roboty niewiele, tylko cztery składniki i trochę mieszania a rezultat oszałamiający! Wzięłam w równych proporcjach dynię melonową, Hokkaido i piżmową (jak widać przerabiam to, co mi zostało po poprzednich potrawach ~^^~). Już się cieszę na myśl, że wyłowię z piwnicznej półki słoiczek tej słonecznej marmolady do naleśników, kiedy za oknem będzie śnieg i mróz. ^^
(Są takie słowa, które uwielbiam dla samego ich brzmienia oraz dla znaczenia, jakie ze sobą niosą, dwa z nich to na pewno "naleśnik" i "marmolada"! *^v^*)
It's not difficult, only four ingredients (pumpkin, sugar, ginger and lemon juice) and the result is stunning! I took giant pumpkin, Hokkaido and butternut, in equal proportions (as you can see I used what I had left after the previous dishes ~^^~) I'm already happy thinking about those freezing Winter mornings and me, eating pancakes with this sunny jam. ^^
(There are words that I love just for the sound of them and for the meaning they carry, two of them are definitely "pancake" and "marmalade"! *^v^*)

Jeszcze meldunek ze spróbowania mojej czekośliwki (ładne próbowanie, pół jednego słoiczka mi wciągnęło... *^v^*) - jest pyszna, choć troszkę inna niż ta od Squirk - kwaśniejsza (widocznie użyłam mniej dojrzałych śliwek) i ma mocniej wyczuwalne korzenne przyprawy, kardamon zrobił swoje. ~^^~
Now a word about my chocoplum, because I tried a bit (well, half a jar is gone, I had to make sure the taste is all right... *^v^*) - it's great although it's a bit different than the one I got from Squirk - more sour (I used sour plums) and with stronger spices flavour, cardamom dod his best. ~^^~

***

To teraz o robótkach ręcznych - nie jest to wielkie osiągnięcie, ale wreszcie zebrałam się i dokończyłam powłoczki na poduszki, co to mi się walały po pracowni w nadziei na zauważenie i przeszycie kilku centymetrów. Poszewki z przodu są patchworkowe, jedna jest haftowana, a tyły są uszyte z szarego lnu. Poduszki mogą wreszcie zamieszkać w pokoju dziennym na pufie i robić to, co poduszki potrafią najlepiej - bawić się z kotem w "upoluj ogon"* ! *^v^*
Now about the craft - it's not something big but I finally managed to finish my cushion covers that's been laying around in the craftroom for a good while, waiting to have several centimeters sewn. The covers are made using patchwork technique, one is also embroidered, and the backs are made of grey linen. The cushions can now live on the puff in the living room and do what they can do best - play "catch the tail"* with my cat! *^v^*

Można też usiąść na pufie i się na nich po prostu oprzeć, wtedy imitują wygodny fotel. ^^
You can also just sit on the puff and lean on the cushions, and they can imitate the comfortable armchair. ^^

I jeszcze na szybko pochwalę się prezentem od Gosi, która niespodziewanie zaproponowała, że przyśle mi niespodziankę.
Niespodzianka przyszła dzisiaj i oto co znalazłam w kopercie: piękną chustę w grochy i miniaturową torebeczkę, a w niej...
And just a quick show off - the gift I received from Gosia who unexpectedly offered to send me a surprise.
The surprise came today and that's what I found in the parcel: a beautiful dotted scarf and a small cute bag, and inside was...

prawdziwe retro oprawki, które zostały Gosi po likwidacji sklepu optycznego! *^v^*
a pair of real vintage glasses frames that she found in the box with stuff left after closing her optician's shop! *^v^*

Nie pokazuję w stylizacji, bo nie jestem dzisiaj za bardzo retro, ale obiecuję, że się zbiorę i ubiorę odpowiednio do tych okularów (które są piękne, i tak bardzo w moim ukochanym kolorze! *^v^*).
I didn't take a photo of me because I'm not too vintage today but I promise to wear the matching outfit one day and wear the glasses (that are pretty and in my favourite colour! *^v^*)


_________________________________________
* zabawa w "upoluj ogon" polega na tym, że poduszki tkwią nieruchomo, a Rysiek jak szalony goni swój ogon w kółko, próbując zatopić w nim swoje resztki zębów... ^^
* playing "catch the tail" means the cushions stay still and Rysiek runs around in circles like crazy, trying to drown his teeth (or what's left of it) in his own tail... ^^