Saturday, October 13, 2012

Za mało / Not enough

Trochę mnie nie było, a to dlatego, że zaczął mi się nowy rok na kursie japońskiego, i to od razu mocnym uderzeniem - testem z całego poprzedniego roku, który będę mieć w przyszły czwartek. A ponieważ w wakacje nie poświęcałam japońskiej gramatyce tyle czasu, ile sobie obiecywałam (czego to człowiek sobie nie naobiecuje.....), to się teraz uczę i nadrabiam zaległości. Do tego dochodzi nowy materiał i po 10 nowych znaków kanji na tydzień, i już człowiek nie ma czasu na nic innego jak tylko nauka.
I was absent for a bit because my Japanese course started and next week we are having a whole-year grammar test so I've been studying a lot. I promide myself to learn during holidays but it didn't work out as I planned... Of course, we are learning new material as well as 10 new kanji per week, so there isn't much time left for anything else than Japanese. 

Ostatnio skonstatowałam, że jest pewnych rzeczy w moim życiu za mało.
Recently I've noticed there isn't enough of some things in my life.

Na przykład, za mało jest sukienek w mojej szafie (której nota bene wciąż nie mam i ubrania wiszą po całej sypialni i leżą gdzie popadnie...). Mam ich kilka ale jak przyjdzie co do czego, to nie mam akurat tej, która by pasowała do okazji. Nie jestem niewolnicą konwenansów ale uważam, że są sytuacje, w których fajnie jest ubrać się inaczej niż na co dzień, z szacunku dla miejsca lub okazji. I tak, niedawno byłam zaproszona na przyjęcie koktajlowe organizowane przez ambasadę Niemiec i przydałoby się założyć małą czarną, a nie mam! Wykpiłam się kolorową sukienką koktajlową, ale czułam, że nie jestem odpowiednio ubrana. Poza tym, mam ubrania w najróżniejszych wzorach i kolorach, i nie zawsze da się na szybko złożyć zgrabny zestaw, żebym nie wyglądała jak ofiara wybuchu w szafie...
Like, dresses. I have a few but when I want to dress up a bit for some occasions I really don't have much to choose from. At the beginning of October we were invited to a German Embassy's party and although I had some colourful coctail dress I felt I should have worn a little black one instead. Also, I have clothes in many colours and patterns and it's not easy to make sets out of them.

Tak więc, obejrzałam moje zapasy Burd i wybrałam kilka kandydatek na pierwszy uszycie - będzie plisowana szara, będzie mała czarna i będzie wreszcie biała w niebieskie kwiaty z bawełny, którą kupiłam jeszcze wczesną wiosną. Z tą ostatnia będzie trochę więcej pracy, bo będę zmieniać wykrój pleców, żeby zamiast wiszącego worka mieć ładnie dopasowany tył. Konkretnymi modelami  pochwalę się, jak zacznę nad nimi pracę.
So, I looked through my Burda magazines and choose some candidates to be sewn - pleated grey one, little black one and the white one with blue floral pattern (I bought the fabric in early Spring). There'll be some more work with the last one because I'll have to alter the pattern, I don't want to have the sack of fabric on my back but the fitted dress.

Poza tym, przełamałam blokadę drutową i powstaje sweterek. *^o^*
Czekał w kolejce na Ravelry z milion lat, i jakoś nigdy nie mogłam do niego dopasować włóczki, aż wreszcie mnie olśniło i już zrobiłam tyle:
I won over my knitting block and started a sweater. *^v^*
It was in my Ravelry queue for ages but finally I found a good yarn for it:


To model Cozy V-Neck Pullover with Deep Ribbing Stephanie Japel, a wybrałam na niego turkusowo-niebieską Angorę Ram (zdjęcie pokazuje, że jest jasno-granatowa, ale to nieprawda ^^*). Nie wiem, czy wystarczy mi włóczki na długie rękawy, ale to nie szkodzi, bo krótkie też wchodzą w grę. Dzisiaj zrobię kołnierzyk i przechodzę do ściągacza pod biustem.
It's Cozy V-Neck Pullover with Deep Ribbing by Stephanie Japel, and I chose turqoise-blue Angora Ram (the photo doesn't show the colour correctly). I'm not sure whether I have enoughy yarn for long sleeves but I'm okay with short ones too. Today I'm knitting the collar and starting the ribbing around the waist.

