Sunday, January 24, 2010

Festiwal / Festival

Tak jest, art-glass-ak, spódnica jest z wysokim stanem, dzięki czemu będę ją mogła nosić do kusych sweterków, nie znoszę gołych nerek... ^^ I zgadzam się z Tobą w zupełności, każda gospodyni domowa powinna tak wyglądać (od czasu do czasu, bo to jednak jest trochę zachodu, żeby się wyszykować w ten sposób *^v^*).

Dziewczyny, macie rację z tym fartuszkiem! Miałam kiedyś taki, wyhaftowany przez moją babcię, i nawet myślałam, żeby go założyć, ale nie mogłem go znaleźć... A pasowałby, bo jest malutki, biały, haftowany niebieską nicią. ^^

Heather, I didn't recognize myself when I first put them on and look into the mirror... *^v^*

Pimposhko, IKEA nie robi takich frontów w stylu lat 50-tych. ~^^~

Chciałam tylko jeszcze dodać, że fryzurę uzyskałam w czasie ok. 1,5 godziny. To znaczy rano w suche włosy wtarłam piankę do loków i zakręciłam papiloty (10 minut). Potem robiłam śniadanie, zmywałam, umalowałam się i ubrałam, a loczki się kręciły. *^v^* Zdjęłam wałki tuż przed zdjęciami, rozczesałam i spryskałam włosy mocnym lakierem. A ponieważ przyszły już zamówione na ebay spinki-krokodylki, to będę ćwiczyć kręcenie loczków na klipsy zamiast na wałki.
I just wanted to add that I achieved my hairdo in about 1,5 hrs. I mean, in the morning I put a blob of curling hair mousse into dry hair and curled it (10 minutes). Then I made breakfast, washed the dishes, put my makeup on and got dressed, and the curls were still in the making. I removed the foam rollers just before the photoshoot, combed my hair and sprayed it with a strong hair spray. And because on Friday I received my hair clips bought on ebay, I'm going to practice making pincurls next week.

***

Dawno nic nie było o gotowaniu, a ja właśnie ogłosiłam Festiwal Przepisów Jamiego Olivera! (ogłosiłam we własnym domu *^v^*).
Mam trzy książki tego kucharza i jakoś sporadycznie do nich sięgam, a to błąd, bo przepisy Jamiego są proste i bardzo smaczne.
I haven't written much about cooking for a while and I've just decided upon the Jamie Oliver's Food Festival! (in my own kitchen, I mean *^v^*).
I have three books by this chef's and somehow I don't use them too often, which is a shame because his recipes are simple but oh so yummy.

Na pierwszy ogień piątkowy wieczór poszły filety z białej ryby (dorsza) pieczone z porami z książki "Jamie w domu", strona 334.
For the first meal on Friday evening I made white fish fillets grilled with leeks, from the book "Jamie at Home".


Na sobotnie śniadanie podałam sałatkę śniadaniową czyli rukolę oraz podsmażony bekon i kaszankę (plus dressing), ukoronowane jajkiem w koszulce z książki "Gotuj z Oliverem", strona 52.
For Saturday breakfast I served a breakfast salad, that is rocket salad mixed with fried bacon and black pudding (plus dressing), crowned with a poached egg, from the book "Cook with Jamie".


A na obiad przyrządziłam gulasz z pręgi wołowej, z tej samej książki, strona 151, i jest genialny, najlepszy, jaki kiedykolwiek przyrządziłam!
And for lunch I made beef stew from the same book, and it's super tasty, the best I've ever cooked!


A na deser - makowiec, tym razem nie Jamiego. ~^^~
And poppy seed cake for a desert, this time not from Jamie's book. ~^^~


W niedzielę na śniadanie podałam jajecznicę z wędzonym łososiem na grzance, tym razem przepis ze strony Jamiego.
For Sunday breakfast I served smoked salmon and scrambled eggs, this time from Jamie's website.


A na obiad - antrykot grillowany z ziemniakami z rozmarynem i czosnkiem, z "Gotuj z Oliverem", strona 152.
And for dinner - grilled entrecôte with potatoes with rosemary and garlic, from "Cook with Jamie".

Tak bardzo już chcę, żeby wiosna przyszła, że nie wytrzymałam, i zapakowałam w galaretę szparagi ze słoika zawinięte w szynkę. ^^
Już nie chcę zimy! Po pierwsze dlatego, że nie mogę nosić moich nowych spódnic, sukienek i lekkich butów, a po drugie, moja skóra zrobiła się w tym roku jakaś szalenie wrażliwa, wciąż jest sucha i zaczerwieniona, a nawilżam ją jak szalona!... Wiosno, przyjdź!
And I want Spring so badly that I couldn't help myself and wrapped the asparagus from the jar in ham slices and drowned it in jelly. ^^
I don't want Winter anymore! First, because I cannot wear my new skirts, dresses and light shoes, and second - because my skin's become hyper sensitive this year and it's super dry and flushed all the time, no matter how hard I moisturize it!... Spring, come here already, please!

