Thursday, September 08, 2011

Weekly bento XII

poniedziałek, 05 września
śniadanie: twarożek ze szczypiorkiem, rzodkiewką i przyprawami, bułka z masłem
obiad (do podgrzania): ryż jaśminowy długoziarnisty, hinduskie curry z wieprzowiną i soczewicą, pomidor z bazylią,
brzoskwinia, sos Bulldog, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Monday
breakfast: cottage cheese with chives, radishes and spices, breadroll with butter
lunch (to be warmed up): long grain jasmine rice, Indian curry with pork and lentils, tomato with basil leaves,
peach, Bulldog sauce, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)

wtorek, 6 września
śniadanie: kanapka z bułki wieloziarnistej z sałatą, szynką parmeńską, żółtym serem i ketchupem,
obiad: ryż ugotowany z gomokumeshi no moto (mieszanka warzyw, grzybów, pędów bambusa i tofu, przysłane przez Hiroko ^^), klopsiki wieprzowe, sałata z serem pleśniowym i pomidorem w aromatyzowanej oliwie, posypane ziarenkami słonecznika
banan, sos sojowy, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Tuesday
breakfast: multigrain bread roll sandwich with lettuce, parma ham, cheese and ketchup.
lunch: rice cooked with gomokumeshi no moto (a mixture of vegetables, mushrooms, bamboo shoots and tofu pieces, sent to me by Hiroko ^^), pork meatballs, lettuce with blue cheese and chopped tomato covered in aromatised olive oil, sprinkled with sunflower seeds,
banana, soy sauce, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)

środa, 7 września
śniadanie: kanapka z chlebem żytnim wieloziarnistym z sałatą, salcesonem i chrzanem
obiad: ryż w rolkach, wołowe mini-burgery, pomidor, omlet z podsmażoną cukinią, przyprawami i dużą ilością ziół z własnego balkonu i parapetu (bazylia, oregano i majeranek) plus kupna natka pietruszki,
jabłko, sos Bulldog, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Wednesday
breakfast: wholegrain rye bread with lettuce, salceson and horseradish
lunch: rice rolls, mini beef burgers, tomato, omlette with spices, zucchini and homegrown herbs (basil, oregano, marjoram) plus some store bought parsley,
apple, Bulldog sauce, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)


czwartek, 8 września
śniadanie: mąż oprotestował kanapki, więc dzisiaj sałatka: rukola, roszponka, masłowa, radicchio, kiełki słonecznika i rzodkiewki, do tego osobno aromatyzowana oliwa z posiekanymi suszonymi pomidorami i kostkami sera pleśniowego
obiad: ryż z rybnym furikake, wędzona makrela w ziołach prowansalskich ułożona na japońskiej sałacie mizuna (pyszna, ostra, lekko orzechowa), pomidorki koktajlowe,
jabłko, sos sojowy, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Thursday
breakfast: my husband said "no" to sandwiches, so today a salad: rocket, corn salad, lettuce, radicchio, sunflower sprouts, radish sprouts, in a seperate container: olive oil with chopped sundried tomatoes and blue cheese cubes
lunch: rice with fish furikake, smoked mackerel in Provancal herbs placed on the Japanese mizuna lettuce (tasty, sharp, a bit nutty flavour), coctail tomatoes,
apple, soy sauce, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)


piątek, 8 września
śniadanie: znowu sałata, tym razem - rukola, roszponka, masłowa, mizuna, do tego w osobnym pudełeczku szynka parmeńska do posypania, vinegrette z ziołami i płatkami suszonej słodkiej papryki
obiad: ryż z kiełkami rzodkiewki, gotowany kurczak z sosem chrzanowym, skonfundowane jajko na twardo ~^^~, pieczona papryka marynowana, kiełki słonecznika i ser pleśniowy,
jabłko, sos Bulldog, zupa miso (w saszetce do zalania gorącą wodą)
Friday
breakfast: salad again - rocket, corn salad, lettuce, mizuna, in a separate container: parma ham to place on the salad, vinegrette with herbs and dried sweet pepper flakes
lunch: rice with radish sprouts, cooked chicken meat with horseradish sauce, confused hard-boiled egg ~^^~, baked marinated red pepper with sunflower sprouts and blue cheese,
apple, Bulldog sauce, miso soup (in one-portion packets to be dissolved in hot water)

1 comment:

  1. Tak się poskładało, że Ślubny musiał dziś opuścić domowe pielesze o jakiejś nieludzkiej porze, czyli przed szóstą i wczoraj po raz pierwszy szykowałam mu jedzenie wieczorem, żeby sobie rano po prostu wyjął z lodówki i... z wielką sympatią myślałam, że Ty pewnie robisz dokładnie to samo :)

    ReplyDelete