~*~

Najświeższe wieści z balkonowego ogrodu - chilli Ciliegia mimo ataku mszyc postanowiła wreszcie zaczerwienić owoce. ^^*~~
The lastest balcony news - chilli Ciliegia finally decided to ripen the fruits (fighting the aphid attack).


A chilli Habanero Yellow mimo temperatur około 15 stopni w dzień i około 5 stopni w nocy postanowiło zakwitnąć... Ciekawa jestem, czy będą z tego jakieś owoce, niewykluczone, że lada moment przeniosę je do mieszkania na parapet i może doczekam się zimowej partii papryczek? *^o^*
Chilli Habanero Yellow, despite the 15 degree C during the day and 5 degree C in the night, finally decided to bloom... I wonder whether it's going to have the fruit, I will transfer the plant inside and I just might have the Winter chilli peppers from it. *^o^*



Inne odmiany już kończą owocować i pozbierałam papryki. Leżą sobie w lodówce (mam Beko a w niej taką super komorę,  w której warzywa i owoce bardzo długo zachowują świeżość, jak w tej reklamie w telewizji ^^*~~~) i są na bieżąco wyjadane.
Other chillis are finishing their producing season and I've been collecting the last peppers from them. We keep them refrigerated and eat almost everyday.


Pozostałe rośliny dzielnie się trzymają, chociaż przeniosłam z balkonu do mieszkania odmiany ciepłolubne, które wyglądały na nieco zmarznięte - pachnotkę, mitsubę, werbenę cytrynową i zioło oliwne.
Mąż znowu zrobił mi dywersję ogrodniczą (pierwszą było wsadzenie pestki grapefruita do doniczki z szałwią...), tym razem upchał nasiona czarnuszki do doniczki z grapefruitem i rośnie nam malutka czarnuszka. *^v^*
Other plants are doing fine although I've already taken home the ones that like warmer climate - shiso, mitsuba, lemon verbena and olive plant.
My husband did it again - he put a nigella seed into a pot with grapefruit and it turned into a seedling! So, we may have some nigella plant next Spring. *^v^*


~*~

Nie skończyłam jeszcze przetwarzania.
Wprawdzie przegapiłam ostatnie śliwki węgierki i nie zrobiłam powideł.... (nie wiem, jak mi się to udało... ), ale za to dorobiłam kilka słoików papryki marynowanej z miodem - tym razem tylko czerwona. Przepis jest taki jak na paprykę marynowaną, ale po zagotowaniu zalewy i wyłączeniu gazu dodałam do niej 2 łyżki miodu. Efekt jeszcze nieznany, bo papryka za krótko stoi, żeby być gotowa do jedzenia.
I still haven't finished preserving food.
I missed the plums and didn't make the plum jam this year (I have no idea how it happened...), but I made some more jars of pickled red peppers, this time adding 2 Tsp of honey to the liquid. I don't know the taste yet because it's still too early to try.



I oczywiście gotuję, a dynia w jesiennych potrawach pojawia się coraz częściej. Na przykład, polecam risotto z dynią i anchovies, pyyyycha! (na wierzchu leży schab zamarynowany w sosie sojowym i obsmażony)
And of course I've been cooking, more and more pumpkin dishes, like this risotto with pumpkin and  anchovies, deliiiiiicious! (there is a pork cutlet there, marinated in soy sauce and fried)



I tradycyjne risotto z groszkiem.
And traditional risotto with peas.



I bardzo bardzo polecam muffinki dyniowe z rozmarynem i kiełbasą!
And I highly recommend those sausage and rosemary pumpkin muffins!



