Wednesday, September 07, 2011

Pink...

Raz na jakiś czas każdemu z nas się to przydarza... tylko mnie jakoś częściej niż innym.
Wrzuciłam do prania powłoczki na pościel, jasne z kwiatowym wzorem. Dorzuciłam kilka białych rzeczy, no bo powłoczki jasne.

Teraz mam: bladoróżowy szlafrok, bladoróżowy podkoszulek, bladoróżowe skarpetki i kilka par bladoróżowych majtek. Mój mąż powiedział: "Ty to się chyba nigdy nie nauczysz..."

Proszę mnie pocieszyć!...

Once in a while everybody's doing it but... I seem to be doing it more often.
I put in the washer our duvet and pillow covers, ecru with some flower pattern. I added some white items, because the covers were light ecru.

Now I have: pale pink bathrobe, pale pink tshirt, a pair of pale pink socks and some pink underwear. My husband said: "You'll never learn, won't you?"

Please say something nice to me!

***

Anko480, a ja jak zwykle dałam się nabrać, że coś się polepsza, ech...

Intensywnie Kreatywna, u nas pomidorową jada się z makaronem, przeważnie z grubszymi wstążkami (czasami nawet chce mi się go robić samemu ^^), tak się jadało u moich rodziców i w domu męża. Natomiast bardzo lubię pomidorową z makaronem rurki, jak się czasami podaje w barach na dworcach kolejowych. *^v^* (w ogóle zawsze gdzie tylko jest pomidorowa, to ją tam zamawiam)

Artsajke, moją zupą z pieczonych pomidorów?... Przypomnij mi, gdzie o niej pisałam, bo mam zaćmienie i nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek taką robiła. A brzmi intrygująco i smacznie, chętnie wypróbuję. ~^^~

Effciu, wrzucasz składniki do garnka i zupa sama się gotuje! ^^

Lady Ago, henna nigdy nie wypłukuje się z włosów do końca, bo wnika we włos (farba chemiczna go okleja a potem się stopniowo wypłukuje). Dlatego decyzja o farbowaniu henną jest w pewnym sensie ostateczną metodą farbowania, bo nie da się jej "zdjąć" żadnymi odczynnikami, trzeba ciąć włosy i czekać na odrosty.

Susanno, botwinki i barszcze też lubię, ja chyba lubię wszystkie zupy. *^v^*

10 comments:

  1. Joasiu-w następnym praniu wrzuć te "zaróżowione" majtki , nastaw na białe pranie i się wypierze.
    Nie martw się , nie Ty jedna coś takiego zrobiłaś.Mi się zdarza średnio co 10 pranie:))), bo nie chce mi się oddzielać Julkowych koszulek w kolorowe kwiatki(a niby jasne) od białych rzeczy.
    Kilka prań i wraca wszystko do normy.
    Teraz już uważam , co drugi dzień piorę kilka białych koszul , koszulek , wiadomo szkoła:)).
    Średni cycuś w różowej koszuli do szkoły by nie poszedł:)))

    Ja jeszcze na temat zup.
    Lubię zupy i często gotuję , pomidorowa i rosół to podstawa.
    Ja uwielbiam krupnik i teraz po kaszę jeżdżę do polskiego sklepu , w szkockich sklepach nie spotkałam np. kaszy jęczmiennej.
    A czy u Was w domu też tak bywało ,że w poniedziałek mus pomidorowa bo rosołek z niedzieli został???
    U mnie w domu była to norma:)))

    ReplyDelete
  2. głask głask =^^=
    swoją drogą po kwiatuszkach to bym się takiego chamstwa nie spodziewała...
    upierz to różowe parę razy, może trochę zbledną.
    przypomina mi się moja zielona masakra chodniczkowa. Dobrze że prałam wtedy tylko zielony i granatowy ręcznik.
    Coś ten dzisiejszy dzień jest kiepskawy... Jutro będzie lepiej ^^

    ReplyDelete
  3. Pocieszam, choć nie wiem, czy pociesza cię nieszczęście innych (lol), że mi się zdarzyło nieraz mężowskie białe koszule z czarną skarpetką wyprać
    A z resztą, różowy wcale nie jest taki brzydki ;-p

    ReplyDelete
  4. Pocieszam Cię-niedawno zrobiłam to samo bo miałam zapewnienie że kolorowe kwiatki niczego nie zabarwią.Teraz zakładając przyrózowione majtki pomyslę że Ty masz takie same :))))))

    ReplyDelete
  5. Uwaga! Tu następuje pocieszanie intensywne :) Popieram Kocurka - zrób upiór ponownie, z jakimś odplamiaczem sugeruję i powinno zejść, no chyba że te kwiatuszki wyjątkowo zjadliwe były.

    ReplyDelete
  6. tulam, mi się też takie akcje pralnicze zdarzają :(

    a pomidorowa z ryżem! stanowczo z ryżem!

    ReplyDelete
  7. Ja nie wiem o co Ci chodzi - przecież różowy to taki ładny kolor ;-).

    W kwestii zupy - o tę mi chodziło: http://brahdelt.blogspot.com/2009/09/pomidorowa-tomato-soup.html. Ja robię tak, że obrane ze skórki pomidory, marchewkę, kawałek pietruszki i selera, małą cebulkę, czosnek (może być papryka, ale nieduży kawałek, bo zdominuje smak pomidorów albo chilli) zalewam oliwą, posypuję bazylią, oregano, solą, pieprzem. Piekę wszystko 1h w piekarniku. Miksuję. Można na tym poprzestać, ale ja łączę jeszcze z ugotowanym w tym czasie wywarem (najczęściej z kurczaka) i dodaję pokrojone mięso. Podaję z łyżką śmietany/jogurtu, posypaną posiekaną bazylią. Pycha. Warto sobie odświeżyć przepis. A może wypróbujesz moją modyfikację? Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  8. Pomidorowa może być z ryżem lub makaronem: moi synowie podzielili się gustami i miałam niezłą jazdę (zawsze jeden wył) do czasu odkrycia makaronu ryżowego - obaj zadowoleni. Teraz żony się martwią ;-)
    A henna ma jeszcze jedną właściwość: włosy po niej ciemnieją! nieodwołalnie!

    ReplyDelete
  9. kiedyś niechcący między białe pranie zaplątały mi się jakimś cudem czerwone majtki...
    sęk w tym, że w zestawie był ręcznie haftowany przez Babcię lniany obrus.
    wszystko wyjęłam różowe:(((
    ale stwierdziłam, że spróbuję wybielić domestosem - i udało się! a len, stary len, jest tak mocny, że nijak mu to płukanie w chlorze nie zaszkodziło, i ciągle mi służy!

    ReplyDelete
  10. Ja się tak dopytuję o to, z czym do pomidorowej z czystej ciekawości etnograficznej, bo u mnie w domu rodzinnym zawsze był ryż, u Ślubnego - makaron i po zamążpójściu stanęłam przed niezłym dylematem - forsować swoje, czy położyć uszy po sobie i robić jak Teściowa :) Ostatecznie jemy ją raz tak, raz tak i obie wersje są wchłaniane bez zastrzeżeń. Ale ten manewr z makaronem ryżowym jest genialny :) W niedzielę będzie pomidorowa świąteczna z nową wkładką. Dzięki Oslun.

    ReplyDelete