***

A w ogóle to tak bardzo się cieszyłam na lutowy numer Burdy, w którym zapowiadali kilka modeli w stylu lat 50-tych, a w rezultacie nie jestem zachwycona. Po pierwsze, fryzura modelki to kompletna porażka, bo takie bomby na głowie noszono w latach 60-tych!... Ale nie dla fryzury kupuje się Burdę, więc przejdźmy do modeli. Po cichu liczyłam na sukienki, bo z tymi jest największy kłopot, spódnicę z koła każdy potrafi uszyć, a spódnice ołówkowe są obecne w każdej Burdzie. No i przydałby się jakiś płaszczyk retro.
I was so excited waiting for the February Burda magazine issue, because there were supposed to be patterns from the 1950's, and in the end I'm not too impressed. First, the model's hairdo is totally out of the epoch, such bombs were in fashion in the 60's!... But you don't buy Burda to get a nice hairdo, so let's look at the patterns. I was counting on some nice dresses because it's difficult to create a pattern yourself, the full circle skirt is easy peasy and pencil skirts are present in every Burda issue. And I would do with a nice vintage coat design.

Jest jedna ciekawa sukienka z odkrytymi plecami:
There is one interesting dress with bare back:

I spódnica z wycinka koła, z interesującą zakładką z przodu:
And a full skirt made from a part of the circle, with a pleat at the front:

Ale poza tym jest żakiet i spódnica ołówkowa (o banalnym kroju! ciekawą spódnicę ołówkową pokazywałam w zeszłym tygodniu z Anthropologie) oraz spodnie capri, i do tego w rozmiarach na malutkie panie:
Apart from that, there is a jacket and a pencil skirt (dull shape! look at the Anthropologie pencil skirt I showed last week) and capri pants, all those in the small ladies sizes:

Poza tym, jest bluzka "marynarska" z dżerseju w paski (czy ktoś widział u nas dżersej w sklepie z tkaninami?...):
There is a jersey nautical blouse:

Do tego kompletna porażka - zwyczajna prosta bluzka koszulowa na guziczki (sic!) i pastereczka z marszczonym dekoltem łódkowym, hm...
And a complete failure - plain straight buttoned up blouse (sic!) and a peasant blouse with boat neck, well...

Cóż za rozczarowanie...
What a disappointment...

***

A Rysiek mi dzisiaj pomagał wycinać elementy spódnicy ołówkowej z zielonej wełenki, taki kot to normalnie skarb! ~^^~
And Rysiek helped mi today cut the elements of the pencil skirt I'm making from the green wool fabric, this cat is a real treasure! ~^^~


8 comments:

  1. Rysiek pomagający w wykrojach, bomba! Aż mnie to rozczuliło...Bardzo ładnie Ci w spódnicach podkreślających talię, strzał w dziesiątkę!

    ReplyDelete
  2. Och, jak ładnie pomagał!

    Ja też obstawiam tą długą spódnicę, chociaż raczej w wersji gładkiej, jak na okładce. Niestety muszę się zgodzic, że reszta kiepska (już od paru numerów jest jakoś nieciekawie). Dżersej widziałam w sklepie, ale bynajmniej nie na bluzkę. Za to ubranka dla dzieci są bardzo fajne.

    ReplyDelete
  3. Hehe, moja kota jest też zawsze baaardzo zainteresowana, gdy coś kroję i szyję (gorzej, że interesują ją szczególnie nici nawleczone na igłę i muszę szalenie na nią uważać). A Burda rozczarowuje mnie już od jakichś dwóch lat mniej więcej... Cóż. Szkoda, bo kiedyś to było Coś.

    ReplyDelete
  4. Rysiek robi ogromne wrażenie. Skarb nie kot. Ja nie mam (dziecko uczulone) ale koleżanka ma takie szkodniki, ze uniemożliwiają jakiekolwiek działania . Zazdrosne o wszystko .

    ReplyDelete
  5. Tyle zdjęć apetycznych wkleiłaś, że aż zgłodniałam ;-) Rysiek jest boski - normalnie Ci zazdraszczam! Nasz kocur tylko je i śpi ostatnio... i głośno domaga się głaskania i czesania, gdy akurat śpimy...

    ReplyDelete
  6. Nabrałam ochoty na szycie przez Ciebie :P

    A jak patrzę na Twojego kota, to za każdym razem się łapię: co MÓJ kot tam robi?!

    Nie zdążyłam skomentować Twojego poprzedniego postu: wyglądasz perfekcyjnie ;) I cieszę się, że szal Ci się nadał :]

    ReplyDelete
  7. Kocham sposób, w jaki koty pochylają łebki, żeby spojrzeć na rzecz robioną przez człowieka. Jest w tym i coś rozczulającego, i taki dyskretny sygnał "uwaga, zaraz pacnę łapą"...

    ReplyDelete
  8. Oh, yum!! I want to come to your house!

    ReplyDelete