A propos jedzenia, co dziś jedliście na obiad? Ja odsmażyłam ziemniaki na smalcu i zjadłam z jogurtem i ze smakiem. *^o^*~~
Talking about food, what did you have for dinner today? I fried some leftover cooked potatoes on some lard, and ate them with yoghurt, yummy! *^o^*~~

Teraz zamierzam pomalować paznokcie, umyć włosy, nałożyć maseczkę na buzię i zająć punkt strategiczny na kanapie przed telewizorem, z herbatą i drutami. Miłego weekendu! ^-^*~~~
Now I'm going to paint my nails, wash my hair, put a facemask on and place myself on a sofa with tea and knitting. Have a great weekend! ^-^~~~

35 comments:

  1. jak zawsze - ciepło, smakowicie i przyjemnie u Ciebie :)
    u mnie sweterek wygląda właśnie tak jak napisałaś - coś między ciemnym turkusem a niebieskim. i faktycznie - tęskniłam już za Twoim dzierganiem.
    ha! i wiem, której sukience planujesz przerabiać plecy ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi miło! *^o^*~~~
      Nie wiem, kto w Burdzie wpadł na pomysł, żeby ten piękny retro model oszpecić wiszącym na plecach worem!... Postanowiłam się nie poddać i to zmienić, a jak mi się uda, to planuję dwie wersje tej sukienki - z rozkloszowanym dołem z biało-błękitno-kwiatowej bawełny i z ołówkowym dołem z czarnego materiału. *^v^*

      Delete
  2. Boszcz, ja już od kilku lat nie mam małej czarnej = okazji do jej noszenia. Maseczka już była, paznokcie wieczorem, trzy kawki za mną, a na obiad były grzybki w sosie śmietanowym z rozmarynem, placki z kaszy gryczanej, DUŻO maślanki i na deser clafoutis (to w ramach odchudzania oczywiscie;)

    I zła jestem, że sie z domu nie ruszyłam, bo było słonko i 17 stopni...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja się z domu na chwilę ruszyłam, śmieci poszłam wynieść... W sumie też żałuję, bo okazało się, że jest cieplej niż było widać zza okna.
      Ja też do tej pory nie miałam okazji do noszenia się bardziej elegancko, ale jak widać taka okazja może spaść znienacka, akurat kiedy człowiek nie ma pieniędzy na zakupy ciuchowe/czasu na szybkie szycie. Postanowiłam na przyszłość być lepiej przygotowana. *^v^*
      Grzybki bym zjadła, czas wysłać rodziców na grzyby! ^^*~~~

      Delete
  3. Masz, widzę, ambitne plany robótkowe na najbliższy czas :)
    A u nas na obiad też były ziemniaki... ale pieczone w ognisku, z masełkiem i solą:)

    http://anek73.blox.pl

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj, ale bym zjadła takiego ziemniaka z ogniska! Może namówię znajomych z ogródkiem na Halloweenowe ognisko?... *^o^*
      Plany ambitne, bo muszę wreszcie się rozruszać po przeprowadzce i uzupełnić garderobę. ^-^

      Delete
  4. Nie ma już u Was śliwek? ja jeszcze wczoraj u nas we Wrocławiu widziałam. Też nie przetworzyłam ale najadłam się na cały rok :)
    Obiadu dzisiaj nie jadłam bo nadal jestem chora (już miesiąc), nie mam apetytu ani siły na gotowanie a Mężu i Synu zjedli mrożone porcje obiadowe :)
    A Risotto to za mną chodzi, takie z kilkoma warzywami ale nie ma mi kto zrobić :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Śliwki może i jeszcze są, ale ceny już nie takie, żeby sobie pozwolić na kupowanie na powidła. Może jeszcze w tygodniu popatrzę na takim jednym dużym bazarze.
      Zdrówka życzę i niech Ci mąż zrobi risotto, to jedno z łatwiejszych dań do wykonania, naprawdę trudno zepsuć, tylko się dolewa bulion i miesza. *^o^*

      Delete
    2. Tylko że trzeba przy tym stać :D A tego mój mąż nie lubi, on tylko na szybko, makaron z jajkiem albo z twarogiem :P
      Co do śliwek na ceny faktycznie nie patrzyłam bo to było tylko wyjście do lekarza, na szybko żeby nie za długo na tym chłodzie (u nas już chłodno).

      Delete
    3. U nas też już zimno, ech... Ale ja w sumie lubię się pozawijać w swetry i szale. *^o^*
      Przypomniałaś mi makaron z twarogiem i truskawkami, który jadłam w lipcu! ^-^*~~~

      Delete
  5. u mnie dzisiaj była wątróbka z jabłkami, a propo obiadu :P :)))
    Sweterek fajny, już dodałam wzór do ulubionych ;)))
    a jakie piękne papryczki!

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, wątróbka z jabłkami! Ja wczoraj z wątróbki piekłam pasztet, podobno wyszedł pyszny, nawet go nie spróbowałam bo cały poszedł do ludzi. *^o^*

      Delete
  6. yum! to the risotto! my dd came back form poland last night and bought me some polish magazines..tina and kobieta i zycie.. they both have some really good recipes in them! really enjoying reading them.

    ReplyDelete
    Replies
    1. My mother used to buy Kobieta i Życie regularly, it was a great magazine in the past, must check it out now. *^v^*

      Delete
  7. U mnie niestety kolor jest intensywnie niebieski, ale wiem jak wygląda w rzeczywistości, bo też mam tę włóczkę. Chcesz motek?
    Sukienek nigdy za mało. Osobiście ich raczej nie nosiłam, bo nie mam najciekawszej figury do większości sukienek dostępnych w sklepach. Ale w tym roku w końcu znalazłam "mój" model i chcę, żeby się moja niechęć do sukienek zmieniła.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też raczej byłam zawsze "spódnicowa" i "spodniowa", ale zmieniam się! *^o^* Nawet polubiłam model ołówkowy, za którym kiedyś nie przepadałam, bo wydawało mi się, że szerokie biodra lepiej ukrywać pod szerokimi spódnicami. Błędne założenie, bo i tak je było widać (a nawet bardziej, eeee..... ^^).
      Mój kolor ma numery: partia - 60702, kolor - 545, jeśli to ten sam, to chcę motek. ^-^*~~

      Delete
  8. U nas zupa z leśnych grzybów, chyba ostatnia w tym roku, bo grzyby tak drogie, że się nie skuszę raczej na kolejny zakup.
    Z ubraniami mam tak samo, powinnam coś dokupić, brrr. Nie cierpię zakupów.
    :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zamiast dokupić uszyj! Ubrania dopasowane do człowieka to super sprawa. *^o^*

      Delete
    2. Nie umiem, wolałabym uszyć, ale co zrobię, jak nie umiem. Maszynę planuję kupić, nie będę tego Łucznika naprawiała jednak.
      :-)

      Delete
    3. Nie uznaję tłumaczenia "nie umiem", uznaję "jeszcze nie umiem, ale przynajmniej zamierzam spróbować"! *^o^*~~~
      Kup to co Intensywnie Kreatywna, ja też bym chciała, ale najpierw inne wydatki, ech...

      Delete
    4. W ramach "nie wypada mówić o nieobecnych" nie mówmy o pieniądzach :-)) Widziałam maszynę IK, piękna ale za duży wydatek jak dla mnie, zacznę od czegoś tańszego, naukę mam w planach, ale co chwilę wiatr w oczy, samo życie ;-)

      Delete
    5. Dla mnie też za duży, ale generalnie to jest naprawdę świetna maszyna za niewielkie pieniądze. Gdybym je miała, to nie kupowałabym żadnych hafciarek czy innych cudów z milionem ściegów, tylko porządną maszynę, która daje radę szyć zarówno cienkie jak i grube tkaniny bez fochów.

      Delete
  9. Dwie pierwsze sukienki bardzo mnie interesują z powodu podobnego do Twojego, chociaż ja zamieniłabym je na szarą plisowaną i ciemnoszarą (w czerni mi niedobrze). Czekam zatem na wieści z frontu robót. Za sweterek trzymam kciuki, niech przyrasta pomału i równiutko.
    Zaś co się tyczy miejsca "strategicznego" - to ja mam obecnie najbardziej strategiczne z możliwych. W łóżku, z antybiotykiem. Taki urlop.
    ...a w ogóle, jak już o sukienkach mowa - mnie się marzy wprost nieprzytomnie... cottehardie, z niebieskiej lub szarej wełny. I weź tu z babą dojdź do rozumu...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Biedactwo!... Życzę zdrówka i jedz dużo jogurtów, żeby nadrobić antybiotykowe straty!
      Co do czerni, to kilka lat temu nosiłam jej bardzo dużo a potem powoli eliminowałam czarne ubrania i teraz mam ich naprawdę niewiele. Tak mało, że trzy lata temu miałam problem, co mam założyć na pogrzeb... Przestałam się widzieć w czerni, za to oswoiłam z szarością, której kiedyś w ogóle u mnie nie było. Ale małą czarną sobie uszyję, tak na wszelki wypadek, żeby była w szafie i czekała na następny raut w ambasadzie! *^o^*~~~
      Miałam cotehardie z niebieskiej wełny do projektu XIII-wiecznego (http://www.draconia.pl/galeria.php?pic=2). ^^*~~ I miałam też z bordowej (http://www.draconia.pl/galeria.php?pic=23).

      Delete
    2. Szczęście moje te linki nie zadziałają w ten sposób. Engine strony jest stary i niestety nie tak łatwo dać permalink z niego... Obstawiam, że chodziło o ten: https://www.draconia.pl/pictures/20050429_ilza/2005_04_30_ilza_011.jpg i o ten: https://www.draconia.pl/pictures/20070501_ilza/20070501-03_Ilza_(Finn)_023.jpg?

      Delete
    3. Uprzejmie dziękuję :) Niebieska ma wspaniały kolor - i sweterkowy, ośmielam się zauważyć :)
      A ja wykryłam u siebie wielki kawał angielskiej czesankowej wełny, który kiedyś tam zdobyłam z myślą o innym przeznaczeniu i tak za mną chodzi...

      Delete
    4. Już ich nie mam, dostały się koleżance, której lepiej służą, bo wciąż zajmuje się XIII-wiecznym odtwórstwem.
      Wielki kawał czesankowej wełny może oznaczać płaszczyk albo żakiet?... *^v^*

      Delete
  10. Piękny kolor sweterka. Czekam na całość. No i na nowe sukienki :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki! Sweterkowi brakuje już tylko rękawów, dwa wieczory przed telewizorem dały rezultaty! *^o^*~~~

      Delete
  11. Z niecierpliwością czekam na wszystkie robótki - na szycie szczególnie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Szycie się opóźni, w tym tygodniu w pracowni będzie szalał pan od budowania szafy, ech... Może chociaż wzór jutro odrysuję na kalkę?

      Delete
  12. Fajnie, że Cię drutowo odblokowało. Ja robiąc mojego Tygrysa korzystałam właśnie z opisu Japel na deep ribbed cardigan. Muszę przyznać, że oryginał tego sweterka też mi się bardzo podoba.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ciekawa jestem końcowego wyglądu na mnie, bo bardzo mi się podoba ten sweterek na modelce, ale ona ma chłopięcą figurę bez biustu i bioder, a ja nie, hm...

      Delete
  13. Nie mogłam nie zajrzeć do Ciebie po tak entuzjastycznym wpisie na moim blogu i jestem w trakcie przeglądania zawartości.Podejrzewam, że zajmie mi to parę dni - ale warto! Na razie nie wiem, czy patrzeć na to co w słoikach i na stole czy skupić się na Twoich wytworach rękodzielniczych :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi miło! Rozgość się, skosztuj, oglądaj. *^v^*

      Delete